Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Wielka ucieczka z Koalicji Obywatelskiej, klub KO traci większość w Radzie Miasta Pruszkowa

8 pruszkowskich radnych wypisało się z klubu KO i założyło konkurencyjny: Pruszków Obywatelski. Czy sympatycy partii Donalda Tuska mogą czuć się oszukani?
REDAKCJA POLECA
Klub Pruszków Obywatelski I Prezydent Piotr Bąk
Ilustracja: Klub Pruszków Obywatelski I Prezydent Piotr Bąk
Zpruszkowa Png 13

Sławomir BUKOWSKI

7 kwietnia w wyborach samorządowych mieszkańcy Pruszkowa rozstrzygnęli, komu powierzają władzę w mieście. Wygrała partia Donalda Tuska. Radni z list Koalicji Obywatelskiej zgarnęli aż 11 spośród 23 mandatów w Radzie Miasta Pruszkowa. 5 mandatów przypadło Mazowieckiej Wspólnocie Samorządowej firmowanej przez Michała Landowskiego (klub przyjął nazwę Pruszkowska Wspólnota Samorządowa), 4 mandaty wyborcy powierzyli Prawu i Sprawiedliwości, a po jednym kandydatom z pozostałych list, w tym byłemu prezydentowi Pawłowi Makuchowi.

Klub KO od początku był zbiorem indywidualności, iskrzyło w nim przy każdej okazji. Ale tego, że wyjdzie z niego ponad 70 proc. członków i to zaledwie po kilku miesiącach wspólnej pracy, nikt się nie spodziewał. W piątek 27 września ośmioro radnych KO oświadczyło, że się z klubu wypisuje. Założyli nowy – Pruszków Obywatelski. Stworzyli go: Łukasz Ruszczyk (dotychczasowy przewodniczący klubu KO), Michał Maj, Julia Kossakowska, Maria Biernacka, Michał Lewandowski (nowy radny, objął mandat po Dorocie Kossakowskiej powołanej na stanowisko zastępcy prezydenta Pruszkowa), Dorota Smak, Jacek Rybczyński i Małgorzata Widera.

Na świeżo założonym fejsbukowym profilu Pruszków Obywatelski pojawiło się wspólne oświadczenie całej ósemki, w którym napisano o braku porozumienia wśród dotychczasowych radnych KO. „Niestety od pewnego czasu poczynania niektórych osób naszego Klubu Radnych polegające na przeciwległych i nieuzgodnionych działaniach, a także braku akceptacji kooperacji wobec koalicjanta w znaczący sposób zaczęły utrudniać harmonijną i spójną współpracę obydwu klubów. Mimo wielokrotnych prób przywrócenia normalności w działaniu, podejmowaniu decyzji oraz koegzystencji koalicyjnej zaistniała konieczność podjęcia bardziej zdecydowanych i radykalnych kroków organizacyjnych. Dlatego też z przykrością i wewnętrznym rozgoryczeniem jesteśmy zmuszeni poinformować, że funkcjonowanie klubu radnych Koalicji Obywatelskiej obecnej formule i składzie nie jest dalej możliwe”.

W oświadczeniu zabrakło konkretów, na czym ten brak porozumienia polegał, kto czyich działań nie akceptował, dlaczego zamiast próbować zbudować porozumienie ośmioro radnych po prostu zabrało swoje rzeczy i wyszło. Tym bardziej, że opuścili największy klub w radzie, którego kandydaci w wyborach dosłownie znokautowali konkurencję.

W klubie Koalicji Obywatelskiej pozostała trójka: Rafał Rogulski, Magdalena Sawicka i Katarzyna Włodarczyk. Ponieważ zgodnie ze statutem miasta do stworzenia klubu potrzeba co najmniej troje radnych, dalsza jego działalność w takim składzie jest możliwa. Co ciekawe, dwoje z nich (Sawicka i Rogulski) to wiceprzewodniczący Rady Miasta Pruszkowa.

Całą trójkę poprosiliśmy o komentarz do ostatnich wydarzeń, oto co nam powiedzieli.

Katarzyna Włodarczyk: Nie rozumiem tego, co się stało

– Szanuję decyzję moich kolegów i koleżanek radnych, choć jej nie rozumiem. O jej powody, zarówno te realne jak i zmyślone, należy zapytać ich samych. Sama o powstaniu nowego klubu w radzie miasta dowiedziałam się z mediów społecznościowych – mówi nam Katarzyna Włodarczyk. – Domyślam się, że ich decyzją było, aby o powodach naszego rozstania ze mną nigdy nie rozmawiać. Tę decyzję też szanuję, choć jej nie rozumiem.

