Wodny plac zabaw będzie hitem Pruszkowa
Niewiele jest chyba atrakcji dla dzieci budzących tak pozytywne skojarzenia. Wodny plac pełen fontann, wyrzutni, gejzerów, na którym w upalne letnie dni można spędzić godziny, to magnes dla całych rodzin. Coś takiego nareszcie powstanie w Pruszkowie – w tzw. nowej części parku Potulickich, obok ujęcia wody oligoceńskiej. Projekt jest gotowy, Urząd Miasta Pruszkowa stara się o pozwolenie na budowę. Jeśli zdobędzie je w najbliższych tygodniach, będzie można ogłosić przetarg na wykonawcę. W przyszłoroczne wakacje wodny plac zabaw mógłby zacząć działać.
– Powstanie kompletna przestrzeń rekreacyjna dla dzieci, ich rodziców i dziadków z leżakami, hamakami, zestawami do gry w szachy. Obok stanie budynek z przebieralnią, przewijakami i toaletą z prawdziwego zdarzenia. Wokół placu zainstalowane zostaną natryski. Będą miejsca nasłonecznione, jak i zadaszenia chroniące przez upałem. Wszystko w wysokim standardzie, chcemy stworzyć coś, co spełni oczekiwania mieszkańców Pruszkowa – nie kryje entuzjazmu odpowiedzialny za inwestycje wiceprezydent Konrad Sipiera. – Nie boję się użyć określenia, że to będzie miejsce magiczne, wieczorami podświetlane strumienie wody stworzą barwne widowisko zachęcające, żeby usiąść, oddać się relaksowi.
Najbliżej Pruszkowa położony wodny plac zabaw znajduje się w Błoniu, wielu mieszkańców jeździ tam zresztą z dziećmi. Czy nasz będzie podobny? – Nie, dużo bardziej atrakcyjny i nowoczesny – uśmiecha się wiceprezydent Sipiera.
Szacowany koszt budowy wodnego placu zabaw to 6,5 mln zł. Oczywiście, na zapisanie takiego wydatku w przyszłorocznym budżecie miasta zgodę muszą wyrazić radni. Ale warto przypomnieć, że pomysłodawcą inwestycji jest… Samorządowe Porozumienie Pruszkowa, które wpisało ją do swojego programu wyborczego w 2018 roku.
Jak każda planowana inwestycja, także ta ma grono przeciwników. Arek Gębicz, prezes stowarzyszenia Za Pruszków!, krytykuje lokalizację wskazując, że park Potulickich podlega ochronie konserwatorskiej i wszystkie prace budowlane w jego obrębie stwarzają zagrożenie dla przyrody. Jego zdaniem, lepszym miejscem byłby park Mazowsze na Żbikowie. Obawy Gębicza tym razem wydają się na wyrost. Po pierwsze, ta inwestycja nie będzie oznaczała kopania głębokich fundamentów i wywożenia ton ziemi, ryzyko ingerencji w delikatne stosunki wodne jest znikome. Po drugie, tzw. nowa część parku, choć objęta ochroną, tak naprawdę została stworzona po 2000 roku – zbudowano wtedy alejki, zasiano trawę, posadzono drzewka. Jej wartość przyrodnicza nie jest duża. Po trzecie, to miejsce już dziś pełni funkcję rekreacyjną – jest placyk zabaw, dostawienie nowych urządzeń tylko zwiększy jego atrakcyjność. A co do samej lokalizacji – do ulicy Lipowej łatwy dostęp mają mieszkańcy nie tylko bloków w centrum miasta czy z Wyględówka. Można tu szybko dojechać autobusami miejskimi ze wszystkich dzielnic Pruszkowa – czego nie można powiedzieć o leżącym na peryferiach parku Mazowsze. Od przystanku przy WKD spacer zajmie niewiele ponad 5 minut. Bliskość stacji kolejki z punktu widzenia mieszkańców Tworek i Malich to dodatkowy atut.
Szacowany koszt budowy wodnego placu zabaw to 6,5 mln zł. Oczywiście, na zapisanie takiego wydatku w przyszłorocznym budżecie miasta zgodę muszą wyrazić radni. Ale warto przypomnieć, że pomysłodawcą inwestycji jest… Samorządowe Porozumienie Pruszkowa, które wpisało ją do swojego programu wyborczego w 2018 roku. Co więcej, to ekipa SPP już w poprzedniej kadencji wskazała lokalizację – ulicę Lipową. Radni tego ugrupowania, choć ostatnio coraz częściej zdają się przedkładać swój interes polityczny nad interes miasta (ostatnio storpedowali pomysł posprzątania Pruszkowa – chyba głównie dlatego, że to nie oni go wymyślili) raczej nie odważą się wyrzucić do kosza własnej koncepcji.
Warto jeszcze dodać, że obok wodnego placu zaplanowane są dwa dodatkowe place zabaw z różnymi nawierzchniami i zabawkami (istniejący tam dziś placyk zostanie zmodernizowany). Będą m.in. trampoliny, ścianki wspinaczkowe, huśtawki, miasteczko linowe. Czy jednak tak duża ilość urządzeń nie oznacza zbytniej ingerencji w przestrzeń parkową? – Całość zostanie obsadzona roślinnością, za kilka lat, gdy drzewa i krzewy podrosną, pięknie wkomponuje się w otoczenie. Ingerencja w tereny zielone naprawdę nie będzie duża – uspokaja Konrad Sipiera. Lokalizację pozytywnie zaopiniował zresztą Mazowiecki Konserwator Zabytków – ten argument chyba ostatecznie przekona tych, którzy uważają, że okolice zabytkowego parku nie są dobrym miejscem na wodny plac zabaw.
Komentarz autora:
Czy Pruszków jest miastem przyjaznym rodzicom z dziećmi? Generalnie tak, choć mogłoby być znacznie lepiej. Place zabaw w parku Sokoła i innych dzielnicach generalnie przeznaczone są dla parolatków. Kiedy dziecko ma 7–10, jest żywiołowe i wysportowane, rodzice zaczynają jeździć z nim po okolicy szukając odpowiednich dla jego wieku atrakcji. Ja z moją córką, znudzoną ofertą Pruszkowa, zwiedziliśmy całą okolicę. Bywaliśmy na placu zabaw w Grodzisku Mazowieckim, gdzie jest wysokie linarium, bywaliśmy na osiedlu Niedźwiadek w Ursusie, gdzie oprócz linariów było cieszące się niesamowitą popularnością urządzenie zwane kolejką linową. Gościliśmy na placu zabaw w rejonie placu Wilsona w Warszawie i na wypasionym kompleksie rekreacyjnym na Kępie Potockiej. I przez całe lata słyszałem od córki: „szkoda, że czegoś takiego nie ma w Pruszkowie”.
Rozwój miasta to nie tylko budowa dróg, chodników, ścieżek rowerowych. To także inwestycje podnoszące komfort życia, tworzące ofertę rekreacyjną dla całych rodzin: place zabaw, baseny, letnie kąpieliska z plażą. Wodny plac zabaw idealnie wpisuje się w tak rozumianą politykę. 6,5 mln na budowę to dużo? Tak, dużo. Ale to dobrze wydane pieniądze, znacznie lepiej niż na kolejny parking.