Zabytkowa kasa EKD/WKD w rękach miasta, czyli czego nasze władze nie powiedziały mieszkańcom

O tym, że skromny, zaniedbany, ale niegdyś efektowny i charakterystyczny pawilon w Tworkach przeszedł na własność miasta, urząd poinformował w zeszłym tygodniu w mediach społecznościowych. Komunikat był lapidarny: „Sejmik Województwa Mazowieckiego podjął decyzję o przekazaniu na własność Miastu Pruszków zabytkowego budynku dawnej kasy biletowej Elektrycznych Kolei Dojazdowych. To bardzo dobra wiadomość – za tę decyzję serdecznie dziękujemy władzom Mazowsza oraz Marszałkowi Województwa Mazowieckiego Adamowi Struzikowi”.
Dalej miasto składa deklarację: „Obiekt, choć obecnie w złym stanie technicznym, zostanie wyremontowany przez Miasto Pruszków zgodnie z zaleceniami konserwatora zabytków. Planujemy, aby w przyszłości pełnił on funkcję książkomatu stylizowanego na przełom XIX i XX wieku, nawiązując do historii i dziedzictwa kolei podmiejskich”.
Z komunikatu można by wywnioskować, że przejęcie obiektu to uwieńczenie wieloletnich starań władz Pruszkowa. Ale prawda jest zupełnie inna i warto ją przypomnieć. Bo nie kto inny jak mieszkańcy zainteresowali się losem niszczejącej dawnej kasy EKD/WKD i doprowadzili do objęcia jej konserwatorską ochroną.
Z wnioskiem w tej sprawie do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w kwietniu 2023 roku wystąpiło stowarzyszenie Za Pruszków!, założone i kierowanego przez aktywistę Arkadiusza Gębicza. Stowarzyszenie tłumaczyło, że pawilon przez wiele lat wykorzystywany był jako kasa biletowa ówczesnej kolejki EKD, potem jako kwiaciarnia i kiosk. „W chwili obecnej budynek jest zaniedbany i popada w ruinę. Właścicielem jest Marszałek Województwa Mazowieckiego, który zaniedbuje jednak tę nieruchomość, nie doceniając jej walorów architektonicznych i historycznych. Dzięki ochronie organu konserwatorskiego, możliwe będzie dyscyplinowanie właściciela i zatrzymanie rozkładu substancji zabytkowej (…) Sprawa jest pilna i wymaga stosownej reakcji organu powołanego do ochrony dziedzictwa historycznego. Według informacji uzyskanych przy okazji składania wniosku do Budżetu Obywatelskiego Mazowsza dowiedziałem się, że działka wraz z budynkiem ma zostać sprzedana w 2023 r. Tym samym istnieje realne niebezpieczeństwo utraty tej historycznej budowli bezpowrotnie”.
Argumenty nie były bezpodstawne – w 2024 roku urząd marszałkowski rzeczywiście wystawił działkę z kasą biletową na sprzedaż, cena wywoławcza wynosiła 68,5 tys. zł, jednak (na szczęście) nie zgłosił się żaden oferent.
Wniosek przeleżał u konserwatora półtora roku, ale doczekał się reakcji – pozytywnej. W październiku 2024 r. konserwator poinformował, że wszczyna stosowne postępowanie, a w marcu 2025 r. wydał decyzję, że budynek wpisany zostaje do rejestru zabytków nieruchomych województwa mazowieckiego.
Do swojej decyzji konserwator dołączył ciekawe uzasadnienie. Przypomina w nim, że kasa biletowa powstała ok. 1928 r. jako element zabudowy dworca Elektrycznych Kolei Dojazdowych (EKD) na linii Warszawa – Grodzisk, która została uruchomiona 11 grudnia 1927 roku. Wzdłuż trasy wznoszono niewielkie budynki dworcowe, wiaty i kasy biletowe. Jednym z nich była kasa w Tworkach. Przetrwała do dziś i stanowi unikalny relikt pierwszego etapu funkcjonowania EKD.
Do najbardziej wartościowych elementów budyneczku, zdaniem konserwatora, zalicza się: charakterystyczny półkolisty daszek wsparty na dwóch kolumnach, osłaniający dawniej okno biletowe; bogaty detal architektoniczny (schodkowy gzyms wieńczący, pasowe boniowanie, profilowane opaski i sztukaterie); zachowane historyczne blaty z szarego lastryko; dekorację dachową w postaci foremnego wielościanu. Pierwotna stolarka drewniana nie zachowała się, a elewacje są wtórnie przemalowane i uszkodzone. Mimo to bryła wciąż czytelnie odzwierciedla pierwotne założenie i charakter budynku.
„Trwałe zachowanie (budynku) dla przyszłych pokoleń leży w interesie społecznych” – stwierdził konserwator zauważając, że to jedyny przykład kasy biletowej EKD zachowany w pierwotnej formie i gabarytach. „Jako całość budynek prezentuje architekturę przemyślaną, łączącą dynamikę modernizmu z klasycystycznym detalem architektonicznym. Budynek w skali miasta Pruszkowa wyróżnia się oryginalną formą, stanowi przykład niewielkiej architektury kolejowej, pełniącej jednocześnie funkcje reprezentacyjne”.
Zgodę władz Pruszkowa, aby przejąć zabytkowy obiekt z rąk marszałka województwa, należy oczywiście ocenić jak najbardziej pozytywnie. Miasto wzięło bowiem na siebie obowiązki zapisane w ustawie o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami i zobligowane jest teraz do utrzymania obiektu w jak najlepszym stanie technicznym i estetycznym. Musi go chronić przed zniszczeniem, uszkodzeniem, a także działaniami, które mogłyby obniżyć jego wartość zabytkową. Wszystkie prace remontowe będą musiały odbywać się pod okiem i za zgodą konserwatora.
Jak wynika z komunikatu urzędu miasta, obiekt ma w przyszłości pełnić funkcję książkomatu. Arkadiusz Gębicz, inicjator akcji ratowania budynku, widziałby dla niego zgoła odmienne zastosowanie. „Ten budynek powinien zostać zaadaptowany na miejski szalet” – napisał w mediach społecznościowych i przeczuwając, że jego pomysł wywoła ironiczne komentarze, dodał uzasadnienie: „1. Teren uzbrojony = niski koszt przyłączenia 2. Brak szaletów na linii WKD. 3. Przystanek + szpital = spore potoki ludzi. 4. Podobne rozwiązania funkcjonują, na przykład w budynku sterowni schodów ruchomych przy placu Zamkowym w Warszawie”.
Komentarz autora:
Arkadiusza Gębicza można nie znosić, można się z nim fundamentalnie nie zgadzać, ale nie można odmówić mu kilku skutecznych inicjatyw, takich jak wpisanie do rejestru zabytków gmachu SDH przy ul. Kościusszki, czy właśnie dawnej kasy EKD/WKD w Tworkach. Nikt inny jak Gębicz właśnie walczył w poprzedniej kadencji o uratowanie stawów w parku Potulickich przed wysychaniem i naprawę nieczynnego jazu na Utracie – jego wnioski i ponaglenia zmuszały urzędników do działania, nie tylko w Pruszkowie. Po przegranych wyborach prezydenckich w 2024 r. usunął się w cień i co najwyżej zamieszcza zjadliwe (czyli typowe dla niego) komentarze w mediach społecznościowych. Wygumkować Gębicza jednak się nie da i pisząc o losach dawnej kasy w Tworkach zwyczajna przyzwoitość nakazuje przypomnieć jego inicjatywę. Ponieważ miasto tego nie zrobiło, robi to portal zpruszkowa.pl.