Zapewnia, że polityczne ruchy innych radnych nie zmienią nic w jej  działalności. – Wyborcy chcieli, abym reprezentowała ich interesy w radzie miasta w barwach Koalicji Obywatelskiej i ich wola jest moim jedynym przełożonym – mówi. – Skupiam się na działaniach pozytywnych, otwartych i nakierowanych na pracę na rzecz mieszkańców Pruszkowa. Moje drzwi zawsze były, są i będą otwarte dla wszystkich, którzy chcą zmieniać nasze miasto na lepsze. Bez względu na to z jakich opcji politycznych się wywodzą.

Włodarczyk dodaje, że zbiera siły i ochotników do współorganizacji kolejnych projektów, których celem będzie niesienie pomocy mieszkańcom, zwłaszcza tym gorzej sytuowanym. – W trosce o ich dobro w radzie miasta jeszcze nigdy nie zawiązał się żaden klub. Szkoda – kwituje radna.

Rafał Rogulski: Klub KO działa dalej

– Cała sytuacja jest dla mnie sporym zaskoczeniem – nie kryje Rafał Rogulski. – O wszystkim dowiedziałem się w piątek (27 września – przyp. red.), wcześniej nie było żadnych przesłanek, by ktokolwiek chciał podjąć takie kroki. Do tej pory współpraca, w mojej opinii, układała się dobrze.

Radny podkreśla, że jak to w życiu, „jesteśmy różnymi ludźmi z różnych środowisk i mieliśmy czasem odmienne zdania, ale zawsze umieliśmy wypracować wspólny punkt”. – To, co nas na pewno łączyło i łączy, to cel: dobro mieszkańców i naszego miasta Pruszkowa. Nie umiem odpowiedzieć skąd taka decyzja, to pytanie trzeba zadać osobom, które  zdecydowały się na taki a nie inny krok. Ja pozostaję w klubie, z którego barw startowałem w wyborach. Klub KO działa dalej w Pruszkowie, a my jesteśmy otwarci na współpracę na rzecz mieszkańców – dodaje Rogulski.

Magdalena Sawicka: Namawiam, byśmy skupili się na współpracy z mieszkańcami

Radna przysłała nam wypowiedź w formie oświadczenia, utrzymanego w dyplomatycznym tonie. Pisze, że zobowiązana jest działać ponad podziałami „bez względu na to, ile z tych podziałów przyjdzie mi obserwować w tej kadencji samorządu”.

Czytamy: „Pragnę zapewnić z całą mocą, że wszystkich radnych, bez wyjątku, traktować będę równo i z należnym im szacunkiem. Bez względu na ich poglądy, osobisty stosunek do mojej osoby oraz wielkość klubu, który reprezentują. Pięć lat kadencji to niewiele czasu. Każdy radny sam decyduje o tym, jak ten czas wykorzysta, postępując w zgodzie ze swoim wewnętrznym kompasem. Od momentu, w którym zostałam wybrana radną, namawiam wszystkie koleżanki i kolegów z rady miasta na skupianie się przede wszystkim na pracy z mieszkańcami i na ich rzecz. Jeśli temu celowi służyć ma powstanie nowego klubu w radzie miasta, nie pozostaje mi nic innego jak trzymać za niego kciuki i oczekiwać na realne efekty ich działań”.

Jak rozpad klubu KO ocenia opozycja?

Tak szybka autodestrukcja największego klubu w radzie miasta była zaskoczeniem dla wszystkich, nawet dla radnych Prawa i Sprawiedliwości. O ocenę wydarzeń poprosiliśmy radnego Pawła Zagrajka.

– Myślę, że w oświadczeniu o utworzeniu nowego klubu nie podano wszystkich powodów za tym stojących, ani tych najważniejszych. Kuriozalny ruch polegający na odejściu większości członków KO do nowego tworu jest zagrywką PR-ową i niejako wyborem mniejszego zła, gdyż odwołanie własnych wiceprzewodniczących rady byłoby dla nich większą szkodą wizerunkową. Ponadto rodziłoby dalsze pytania i ryzykowałoby ujawnienie tzw. kuchni politycznej, którą zapewne woleliby pozostawić w ukryciu, aby nie zrazić do siebie więcej wyborców – mówi nam radny Zagrajek.

Przypomina, że klub KO na początku kadencji postanowił kontynuować niechlubną tradycję pomijania przedstawiciela PiS w prezydium rady, łamiąc dobry demokratyczny obyczaj. – Można powiedzieć, że teraz karma wróciła w postaci wewnętrznych tarć z wiceprzewodniczącymi właśnie – dodaje Paweł Zagrajek. – Warto też zwrócić uwagę na argument o braku współpracy wspomnianej trójki z Pruszkowską Wspólnotą Samorządową (dawniej SPP). Klub KO de facto odsuwa od siebie własnych radnych, byle relacje z koalicjantem pozostały bez skazy, świadczy to o niczym innym jak o bardzo silnych politycznych powiązaniach z koalicjantem, który chce uchodzić za apolitycznego i na takiego się kreuje – ocenia radny PiS.

Zaskakujące oświadczenie nowego klubu

Do ósemki radnych (każdego z osobna) z nowego klubu Pruszków Obywatelski wysłaliśmy 2 identyczne pytania.

1. Kto dokładnie był autorem pomysłu wyjścia części radnych z klubu KO?
2. Co odpowiedziałaby Pani/Pan mieszkańcom, gdyby oskarżyli Panią/Pana o oszustwo polityczne.

Oszustwo jest mocnym określeniem, ale dla części wyborców KO może być adekwatne. Listy kandydatów do rady miasta układał Piotr Bąk, polityk Koalicji Obywatelskiej, wraz ze swoimi pracownikami. KO to ogólnopolska partia polityczna, na której czele stoi Donald Tusk. Wyborcy głosując na kandydatów z tej listy (a przynajmniej część z nich) identyfikują się z hasłami partii i jej liderem. Wyjście z klubu mogą interpretować jako oszustwo polityczne. Dezercję.

Radni Pruszkowa Obywatelskiego na pytania od portalu zpruszkowa.pl odpowiedzieli w poście na Facebooku (sic!), a potem identyczną treść przesłali mejlem. Ani post, ani mejl nie są podpisane, nie wiadomo kto przygotowywał odpowiedź, czy miał umocowanie do wypowiadania się w imieniu koleżanek i kolegów.

Co ciekawe, post na Facebooku opatrzony został wstępem, że pytania od redakcji są tendencyjne i „kierunkowe” (cokolwiek to znaczy). A odpowiedź zamieszczona zostaje w mediach społecznościowych, gdyż „W ten sposób chcemy uniknąć jakichkolwiek zniekształceń oraz prób manipulacji naszego stanowiska. A otrzymywanie informacji z pierwszej ręki jest według Nas istotne!” – informuje klub (pisownia oryginalna).

W oświadczeniu nie znajdujemy odpowiedzi na przesłane przez nas pytania. „Wbrew stawianej hipotezie w otrzymanym przez nas pytaniu, nie identyfikujemy oraz nie potwierdzamy żadnych przesłanek by twierdzić, że miejsca w Radzie Miasta zostały obsadzone niezgodnie z prawem. Respektowanie wyniku wyborów jest dla Nas ważne i nadal podtrzymujemy idee oraz wartości, z którymi szyliśmy do wyborów” – czytamy, chociaż w żadnym momencie redakcja zpruszkowa.pl nie podważała legalności wyborów samorządowych w Pruszkowie!

Klub podkreśla, że zamierza pracować na rzecz miasta. Zapewnia, że trzyma kciuki „za koleżanki i kolegów z klubu radnych Koalicji Obywatelskiej” i życzy im owocnej pracy.

„W sposób jasny i zdecydowany zadeklarowaliśmy poparcie dla prezydenta Piotra Bąka i zgodnie ze złożonymi zapowiedziami w czasie kampanii wyborczej wspieramy jego działania tak, aby wspólnie przywracać Pruszków Mieszkańcom” – obiecuje nowy klub, choć warto przypomnieć, że przywracanie Pruszkowa mieszkańcom deklarowali w wyborach kandydaci Koalicji Obywatelskiej (i m.in. dzięki temu zwyciężyli), a nie Pruszkowa Obywatelskiego.

Dalej klub odpowiada na pytanie, czy doszło do oszustwa politycznego. Stwierdza, że to pojęcie „jest wyłącznie kreowane przez jednego z pruszkowskich redaktorów i ma na celu wprowadzanie sztucznego zawirowania na pruszkowskiej scenie politycznej. Jako klub reprezentujący Mieszkańców Pruszkowa, którym bliskie są ideały Koalicji Obywatelskiej, niezależnie od nazwy, koloru i składu klubu pozostajemy tym ideałom wierni. Jednocześnie w sposób jednoznaczny będziemy przeciwstawiać się wszelakiej dezinformacji oraz będziemy ukazywać realne, faktyczne, a nie wykreowane na własne potrzeby działania radnych na rzecz Pruszkowa i jego Mieszkańców”.

A kto dokładnie był autorem pomysłu wyjścia części radnych z klubu KO? Odpowiedzi na to pytanie w oświadczeniu również nie znajdujemy, jest za to przywołanie maksymy, że zwycięstwo ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Można więc domyślać, że radni Pruszkowa Obywatelskiego wyjście z klubu KO oceniają jako swój sukces.

