Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona Logo spotify - Ikona
zpruszkowa.pl logo

[VIDEO] Zamiast walczyć o medale, musiała boksować się ze związkowcami o powołania. Poznajcie historię pruszkowskiej pięcioboistki

Konstanty CHODKOWSKI
Marta Kobecka - pruszkowianka, pięcioboistka, lokalna patriotka. Nie dane było jej wystąpić w Paryżu, bo działacze Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego nie dopuścili jej nawet do kwalifikacji. Zawodniczka postanowiła walczyć o swoje, a my sprawdzamy, jak potoczyły się jej losy po Igrzyskach Olimpijskich.

“Czy Pan pisze w interesie Marty Kobeckiej?” - w słuchawce telefonu słyszę rozpoznawcze zapytanie. Choć mój rozmówca nie przedstawił się na początku połączenia, to wiem, że rozmawiam ze Stanisławem Pytlem - Dyrektorem Sportowym Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego (PZPNow). Tematem rozmowy jest sytuacja Marty Kobeckiej - Pruszkowianki, pięcioboistki, zawodniczki miejskiego klubu UKS SMS Kapry Pruszków. Jej występów nie było nam dane oglądać podczas zeszłorocznych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, a samej Marcie nie było dane o kwalifikację olimpijską zawalczyć. W rozmowie ze Stanisławem Pytlem starałem się zrozumieć przyczyny tej sytuacji. 

Dyrektor, w rozmowie telefonicznej, nie szczędzi słów krytyki pod adresem Marty. Jego wypowiedzi są ofensywne, a z niego samego bije pewność siebie. Wskazuje przede wszystkim na kontuzję, której Marta miała ulec przed Igrzyskami. Nie wspomina nic o naturze ani przyczynie urazu. Zauważa jedynie, że przez czas rekonwalescencji zawodniczka miała kurować się na koszt Związku, jako członkini kadry narodowej. Wspomina też o dacie wystąpienia kontuzji - rok 2022. Dwa lata przed Igrzyskami. 

W słuchawce wielokrotnie przewija się wątek rzekomo mizernego poziomu sportowego reprezentowanego przez Martę. Dowiadujemy się m.in., że Związek nie powołał jej do Paryża bo jej wyniki były zwyczajnie niezadowalające. W kadrze znalazły się lepsze zawodniczki, a Kobeckiej pozostaje trenować i wyczekiwać na Igrzyska w Los Angeles w 2028 r. 

Gdyby zatrzymać zegar po zakończeniu połączenia ze Stanisławem Pytlem i w całości zdać się na jego słowa, można by ulec wrażeniu, że rozmowa dotyczyła mało zdolnej, niezbyt pracowitej i w dodatku roszczeniowej zawodniczki. Pruszkowianie zaś nie doczekali się występu Marty na Igrzyskach, bo Marta nie stanęła na wysokości zadania. Pruszkowianie mogą więc mieć pretensje tylko do Marty. 

Zaklęte koło

Pracując odpowiednio długo w zawodzie dziennikarza, można nabawić się alergii na ludzi roszczeniowych. Tych, co od dziennikarza chcą, aby wyręczył ich w prywatnej sprawie i tych, co na siłę chcą “zarazić” go swoim spojrzeniem na problem. Bez względu na to, czy mają rację, czy nie. 

Marta do tych osób na pewno nie należy. 

Poznajemy ją pod koniec sierpnia 2024 r. jako osobę skromną, ciepłą i choć małomówną, to bardzo rzeczową. W jej sposobie mówienia czy postawie nie ma nic agresywnego, wyzywającego ani choć trochę kontrowersyjnego. Precyzyjnie odpowiada na zadane pytania, stroniąc przy tym od nazbyt emocjonalnych wypowiedzi. 

Zawodniczka opowiada dokładnie, w jaki sposób w procesie kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich została poza stawką. “To zaklęte koło” - mówi - “nie wysyłają mnie na zawody międzynarodowe, bo brakuje mi punktów. Brakuje punktów, bo nie wysyłają mnie na zawody”. 

W istocie - Marta w ostatnich latach brała udział w całym szeregu rozgrywek krajowych. Żadne z nich nie pozwalały jednak na kwalifikację na Igrzyska Olimpijskie. Przepustkę do Paryża mogły zagwarantować jedynie zawody międzynarodowe, na które Związek zwyczajnie Kobeckiej nie powołuje.

Stanisław Pytel, Dyrektor Sportowy PZPNow, tłumaczy w rozmowie z portalem zpruszkowa.pl, że w roku 2024, po sześciu akcjach weryfikacyjnych powołana została 4-osobowa reprezentacja, która miała brać udział w czterech zawodach Pucharu Świata (czyt. zawodach międzynarodowych). Do reprezentacji tej zakwalifikowały się inne zawodniczki, niż Marta. 

