WKD znów raz na 40 minut – skoro spółka kolejny raz zostawia ludzi na lodzie, czy jej zarząd należałoby odwołać?
Przez lata WKD była synonimem punktualności, rzetelności, ale i uczciwości wobec swoich klientów – mieszkańców gmin Michałowice, Pruszków, Podkowa Leśna, Milanówek czy Grodzisk Mazowiecki. Oferowała regularny, szybki transport do szkoły i pracy. A gdy oferować nie mogła, bo wykonywała remont infrastruktury, oferowała sprawny transport zastępczy. Autobusy z szyldem WKD jeździły od Komorowa do Warszawy Śródmieście – z dużą częstotliwością. Mało tego, w porach szczytu o jednej godzinie potrafiły być podstawiane trzy, a czasem i cztery pojazdy. Owszem, przejazd autobusem trwał dłużej niż kolejką, ale pasażerowie podchodzili do tego ze zrozumieniem.
To wszystko przeszłość. Od 2023 roku spółka zmieniła swoją politykę względem pasażerów i przyjęła zasadę, którą można opisać hasłem: „a radźcie sobie sami”.
Świadkami pierwszej odsłony działań mogących skutecznie zniechęcić do korzystania z usług WKD, byliśmy dokładnie rok temu, kiedy spółka ogłosiła, że w związku z zamknięciem dla ruchu odcinka od stacji Warszawa Reduta Ordona – Warszawa Śródmieście WKD kolejki będą kursować na skróconej trasie co 20–30 minut – bez komunikacji zastępczej! Powiedzieć, że ta decyzja wywołała szok u pasażerów, to nic nie powiedzieć.
Za mieszkańcami wstawiły się wtedy władze gmin. Zorganizowano serię spotkań z udziałem zarządu WKD i kierownictwa Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. Skończyło się tym, że komunikacja zastępcza ruszyła – od przystanku Warszawa Aleje Jerozolimskie do centrum stolicy, co prawda tylko w godzinach szczytu, ale zawsze. Poprawiono też regularność kursowania linii ZTM 817 z Pruszkowa do Warszawy dokładając dodatkowy autobus. Samorządowcy ogłosili sukces – udało się zapobiec armageddonowi, a przynajmniej częściowo.
Pasażerowie tymczasem zacisnęli zęby i spróbowali przecierpieć utrudnienia, obiecywano im przecież, że gorzej nie będzie, a gdy zakończy się przebudowa Dworca Zachodniego, wszystko wróci do normy (czytaj: starego rozkładu jazdy). Zacisnąć zęby musieli, bo z powodu ograniczenia liczby kursów jeździli w ogromnym tłoku, a punktualność spadła – wystarczyło kilka minut spóźnienia, żeby stracić przesiadkę do zastępczego autobusu na przystanku Aleje Jerozolimskie.
Kto mógł, zaczął wybierać alternatywne środki transportu. Do łask wróciły samochody. Część osób postanowiła dojeżdżać do Warszawy pociągami KM i SKM, jeśli była w stanie zorganizować sobie dojazd do „dużej” kolei.
Z upływem czasu sytuacja się poprawiła, WKD zaczęła kursować nawet co 15 minut, choć na okrojonej trasie. Ale nie trwało to długo.
W czerwcu 2024 r. z powodu przebudowy peronów w Regułach i remontu przepustu wyłączono z użytku jeden tor od Komorowa do Warszawy. Częstotliwość kursów ograniczono do 40 minut, choć kolejki zaczęły już dojeżdżać do stacji Warszawy Śródmieście. Na części trasy uruchomiono komunikację zastępczą – od Michałowic do Komorowa.
I wtedy okazało się, że korzystanie z usług WKD staje się możliwe wyłącznie dla osób o mocnych nerwach i dysponujących ogromnymi pokładami wolnego czasu. Kto chciał dojechać z Kań Helenowskich czy Otrębus do Warszawy, musiał więc na przykład: dojechać do Komorowa, tam przesiąść się do autobusu do Michałowic, a w Michałowicach znów przesiąść się do kolejki. Dwie przesiadki, żeby pokonać dystans nieco ponad 20 km!
Taka organizacja ruchu wywołała u ludzi wściekłość, tym bardziej, że ograniczenia wprowadzono na dwa tygodnie przed rozpoczęciem wakacji. Znów musieli radzić sobie sami – umawiali się kto odwiezie samochodem dziecko do szkoły, kto się z kim zabierze, szukali alternatywy w postaci pociągów KM i SKM. A upust złości dawali na internetowych forach dyskusyjnych. Podstawowe pytanie brzmiało: dlaczego zarząd WKD nie zorganizował klasycznej zastępczej komunikacji autobusowej od Komorowa do Warszawy Śródmieście? Zarząd na to pytanie nie odpowiedział.
Pod koniec lipca sytuacja lekko wróciła do normy, ale na krótko. Od poniedziałku 15 lipca do 14 sierpnia częstotliwość ponownie zostaje ograniczona do 40 minut! A jakże, bez komunikacji zastępczej od Komorowa do Warszawy, mimo że na głowy zarządu WKD dopiero co wylały się hektolitry żali i uzasadnionych pretensji. Znów autobusy zastępcze będą jeździć jedynie od Michałowic od Komorowa.
Ile od 15 lipca potrwa podróż? Z Podkowy Leśnej Głównej do Warszawy Śródmieście (z przesiadkami) – 53 minuty. Tyle zajmie pokonanie 25-kilometrowego odcinka. Jak łatwo policzyć, średnia prędkość to 22 km/h. Porównywalna do spokojnej jazdy rowerem.
Przez ostatnie 12 miesięcy zarząd spółki WKD popełnił tyle grzechów wobec pasażerów, że postulat odwołania go stał się dla wielu pasażerów i racjonalny, i całkowicie zrozumiały. Bo:
– spółka kolejny raz zostawia swoich klientów na lodzie, nie oferując im sprawnej komunikacji zastępczej;
– spółka nie podejmuje z własnej inicjatywy rozmów z władzami gmin ani innymi przewoźnikami (choćby Grodziskimi Przewozami Autobusowymi), aby problemom komunikacyjnym zaradzić,
– spółka nie obniżyła cen biletów na czas perturbacji, nie wprowadziła żadnego systemu rekompensat dla ludzi, dla których kolejka to podstawowy środek transportu do szkoły i pracy.
Sytuacja finansowa WKD jest dobra, spółka zamknęła rok 2023 zyskiem ponad 5 milionów złotych. Miałaby z czego zorganizować profesjonalną komunikację zastępczą.
Warszawska Kolej Dojazdowa jest przedsiębiorstwem użyteczności publicznej, jej podstawowym celem nie jest wypracowywanie zysku, ale bieżące i nieprzerwane zaspokajanie zbiorowych potrzeb obywateli. Tego celu WKD od roku nie realizuje w takim stopniu, jakiego oczekują mieszkańcy. Pytanie o dymisję zarządu staje się więc tak aktualne, jak jeszcze nigdy dotąd.