Szanowni Mieszkańcy, my Radni nowo powstałego Klubu Radnych „Pruszków Obywatelski” ceniąc sobie bezpośredni kontakt z...

Opublikowany przez Pruszków Obywatelski Środa, 2 października 2024

Piotr Bąk: Do upadku klubu KO nie doszło!

Ze zdjęć zamieszczonych na fejsbukowym profilu Pruszkowa Obywatelskiego wynika, że prezydent udzielił poparcia nowej formacji. Pozuje do zdjęć z siódemką radnych. Co ciekawe, są też zdjęcia z przewodniczącym rady miasta Karolem Chlebińskim (Pruszkowska Wspólnota Samorządowa) oraz radnymi PWS, co ma sugerować, że teraz koalicję rządzącą miastem tworzą już nie kluby KO-PWS, jak było po wyborach, a PO-PWS (PO to oczywiście Pruszków Obywatelski).

Piotr Bąk jest nie tylko prezydentem Pruszkowa, ale także szefem lokalnych struktur Koalicji Obywatelskiej. Rozpad klubu KO oznacza zmianę układu sił w radzie, bo Koalicja Obywatelska de facto traci w nim większość. Dlatego wysłaliśmy do Piotra Bąka następujące pytania: „Czy traktuje Pan upadek klubu KO w radzie miasta jako osobistą porażkę jako polityka KO? Czy uprawnione jest określenie tego, co zrobiło 8 radnych, mianem oszustwa wyborczego? A może nawet wskazana byłaby inicjatywa referendalna ws. odwołania Rady Miasta Pruszkowa i rozpisanie nowych wyborów?”.

W środę późnym wieczorem otrzymaliśmy odpowiedź.

„Odpowiadając na Pana spostrzeżenia/uwagi chciałbym kategorycznie zaprzeczyć o jakimkolwiek upadku klubu KO, a tym bardziej oszustwa wyborczego” – pisze Piotr Bąk. – „Według mojej wiedzy klub KO nadal funkcjonuje, a decyzja członków nowo powstałego klubu była podjęta w sposób świadomy i demokratyczny. Nie rozpatrywałbym tych działań w kontekście porażki politycznej, a raczej poprawy wcześniejszych decyzji. Po złożonych oświadczeniach i deklaracjach radnych jestem przekonany, że nowy klub Pruszków Obywatelski – w skrócie PO – będzie funkcjonował jednolicie, z nowymi pomysłami oraz pełnym poszanowaniem koalicjanta i solidarnie według ustalonych zasad współpracy. Natomiast w kontekście odwołania rady miasta ustawa o samorządzie gminnym oraz o referendach określają, kiedy i w jakich przypadkach może to nastąpić. Z pewnością opisywany przez pana przypadek nie jest ujęty w zapisach ww. przepisów prawa”.

Rozpad klubu KO to w Polsce ewenement

Wszystko wskazuje, że wydarzenia w Pruszkowie są na mapie politycznej Polski absolutnym wyjątkiem. W żadnym mieście w Polsce nie doszło w tej kadencji do autodestrukcji klubu Koalicji Obywatelskiej, a już tym bardziej klubu reprezentującego ugrupowanie, które zwyciężyło w wyborach!

Rozpad klubu KO to dla tej partii katastrofa wizerunkowa. Przeciwnicy tej partii mogą teraz wysnuwać oskarżenia, że część osób poszła do wyborów pod sztandarami tej partii korzystając wyłącznie z korzystnej koniunktury politycznej i głównie po to, żeby zdobyć mandat. 

Wydarzenie można rozpatrywać w kategoriach korzyści dla Prawa i Sprawiedliwości. Okazuje się, że politycy tej partii nie muszą robić nic i po prostu wystarczy poczekać, aż KO rozpadnie się sama. Skoro wydarzyło się to w Pruszkowie, teoretycznie może wydarzyć się w każdym mieście w Polsce. Jeśli na Nowogrodzkiej w Warszawie na wieść o tym, co zrobiła w Pruszkowie ósemka radnych KO, wystrzelą korki szampana, nie będzie czemu się dziwić.

Gdyby w Pruszkowie radni PiS porzucili swoją partię i założyli nowy klub pod dowolną nazwą, o ich wyczynie byłoby równie głośno co o radnych KO. Zdrada polityczna to zawsze zdrada polityczna, a już szczególnie w takich partiach jak KO czy PiS.

Czy ośmioro byłych radnych KO oszukało swoich wyborców? Na to pytanie każdy mieszkaniec, który oddał głos w wyborach właśnie na nich, musi już odpowiedzieć sobie sam.

Artykuł zilustrowany został zdjęciem z profilu FB klubu Pruszków Obywatelski

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: