Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona Logo spotify - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Wpis Katarzyny Włodarczyk o „pisowskiej swołoczy” oburzył mieszkańca, a radni urządzili nad nią swoisty sąd

Sławomir BUKOWSKI
Ustawy nie dają radnym kompetencji, aby oceniać postawy i zachowania innych radnych. W Pruszkowie ta zasada niekoniecznie działa.
Komisja Skarg Wniosków I Petycji
Ilustracja: Komisja Skarg Wniosków I Petycji

Zaczęło się w lipcu, kiedy Katarzyna Włodarczyk, pruszkowska radna z klubu Koalicji Obywatelskiej, skomentowała na swoim fejsbukowym profilu wybór Waldemara Żurka na nowego ministra sprawiedliwości: „Za mnie i moją rodzinę, za Pana i Pańską rodzinę i za dziesiątki ludzi, którym ta pisowska swołocz zniszczyła zdrowie, rodzinę, nierzadko życie. Proszę nie mieć skrupułów tak jak oni nie mieli. Proszę odebrać im wszystko co oni zabrali nam. Ja wyciągnęłam rękę po sprawiedliwość na swoim podwórku, a Pana nominacja dodała mi tylko wiatru w żagle. Serdecznie gratuluję i trzymam za Pana mocno kciuki. NIECH WIÓRY LECĄ” – napisała.

Następnie udostępniła artykuł portalu Onet poświęcony nowego ministrowi. W nim nie ma mowy o „pisowskiej swołoczy”, ale pojawia się stwierdzenie: „A przy tym to wióry będą lecieć, że strach pomyśleć” w kontekście przyszłych działań Żurka.

Radna nie zamieściła komentarza na swoim prywatnym profilu, a na publicznym: Katarzyna Włodarczyk – Radna Miasta Pruszkowa.

Mieszkaniec: Wypowiedzi radnej rzutują na obraz całego samorządu

Już dwa dni później do Rady Miasta Pruszkowa wpłynęła petycja od mieszkańca Pruszkowa. Kim jest – nie wiadomo, nie zgodził się na upublicznienie imienia i nazwiska, a petycja przed zamieszczeniem w portalu eSesja została zanonimizowana. Wiadomo za to, że oburzyły go użyte przez radną słowa o „pisowskiej swołoczy”.

Petycję mieszkaniec rozpoczął od przypomnienia roty ślubowania radnego: „Wierny Konstytucji i prawu Rzeczypospolitej Polskiej, ślubuję uroczyście obowiązki radnego sprawować godnie, rzetelnie i uczciwie, mając na względzie dobro mojej gminy i jej mieszkańców”. Zdaniem autora petycji, słowa Włodarczyk są sprzeczne z deklaracją, którą radni składają podczas inauguracji kadencji, i stanowią problem natury honorowej oraz etycznej. Jej zachowanie ma naruszać nie tylko standardy moralne, lecz także przepisy prawa. Mieszkaniec wskazuje m.in. na Konstytucję RP, która w art. 32 gwarantuje zasadę równości wobec prawa i zakazuje dyskryminacji ze względu na przekonania polityczne; ustawę o samorządzie gminnym, która nakłada na radnych obowiązek działania na rzecz dobra wspólnego i utrzymywania więzi z mieszkańcami; a także na kodeks cywilny, chroniący dobra osobiste, takie jak cześć i dobre imię.

Autor petycji zwraca uwagę, że radna reprezentuje radę miasta i tym samym jej wypowiedzi rzutują na obraz całego samorządu.

Petycja zawiera trzy zasadnicze żądania: przyjęcia przez Radę Miasta Pruszkowa oficjalnego stanowiska potwierdzającego przywiązanie do pluralizmu politycznego, wyraźnego odcięcia się od postawy Katarzyny Włodarczyk oraz przekazania tego stanowiska do lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej z prośbą o wyciągnięcie konsekwencji partyjnych.

Kopie petycji autor przesłał (a przynajmniej tak zaznaczył w dokumencie) do wiadomości posłowi KO Piotrowi Kandybie oraz posłance do Parlamentu Europejskiego Kamili Gasiuk-Pihowicz.

Petycja trafiła do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji Rady Miasta Pruszkowa, której przewodniczy radny Jacek Rybczyński (Pruszków Obywatelski). Posiedzenie jej poświęcone odbyło się we wtorek 9 września.

Prawnik: Rada nie ma prawa oceniać postępowania innych radnych

Na początek głos zabrał radca prawny urzędu miasta mec. Mariusz Rogojsz, wcześniej poproszony o przeanalizowanie petycji i nakreślenie prawnego tła całej sytuacji. Jego wywód nie pozostawił wątpliwości:

– Mandat radnego ma charakter mandatu wolnego i jego wykonywanie nie podlega żadnej kontroli. Potwierdza to utrwalona linia orzecznicza, zgodnie z którą brak jest ustawowego upoważnienia dla rady gminy do stosowania wobec radnych jakichkolwiek środków restrykcyjnych, takich jak upomnienia czy uwagi dotyczące zachowania – mówił mec. Rogojsz. – Rada nie posiada kompetencji do oceniania pracy radnego ani w zakresie jego uczestnictwa w sesjach czy komisjach, ani w aspekcie etycznym. Ustawa o samorządzie gminnym nie przewiduje bowiem odpowiedzialności dyscyplinarnej radnych. W orzecznictwie podkreśla się, że jedynym recenzentem radnego są wyborcy i to oni oceniają jego działalność w trakcie kolejnych wyborów – tłumaczył.

Warto tu przypomnieć, że samorząd lokalny jako organ władzy publicznej, zgodnie z art. 7 Konstytucji RP, działa „na podstawie i w granicach prawa”, a więc każda uchwała przyjmowana przez radę miasta musi mieć podstawę prawną. Nie istnieje żaden przepis pozwalający radnym przyjmować stanowiska (stanowisko z formalnego punktu widzenia także jest uchwałą) związane z oceną pluralizmu czy indywidualną działalnością innych radnych.

– Zarówno orzecznictwo, jak i stanowiska organów nadzoru wojewódzkiego wskazują jednoznacznie, iż rada gminy nie ma kompetencji do powoływania komisji etyki ani innych podobnych organów. Rada nie posiada bowiem prawa do oceniania postępowania radnych – podkreślał mec. Rogojsz.

Co o petycji (i radnej Włodarczyk) sądzą inni radni?

Po wystąpieniu radcy prawnego posiedzenie komisji poświęcone tej petycji powinno było się zakończyć, a jej członkowie przejść do głosowania, w którym uznają petycję za bezzasadną. Jednak przewodniczący Jacek Rybczyński rozpoczął dyskusję. I radni – a przynajmniej niektórzy – postanowili powiedzieć, co myślą o całej sytuacji oraz o samej radnej Włodarczyk.

Bartosz Brzeziński (niezrzeszony) podzielił argumenty prawnika: – Powiedział pan, że rada nie ma kompetencji, by zwracać uwagę radnym. Rozumiem to w ten sposób, że wyłącza to sytuacje związane z obradami rady, gdzie przewodniczący faktycznie ma prawo zwrócić uwagę radnemu w przypadku niestosownego zachowania czy wypowiedzi. Jest to jednak wyjątek wynikający z jego funkcji i dotyczy wyłącznie przebiegu sesji. W omawianej sprawie taka sytuacja nie miała miejsca, bo zdarzenie, o którym mowa, wydarzyło się poza zakresem kompetencji przewodniczącego – mówił.

Brzeziński zauważył, że rada miasta ma możliwość przyjmowania stanowisk, ale zazwyczaj dotyczą one spraw ogólnych, szerokich, o charakterze politycznym, a nie indywidualnych przypadków. Ale nawet te szerokie stanowiska są często kwestionowane przez organy nadzoru. – W przypadku naruszenia dóbr osobistych przepisy prawa cywilnego przewidują, że to osoba pokrzywdzona powinna wystąpić z roszczeniem – dodał. – W związku z tym ewentualne dochodzenie roszczeń powinno odbywać się w ramach postępowania cywilnego lub innej drogi prawnej, a nie poprzez działania rady. Mam nadzieję, że z mojej wypowiedzi jasno wynika mój stosunek do tej petycji.

