Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona Logo spotify - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Wzdłuż linii WKD powstanie ścieżka rowerowa, ale budowa odcinka od Nowej Wsi do Kań Helenowskich wisi na włosku

Sławomir BUKOWSKI
Nad rzeczką Zimna Woda nie ma kładki, piesi i rowerzyści korzystają z mostu WKD – zresztą, nielegalnie. Budowę kładki blokuje rolnik, który nie chce sprzedać pasa ziemi. Jeśli Sejm nie znowelizuje przepisów, ścieżka rowerowa może w tym miejscu… po prostu nie powstać.
Mostek
Ilustracja: Mostek

O przymiarkach do budowy ścieżki rowerowej wzdłuż torów kolejki WKD – od Grodziska Mazowieckiego do granic administracyjnych Warszawy – w ostatnich tygodniach jest głośno. To wspólna inicjatywa gmin, przez które przejeżdża wukadka: Grodziska Mazowieckiego, Milanówka, Brwinowa, Podkowy Leśnej, Pruszkowa i Michałowic. Podmiotem wiodącym jest Grodzisk Mazowiecki. WKD wspiera projekt merytorycznie – opiniuje rozwiązania, ale sama inwestycji nie finansuje.

Władze Grodziska Maz. w imieniu uczestników projektu podpisały z firmą Multiconsult Polska umowę na przygotowanie koncepcji trasy rowerowej. Obejmuje ona wytyczenie trasy, zaprojektowanie połączeń z już istniejącymi odcinkami, określenie sposobu odwodnienia i oświetlenia, przygotowanie przepraw przez cieki wodne i przepusty, a także analizę i eliminację kolizji z istniejącą infrastrukturą drogową i techniczną. Po zatwierdzeniu koncepcji w trzecim lub czwartym kwartale 2026 roku gminy planują ogłosić przetarg na projekt techniczny.

Zimna Woda – tutaj pomysł może utonąć

Jednym z najbardziej newralgicznych odcinków jest ten od Nowej Wsi Warszawskiej do Kań Helenowskich. Dziś wiedzie tam ścieżka, która dochodzi do rzeczki Zimna Woda i… się kończy. Piesi i rowerzyści wdrapują się na most WKD i nim przechodzą na drugą stronę. Dalej znów prowadzi ścieżka. Problem w tym, że za mostkiem biegnie ona przez prywatną działkę, a jej właściciel nie zgadza się na sprzedaż choćby małego fragmentu pod drogę rowerową.

Burmistrz Brwinowa Arkadiusz Kosiński przyznaje, że władze gminy są bezradne: – Gmina wielokrotnie próbowała odkupić od właściciela czterometrowy pas gruntu, czyli około 2 tys. mkw., aby poprowadzić ścieżkę do rzeki Zimna Woda. Jednak właściciel konsekwentnie odmawia. Szerokość pasa kolejowego jest za mała, aby zmieścić tam ścieżkę o wymaganej szerokości 2,20 m. Wyjeżdżony przez rowerzystów szlak przebiega po terenie prywatnym.

– Czy właściciel mógłby ogrodzić swój teren? – pytam.
– Mógłby, choć znając życie, rowerzyści pewnie jakoś by sobie poradzili – odpowiada Kosiński. – Jako gmina mamy jednak związane ręce. Torowisko biegnie na wysokim nasypie, a skarpa schodzi w teren prywatny.

– Czy właściciel tłumaczył jakoś odmowę?
Arkadiusz Kosiński: – Nie. Proponowaliśmy ceny wyższe niż rynkowe, ale stwierdził, że nie zamierza sprzedawać. To jedyny rolnik w Kaniach; uprawia swoje 12 ha, sporadycznie sprzedaje niewielkie skrawki, ale sporny teren ma praktycznie pod domem.

– A może da się poprowadzić ścieżkę z pominięciem prywatnego terenu, np. tunelem pod torami?
Kosiński: – Tunel odpada. Wymaga szerokich zjazdów i tak czy inaczej ingerowałby w prywatną działkę. Można byłoby poprowadzić ścieżkę po drugiej stronie torów, ulicą Słoneczną, ale to droga prywatna. Jej właściciele odmawiają zgody na sprzedaż, obawiając się, że jakiekolwiek inwestycje doprowadzą do połączenia ich drogi z planowaną Paszkowianką. A ceny, jakich oczekują, gdyby już miało do sprzedaży dojść, są absurdalne.

