Wrzutka dokumentów w sprawie jazu – speckomisja rady miasta znów zbojkotowana
Przepychanka na linii władze Pruszkowa – radni trwa. Świadkami kolejnej odsłony konfliktu byliśmy w poniedziałek 23 maja przy okazji obrad Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska, kierowanej przez Karola Chlebińskiego (SPP). Na kwadrans przed rozpoczęciem posiedzenia na portalu eSesja pojawił się zestaw dokumentów udostępnionych przez Urząd Miasta Pruszkowa: projekt porozumienia z Wodami Polski, jego uzasadnienie, projekt uchwały zezwalającej prezydentowi Pruszkowa na podpisanie tego porozumienia oraz jej uzasadnienie. Zdumienie radnych… bezcenne.
– Półtorej godziny temu zaglądałem na eSesję i tego tam nie widziałem – wypalił Karol Chlebiński. – Specjalna komisja do spraw jazu o niczym nie została poinformowana – wtórował Józef Osiński (SPP), członek obu komisji (Gospodarki Komunalnej oraz speckomisji jazowej).
Wiceprezydent Konrad Sipiera tłumaczył, że zgoda Wód Polskich na zawarcie z miastem Pruszków porozumienia to świeża sprawa, a władzom miasta zależy, żeby radni jak najszybciej wyrazili na to zgodę, stąd taki obieg dokumentów i informacji.
Karol Chlebiński poprosił, aby dokumenty Biuro Rady Miasta rozesłało do wszystkich 23 pruszkowskich radnych i zdecydował, że Komisja Gospodarki Komunalnej zaopiniuje je – po przeanalizowaniu – dopiero w czwartek, tuż przed sesją rady miasta, aby podczas sesji radni mogli już formalnie wyrazić zgodę (bądź nie) na podpisanie porozumienia z Wodami Polskimi. Speckomisja ds. jazu własnej opinii nie wyrazi, bo w tym tygodniu jej posiedzenie nie było planowane.
Jakie znaczenie ma porozumienie z Wodami Polskimi dla starań o naprawę zepsutego jazu na Utracie? Ono jedynie formalnie potwierdza wolę obu stron (miasta i Wód Polskich) wspólnego ponoszenia nakładów finansowych na naprawę i późniejsze utrzymanie urządzenia. Nie ma w nim mowy o terminie naprawy. Termin, wynikający z harmonogramu prac, oszacowany zostanie dopiero po przeprowadzeniu przez Wody Polskie kompleksowej oceny stanu technicznego urządzenia. 10 maja br. obowiązek wykonania tej oceny nałożył na Wody Polskie Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego i dał na to pół roku. Ocena powinna więc być gotowa jesienią. Optymistyczny scenariusz zakłada, że do naprawy dojdzie w 2023 roku.
Sprawa jest potwornie zawiła administracyjnie i dla większości mieszkańców Pruszkowa kompletnie niezrozumiała. Trudno pojąć, dlaczego żaden podmiot – włącznie z władzami Pruszkowa – nie poczuwa się do obowiązku szybkiej naprawy, przez co każdego lata stawy w parku Potulickich wysychają (jaz jest zepsuty, nie pozwala zmienić stopnia piętrzenia wody, aby większą jej ilość przekierowywać do parkowych stawów). Ale niezrozumiały nie tylko dla mieszkańców, ale i dla bacznych obserwatorów całego procesu decyzyjnego, jest przepływ informacji między urzędem miasta a radnymi.
Przed trzema miesiącami zniecierpliwieni powolnością władz Pruszkowa radni wyłonili ze swojego grona specjalną komisję ds. jazu na Utracie, na jej czele stanęła Anna-Maria Szczepaniak (klub PiS). Prace komisji od początku są jednak przez urząd miasta bojkotowane. Speckomisja nie została poinformowana, że 7 marca prezydent Pruszkowa wraz ze swoimi zastępcami spotkał się z Wodami Polskimi oraz wiceministrem infrastruktury, aby omówić problem jazu. Spotkanie miało miejsce przed południem, a kilka godzin później odbyło się zaplanowane posiedzenie speckomisji. Mimo zaproszenia nie stawił się na nie ani prezydent, ani żaden z zastępców, ani urzędnicy Wydziału Ochrony Środowiska. 18 marca speckomisja rady miasta zorganizowała nad Utratą wizję lokalną – znów, nie zjawił się nikt z urzędu. Kolejną odsłoną bojkotu jest teraz pominięcie speckomisji przy opiniowaniu projektu porozumienia z Wodami Polskimi. Przewodnicząca Anna-Maria Szczepaniak dostała projekt mejlem dopiero na polecenie Karola Chlebińskiego, gdy został on rozesłany do wszystkich radnych.
Na czym więc dziś stoimy? Jaz – od lat zepsuty. Chętnych do szybkiej naprawy – specjalnie nie widać. Porozumienie miasta z Wodami Polskimi (jeśli radni wyrażą na nie zgodę) – będzie małym kroczkiem w kierunku rozwiązania konfliktu. Termin naprawy – nieznany, ale nie wcześniej niż w 2023 roku. Koszt prac – nieznany. Zakres prac – wciąż zagadka. Prezydent Pruszkowa – toczy z radnymi ze speckomisji ds. jazu niezrozumiałą grę. W Polsce już daje się we znaki susza, za miesiąc, dwa stawy w parku Potulickich zapewne znów zaczną wysychać. Coroczne śnięcie ryb i fetor – możemy się tego spodziewać.
A bobry? One jako jedyne mają się świetnie – bo od 2 lat urząd miasta nie potrafi poradzić sobie z parą gryzoni, które budują tamę w kanałku i jeszcze bardziej utrudniają dopływ wody do parku Potulickich.
Artykuł zilustrowaliśmy pikietą aktywistów i mieszkańców Malich, którzy w lutym br. domagali się od prezydenta Pawła Makucha pilnej naprawy jazu.