Znacznie bardziej stanowcze określenia padły z ust Dariusza Krupy (Prawo i Sprawiedliwość): – Obraźliwe słowa, które znalazły się w przestrzeni publicznej, były skierowane pod adresem mojego środowiska politycznego. Tym samym dotknęły również mnie, jako radnego klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Pruszkowa. Co istotne, słowa te padły ze strony osoby wybranej z listy partii obecnie rządzącej – mówił radny Krupa. – W tej konkretnej sprawie pozostawiam państwu, radnym, ocenę tej wypowiedzi. Odwołuję się przy tym do wzniosłych standardów i haseł, które wszyscy głosiliśmy w kampanii samorządowej, starając się o mandat radnego. To właśnie dzięki nim, niespełna dwa lata temu, znaleźliśmy się w tej radzie, podejmując decyzje, pracując w komisjach i uczestnicząc w życiu publicznym.

Radosław Majewski (Pruszkowska Wspólnota Samorządowa) także pozwolił sobie na ocenę słów radnej: – Uważam, że wchodzimy na dość delikatny grunt, jeśli mielibyśmy rozpatrywać każdą sprawę czy każdy komentarz pojawiający się w internecie. Oczywiście, każdy ma prawo złożyć petycję i absolutnie nie chodzi mi o to, by kogokolwiek bronić czy bagatelizować sprawę. Nie są to słowa eleganckie ani dobrze wyglądające w przestrzeni publicznej. Jednak w mojej ocenie nie jest to temat, którym rada miasta powinna zajmować się szerzej. Tego rodzaju kwestie można wyjaśniać albo w internecie, albo w korespondencji między ugrupowaniami politycznymi. Internet pełen jest podobnych sytuacji i z pewnością jeszcze niejedna się pojawi – stwierdził. Dodał, że osobiście nie odbiera tej sprawy aż tak emocjonalnie, by uważać ją za temat wymagający głębszego zaangażowania rady.

Magdalena Sawicka, klubowa koleżanka Katarzyny Włodarczyk, postanowiła wobec internetowego wpisu się zdystansować: – Chciałabym jasno podkreślić, że nie popieram obrażania kogokolwiek w przestrzeni publicznej. Startowałam z ramienia Koalicji i znalazłam się w tej radzie dzięki jej liście, ale niezależnie od przynależności politycznej uważam, że nie powinniśmy stosować obraźliwych słów ani uwag wobec innych osób. To po prostu niepoprawne i nie powinniśmy tego tolerować, zwłaszcza jako radni.

Sawicka poszła jednak krok i dalej i wygłosiła komentarz odnoszący się do... autora petycji: – Zwracam uwagę, że petycja została złożona przez osobę, która sama wielokrotnie publicznie obrażała mieszkańców czy różne grupy społeczne. Dlatego tym bardziej nie widzę podstaw, aby traktować ją jako wiarygodny punkt odniesienia – stwierdziła. Dalej już broniła radnej Włodarczyk: – Oceniać powinniśmy ludzi po tym, co robią dla mieszkańców, jakie dobro wnoszą swoją pracą. W tym zakresie radna Katarzyna wielokrotnie dała dowód zaangażowania i realnych działań na rzecz mieszkańców, niezależnie od barw politycznych. To czyny powinny być miarą naszej oceny. Podsumowując: nie popieram takiego zachowania, nie uważam, aby rada miała kompetencje do rozstrzygania tej petycji, i jestem za uznaniem jej za niezasadną – skwitowała.

Do dyskusji włączył się także przewodniczący, również nie stroniąc od komentarza: – Oczywiście, zgadzam się, że taki styl wypowiedzi nie jest właściwy i sam go nie akceptuję. Nie korzystam z mediów społecznościowych i nie używam takiego języka nawet w rozmowach prywatnych, niezależnie od tego, z jakiej opcji ktoś pochodzi. Powinniśmy się wzajemnie szanować, a każdy powinien brać odpowiedzialność za swoje słowa – powiedział Jacek Rybczyński.

Na koniec skomentował to, co dzieje się w mediach społecznościowych (choć chwilę wcześniej stwierdził, że ich nie używa): – To, co mnie najbardziej zaskoczyło, gdy zapoznałem się z treściami w internecie, to pewna sprzeczność. Z jednej strony padają obraźliwe i nieprzyzwoite słowa, a z drugiej strony te same osoby prowadzą ze sobą dialog, wzajemnie „lajkują” i wysyłają sobie serduszka. Trudno mi to zrozumieć, bo jeśli ktoś obraża drugą stronę, to trudno mówić o szczerej dyskusji i wsparciu.

Wreszcie radni przeszli do głosowania, w którym petycję mieszkańca uznali za bezzasadną. Od głosu wstrzymał się jedynie Dariusz Krupa (PiS).

Warto jeszcze zauważyć, że na posiedzenie komisji zaproszona została sama Katarzyna Włodarczyk, ale z zaproszenia nie skorzystała.

Katarzyna Włodarczyk: Kontekstu i celu użycia tego określenia jestem pewna

A co na temat przebiegu obrad komisji i całej sytuacji sądzi sama zainteresowana? Wysłaliśmy do Katarzyny Włodarczyk następujące pytania:

1. Jak Pani ocenia ostateczny wynik obrad komisji ws. petycji dotyczącej Pani wypowiedzi w mediach społecznościowych?
2. Dlaczego nie pojawiła się Pani na obradach komisji, mimo zaproszenia na obrady, aby zabrać głos?
3. Jak odpowie Pani na zarzuty, że określenie „pisowska swołocz” jest obraźliwe i nie powinno zostać użyte przez radnego?
4. Czy dziś, pisząc komentarz w mediach społecznościowych, powtórnie użyłaby Pani takiego określenia?

Radna w odpowiedzi przysłała oświadczenie. Publikujemy je w całości:

Nie jestem pewna czy jako radna miasta Pruszkowa powinnam brać udział w debacie nad wnioskiem złożonym w mojej sprawie oraz – jak zadeklarował, domniemuję, prawdopodobnie jej autor – po to, żeby było „debilnie, ale Pruszków na to zasługuje”. Tu akurat jestem pewna, że ani moje miasto, ani jego mieszkańcy na to nie zasługują.

Nie jestem pewna, czy w debacie tej powinien brać udział ktokolwiek z radnych, jeśli leży mu na sercu powaga instytucji, którą reprezentuje. Nie jestem pewna, czy Rada Miasta Pruszkowa miała jakiekolwiek podstawy prawne, aby ten wniosek w ogóle podejmować. Po drodze okazało się, że moje wątpliwości potwierdził miejski radca prawny, choć nie jestem pewna, czy powinno to mieć jakiekolwiek znaczenie.

Moim zdaniem, forum Rady Miasta ani portal, dla którego Pan pisze, nie powinny stanowić „przedłużenia” niewybrednych facebookowych pyskówek, w których tak lubują się co poniektórzy.

Nie jestem również pewna, czy Pan Redaktor zapoznał się ze słownikową definicją słowa „swołocz”, które oznacza „osobę postępującą nieuczciwie lub podle”. Słowem tym określiłam osoby, które za cel swojego życia postawiły sobie zrujnowanie mojego. Temat ten wywoływał i nadal wywołuje we mnie emocje, czemu Pan Redaktor nie powinien się dziwić. Pragnę jednak zapewnić, że powodów, kontekstu i celu użycia tego określenia... tego akurat jestem pewna.

Z poważaniem, 
Katarzyna Włodarczyk 
Radna Miasta Pruszkowa

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować:

Sport

Michał Tomaszewski, nowy trener Znicza Basket Pruszków, o kondycji drużyny przed startem sezonu [WYWIAD]

Łukasz DMOCHOWSKI

Będziemy chcieli grać bardzo szybko i aktywnie po obu stronach parkietu. Trenujemy po to, aby zaprezentować się jak najlepiej w każdym meczu. Jeżeli nasza praca treningowa pozwoli na pokonanie przeciwnika, to będzie i rozwój zawodników, i wynik sportowy – mówi w rozmowie z portalem zpruszkowa.pl Michał Tomaszewski, nowy trener Znicza Basket Pruszków.