Powód? Marta miała nie osiągnąć zadowalającego wyniku w sprawdzianie biegowym, który odbył się w styczniu 2024 r., przez co na zawody powołano zawodniczki z lepszymi rezultatami. Na dowód PZPNow pokazuje nam dokładne wyniki czasowe zawodniczek, które wzięły udział w sprawdzianie. Określony kryteriami próg czasowy to 17 minut i 55 sekund w biegu na 5 kilometrów. Marta Kobecka plasuje się poniżej tej bariery z wynikiem 19 minut i 13 sekund. Co ciekawe - tylko dwie zawodniczki przebiegają dystans w czasie poniżej wyznaczonego w kryteriach.

“Obecnie, dyscyplina biegowa w pięcioboju wygląda trochę jak w biathlonie. Biegamy pięć odcinków po 600 metrów z przerwami na strzelanie. Jest to więc bieg interwałowy” - tłumaczy nam Marta Kobecka - “bieg na 5 kilometrów ciągiem nijak się ma do zawodów w pięcioboju i wymaga zupełnie innego przygotowania, niż laser run [bieg interwałowy połączony ze strzelaniem - przyp. red.]. Jeśli więc Związek chce sprawdzić nasze przygotowanie do zawodów, to powinien sprawdzić po prostu bieg na pięć razy 600 metrów ze strzelaniem.”

Związek zdaje się jednak polegać na “sprawdzonych metodach” egzaminowania zawodników, które - w przeciwieństwie do zasad dyscypliny - są niezmienne od blisko 50 lat. Podobnie wyglądają kryteria względem dyscypliny pływania. Pomimo, iż w zawodach sportowcy mierzą się w pływaniu na 200 metrów stylem dowolnym, to Związek nadal egzaminuje zawodników w pływaniu na 400 metrów, czyli na dystansie dwukrotnie dłuższym od przepisowego. 

Czubek góry lodowej

Związkowcy, odpowiadając portalowi zpruszkowa.pl na zapytania prasowe, zdają się kłaść szczególny nacisk na fakty, które stawiałyby Martę Kobecką w pozycji słabej i niezdolnej zawodniczki. Oprócz nieudanego sprawdzianu biegowego wytykają jej m.in. kontuzję, której uległa w 2022 roku oraz kolejną, która przytrafiła jej się na początku roku 2023. 

“Marta Kobecka nie została powołana do reprezentacji walczącej o kwalifikacje olimpijskie tylko ze względu na swój niski poziom sportowy, który reprezentowała na przestrzeni ponad 2 lat” - czytamy w oficjalnej wiadomości władz PZPNow dla portalu zpruszkowa.pl - “To wynik jej kłopotów zdrowotnych, ale to nie zmienia faktu, że w latach 2022 - 2024 osiągała słabe wyniki sportowe. Dla sportu wyczynowego osiąganie wysokich wyników sportowych jest kluczowe”.

Fakty zdają się przeczyć tej tezie. Sprawdzian z biegu na 5 kilometrów był zaledwie jednym z pięciu kryteriów wskazanych przez Związek Pięcioboju jako wymaganych do uzyskania kwalifikacji do reprezentowania Polski na zawodach międzynarodowych. Pozostałe cztery obejmowały wymogi co do osiągów w trójboju (pływanie, bieganie, strzelanie), czwórboju (trójbój + szermierka), pływaniu na 400 metrów (wymagany czas poniżej 5 minut) oraz wymóg udziału w przynajmniej czterech z sześciu akcji weryfikacyjnych branych pod uwagę przy powołaniach na rok 2024 r. 

Poza biegiem na 5 kilometrów, Marta - zgodnie z jej relacją - wypełniła wszystkie pozostałe kryteria. Żadna z zawodniczek nie wypełniła wszystkich pięciu z nich i tylko dwie inne wypełniły (podobnie jak Marta) cztery. Finalnie jednak to nie Marta została powołana do reprezentacji. 

“To tylko czubek góry lodowej” - mówi Kobecka w rozmowie z portalem zpruszkowa.pl. “Związek wskazuje na moją kontuzję w 2022 r., nie mówi jednak, że zaraz po rehabilitacji, jeszcze w tym samym roku, zdobyłam 4. miejsce w Mistrzostwach Polski i 24. (drugie wśród zawodniczek polskiej kadry) w Mistrzostwach Europy na Węgrzech”. W jedynych zawodach międzynarodowych - warto dodać - na które powołano ją w 2022 roku. 

Pytamy Martę również o kontuzję, która miała trwać od stycznia do maja 2023 roku. Związek twierdzi, że to przez nią nie zakwalifikowano zawodniczki na kwietniowe zawody w Ankarze. Ta wyjaśnia, że jej kontuzja trwała do marca, a nie do maja, jak wskazują związkowcy. “Przygotowywałam się na zawody w Ankarze i nie zostałam do nich dopuszczona bez podania żadnej przyczyny” - mówi. 

Marta Kobecka wychowanka naszego klubu , reprezentująca nasz klub przez całą karierę sportową – polska pięcioboistka,...

Opublikowany przez UKS SMS Kapry Pruszków Sobota, 3 sierpnia 2024

PZPNow broni się wskazując, że w maju Marta wystartowała w zawodach krajowych seniorów [zawody nie dające punktów do kwalifikacji olimpijskiej - przyp. red.] i na tej podstawie Trener Kadry powołał ją na Igrzyska Europejskie 2023 w Krakowie, gdzie pięcioboiści rywalizowali w randze Mistrzostw Europy Seniorów [zawody brane pod uwagę przy kwalifikacji olimpijskiej - przyp. red]. Tam, zgodnie z relacją związkowców, Marta miała zająć najniższe miejsce wśród zawodniczek reprezentacji. 

Jednocześnie dane tabelaryczne przedstawione nam przez tych samych związkowców wskazują, że podczas Igrzysk Europejskich, Marta, podobnie jak dwie inne zawodniczki, zatrzymała się na fazie półfinałów, podczas gdy inna zawodniczka odpadła w fazie kwalifikacji. Wynik Marty nie był więc najgorszym w kadrze. 

To był jeden z dwóch występów Marty w 2023 roku w zawodach punktowanych na olimpiadzie. W trakcie kolejnych z nich, w Bath (Wielka Brytania) i w Madrycie (Hiszpania), zawodniczka z Pruszkowa musiała obyć się smakiem, nawet pomimo, że bezpośrednio przed zawodami w Madrycie sięgnęła po brązowy medal Mistrzostw Polski. Dlaczego? Według związkowców, poziom sportowy Kobeckiej wykazany podczas Igrzysk Europejskich nadal nie był wystarczający. 

3️⃣ miejsce na Mistrzostwach Polski seniorów w pięcioboju nowoczesnym‼️ Jak to w pięcioboju nie wszystko poszło tak...

Opublikowany przez Martę Kobecką Sobota, 2 września 2023

“Zaczęłam wątpić we własne możliwości”

“Te sytuacje powtarzały się tak długo, że ja sama zaczęłam myśleć, że może coś ze mną jest nie tak. Zaczęłam wątpić we własne możliwości” - opowiada Kobecka. “Dopiero w 2024 roku postanowiłam zgromadzić pełne dane na temat moich wyników, wymogów Związku oraz powołań na zawody. Pierwszy raz ujrzałam sytuację nie z perspektywy tabelek i tłumaczeń Związku, lecz z perspektywy faktów”. Z zestawienia, które wykonała zawodniczka wynikało jasno, że na mistrzostwa powoływane są regularnie pięcioboistki reprezentujące niższy poziom sportowy od Marty. Sama Marta zaś, nawet, jeśli sprosta wskazanym kryteriom, to i tak jest regularnie pomijana w powołaniach. 

“Najpierw był ogromny ból i szok, ale też ulga, bo zrozumiałam, że walczyłam w nierównej walce” - mówi zawodniczka. Ze swoimi spostrzeżeniami postanowiła się zwrócić do prawnika. Na tej podstawie wspólnie napisali skargę, którą następnie skierowali do Komisji Dyscyplinarnej PZPNow, a także do Ministerstwa Sportu i do Rzecznika Praw Obywatelskich. 

W treści dokumentu przedstawiciel Marty Kobeckiej zarzuca Marcinowi Horbaczowi, - Trenerowi Kadry Narodowej - oraz Stanisławowi Pytlowi - Dyrektorowi Sportowemu PZPNow - systematyczną dyskryminację zawodniczki. Jak czytamy w skardze: “Poszkodowana [Marta Kobecka - przyp. red.] była i jest pozbawiana możliwości podnoszenia swojego poziomu i kwalifikacji sportowych w stopniu porównywalnych do innych zawodniczek, pomimo uzyskiwania wyników sportowych wymaganych do uczestniczenia w zawodach i akcjach szkoleniowych, a także pomimo tego, że jest członkiem Kadry Narodowej”. 

Trenerowi i Dyrektorowi Sportowemu PZPNow zarzuca się również, że ograniczają do minimum dostęp Marty Kobeckiej do współzawodnictwa sportowego, a w efekcie również możliwość uzyskania kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w 2024 r.

Uzasadnienie skargi opiewa na blisko 20 stron argumentacji oraz tom załączników skrupulatnie dokumentujących każdy z zarzutów stawianych kluczowym osobom w Związku. Sama skarga zawiera serię zestawień, tabel i wykresów popierających tezę, że Marta Kobecka ma pod górkę bardziej, niż inne zawodniczki. 

To nie przypadek. To reguła potwierdzająca regułę

W świetle statystyk i analiz przedstawionych w skardze Marty, należy stwierdzić, że opisane zdarzenia z 2022 i 2023 roku nie były wyjątkami, lecz raczej powtarzalnymi symptomami tego samego zjawiska. 

W 2023 roku międzynarodowa federacja pięcioboju nowoczesnego (Union Internationale de Pentathlon Moderne - UIPM) zorganizowała 8 zawodów liczących się do rankingu olimpijskiego lub dających możliwość startu w Finałach Pucharu Świata (dających możliwość uzyskania kwalifikacji olimpijskiej zwycięzcom). Wśród wszystkich zawodniczek kadry, Marta Kobecka została powołana do startu tylko 2 razy, podczas gdy inne zawodniczki, o porównywalnych osiągach, dopuszczono do zawodów kolejno pięć (dwie zawodniczki) i siedem (jedna zawodniczka) razy. Jak się okazuje, pruszkowiankę pomijano w powołaniach nawet w sytuacji, gdy PZPNow nie wykorzystywał wszystkich dostępnych miejsc dla zawodniczek z Polski. Oznacza to, że Polska reprezentowana była w niepełnym składzie. Związkowcy uporczywie pomijali Martę Kobecką nawet gdy ta deklarowała, że sama sfinansuje swój wyjazd. 

W kwietniu 2023 roku Marta Kobecka nie pojechała na zawody Pucharu Świata do Budapesztu (Węgry), a PZPNow wysłał reprezentację złożoną z jednej zawodniczki (na 4 dostępne miejsca). Kobecka została pominięta - jak czytamy w piśmie jej prawnika - “nawet pomimo spełnienia kryterium czasu biegu określonego przez trenera jako warunek powołania”. W maju 2023 roku sytuacja powtórzyła się podczas zawodów Pucharu Świata w Sofii (Bułgaria). Zawodniczka z Pruszkowa spełniła kryteria wskazane jej przez trenera, a mimo to, PZPNow ponownie nie wykorzystał wszystkich dostępnych miejsc do obsadzenia na zawodach. 

Przed zawodami Mistrzostw Świata w Bath (Wielka Brytania) w sierpniu 2023 r. punktowe kryteria kwalifikacji zawodników zostały ponownie podniesione przez związkowców. Marta wskazuje w swojej skardze, że kryteria wypełniła, a mimo to raz jeszcze nie została powołana. Reprezentacja Polski ponownie stawiła się na zawodach w niepełnym składzie. “Zapełniono” wtedy jedynie 3 na 4 możliwe miejsca, a w zawodach wzięły udział zawodniczki, które - zgodnie z analizami przedstawionymi przez prawnika Marty Kobeckiej - wypełniły mniej kryteriów kwalifikacji, aniżeli pruszkowianka. 

Na tym nie koniec. Jak się okazuje - pruszkowska pięcioboistka miała być systematycznie pomijana nie tylko w powołaniach na zawody międzynarodowe, lecz również w na zgrupowania szkoleniowe polskiej kadry. W sezonie 2023, pomimo zadowalających wyników sportowych (dwukrotne trzecie miejsce wśród zawodniczek z Polski), powołano ją na zgrupowania zaledwie dwa razy, podczas gdy inne zawodniczki otrzymywały powołania od pięciu do siedmiu razy (na osiem zgrupowań) do roku. 

W lutym 2024 Marta Kobecka była jedyną zawodniczką kadry, której nie powołano na zgrupowanie. “Wtedy zaproszono dosłownie każdego. Wystarczyło wiedzieć co to pięciobój. Tylko ja zostałam pominięta” - mówi pruszkowianka. 

“Nieładne” zarzuty 

Skarga złożona przez Kobecką odbiła się szerokim echem w Polskich mediach. Sprawę zaczęły komentować największe redakcje sportowe w kraju. 

“Jest to w jakimś stopniu patologia. Dzieje się tak od lat. Nie jestem pierwsza, i niestety nie jestem ostatnia” - mówiła Kobecka przed kamerami Telewizji Polskiej. “Nie wiem, czy to wynika z tego, że to tak małe środowisko i hermetyczne, ale na pewno nie wpływa dobrze na ludzi, którzy się tam znajdują” - powiedziała. 

O komentarz poproszono wówczas również Dyrektora Sportowego z PZPNow. Ten odpierał zarzuty twierdząc, że przedmiot skargi Kobeckiej i jej prawnika ma charakter czysto sportowy i że powinno być to omówione z Trenerem Kadry. Zaznaczył również lakonicznie, że zarzuty stawiane mu przez Martę są “nieładne”, bo zostały podciągnięte cyt. “pod ustawę o dyskryminacji, mobbingu i tak dalej”. Zapowiedział też, że wspólnie ze swoimi prawnikami, Związek przygotuje stosowną odpowiedź. 

Gdyby Stanisław Pytel naprawdę usiadł nad pismem Kobeckiej z jakimkolwiek prawnikiem, to wiedziałby, że podstawą skargi zawodniczki nie była nieistniejąca “ustawa o dyskryminacji”, lecz procedura przeciwdziałania dyskryminacji obowiązująca w Polskim Związku Pięcioboju Nowoczesnego, z którą nota bene Dyrektor Sportowy powinien być zaznajomiony. Co zaś dotyczy zapowiadanej odpowiedzi na skargę - doczekały się jej instytucje, do których skarga została skierowana. Samej pięcioboistce nie odpisał do dziś nikt. 

To wszystko nie tak

Treść rzeczonej odpowiedzi, skierowanej przez PZPNow do Rzecznika Praw Obywatelskich oraz do Ministerstwa Sportu, należy ocenić jako (co najmniej) rozczarowującą. Okazuje się, że ripostą związkowców na potok argumentów, wyliczeń i analiz zestawionych przez przedstawiciela Marty Kobeckiej, jest niespełna dwustronicowy list, w którym połowę pierwszej strony zajmuje część nagłówkowa oraz nadzwyczaj dokładne wskazanie pisma, wobec którego riposta jest kierowana. 

“Po wstępnej analizie zawiadomienia, dokonanej przez sztab szkoleniowy PZPNow. oraz dowodów przedstawionych przez kancelarię wskazujemy, że zawiadomienie nie uwzględnia wyników zawodniczki na sprawdzianach, zawodach krajowych i zagranicznych od roku 2022. Nie odnosi się także do najważniejszego dokumentu regulującego obowiązki i prawa zawodnika Kadry Narodowej tzn.: Regulaminu Powoływania do Kadry Narodowej. Uważamy, że informacje podane przez Kancelarię są niekompletne, wyciągnięte z kontekstu oraz nieprawdziwe” - czytamy w odpowiedzi związkowców. 

Jeśli po tym akapicie ktokolwiek oczekiwał enumeratywnego odniesienia się związkowców do kolejnych zarzutów stawianych Związkowi przez prawnika pruszkowianki, to trzeba mu wiedzieć, że oczekiwał na próżno. PZPNow zapewnia jedynie, że cyt. “wybory Trenera Kadry Seniorów były konsultowane przez sztab szkoleniowy oraz akceptowane przez Dyrektora Sportowego PZPNow i Zarząd PZPNow”. Za tym oświadczeniem następuje seria odniesień do nazw dokumentów określających zasady powoływania kadry narodowej w pięcioboju nowoczesnym. I to by było na tyle. 

Co ciekawe, jeden z tych dokumentów - “Regulamin Powoływania do Kadry Narodowej”- określa zupełnie inne kryteria sportowe od tych, z którymi musiała się mierzyć podczas sprawdzianów Marta Kobecka i inne zawodniczki. Nie ma tam mowy o biegu na 5 kilometrów i pływaniu na dystansie 400 metrów. 

Ponadto - w każdym ze wskazanych regulaminów PZPNow, czy to Regulaminie Powoływania do Kadry Narodowej, czy to Regulaminie Powoływania na Igrzyska Olimpijskie, znajdujemy postanowienia wskazujące (pośrednio lub bezpośrednio), że bez względu na wypełnione kryteria, decyzja o powołaniu (lub nie) zawodnika należy każdorazowo do Trenera Kadry. Ten swoją decyzję przedstawia Dyrektorowi Sportowemu, który następnie przedkłada propozycję powołań do zatwierdzenia Zarządowi Związku. 

W pewnym sensie związkowcy mają więc rację. Nie jest ważne ile i jakich kryteriów wypełni zawodnik. Ważna jest decyzja trenera oraz to, czy zgadza się z nią Dyrektor Sportowy i Zarząd. Jeśli wszyscy oni działają zgodnie, to - w istocie - uprawnieni są do podjęcia każdej, nawet zupełnie uznaniowej decyzji względem dowolnego zawodnika kadry. Co więcej, każda z tych decyzji, w świetle wewnętrznych regulaminów, będzie musiała zostać uznana za legalną. 

Regulaminy te z kolei, jak nietrudno się domyślić, uchwala sam sobie Zarząd. 

Trener kadry o honorze swoim, o zdrowiu Marty i o jej partnerze

Jedyną osobą, która poczuła się do udzielenia wyczerpującej odpowiedzi na skargę zawodniczki z Pruszkowa, okazał się Trener Kadry Narodowej, Marcin Horbacz. Nie wiadomo wprawdzie do kogo zostało zaadresowane pismo, którego treść władze PZPNow ujawniły redakcji zpruszkowa.pl i czy kiedykolwiek ujrzało ono światło dzienne (lub choćby powierzchnię biurka jednego z urzędów centralnych). Wiadomo jednak, że na osiemnastu stronach pozwolił on sobie na wybieg, którego lektura przyprawia o mieszankę zażenowania z dreszczami przerażenia.

To, co mogło w głowie Marcina Horbacza wyglądać na rzeczowe odniesienie się do zarzutów stawianych mu przez pełnomocnika Kobeckiej, w rzeczywistości przypomina bardziej przydługi, niewybredny komentarz zamieszczony przez podejrzane konto na którejś z platform społecznościowych. 

Trener kategorycznie odrzuca argumentację Kobeckiej, poszczególne elementy jej zestawienia nazywając skandalicznymi, niedorzecznymi lub “noszącymi znamiona pomówienia”. W gąszczu tabel  “przeklejonych” z oficjalnych dokumentów dostępnych na stronie PZPNow oraz tych pochodzących z opracowań własnych trenera, z trudem doszukujemy się argumentów mających faktycznie podważyć zasadność skargi zawodniczki. 

Jak się okazuje, zgodnie z linią Horbacza, niemal każde wyliczenie zaprezentowane przez Kobecką i jej pełnomocnika było błędne. Jeśli osiągnęła wymagane minima w bieganiu, to osiągnęła je w złym momencie i nie podczas tego sprawdzianu, co trzeba. Jeśli wróciła z zawodów z lepszym wynikiem, to zawody okazały się reprezentować zbyt niski poziom, aby Marta mogła porównywać się do innych zawodniczek. Jak nie była powoływana, to przez wzgląd na jej dobro, bo trener dał jej w ten sposób czas na lepsze przygotowanie do kolejnych startów. Jeśli minima punktowe zostały osiągnięte w fazie eliminacji, to okazuje się, że trener patrzył tylko na finały. A jeśli w mailu do zawodniczki trener napisał, że Marta może przebiec 5 kilometrów w czasie 19 min i 30 sekund to wcale nie oznaczało, że nie obowiązuje ją czas 17 minut i 55 sekund. 

Jeśli czegoś w ten sposób Marcin Horbacz dowiódł, to że faktycznie, zgodnie z tym, co Marta Kobecka zarzuciła Związkowi, procedura powoływania pięcioboistów na zawody jest (łagodnie mówiąc) nieprzejrzysta.

W piśmie Horbacza (jakkolwiek zostało użyte ono w praktyce) nie brakuje również moralizatorskich uniesień i wycieczek osobistych. Trener z lubością zamieszcza w nim zrzut ekranu prywatnej korespondencji z zawodniczką, a w niej szczegółowe dane nt. stanu zdrowia i trybu rekonwalescencji pruszkowianki po przebytej kontuzji. Trzykrotnie w piśmie wspomina, że bycie trenerem Kadry Olimpijskiej traktuje jako zaszczyt i honor. Za drugim razem zaznacza, że wspomina o tym wielokrotnie cyt. “dla utrwalenia”. 

Po odcyfrowaniu 18-stronicowej tyrady, napisanej w jak największej abstrakcji od zasad polskiej pisowni i gramatyki, docieramy do ostatniego zdania, które ni stąd ni zowąd brzmi (zachowana pisownia oryginalna): “Warto tez wspomnieć, że pan pełnomocnik mecenas [tu pada nazwisko prawnika - przyp. red.] jest też trenerem szermierki pani Kobeckiej a prywatnie partnerem”. 

Sportowcy dali głos

Nasi sportowcy przywieźli z Paryża zaledwie 10 medali, dużo poniżej publicznych oczekiwań. Nie da się ukryć, że występ Polaków na Igrzyskach Olimpijskich w 2024 roku był najgorszym od ponad pół wieku (ostatnim razem Polacy zdobyli mniej medali w 1956 r.). Nie dało się również ukryć medialnych wystąpień polskich zawodniczek i zawodniczków, którzy w trakcie Igrzysk i bezpośrednio po nich głośno mówili o problemach w swoich organizacjach związkowych. 

Arkadiusz Kułynycz, polski zapaśnik, po przegranej walce o brązowy medal nie krył wzburzenia postawą działaczy sportowych Polskiego Związku Zapaśniczego. “Dyskryminowano moją osobę, nie pozwolono mi zabrać sparingpartnera na najważniejszą imprezę w moim życiu” - powiedział wprost do kamer telewizyjnych. “(...) Jest mi przykro, bo zamiast przyjechać tutaj mój sparingpartner, to działacze przyjechali sobie z osobami towarzyszącymi” – powiedział.

Podobnie na sytuację w swoim związku - tym razem kolarskim - oceniła Daria Pikulik, kolarka torowa, która w ostatnim dniu Igrzysk zdobyła dla Polski srebrny medal. “Zrobiłyśmy, co mogłyśmy. Nie mam sobie nic do zarzucenia, mimo tego jak wygląda nasza sytuacja. Mimo że w lutym sama musiałam sobie zapłacić za zgrupowanie, że do kwietnia nie mieliśmy informacji na temat finansowania, nie mieliśmy rowerów, nie mieliśmy nic, kombinezony dostaliśmy dzień przed startem” - wyliczała. “Co można zrobić samemu, bez wsparcia?”. 

Niedługo potem Pikulik ogłosiła rozbrat z Polskim Związkiem Kolarskim przestawiając się wyłącznie na kolarstwo szosowe. W ostrym wywiadzie udzielonym redakcji TVP Sport nie szczędziła słów krytyki pod adresem związkowców. “Ktoś jest ograbiany z marzeń tylko dlatego, że ma nieudolny związek i jest z Polski” - mówiła. 

Nawet w dyscyplinie Marty Kobeckiej, w pięcioboju nowoczesnym, głos pruszkowianki okazał się nie być osamotniony. Zawodniczka Anna Maliszewska, choć udało jej się zakwalifikować na Igrzyska w Paryżu, po zakończeniu zawodów nie kryła rozgoryczenia. O poczynaniach PZPNow wobec członków kadry napisała w emocjonalnym poście na swoim koncie na Instagramie. 

“Ostatnie 3 lata przygotowań to było apogeum w kwestii relacji na linii ja - Polski Związek Pięcioboju Nowoczesnego, niestety w negatywnym kierunku” - wyznała. “Paryż był moimi trzecimi Igrzyskami bez trenera klubowego. Prosiłam o to przed Rio, przed Tokio, cierpliwie prosiłam i przed Paryżem, bezskutecznie. Odpowiednio wcześniej zgłaszałam do Związku prośbę o akredytowanie moich trenerów klubowych, od początku byłam gotowa ponieść koszt ich wyjazdu i zakwaterowaniu sama. Akredytacje po raz kolejny przypadły tylko trenerom kadrowym (będącym jednocześnie trenerami klubowymi pozostałych polskich pięcioboistów)”.

Zawodniczka potwierdziła również zarzuty pod adresem PZPNow, które wcześniej spisała Marta Kobecka ze swoim prawnikiem. Zgodnie z relacją Maliszewskiej, cyt. “Brak jasnych i czytelnych kryteriów powołań na zawody międzynarodowe oraz wybiórcze ich stosowanie (faworyzowanie jednych kosztem drugich), (...) blokowanie wyjazdów zawodników na własny koszt (...), krótkowzroczna i niesprawiedliwa polityka startowa doprowadziła do zakończenia sezonu przez połowę i tak nielicznej kadry seniorek [w tym Marty Kobeckiej - przyp. red.]”. Z treścią całego oświadczenia można zapoznać się pod tym linkiem. 

Władze PZPNow poproszone przez redakcję zpruszkowa.pl o komentarz w tej sprawie odparły lakonicznie: “Wystąpienie Anny Maliszewskiej po Igrzyskach Olimpijskich 2024 w mediach, decyzją Zarządu pod przewodnictwem Prezesa Pana Janusza Peciaka nie zostało w żaden sposób skomentowane, bo wszystkie procedury związane z występem reprezentacji na Igrzyskach Olimpijskich 2024 zostały zrealizowane zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami”. 

Czym są “wcześniejsze ustalenia” i w jaki sposób nabrały mocy wiążącej dla kogokolwiek w tym kraju? Prezes jeden raczy wiedzieć. 

Ministerstwo widzi problem, ale tylko troszkę

Wystąpienia medialne polskich sportowców nabrały rozpędu po zakończeniu Igrzysk w Paryżu. Rozpędu na tyle dużego, że zawodnicy zostali usłyszani przez samego Ministra Sportu, Sławomira Nitrasa. Ten, już dzień po zamknięciu imprezy zapowiedział publicznie, że "wszystkie niepokojące sygnały, jakie napłynęły ze strony zawodniczek i zawodników, zostaną sumiennie wyjaśnione". 

Niedługo potem oficjalnie potwierdził w mediach społecznościowych, że wysłał już pisma - do prezesa PKOl-u, Radosława Piesiewicza, a także do ponad 60 polskich związków sportowych, żądając wyjaśnień, w szczególności w kwestii wydatkowania i rozliczania publicznych pieniędzy przez Związkowców. “Wyjaśnimy każdy zgłaszany przez sportowców przypadek zaniedbania. Sygnałów dotyczących braku obecności trenerów, fizjoterapeutów lub braku sprzętu było zbyt dużo. Rozpoczynamy od ustalenia kto i w jakim charakterze przebywał na igrzyskach olimpijskich za pieniądze publiczne” - zapowiedział na Twitterze

W międzyczasie sytuacja Marty Kobeckiej nie uległa poprawie. PZPNow zdał się obrazić na nią śmiertelnie. Od 13 marca 2024 r., a zatem od momentu złożenia skargi, pruszkowianka nie została powołana na zgrupowania szkoleniowe ani razu. Podobnież nie otrzymała ani jednego powołania na zawody międzynarodowe. O przyczynę tego stanu rzeczy spytaliśmy związkowców z PZPNow, jednak ci postanowili zwyczajnie pominąć pytania o sezon 2024 w udzielanych odpowiedziach. 

Zapytania o zawodniczkę kierujemy więc do Ministerstwa Sportu. Biuro prasowe Ministra w odpowiedzi oświadczyło:

“Do Departamentu Prawnego Ministerstwa Sportu i Turystyki wpłynęła skarga zawodniczki Marty Kobeckiej w sprawie funkcjonowania Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego (PZPNow). Sprawa dotyczyła powołania do kadry i rzekomej dyskryminacji zawodniczki. Departament zwrócił się o wyjaśnienia do PZPNow. Związek udzielił odpowiedzi, w której wskazał, iż wyniki sportowe zawodniczki nie były zadowalające i gorsze od innych zawodników co było jedynym powodem jej nie powoływania”.

Jak się okazuje, stanowisko PZPNow w tej sprawie faktycznie nie wymagało argumentacji, skoro niespełna dwie strony pisma wystarczyły do odparcia ściany zarzutów. Reakcja Ministra pozwala domniemywać, że być może i dwie strony to było zbyt wiele. 

Bez względu na sytuację Pruszkowianki, Ministerstwo zapowiedziało również wprowadzenie odpowiednich zmian w prawie. 

“Minister Sportu i Turystyki Sławomir Nitras 24 października 2024 r. podpisał zarządzenie w sprawie wytycznych dla komórek organizacyjnych Ministerstwa Sportu i Turystyki przygotowujących programy dotacyjne w zakresie transparentności beneficjentów, w tym polskich związków sportowych (PZS).  

W ramach zapewnienia standardów transparentności związki sportowe będą miały obowiązek publikować na swoich stronach internetowych m.in. kryteria wyboru powoływanych na zgrupowania lub konsultacje zawodników kadry narodowej ze wskazaniem odpowiedzialności poszczególnych osób w procesie powoływania zawodników. Należy podkreślić, że kryteria wyboru zawodników powinny być zobiektywizowane np. na podstawie rankingu.

Powyższe zarządzenie MSiT ma doprowadzić do większej przejrzystości działania związków sportowych w relacjach z zawodnikami. Kryteria ujęte w zarządzeniu będą stosowane począwszy od ministerialnych programów na 2025 r. To nie jedyne rozwiązanie w tym zakresie.

Na wejście w życie czeka nowelizacja ustawy o sporcie, której jednym z celów jest przeciwdziałanie dyskryminacji w sporcie i wzmocnienie roli sportowców w związkach sportowych. Ustawa zagwarantuje udział przedstawicieli zawodniczek i zawodników kadry narodowej w składach zarządów PZS. Pierwszy raz sportowcy uzyskają realny wpływ na związki sportowe. Ponadto związki sportowe będą musiały wyznaczyć pełnomocników do spraw przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji w sporcie”.

Będzie tak, żeby było dobrze

Czy te zmiany, nawet jeśli wejdą w życie, poprawią losy tysięcy polskich zawodników i zawodniczek? Czas pokaże. Marta Kobecka zaznacza, że z jednej strony nadzieje na zmiany są duże, lecz z drugiej - podchodzi do zapowiedzi Ministra z dystansem. Jak wskazywała w komentarzu udzielanym redakcji TVP Sport - w PZPNow od 40 lat rządzą te same twarze. 

Nieważne więc ilu pełnomocników będą musieli powołać i ilu nowych przedstawicieli dokoptować do władz statutowych, związkowcy zawsze znajdą sposób na to, aby zmieniło się wiele, by nie zmieniło się nic. Losy nasto- i dwudziestoletnich sportowców pozostaną w rękach 60-latków, dokładnie tak, jak ma to miejsce dziś w Związku Pięcioboju. 

Tymczasem bal w polskim sporcie trwa w najlepsze. Zawodnicy, którzy skarżyli się na sytuację w związkach do dziś nie usłyszeli od ich władz słowa skruchy. Daria Pikulik porzuciła kolarstwo torowe (w którym dopiero co zdobyła srebro olimpijskie) na rzecz szosowego, a służący Polskiemu Związkowi Kolarskiemu tor kryty w Pruszkowie raz za razem trafia na kolejne licytacje komornicze. Media alarmują, że niedługo jego cena będzie tak niska, że stanie się łakomym kąskiem dla deweloperów. 

Marta Kobecka powoli traci nadzieję na powrót na zawody międzynarodowe. Anna Maliszewska, czempionka wśród polskich pięcioboistek, po znamiennym wystąpieniu w mediach społecznościowych nie uzyskała już ani jednego powołania na zgrupowanie szkoleniowe. Zapewne jej poziom sportowy, w optyce Związku, uległ gwałtownemu pogorszeniu. 

W kwestii procedur w PZPNow - od czasu pisma Kobeckiej, nie zmieniło się nic. Większość z nich, w tym regulaminy wspomniane bezpośrednio w Statucie Związku, pozostaje niejawna, podobnie jak treść uchwał Zarządu (nie wspominając o protokołach z posiedzeń). W przypadkach skarg i zażaleń Zarząd Związku pozostaje sędzią we własnej sprawie. Nawet, jeśli nie będzie rozstrzygać o sobie sam, to zrobi to powołana przez Zarząd Komisja Dyscyplinarna na podstawie uchwalonych przez Zarząd regulaminów i procedur. 

W październiku 2024 r. we władzach Związku dokonano kosmetycznej zmiany. “Kosmetycznej”, bo na Prezeskę organizacji wybrano Annę Bajan, która pełniła już tę funkcję przeszło dekadę temu. Minister Sportu z radością przyjął nowinę o wyborze nowej-starej Prezes i czym prędzej zaprosił ją do Ministerstwa na krótką konferencję poświęconą roli silnych kobiet w polskim sporcie.

Dziś w Ministerstwo Sportu i Turystyki spotkałem się z nowo wybranymi członkiniami zarządów polskich związków...

Opublikowany przez Sławomira Nitrasa Czwartek, 7 listopada 2024

Szkoda, że na konferencję nie zaproszono Marty Kobeckiej. Mało kto wie lepiej ile siły potrzeba kobietom, aby zmagać się z polskim sportem.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: