Ratunek dla pruszkowskiej koszykówki, czy cena za radnego? A może jedno i drugie?
Urząd rozlicza 152 tysiące złotych przyznanych MKS Pruszków na promocję miasta
“Pieniądze zostały przekazane klubowi w trzech transzach” – tym zdaniem można by podsumować sposób, w jaki Urząd Miasta rozliczył się przed radnymi z przekazania blisko 152 tysięcy złotych klubowi MKS Pruszków. Jednak z racji na formę, w jakiej udzielono klubowi wsparcia, nie jest możliwe uzyskanie informacji o tym, jak MKS pieniądze spożytkował.
Wiadomo jedynie, że między Miastem Pruszkowem a klubem sportowym MKS Pruszków podpisano umowę o wartości około 152 tysięcy złotych. Na jej mocy klub miał obowiązek m.in. wykorzystywania logo miasta na koszulkach meczowych i treningach, rozstawiania banerów reklamowych miasta wokół boiska podczas rozgrywek, czy cyt. “promowanie Miasta Pruszkowa podczas organizowanych treningów otwartych w Pruszkowie”.
Rozliczenia tej umowy wobec radnych, w krótki i lakoniczny sposób dokonano na posiedzeniu komisji Rewizyjnej Rady Miasta w minionym tygodniu. Z zawierającej kilka slajdów prezentacji dowiedzieliśmy się, że klub MKS Pruszków, podczas zimowych rozgrywek i treningów, faktycznie zamieszczał logo miasta gdzie tylko się dało oraz że nazwa naszego miasta była wspominana przez klub przy każdej nadarzającej się okazji.
Wiadomo ile, nie wiadomo na co?
Radnym przedstawiono również statystyki efektów marketingowych osiągniętych dzięki “promocji miasta poprzez klub”, natomiast zapytania radnych o to, na co dokładnie klub wydał miejskie pieniądze, były szybko ucinane. Reprezentująca magistrat siostra Prezydenta Makucha, Małgorzata Makuch-Twarowska wskazywała (nie bez słuszności), że skoro przekazanie środków odbyło się na podstawie tak, a nie inaczej skonstruowanej umowy, to miasto nie ma prawa ingerować w sposób ich wydatkowania przez MKS Pruszków.
Nieco więcej światła niż magistrat na sprawę rzucił Jakub Kacprzak, odpowiadający za marketing i promocję klubu MKS Pruszków. W rozmowie z portalem zpruszkowa.pl tak skomentował wykonanie umowy zawartej z miastem – “mamy satysfakcję, że realizacja umowy spotkała się z pełną akceptacją wydziału promocji Urzędu Miasta. Cieszymy się, że wydział promocji docenił nie tylko literalne wypełnienie warunków umowy, ale także zamówienie przez nas specjalistycznego raportu ekspozycji mediowej marki Pruszków w kontekście gry MKS w 1 Lidze Kobiet. Ten raport pokazuje, że środki przekazane nam na podstawie umowy zostały świetnie wykorzystane na sfinansowanie gry w lidze, przekładając się na bardzo dobre wyniki sportowe (bilans 15-1, wygranie sezonu zasadniczego, gra w Pucharze Polski), co z kolei miało odzwierciedlenie w ekspozycji marki Pruszków na poziomie prawie 1200 wzmianek w mediach, 6,8 mln zasięgu oraz wygenerowaniu ekwiwalentu reklamowego na poziomie ponad 700 tys. złotych.”
Powyższa wypowiedź może wskazywać, że pieniądze przekazane klubowi na promocję miasta, zostały faktycznie przeznaczone na start MKS Pruszków w lidze koszykarskiej. Co bardziej wnikliwi obserwatorzy zauważą, że do tej pory działalność klubów sportowych w Pruszkowie była realizowana za pośrednictwem dotacji celowych oraz stypendiów dla zawodników. W tym wypadku jednak koszty startów MKS Pruszków w rozgrywkach ligowych pokryto (de facto) umową sponsoringową. Co więc uległo zmianie i jak do tego doszło?
Tam, gdzie radny, tam pieniądze
W październiku 2019 roku Radzie Miasta przedstawiono projekt uchwały, na mocy której środki (ok. 150 tysięcy złotych) pozostałe w puli przeznaczonej na sport zostały przeniesione do tych przeznaczonych na promocję. Skutkiem jej podjęcia było umożliwienie wsparcia dowolnego klubu sportowego, lub szerzej – dowolnego podmiotu w mieście – bez konieczności rozpisywania, rozstrzygania i rozliczania konkursu.
Rzeczone środki to nic innego jak pieniądze, o które wcześniej ubiegał się (i których nie otrzymał) klub PTS Lider. A skoro “Lider” pozostał bez wsparcia miasta, to powstałą na pruszkowskim “rynku sportu” lukę trzeba było jakoś wypełnić. Dyskusje nad tym do kogo zamiast do “Lidera” mają trafić pozostałe po nim środki szybko ucichły, gdy okazało się, że trener Jacek Rybczyński postanowił porzucić PTS i kontynuować swoją karierę w barwach MKS Pruszków.
Dlaczego fakt ten jest istotny? Ponieważ trener Jacek Rybczyński jest również radnym. Gdy więc nadszedł moment głosowania nad sposobem przeznaczenia rzeczonych 150 tysięcy złotych, Rybczyński zagłosował “na siebie”, to jest na przyznanie pieniędzy klubowi, w którym następnie sam zaczął pełnić rolę trenera. Do głosowania w ten sam sposób namówiono też innych radnych. Ostatecznie uchwała została przegłosowana, a środki trafiły do MKS (aspekt prawny tego głosowania rozpatrzył na łamach zpruszkowa.pl Jakub Dorosz – tutaj) .
Są pieniądze? Jest i radny!
Radny Rybczyński nie jest jedyną osobą, która skorzystała na przekazaniu MKS-owi pieniędzy “poza konkursem”. Odpowiednie korzyści odniosło również środowisko polityczne Pawła Makucha (jak również środowisko polityczne koalicjanta prezydenta – Prawa i Sprawiedliwości).
Po minionych wyborach samorządowych, komitetowi Stowarzyszenia Wspólnie Pruszków Rozwijamy udało się wprowadzić do rady czterech deputowanych. Jednak na samym początku kadencji z klubem rozstała się radna Eliza Kurzela, a wraz z nią jej ojciec, Andrzej Kurzela (nie mylić z byłym wiceprezydentem Pruszkowa! – przyp. K.Ch.). W rezultacie frakcja SWPR rozpoczęła karierę z mizerną reprezentacją – zaledwie dwóch przedstawicieli w Radzie. Paweł Makuch zaś wszedł w rolę prezydenta pozbawiony silnego zaplecza politycznego.
Los uśmiechnął się do jego koalicji (SWPR-PiS) w czerwcu, podczas głosowania nad wotum zaufania prezydenta. Jak się okazało, z bloku radnych opozycyjnych (SPP – KO) wyłamał się Jacek Rybczyński, który jako jedyny w swoim ugrupowaniu zagłosował na korzyść Pawła Makucha. Jeśli tamten gest można było odczytać jako zwiastun rychłej zmiany frontów przez Rybczyńskiego, to październikowe głosowanie nad przyznaniem jego nowemu klubowi radnego 150 tysięcy złotych można zinterpretować jako dobicie targu.
Od tamtej pory na pruszkowskiej esesji próżno szukać wyników głosowania, w których radny-trener oddałby głos niezgodny z linią koalicji SWPR-PiS.
Niebezpieczny precedens
Kwestia rozliczenia przyznanych MKS-owi pieniędzy oraz wyników sportowych (niewątpliwie satysfakcjonujących) osiąganych przez klub zdaje się być drugorzędną. To, co w opinii autora niniejszego artykułu powinno martwić, to ustanowienie precedensu na przykładzie którego możliwe będzie dalsze dotowanie miejskiego sportu (i nie tylko!) za pośrednictwem miejskiego Biura Promocji.
Oczywistym jest, że rozwiązanie to przyniesie ze sobą niemal całkowity zanik transparentności wydatkowania publicznych pieniędzy. Zakwitnie zaś uznaniowość i “korupcja polityczna” polegająca na przekupywaniu odpowiednich grup interesu kolejnymi umowami na “promowanie miasta”. A przecież podobną umowę magistrat może podpisać z kimkolwiek, bez konkretnego powodu i uzasadnienia, jak również bez wnikania, na co dokładnie pieniądze z tytułu umowy zostały przeznaczone.
Nietrudno więc wyobrazić sobie sytuację, w której kolejnymi beneficjentami podobnych umów będą inne stowarzyszenia (ale też firmy, przedsiębiorstwa), z których żadne nie wzgardzi przecież zastrzykiem nierozliczalnej gotówki w zamian za udzielenie Pawłowi Makuchowi poparcia tam, gdzie ten będzie go potrzebował.
Pecunia non olet, mawiali starożytni Rzymianie. A jeśli Paweł Makuch szczyci się tytułem prawnika, to z pewnością i z tą łacińską maksymą nieraz się spotkał.