Znicz Pruszków - Motor Lublin. Emocje do ostatniej minuty
Mecz Znicza z Motorem Lublin otwierał 15 kolejkę Fortuna 1 Ligi. Sytuacja gospodarzy ocierała się o tragedię, poprzez ostatnią porażkę z Chrobrym Głogów, który - delikatnie mówiąc - formą sportową nie błyszczy. Ostatnie miejsce w tabeli doskonale obrazowało to, co Znicz prezentował przez ostatnie dwa miesiące. Głównymi problemami zespołu z Pruszkowa były koncentracja w obronie, ustawienie przy stałych fragmentach gry, no i oczywiście sama skuteczność.
To, że Znicz potrafi stworzyć składną akcję nie jest tajemnicą, natomiast zawsze brakowało, czy to dobrego ostatniego podania, czy też samego wykończenia akcji. 10 bramek strzelonych przy 20 straconych. Znicz nie strzela, Znicz nie broni i w dużej mierze Znicz nie daje argumentów, aby cokolwiek miało się zmienić.
W zgoła odmiennej sytuacji znajdowała się ekipa gości. 7 miejsce, strefa barażowa coraz bliżej, strata do lidera zaledwie 4-punktowa. Mimo zniżki formy we wrześniu Motor utrzymuje się w górnych rejonach tabeli, ostatnie dwa spotkania przyniosły cenny punkt w Płocku i jeszcze cenniejsze 3 punkty w starciu z Odrą Opole, która wyrasta na jednego z faworytów do awansu.
W Lublinie poważnie myślą o awansie do PKO BP Ekstraklasy, Goncalo Feio zdecydowanie ma pomysł na budowanie zespołu, został obdarzony dużym zaufaniem, mimo perypetii w gabinetach klubowych. Ekipa z Lublina przyjechała do Pruszkowa w konkretnym celu, którym były 3 punkty.
Pierwsza połowa na duży plus dla Znicza, świetna praca defensywna, zespół trzymał rywala daleko od własnej bramki. Motor bez strzału na bramkę Mleczki, z tyłu bezpiecznie i odpowiedzialnie. W ofensywie sytuacje się pojawiały, ale brakowało zdecydowania, reakcje bywały spóźnione, brakowało odwagi. Mieliśmy częste zejścia na skrzydło, ale niewiele z tego wynikało, dośrodkowania rzadko przechodziły pierwszego zawodnika. Znicz podszedł do rywala z dużym respektem, acz zbyt dużym, bo brakowało decyzji o indywidualnej akcji, pazerności na zdobycie gola przy wyraźnej dominacji na boisku.
W drugiej połowie w ekipie z Lublina pojawiło się nieco więcej energii. W 61. minucie mieliśmy pierwszy strzał potencjalnie zagrażający bramce Znicza, ale Miłosz Mleczko zbił piłkę za linię końcową boiska. W 75. minucie ciekawy strzał Wiktora Nowaka poszybował ponad bramkę Motoru. Siła duża, ale mimo, że z perspektywy trybun wydawało się to groźne, to piłka minęła bramkę w sporej odległości. Kluczowym momentem dla dalszego przebiegu spotkania była sytuacja z 84 minuty, gdzie Arkadiusz Najemski popełnił faul, za który otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Znicz kończył mecz w przewadze zawodnika, czego nie omieszkał wykorzystać, bo w doliczonym czasie gry szybki kontratak na bramkę zamienił chwilę wcześniej wprowadzony Krystian Tabara. Euforia na trybunach, 3 punkty wywalczone w ostatniej minucie spotkania, zespół z Lublina na kolanach.
Ku dużemu zaskoczeniu, Mariusz Misiura wzorowo przygotował zespół na starcie z teoretycznie silniejszym rywalem. Obrona działała przytomnie, Znicz cały czas trzymał rękę na pulsie. Zobaczyliśmy zespół pewny, kontrolujący przebieg spotkania.
Warto zaznaczyć, że Motor oddał tylko jeden celny strzał na bramkę Mleczki. Trener dobrze reagował na wydarzenia boiskowe, zmiany były dokonywane w odpowiednich momentach, aby optymalnie dawkować siły zespołu. Takiego Znicza chcemy jak najwięcej. Warto zaznaczyć, że kibice zebrani przy Bohaterów Warszawy zdecydowanie nie zawiedli, mieliśmy na trybunach i sektorówkę i efektowną pirotechnikę, śpiewy zarówno motywacyjne, jak i klasyczne stadionowe przyśpiewki. Tego wieczoru nie zawiódł nikt. Oby jak najwięcej takich spotkań.
W poprzedniej kolejce Motor Lublin zremisował w Płocku z Wisłą. Znicz po przerwie reprezentacyjnej odwiedza to samo miejsce. Miejmy nadzieję, że domowa wygrana będzie wzrostem ambicji ku wywiezieniu punktów z trudnego terenu. Jeśli uda się zagrać tak, jak to miało miejsce w piątek, szanse są bardzo duże.
Zdjęcia dla portalu zpruszkowa.pl wykonał i udostępnił Mateusz Jędrzejczak.