Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Z Warszawy Zachodniej do Pruszkowa w 75 minut

Sławomir BUKOWSKI
Podróże do pracy i z powrotem to dla mieszkańców naszego miasta gehenna. Oto jak wyglądał powrót do Pruszkowa w poniedziałkowe popołudnie.
Semafor
Ilustracja: Semafor

Wczoraj pisaliśmy (TUTAJ), że prezydent Pruszkowa Paweł Makuch w zasadzie nie robi nic, by ułatwić mieszkańcom dojazdy do Warszawy, choć ma takie kompetencje.  Mógłby dogadać się z ZTM w sprawie zwiększenia częstotliwości kursowania i poprawy rozkładu jazdy linii 817 (Pruszków współfinansuje tę linię, więc prezydent ma wpływ na jej organizację) przynajmniej na czas ogromnych utrudnień związanych z przebudową Dworca Zachodniego. Mógłby, ale tego nie robi.

Jak duże problemy mieszkańcy Pruszkowa mają z codziennymi dojazdami - oto krótka relacja z podróży z Warszawy Zachodniej do Pruszkowa w poniedziałek 17 lipca.

Na Dworzec Zachodni przyjeżdżam o godz. 16.10. Do odjazdu autobusu 817 do Pruszkowa są tylko 3 minuty (rozkładowy odjazd o 16.13), raczej nie zdążę, więc decyduję się na pociąg Kolei Mazowieckich. O 16.15 powinna odjechać KM-ka do Żyrardowa, o 16.28 – do Grodziska Mazowieckiego. Wchodzę na peron nr 2, stoją dwa pociągi: jeden do Żyrardowa, drugi do Grodziska. Wsiadam do pierwszego. Jakież jest moje zdziwienie, gdy o 16.15 rusza… ten drugi, do Grodziska, stojący na sąsiednim torze. Ludzie w moim pociągu zaczynają komentować używając określeń nienadających się do cytowania. Widocznie ten co odjechał to jakiś opóźniony skład, ale nikt o tym nie poinformował.

Czekamy. Mijają kolejne minuty, jest 16.30, nadal stoimy. Megafony – milczą. W pociągu – zero komunikatów. Po peronie przechadza się pracownik w mundurze Kolei Mazowieckich. Ludzie pytają go, kiedy odjedziemy, kolejarz odpowiada, że nie ma pojęcia. Jest 16.38, ja i kilka osób decydujemy się wysiąść, biegniemy do kładki i potem do przystanku autobusu 817 (powinien odjechać o 16.43) – kto zna kładkę na Zachodnim ten wie, że wbiegając na nią można poćwiczyć kondycję (seniorom i podróżnym z walizkami współczuję). Wbiegamy na przystanek o 16.41 – pusto. Autobusu nie ma. Czekamy. Przyjeżdża o 16.50, kierowca wyłącza silnik, wychodzi, zapala papierosa. Pasażerowie komentują, znów sypią się niecenzuralne określenia – i pod adresem kolei, i kierowcy autobusu, i władz Pruszkowa, że nic nie robią, żeby autobusów było więcej.

O 16.56 kierowca wraca, odpala silnik, ruszamy. Mamy 13 minut spóźnienia. Na trasie korki niewielkie, bo wakacje, jednak autobus i tak zwiększa opóźnienie. Przy McDonaldzie w Pruszkowie wysiadam o 17.29, czyli 16 minut po rozkładowym czasie przyjazdu. Zakładam, że wyjeżdżając z osiedla Staszica w drogę powrotną do Warszawy opóźnienie autobusu sięgnie już 20 minut.

Podsumowując: powinienem był wyjechać z Warszawy Zachodniej o 16.15 i dotrzeć do Pruszkowa o 16.33. Wyjechałem o 16.56 i dotarłem o 17.29. Blisko godzinę później. Czy to była jednostkowa sytuacja? Nie, tak wygląda codzienność mieszkańców Pruszkowa zmuszonych dojeżdżać do Warszawy.

Problemy mieszkańców Pruszkowa z perspektywy prezydenta Pawła Makucha i jego zastępcy Konrada Sipiery muszą wydawać się mało istotne. Obaj żyją dużo większymi wydarzeniami, o czym świadczą relacje na ich profilach w mediach społecznościowych. Zaglądam do Pawła Makucha – bawi się znakomicie na Święcie Policji i gra w piłkę. Konrad Sipiera – w nieodłącznym towarzystwie swego ojca, posła PiS Zdzisława Sipiery – pozuje do zdjęć z policjantami i z proboszczem parafii św. Kazimierza w Pruszkowie. Poza tym również gra w piłkę.

Dziś wtorek 18 lipca. Pasażerowie mogą obstawiać, ile wyniosą opóźnienia pociągów do i z Warszawy. Ostatnio popularne liczby na tablicach stacyjnych to 20 (minut), 55 i 60. Zaś prezydent Pruszkowa z zastępcą może rozegrają kolejny mecz. Ciekawe, jaki będzie wynik.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: