Wielka awaria Facebooka. Wiemy, kto stoi za kontrowersyjnymi wpisami
Wyjątkowa awaria Facebooka odsłoniła nazwiska administratorów stron. Wiadomo, kto postuje dla Prezydenta Pruszkowa.
“Uciekając z Sejmu posłowie pogubili notatki, teraz wszyscy się dowiedzą jakie miały być podatki” – śpiewał Kazik Staszewski w hicie “Mars napada”. Szczęśliwie momenty, w których zyskujemy okazję, by zajrzeć władzy “pod spódnicę”, zdarzają się nie tylko w tekstach popularnych piosenek. Taką okazję zyskaliśmy również i my. Wszystko za sprawą błędu Facebooka.
W miniony piątek doszło do ogólnoświatowej awarii Facebooka. Do działania aplikacji wkradł się błąd, dzięki któremu kompletnie każdy mógł podejrzeć historię edycji postów dowolnej strony na Facebooku. Innymi słowy – każdy mógł się dowiedzieć kto zarządza i administruje popularnymi profilami.
Awaria trwała przez kilka godzin i odbiła się szerokim echem w całej Polsce (i nie tylko!). Media chętnie dzieliły się informacjami o tym, kto faktycznie publikuje posty w imieniu polityków bądź znanych marek. Dowiedzieliśmy się m.in., że oficjalnym profilem Janusza Korwin-Mikke zarządza dziennikarz wmeritum.pl, Michał Wojtak, zaś za konto Szymona Hołowni odpowiada autor strony… islamistablog.pl.
Skoro błąd rozprzestrzenił się po Facebooku na całym świecie, to nietrudno się domyślić, że nie ominął po drodze Pruszkowa. A skoro tak, to i my postanowiliśmy na nim skorzystać.
Kultura hejtu w urzędzie – Paweł Makuch “lubi to”?
W sierpniu zeszłego roku, na oficjalnej stronie pruszkowskiego Budżetu Obywatelskiego pojawił się nienawistny, emocjonalny wpis (sprawę opisywaliśmy szeroko tutaj i tutaj). Jego autor nie tylko postanowił dać upust swoim emocjom ale również – w ocenie lokalnego aktywisty, Marcela Piątkowskiego – dokonał swoistego “sądu kapturowego” nad jedną z mieszkanek Pruszkowa. A wszystko to z użyciem jednego z oficjalnych kanałów komunikacji miasta z mieszkańcami. Co ciekawe – jedyną reakcją Prezydenta Pruszkowa na ten skandaliczny fakt, było postawienie “serduszka” (reakcja “super!”) pod treścią postu.
Do zeszłego piątku nie wiadomo było kto stał za wpisem. Próbował tego dociec radny Edgar Czop, który złożył w tej sprawie stosowną interpelację do Prezydenta. W odpowiedzi włodarz miasta zasłonił się ochroną danych osobowych, nie zważając na fakt, że przytaczane przez niego przepisy nie mają zastosowania do informacji publicznej. Oczywiście nie był to pierwszy raz, kiedy władze miasta zdawały się postępować opierając się o własne wyobrażenie o polskim prawie, nie zaś o jego faktyczn treść.
Dzięki piątkowemu błędowi w funkcjonowaniu Facebooka odkryliśmy, że wpis został opublikowany za pośrednictwem konta o nazwie “Lidia Micberger”. Jeśli właścicielem konta jest osoba o pasującym do jego nazwy imieniu i nazwisku, oznaczałoby to, że za wpis odpowiedzialna była ówczesna przewodnicząca zespołu ds. budżetu obywatelskiego.
Post został poprawiony następnego ranka, z użyciem tego samego konta. Zmianie nie uległa jednak hejterska część jego treści, lecz… jeden rażący błąd ortograficzny. Stąd można wnioskować, że pomimo upływu nocy, autor (autorka?) postu nie dostrzegł (dostrzegła?) w swoim zachowaniu niczego niestosownego.
Na ponury żart zakrawa fakt, że trzeba było awarii serwisu społecznościowego, by uchylić rąbka tajemnicy na temat hejterskiego postu, który (przynajmniej w zamierzeniu) miał potępiać anonimowych hejterów w sieci.
Paulina Grubek – najpierw hejtowała, później nakłamała?
Również w sierpniu 2019 roku w Pruszkowie miał miejsce głośny protest przeciwko zabudowie otuliny Parku Potulickich. Mieszkańcy zebrali się podczas Sesji Rady Miasta by wyrazić swój sprzeciw wobec planów dewelopera na zastąpienie zieleni otaczającej park kolejnym blokowiskiem.
Osobami, które w tym sporze zdawały się wziąć stronę dewelopera, byli niektórzy aktywiści prezydenckiego stowarzyszenia Wspólnie Pruszków Rozwijamy. Wyraz ich poglądom miał dać kąśliwy post zamieszczony na Facebooku wprost z oficjalnego profilu organizacji. Wnikliwy obserwator mógłby dojść do wniosku, że jego celem była dyskredytacja uczestników protestu, a to z kolei mogłoby ułatwić deweloperowi drogę do otoczenia Parku Potulickich warstwą betonu.
Post odbił się szerokim echem po “pruszkowskim Internecie”. Warto zaznaczyć, że próżno szukać pod nim komentarzy, w których mieszkańcy popieraliby stanowisko stowarzyszenia w sprawie parku. Zdarzyły się jednak takie, w których co bardziej dociekliwi użytkownicy dopytywali o faktycznego autora postu.
Z odpowiedzią na niektóre z nich pośpieszyła Paulina Grubek, aktywistka stowarzyszenia WPR. W pierwszych słowach oświadczyła, że podczas protestu przebywała na urlopie, na co jedna z komentujących przytoczyła inny post jej autorstwa, aby wykazać podobieństwa w stylu tworzenia treści. Wobec tego argumentu Paulina Grubek odparła: “screen który Pani wkleiła – jest mojego autorstwa. Post powyżej nie (mowa o poście z profilu stowarzyszenia WPR – przyp K.Ch.). 😉 Także akurat nie trafione. Ale faktycznie można dostrzec podobieństwo.”
Czy powiedziała prawdę? Cóż, jeśli Paulina Grubek jest osobą, która operuje kontem o nazwie “Paulina Grubek”, to wszystko wskazuje na to, że nie. Piątkowa awaria Facebooka pozwoliła odkryć, że konto “Paulina Grubek” było właśnie tym, którym posłużono się przy publikacji skandalizującego postu na stronie organizacji.
Dzień dobry, brat jest dziś w urzędzie? Sprawę mam
Na koniec odkrycie-ciekawostka. Podczas, gdy awaria utrzymywała się w serwisie Facebook, postanowiliśmy “pobuszować” po pruszkowskich profilach zaglądając na co ciekawsze i odkrywając stojące za nimi konta.
Przejrzeliśmy dość sporo postów publikowanych z profilu Prezydenta Pruszkowa, Pawła Makucha. Ku naszemu zdziwieniu, nie zdołaliśmy znaleźć ani jednego, którego autorem byłoby prywatne konto Pawła Makucha. Za wszystkimi “odkrytymi” stało bowiem konto o nazwie… “Małgorzata Makuch-Twarowska”, należące najprawdopodobniej do siostry prezydenta, obecnie stojącej na czele Biura Promocji Urzędu Miasta Pruszkowa.
Fakt ten zdaje się wart wspomnienia choćby dlatego, że wielu mieszkańców na co dzień zwraca się do prezydenta za pośrednictwem jego profilu publicznego. Powstałe w ten sposób pytanie brzmi: z kim faktycznie piszą, gdy otrzymają już odpowiedź? Warto również przypomnieć, iż niedługo po kampanii wyborczej, prezydent Paweł Makuch złożył w obecności Sławomira Bukowskiego następującą obietnicę:
Jak wyszło z jej wykonaniem? Pozostawiamy to do oceny naszym czytelnikom.
Komentarz autora: Czy to jest w ogóle legalne?
Tak jest, nas również nurtowało to pytanie: czy publikacja informacji pozyskanych dzięki błędowi w oprogramowaniu jest legalna? Szczęśliwie, stojąc wobec wątpliwości natury prawnej nigdy nie jesteśmy bezradni i przed publikacją niniejszego artykułu udaliśmy się po profesjonalną poradę. Uzyskaną odpowiedź da się zamknąć w jednym zdaniu: “tak, dopóki to nie my spowodowaliśmy błąd w oprogramowaniu”. Powstaje w ten sposób pytanie: czy to my stoimy za globalną awarią najpopularniejszej sieci społecznościowej świata?
Cóż, nie. Nie my.
W świetle powyższego, oraz po uzyskaniu “zielonego światła” od prawnika, niniejszy artykuł może ujrzeć światło dzienne. Na zdrowie!