Zła passa pruszkowskiej policji
„Przynajmniej cztery radiowozy, brawurowa akcja, pościg, strzały na alei Wojska Polskiego. Wyglądało jak ujęcie groźnego przestępcy, w rzeczywistości zatrzymano skazanego za kradzież z włamaniem kierowcę oraz Bogu ducha winnego pasażera” – pisał kilka dni temu Konstanty Chodkowski.
– Po zatrzymaniu pojazdu wyciągnięto z niego kierowcę i wielokrotnie uderzano go w głowę kolbą od pistoletu. Do zatrzymanych przyjechało kilka oznakowanych radiowozów, które stworzyły wieniec wokół leżących na ziemi, skutych mężczyzn. Jeden z wozów policyjnych zaczął najeżdżać kołem pojazdu na nogę zatrzymanego kierowcy vana – relacjonowała mecenas Anna Rykowska, obrońca ściganego. Niedługo potem funkcjonariusze dokonali przeszukania jej mieszkania oraz biura kancelarii adwokackiej. – Nie wylegitymowali się i nie przedstawili wymaganego prawem zezwolenia na przeszukanie podpisanego przez kierownika ich jednostki – mówiła mec. Rykowska. – Zażądali wydania wszystkich przedmiotów pochodzących z przestępstw. Nie posiadam takich, więc nic im nie wydałam.
O kontrowersyjnych zdarzeniach zarówno zatrzymany kierowca, jak i mecenas Rykowska opowiadają też na filmie, który opublikowany został na fejsbukowym profilu Jestem z Pruszkowa (można go obejrzeć TUTAJ).
Komentarze udzielane prasie przez oficer prasową Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie w sprawie zajść z 23 lutego są krótkie i lakoniczne. W jednym z nich, na łamach Przeglądu Regionalnego, czytamy: „Interwencja policjantów przeprowadzona w dniu 23 lutego 2023 roku, została przeprowadzona zgodnie z obowiązującymi przepisami. Działania funkcjonariuszy zostały poddane szczegółowej analizie w zakresie czynności policji i nie ma tu żadnych wątpliwości, że wszystko odbyło się w sposób prawidłowy”.
O nastolatkach w radiowozie mówiła cała Polska
Oficjalny komunikat dotyczący okoliczności strzelaniny na osiedlu Staszica wątpliwości nie rozwiewa i raczej nie pomaga policji odbudować nadwątlonego zaufania. Pruszkowscy stróże prawa od kilku lat nie mają dobrej passy.
Ogólnopolskie media co i rusz przypominają historię dwóch nastolatek, które z niewiadomych powodów znalazły się w radiowozie, a auto rozbiło się na drzewie. Jak poinformowała w ubiegłym tygodnia Polska Agencja Prasowa, prokurator wydał już postanowienie o przedstawieniu zarzutów policjantom. Jeden z nich usłyszał zarzut „obejmujący m.in. spowodowanie wypadku, jak też niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień” – powiedział cytowany przez PAP prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie. „Czynności z drugim z funkcjonariuszy zostały zaplanowane” – brzmi komunikat.
Reprezentantem prawnym poszkodowanych nastolatek jest mec. Roman Giertych. W mediach społecznościowych napisał: „Policjanci, którzy uprowadzili nastolatki, z zarzutami. Presja mediów spowodowała, że nie udało się sprawy przekręcić. Teraz policja powinna moim mocodawczyniom zapłacić zadośćuczynienie. Czekamy też na przeprosiny rzecznika KGP za słowa, że same chciały wsiąść do radiowozu” – napisał Giertych.
Bezprawne zatrzymanie związkowców i uczestników marszu Strajk Kobiet
O pruszkowskiej policji głośno w Polsce – choć nie w pozytywnym aspekcie – było jesienią dwa i pół roku temu. 20 października 2020 roku na autostradzie A2 funkcjonariusze zatrzymali pięć osób – przedstawicieli związków zawodowych podążających do Warszawy, aby wziąć udział w protestach odbywających się w ramach Strajku Kobiet. Według relacji zamieszczonej na stronie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza, do akcji zaangażowano 5 radiowozów, około tuzina policjantów oraz helikopter, który wcześniej namierzył auto związkowców na autostradzie.
„Policja bez podania przyczyny siłą wywlokła członków Komisji Krajowej i Poznańskiej Komisji Międzyzakładowej z samochodu i skuła ich w kajdanki na środku obwodnicy. Jedna kobieta została od razu rzucona na asfalt. Wszystkich przewieziono na komisariat w Pruszkowie” – pisała na stronie internetowej Inicjatywa Pracownicza. Scena wywlekania z samochodu została uwieczniona na filmie i opublikowana na kanale YouTube. Na nagraniu słychać, jak pasażerowie pytają: „Dlaczego nas zatrzymujecie?”. Stróże prawa odmawiają odpowiedzi. Zamiast tego słyszymy: „Proszę się zapytać dowódcy, to nie jest nasz rozkaz, my tylko przyjechaliśmy im pomóc”. Gdy pasażerowie auta nie ustają w dociekaniu podstawy zatrzymania, jeden z policjantów rzuca: „A pan wysiada z auta czy mam się zdenerwować i pana wyjąć siłą?”.
Zatrzymanie związkowców pod Pruszkowem odbiło się w Polsce szerokim echem. Interweniował ówczesny rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwróciła uwagę, że nie tylko bezprawnie i nieproporcjonalnie użyto przymusu wobec nikomu niezagrażających obywateli, lecz również efektywnie pozbawiono ich prawa do udziału w protestach, na które się wybierali. Co za tym idzie, pośrednio naruszono prawo związkowców do udziału w pokojowych zgromadzeniach i manifestacjach. W kolejnych miesiącach sąd orzekł, że zatrzymanie było (cyt.) „nielegalne, bezzasadne i nieprawidłowe” i zasądził pięciorgu poszkodowanym przez policjantów po 2 tysiące złotych zadośćuczynienia.
Rok po incydencie na autostradzie odniósł się do niego szef pruszkowskiej policji. Jego zdaniem w zatrzymaniach nie brali udziału funkcjonariusze z naszego miasta. – Ja za bardzo tu nic nie mogę powiedzieć, bo nie uczestniczyli w tym policjanci mi podlegli – oświadczył insp. Michał Pisarski, komendant powiatowy policji w Pruszkowie, zaproszony na posiedzenie Komisji Prawa, Administracji i Bezpieczeństwa Rady Miasta Pruszkowa. – To były szerokie działania wszystkich policjantów z Komendy Stołecznej z uwagi na zdarzenia, jakie były 30 października, czyli kilkudziesięcio- czy kilkusettysięczne zgromadzenia, gdzie się wszyscy zjeżdżali z całej Polski.
W listopadzie 2020 roku krajowe media znów pisały o Pruszkowie w kontekście łamania konstytucyjnie zagwarantowanych praw obywatelskich. W ramach Strajku Kobiet w mieście odbył się tzw. spacer. Zgromadzenie przebiegało spokojnie i pokojowo, jednak na ulicy Robotniczej na Gąsinie do demonstrujących podeszli policjanci. Zatrzymali marsz. Wylegitymowali ponad 100 osób, w tym 13 nieletnich. „Nałożono 35 mandatów karnych, a do sądu skierowanych zostanie 68 wniosków o ukaranie” – napisała na Twitterze stołeczna policja. Wobec nieletnich zapowiedziano skierowanie wniosków do sądu rodzinnego. „Ponadto do sanepidu przekazane zostaną 103 notatki. Przypominamy o obowiązujących obostrzeniach dotyczących m.in. gromadzenia się” – informowano. O spacyfikowaniu przez funkcjonariuszy marszu w Pruszkowie donosiły nawet media rządowe, np. TVP 3. Jak skończyły się sprawy w sądach? Pełnych statystyk nie ma, ale według naszych informacji przynajmniej w części spraw sąd odstąpił od ukarania zatrzymanych.
Protesty w ramach Strajku Kobiet organizowane były w całej Polsce w 2020 i 2021 roku po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przepis ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.
W styczniu 2021 roku podczas demonstracji w Warszawie także dochodziło do interwencji policji. Wśród zatrzymanych były liderki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, m.in. Klementyna Suchanow, oraz znane aktywistki, w tym starsza kobieta, znana w internecie jako Babcia Kasia. Seniorka została przewieziona na komendę w Pruszkowie, gdzie spędziła całą noc. Pod komendą zebrała się wtedy grupa osób oczekujących na dalsze informacje o jej losach. Ta informacja również była podawana przez media w Polsce.
Sukcesy nie są tak medialne
Oczywiście pruszkowska policja ma też na koncie sukcesy. Oto kilka przykładów zaledwie z ostatnich tygodni.
W marcu 2023 r. szybko i sprawnie zatrzymała sześcioro nastolatków znęcających się nad swoim kolegą – bili go i kopali, a jedna z dziewczyn kazała mu klękać i całować jej buty. Młodzi oprawcy uwiecznili to na filmie i wrzucili do internetu.
W grudniu 2022 r. pruszkowscy stróże prawa zatrzymali 25-letniego mężczyznę, podejrzanego o uszkodzenie 12 samochodów i wyrządzenie strat na ponad 19 tys. zł – młody człowiek porysował karoserie zaparkowanych aut.
Na początku 2023 r. podjęli pościg za pijanym kierowcą – mężczyzna uciekając przed radiowozem stracił panowanie nad autem i staranował barierki oraz latarnię przy parku Potulickich, wysiadł z auta i wskoczył do stawu, tam został schwytany.
Mecenas Rykowska: Policja też musi przestrzegać prawa
Kontrowersyjne wydarzenia z udziałem pruszkowskich stróżów prawa, w tym rozgrywające się na komendzie przy Kraszewskiego, przyćmiewają jednak wszelkie sukcesy. Obecnie czekamy na wyjaśnienie okoliczności związanych z ostrzelaniem przez funkcjonariuszy samochodu na osiedlu Staszica.
– Mój klient i jego pasażer zostali potraktowani jak groźni przestępcy albo terroryści. Do ich zatrzymania użyto środków i sił niewspółmiernych do zagrożenia, jakie obaj stwarzali dla otoczenia. Narażono przy tym osoby postronne na ryzyko utraty zdrowia i życia. Pogwałcono szereg przepisów i procedur – mówi portalowi zpruszkowa.pl mecenas Anna Rykowska. – Będę walczyć o przykładne ukaranie winnych nadużyć policjantów. Wszyscy jesteśmy zobowiązani do przestrzegania prawa, nawet policja.