Co prawda, specustawa drogowa pozwala projektować i budować drogi na prywatnych terenach – właściciele zostają wywłaszczeni za odszkodowaniem – ale dotyczy to wyłącznie dróg, a nie ścieżek rowerowych. Teoretycznie można by zbudować od przystanku WKD w Kaniach Helenowskich do Zimnej Wody pełnoprawną ulicę ze ścieżką rowerową, lecz to nie ma sensu: po co komu ślepa ulica prowadząca przez pole, której budowa kosztowałaby kilka milionów złotych?

– Od 2012 roku próbujemy doprowadzić do nowelizacji specustawy, aby objęła również ścieżki rowerowe. Niestety, temat odłożono, a wszelkie próby podjęcia go na nowo nic dotąd nie dawały – mówi burmistrz Brwinowa. Sprawa na nowo odżyła na niedawnym spotkaniu w Michałowicach z udziałem posła Piotra Kandyby. – Powiedziałem panu posłowi, że konieczne jest przeprowadzenie przez Sejm specustawy dotyczącej ścieżek rowerowych. Bez tego nie da się zbudować spójnej trasy z Warszawy do Grodziska Mazowieckiego. Obecnie są takie „dziury”, że wybudowanie przejazdu w niektórych miejscach jest niemożliwe. Trzeba by prowadzić rowerzystów wielokilometrowymi objazdami, np. przez osiedle Słoneczne i Strzeniówkę. Pan poseł zadeklarował, że podejmie działania i – z tego, co wiem – prowadzi rozmowy w Ministerstwie Infrastruktury i na komisjach sejmowych.

Arkadiusz Kosiński zauważa, podobna sytuacja jak przy Zimnej Wodzie występuje w Otrębusach, w rejonie ulic Natalińskiej i Bukowej. Chodzi o ok. 900-metrowy odcinek podzielony na kilkadziesiąt wąskich działek, z których wiele ma nieuregulowany stan prawny.

Piotr Kandyba: Działam w sprawie zmiany przepisów

Poseł Piotr Kandyba w rozmowie z portalem zpruszkowa.pl potwierdza, że lobbuje za zmianą prawa: – Rozmawiałem z wiceministrem infrastruktury Stanisławem Bukowcem. Wiem, że szykowane jest rozwiązanie, więc musimy uzbroić się w cierpliwość. Temat jest omawiany również w Sejmie. Podobne problemy występują w innych częściach kraju. O zmianę przepisów walczy też poseł Franciszek Sterczewski, który jest zapalonym rowerzystą. Ministerstwo Infrastruktury podchodzi do sprawy przychylnie. Trwa poszukiwanie rozwiązań. Jeżeli nie specustawa drogowa, to jakaś alternatywa. Obiecuję, że będę tego pilnował i informował o dalszych ustaleniach – deklaruje poseł.

Starania aktywisty z Pruszkowa spełzły na niczym

W 2021 roku próbę rozwiązania problemu braku kładki nad Zimną Wodą podjął pruszkowski aktywista Arkadiusz Gębicz, prezes założonego przez siebie stowarzyszenia Za Pruszków! Doszedł do wniosku, że skoro samorządy nie mogą doprowadzić do budowy kładki, zrobi to organizacja pozarządowa. W 2020 roku stworzył petycję do WKD, którą podpisało ponad tysiąc osób. Choć spółka nie podjęła działań, zadeklarowała, że nie zablokuje budowy, jeśli projekt przygotują samorządy lub stowarzyszenie. Inicjatywa zyskała poparcie władz Michałowic i Brwinowa.

Społecznik zebrał zespół specjalistów i rozpoczął prace nad projektem. Koszt przygotowania dokumentacji i uzgodnień oszacował na 13 tys. zł i uruchomił zbiórkę publiczną na ten cel. Uzyskał również wstępną deklarację dużej firmy budowlanej, która mogłaby sfinansować budowę, jeśli koszt nie przekroczy 30–40 tys. zł. Plan zakładał posadowienie solidnej konstrukcji z kompozytowym pokładem o trwałości co najmniej 30 lat.

Ostatecznie kładka nie powstała, a projekt został zawieszony. Dziś Arkadiusz Gębicz mówi, że padł ofiarą rozgrywek politycznych. – Zacznijmy od tego, że ścieżkę rowerową i kładkę można tam zbudować bez wchodzenia na teren prywatny. Wziąłem geodetów, którzy poszli w teren i dokonali pomiarów. Ścieżka o szerokości 2,5–3 metrów mogłaby zostać poprowadzona bezpośrednio przy nasypie kolejowym. Gdy jeździłem na rozmowy do WKD, wszystko wyglądało świetnie – potakiwali, zgadzali się. W momencie, kiedy pojawiła się wstępna koncepcja, kiedy załatwiłem geodetów, uzyskałem decyzję o lokalizacji celu publicznego dla mostka, nagle w WKD zmienili front. Wymyślili nową przeszkodę: rzekomo w przypadku wezbrania Zimnej Wody kładka mogłaby zostać zniesiona na most kolejowy i go zniszczyć. Brzmi absurdalnie, ale to był oficjalny argument – mówi Gębicz.

Na zarzuty WKD aktywista odpowiedział odnalezieniem projektanta mostu kolejowego, który stwierdził, że kładkę można zaprojektować tak, aby przepływ wody pod nią nie był zakłócony. – Wszystkie argumenty merytoryczne były po mojej stronie, a mimo to WKD uznało, że „nie da się” – kwituje Gębicz. – Dwa razy zgłaszałem mój projekt do Budżetu Obywatelskiego Mazowsza, żeby zdobyć finansowanie. Był odrzucany, ponieważ teren inwestycji należy do WKD, a nie do województwa, co jest kompletną bzdurą, bo przecież WKD to spółka komunalna, której większościowym udziałowcem jest właśnie województwo. Zrobiono wszystko, aby strona społeczna niezwiązana z Koalicją Obywatelską nie miała sukcesu. To jedyny powód, dla którego to nie wyszło.

Od tamtej pory aktywista z Pruszkowa zmaga się z zarzutami, że pieniądze zebrane dzięki publicznej zbiórce przepadły. – Nie przepadły. Zebraliśmy kilkanaście tysięcy złotych, z czego połowę wydaliśmy, a druga połowa leży teraz na koncie stowarzyszenia Pruszków – Dobro Wspólne – odpowiada Gębicz.

W gminach jednak dominuje wiara, że się uda

Po podpisaniu umowy na przygotowanie koncepcji trasy rowerowej oficjalne komunikaty płynące z urzędów gmin i miast były pełne optymizmu. Piotr Bąk, prezydent Pruszkowa, z uznaniem mówił o otwartości WKD i wartości współpracy między samorządami. Małgorzata Pachecka, wójt Michałowic, nazwała podpisanie umowy wydarzeniem historycznym, prawie tej rangi co podpisanie umowy przez spółkę „Siła i Światło” na budowę linii EKD. Michał Panfil, prezes zarządu WKD, swoje nastawienie do projektu zdefiniował jednoznacznie: – Przygotowaliśmy wiele inwestycji na WKD, które wydawały się niemożliwe. Ten projekt jest realny do wykonania.

Jeśli prawdziwa jest teza Arkadiusza Gębicza o uwarunkowaniach politycznych towarzyszących projektowi, to teraz koniunktura wydaje się wyjątkowo sprzyjająca. Władze gmin, przez które przejeżdża WKD, są po tej samej stronie politycznej barykady co obecny rząd. Podobnie zarząd województwa mazowieckiego, od którego zależy obsada władz WKD. Wstępny termin oddania do użytku trasy rowerowej wzdłuż wukadki to 2029 rok. To zapewne całkowity przypadek, że w 2029 roku odbędą się również wybory samorządowe. Ścieżka rowerowa byłaby idealna, aby w kampanii pochwalić się sukcesem. A rząd zapewne będzie gotów zmienić przepisy, aby bariery prawne nie zablokowały inwestycji, która obiektywnie (i politycznie) jest potrzebna.

To wszystko oczywiście zestaw hipotez. Na razie sytuacja wygląda tak, że rolnik z Kań blokuje wykup terenu, przepisów umożliwiających prawne przełamanie jego sprzeciwu – nie ma, a budowa wygodnej ścieżki rowerowej od Grodziska do Warszawy wisi... na kładce nad Zimną Wodą.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować:

Grzegorz Chwiłoc Fiłoc Polityka

Pruszkowska kariera harcerza z Marek. Czy prezes CKiS, z uwagi na powiązania z Michałem Landowskim, jest nieusuwalny?

Sławomir BUKOWSKI

Stanowisko prezesa miejskiej spółki objął bez konkursu – i mimo kolejnych skandali wciąż je piastuje. Prezes CKiS Grzegorz Chwiłoc-Fiłoc nie odpowiada na pytania kierowane do niego przez różne redakcje, nie reaguje na próby kontaktu, sekretariat nie łączy z nim rozmów. A władze Pruszkowa problem wiarygodności Chwiłoca-Fiłoca omijają jak mogą.