Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona Logo spotify - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Zła passa pruszkowskiej policji

Sławomir BUKOWSKI
Ostrzelanie auta i przeszukanie bez nakazu kancelarii adwokackiej to kolejne zdarzenia, które podkopują społeczne zaufanie do funkcjonariuszy.
Policja1 Fot Pixabay
Ilustracja: Policja1 Fot Pixabay

„Przynajmniej cztery radiowozy, brawurowa akcja, pościg, strzały na alei Wojska Polskiego. Wyglądało jak ujęcie groźnego przestępcy, w rzeczywistości zatrzymano skazanego za kradzież z włamaniem kierowcę oraz Bogu ducha winnego pasażera” – pisał kilka dni temu Konstanty Chodkowski.

– Po zatrzymaniu pojazdu wyciągnięto z niego kierowcę i wielokrotnie uderzano go w głowę kolbą od pistoletu. Do zatrzymanych przyjechało kilka oznakowanych radiowozów, które stworzyły wieniec wokół leżących na ziemi, skutych mężczyzn. Jeden z wozów policyjnych zaczął najeżdżać kołem pojazdu na nogę zatrzymanego kierowcy vana – relacjonowała mecenas Anna Rykowska, obrońca ściganego. Niedługo potem funkcjonariusze dokonali przeszukania jej mieszkania oraz biura kancelarii adwokackiej. – Nie wylegitymowali się i nie przedstawili wymaganego prawem zezwolenia na przeszukanie podpisanego przez kierownika ich jednostki – mówiła mec. Rykowska. – Zażądali wydania wszystkich przedmiotów pochodzących z przestępstw. Nie posiadam takich, więc nic im nie wydałam.

O kontrowersyjnych zdarzeniach zarówno zatrzymany kierowca, jak i mecenas Rykowska opowiadają też na filmie, który opublikowany został na fejsbukowym profilu Jestem z Pruszkowa (można go obejrzeć TUTAJ).

Komentarze udzielane prasie przez oficer prasową Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie w sprawie zajść z 23 lutego są krótkie i lakoniczne. W jednym z nich, na łamach Przeglądu Regionalnego, czytamy: „Interwencja policjantów przeprowadzona w dniu 23 lutego 2023 roku, została przeprowadzona zgodnie z obowiązującymi przepisami. Działania funkcjonariuszy zostały poddane szczegółowej analizie w zakresie czynności policji i nie ma tu żadnych wątpliwości, że wszystko odbyło się w sposób prawidłowy”.

O nastolatkach w radiowozie mówiła cała Polska

Oficjalny komunikat dotyczący okoliczności strzelaniny na osiedlu Staszica wątpliwości nie rozwiewa i raczej nie pomaga policji odbudować nadwątlonego zaufania. Pruszkowscy stróże prawa od kilku lat nie mają dobrej passy.

Ogólnopolskie media co i rusz przypominają historię dwóch nastolatek, które z niewiadomych powodów znalazły się w radiowozie, a auto rozbiło się na drzewie. Jak poinformowała w ubiegłym tygodnia Polska Agencja Prasowa, prokurator wydał już postanowienie o przedstawieniu zarzutów policjantom. Jeden z nich usłyszał zarzut „obejmujący m.in. spowodowanie wypadku, jak też niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień” – powiedział cytowany przez PAP prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie. „Czynności z drugim z funkcjonariuszy zostały zaplanowane” – brzmi komunikat. 

Reprezentantem prawnym poszkodowanych nastolatek jest mec. Roman Giertych. W mediach społecznościowych napisał: „Policjanci, którzy uprowadzili nastolatki, z zarzutami. Presja mediów spowodowała, że nie udało się sprawy przekręcić. Teraz policja powinna moim mocodawczyniom zapłacić zadośćuczynienie. Czekamy też na przeprosiny rzecznika KGP za słowa, że same chciały wsiąść do radiowozu” – napisał Giertych.

Bezprawne zatrzymanie związkowców i uczestników marszu Strajk Kobiet

O pruszkowskiej policji głośno w Polsce – choć nie w pozytywnym aspekcie – było jesienią dwa i pół roku temu. 20 października 2020 roku na autostradzie A2 funkcjonariusze zatrzymali pięć osób – przedstawicieli związków zawodowych podążających do Warszawy, aby wziąć udział w protestach odbywających się w ramach Strajku Kobiet. Według relacji zamieszczonej na stronie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza, do akcji zaangażowano 5 radiowozów, około tuzina policjantów oraz helikopter, który wcześniej namierzył auto związkowców na autostradzie.

„Policja bez podania przyczyny siłą wywlokła członków Komisji Krajowej i Poznańskiej Komisji Międzyzakładowej z samochodu i skuła ich w kajdanki na środku obwodnicy. Jedna kobieta została od razu rzucona na asfalt. Wszystkich przewieziono na komisariat w Pruszkowie” – pisała na stronie internetowej Inicjatywa Pracownicza. Scena wywlekania z samochodu została uwieczniona na filmie i opublikowana na kanale YouTube. Na nagraniu słychać, jak pasażerowie pytają: „Dlaczego nas zatrzymujecie?”. Stróże prawa odmawiają odpowiedzi. Zamiast tego słyszymy: „Proszę się zapytać dowódcy, to nie jest nasz rozkaz, my tylko przyjechaliśmy im pomóc”. Gdy pasażerowie auta nie ustają w dociekaniu podstawy zatrzymania, jeden z policjantów rzuca: „A pan wysiada z auta czy mam się zdenerwować i pana wyjąć siłą?”.

Zatrzymanie związkowców pod Pruszkowem odbiło się w Polsce szerokim echem. Interweniował ówczesny rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwróciła uwagę, że nie tylko bezprawnie i nieproporcjonalnie użyto przymusu wobec nikomu niezagrażających obywateli, lecz również efektywnie pozbawiono ich prawa do udziału w protestach, na które się wybierali. Co za tym idzie, pośrednio naruszono prawo związkowców do udziału w pokojowych zgromadzeniach i manifestacjach. W kolejnych miesiącach sąd orzekł, że zatrzymanie było (cyt.) „nielegalne, bezzasadne i nieprawidłowe” i zasądził pięciorgu poszkodowanym przez policjantów po 2 tysiące złotych zadośćuczynienia. 

Rok po incydencie na autostradzie odniósł się do niego szef pruszkowskiej policji. Jego zdaniem w zatrzymaniach nie brali udziału funkcjonariusze z naszego miasta. – Ja za bardzo tu nic nie mogę powiedzieć, bo nie uczestniczyli w tym policjanci mi podlegli – oświadczył insp. Michał Pisarski, komendant powiatowy policji w Pruszkowie, zaproszony na posiedzenie Komisji Prawa, Administracji i Bezpieczeństwa Rady Miasta Pruszkowa. – To były szerokie działania wszystkich policjantów z Komendy Stołecznej z uwagi na zdarzenia, jakie były 30 października, czyli kilkudziesięcio- czy kilkusettysięczne zgromadzenia, gdzie się wszyscy zjeżdżali z całej Polski. 

W listopadzie 2020 roku krajowe media znów pisały o Pruszkowie w kontekście łamania konstytucyjnie zagwarantowanych praw obywatelskich. W ramach Strajku Kobiet w mieście odbył się tzw. spacer. Zgromadzenie przebiegało spokojnie i pokojowo, jednak na ulicy Robotniczej na Gąsinie do demonstrujących podeszli policjanci. Zatrzymali marsz. Wylegitymowali ponad 100 osób, w tym 13 nieletnich. „Nałożono 35 mandatów karnych, a do sądu skierowanych zostanie 68 wniosków o ukaranie” – napisała na Twitterze stołeczna policja. Wobec nieletnich zapowiedziano skierowanie wniosków do sądu rodzinnego. „Ponadto do sanepidu przekazane zostaną 103 notatki. Przypominamy o obowiązujących obostrzeniach dotyczących m.in. gromadzenia się” – informowano. O spacyfikowaniu przez funkcjonariuszy marszu w Pruszkowie donosiły nawet media rządowe, np. TVP 3. Jak skończyły się sprawy w sądach? Pełnych statystyk nie ma, ale według naszych informacji przynajmniej w części spraw sąd odstąpił od ukarania zatrzymanych.

Protesty w ramach Strajku Kobiet organizowane były w całej Polsce w 2020 i 2021 roku po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przepis ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.

W styczniu 2021 roku podczas demonstracji w Warszawie także dochodziło do interwencji policji. Wśród zatrzymanych były liderki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, m.in. Klementyna Suchanow, oraz znane aktywistki, w tym starsza kobieta, znana w internecie jako Babcia Kasia. Seniorka została przewieziona na komendę w Pruszkowie, gdzie spędziła całą noc. Pod komendą zebrała się wtedy grupa osób oczekujących na dalsze informacje o jej losach. Ta informacja również była podawana przez media w Polsce.

Sukcesy nie są tak medialne

Oczywiście pruszkowska policja ma też na koncie sukcesy. Oto kilka przykładów zaledwie z ostatnich tygodni.

W marcu 2023 r. szybko i sprawnie zatrzymała sześcioro nastolatków znęcających się nad swoim kolegą – bili go i kopali, a jedna z dziewczyn kazała mu klękać i całować jej buty. Młodzi oprawcy uwiecznili to na filmie i wrzucili do internetu.

W grudniu 2022 r. pruszkowscy stróże prawa zatrzymali 25-letniego mężczyznę, podejrzanego o uszkodzenie 12 samochodów i wyrządzenie strat na ponad 19 tys. zł – młody człowiek porysował karoserie zaparkowanych aut.

Na początku 2023 r. podjęli pościg za pijanym kierowcą – mężczyzna uciekając przed radiowozem stracił panowanie nad autem i staranował barierki oraz latarnię przy parku Potulickich, wysiadł z auta i wskoczył do stawu, tam został schwytany.

Mecenas Rykowska: Policja też musi przestrzegać prawa

Kontrowersyjne wydarzenia z udziałem pruszkowskich stróżów prawa, w tym rozgrywające się na komendzie przy Kraszewskiego, przyćmiewają jednak wszelkie sukcesy. Obecnie czekamy na wyjaśnienie okoliczności związanych z ostrzelaniem przez funkcjonariuszy samochodu na osiedlu Staszica.

– Mój klient i jego pasażer zostali potraktowani jak groźni przestępcy albo terroryści. Do ich zatrzymania użyto środków i sił niewspółmiernych do zagrożenia, jakie obaj stwarzali dla otoczenia. Narażono przy tym osoby postronne na ryzyko utraty zdrowia i życia. Pogwałcono szereg przepisów i procedur – mówi portalowi zpruszkowa.pl mecenas Anna Rykowska. – Będę walczyć o przykładne ukaranie winnych nadużyć policjantów. Wszyscy jesteśmy zobowiązani do przestrzegania prawa, nawet policja. 

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować:

REDAKCJA POLECA
Rada Gminy Michałowice będzie obradować nad przystąpieniem do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru "Sokołów, Suchy Las" Gospodarka Przestrzenna

Mieszkańcy Pęcic kontra hale magazynowe. Dziś ważne głosowanie

Konstanty CHODKOWSKI

Rada Gminy Michałowice będzie dziś obradować nad przystąpieniem do planu zagospodarowania terenu na styku Sokołowa i Pęcic. Mieszkańcy obawiają się skutków budowy hali magazynowej w sąsiedztwie ich działek. Na szali jest spokój i komfort życia w Pęcicach. W tle duże pieniądze i wątpliwości co do czystości intencji jednego z radnych.