Znicz, który nie gaśnie

W piątek 4 sierpnia, stadion przy ul. Bohaterów Warszawy 4 gościł Zagłębie Sosnowiec - zespół, który rok rocznie wymieniany jest wśród najpoważniejszych kandydatów do awansu do Ekstraklasy.

Zagłębie w pierwszych dwóch meczach zdobyło jednak zaledwie punkt, przegrywając w drugiej kolejce z beniaminkiem, Motorem Lublin. Gorycz była o tyle duża, iż zwycięska bramka padła w doliczonym czasie gry drugiej połowy. I to z rzutu karnego.

W drugim meczu, na swoim stadionie Zagłebie wywalczyło remis z Wisłą Płock, mimo niekorzystnego wyniku do przerwy - również za sprawą rzutu karnego.

W obozie Znicza atmosfera zgoła odmienna, świetne wejście w rozgrywki, wyraźne zwycięstwo z Resovią Rzeszów. Z trudnego terenu w Bielsku-Białej udało się wrócić z tarczą, dopisując sobie cenny wyjazdowy punkt, ponadto prezentując szerszej publiczności odważny styl gry.

Trener Misiura wyszedł z założenia, że dobrze punktującej jedenastki nie powinno się zmieniać, wobec tego względem poprzedniego spotkania, skład Znicza identyczny. W Zagłębiu zmiany aż na 4 pozycjach, na bokach obrony i w środku pola.

Pierwsza groźna sytuacja dla Znicza nastąpiła już w 14. minucie. Moskwik piętą odgrywał do Czarnowskiego, napastnik Znicza z dystansu, po ziemi, uderzył niedaleko słupka. Kilkadziesiąt sekund później, z podobnej odległości próbował sił Nagamatsu, tym razem zainterweniował golkiper Zagłębia. 

Pruszkowianie od pierwszych minut wykazywali więcej inicjatywy do prowadzenia gry, zdominowali Sosnowian pod każdym kątem, co zaowocowało prowadzeniem. Długa wymiana piłki zaowocowała czystą pozycją do strzału dla Pawła Moskwika, który, w 39. minucie, z 16. metra, fenomenalnym, silnym strzałem pod poprzeczkę wyprowadził Znicz na prowadzenie. Piękny gol kompletnie wybił z rytmu piłkarzy Zagłębia, w pierwszej połowie już nie zdołali zawiązać ani jednej składnej akcji.

Wydawało się, że wobec prowadzenia Znicza, trener Gorecko będzie chciał wpłynąć na piłkarzy z Sosnowca, aby w drugiej połowie odwrócili losy spotkania. Na niewiele się to zdało.

Od początku drugiej połowy to Pruszkowianie znów dyktowali warunki. Bardzo blisko bramki był Moskwik, ale tym razem po świetnym zagraniu Pomorskiego, interweniował instynktownie doświadczony Mateusz Kos. Druga połowa bez bramek, ale z pełną kontrolą nad przebiegiem spotkania.

Znicz zdominował Zagłębie na każdej płaszczyźnie. W ofensywie grał kreatywnie i odważnie. W defensywie stabilnie i konkretnie. Ba, piłkarze z Sosnowca zdołali oddać jedynie jeden strzał przez pełne 90 minut spotkania.

Trzeci mecz bez porażki Pruszkowian, tym razem w najbardziej efektownym stylu. Zespół z meczu na mecz się rozwija, napędza i sprawia wrażenie, jakby był gotowy bić się z najlepszymi w lidze na stałe. A w kolejnej kolejce wyzwanie z najwyższej półki - wyjazd do Gdańska na mecz z miejscową Lechią, zespołem typowanym w pierwszej kolejności do awansu.

Nim jednak zespół Znicza wyjedzie w niedzielę ku Pomorskiemu, czeka go wtorkowe spotkanie Pucharu Polski z III-ligowym Górnikiem Polkowice. Możemy spodziewać się rotacji w składzie, trener Misiura będzie zapewne chciał dać odpocząć niektórym zawodnikom, natomiast pod żadnym pozorem nie można przeciwnika zlekceważyć. Puchary rządzą się swoimi prawami. 

Mecz rozpocznie się dziś o godzinie 17:00 na stadionie Znicza w Pruszkowie. Bilety można nabyć on-line pod tym linkiem.