Ważny tydzień dla pruszkowskiej przyrody. Czy obywatelski projekt będzie głosowany pod osłoną nocy?
Zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem uchwały w sprawie utworzenia Parku Krajobrazowego Doliny Utraty i Raszynki zakończona, aktywiści złożyli je w Urzędzie Miasta Pruszkowa (o akcji można przeczytać TUTAJ i TUTAJ). Teraz do pracy przystępują radni. Projekt będzie opiniowany w poniedziałek 22 maja na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska kierowanej przez Karola Chlebińskiego (SPP).
Przewodniczący komisji wpisał ten punkt jako przedostatni w porządku obrad. Obrady zaczynają się o godz. 17, mieszkańcy zainteresowani dyskusją o parku będą więc zmuszeni uzbroić się w cierpliwość i poczekać do późnej nocy, być może nawet do godz. 22 albo 23. Dlaczego inicjatywa obywatelska nie zyskała pierwszeństwa – nie wiadomo.
Warto przypomnieć, że z jawnością i transparentnością życia publicznego w Pruszkowie od dawna nie jest najlepiej – mieszkańcy zmuszeni byli np. zbierać podpisy pod petycją o utrzymanie internetowych transmisji ze stacjonarnych obrad komisji.
Jeśli w poniedziałek żaden radny nie złoży formalnego wniosku o zmianę porządku obrad i przesunięcie puntu dotyczącego parku krajobrazowego bliżej początku spotkania, a następnie nie zostanie on przegłosowany, dyskusja na ten temat wraz z opiniowaniem odbędzie się pod osłoną nocy.
Obywatelski projekt uchwały ostatecznie głosowany będzie w czwartek 25 maja na sesji Rady Miasta Pruszkowa, odbywającej się stacjonarnie w budynku Starostwa Powiatowego przy ul. Drzymały 30. Początek sesji o godz. 17. I tutaj podobnie – punkt dotyczący parku krajobrazowego znajduje się na odległym miejscu porządku obrad, dopiero w punkcie nr 25. Na sesję wybiera się grono mieszkańców Pruszkowa specjalnie, aby śledzić dyskusję. Możliwe więc, że będą zmuszeni kilka godzin poczekać. Porządek obrad ułożył przewodniczący rady Krzysztof Biskupski (SPP). Tutaj zmiana też jest możliwa, pod warunkiem, że któryś ceniący obywatelskie inicjatywy oraz zaangażowanie społeczne radny złoży wniosek o zmianę kolejności rozpatrywania projektów uchwał.
Z treścią obywatelskiego projektu uchwały można zapoznać się w portalu eSesja, np. w planie pracy komisji TUTAJ.
O ile w zaczynającym się właśnie tygodniu dyskusja na temat parku krajobrazowego jest już pewna, o tyle nie wiadomo, czy radnych zainteresuje ważny dla pruszkowskiej przyrody problem remontu zepsutego jazu na Utracie. Epopeja z małym urządzeniem na niewielkiej rzeczce, które jest potrzebne do zasilania w wodę stawów w parku Potulickich, ciągnie się już dobrze ponad 3 lata, gdyż prezydent Paweł Makuch oraz Wody Polskie unikają podjęcia pilnych prac oczekując rozstrzygnięć administracyjnych. Takie rozstrzygnięcie właśnie zapadło. Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego (WINB) obowiązek naprawy urządzenia – do końca 2023 roku – nałożył na Wody Polskie. Decyzję wydał 18 maja br., tuż przed weekendem.
Czy to dobra wiadomość? Teoretycznie znakomita, jednak decyzja nie jest jeszcze prawomocna i Wodom Polskim przysługuje odwołanie, którego złożenie opóźniłoby rozpoczęcie prac o kolejne miesiące.
– Dla dobra przyrody prezydent Pruszkowa powinien poprosić Wody Polskie o nieskładanie odwołania, co pozwoliłoby decyzji uprawomocnić się. Jednak znając prezydenta Pruszkowa i jego brak determinacji, aby rozwiązać problem, wątpię, żeby podjął takie kroki – mówi portalowi zpruszkowa.pl Arkadiusz Gębicz, prezes stowarzyszenia Za Pruszków! To Gębicz był głównym inspiratorem wszczęcia procedury w sprawie ustalenia podmiotu odpowiedzialnego za naprawę jazu. Jego nazwisko w decyzji WINB-u pojawia się zresztą wielokrotnie. – O tym, że decyzja administracyjna już jest, powiadomiłem przewodniczącego Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Karola Chlebińskiego. Ten temat powinien zostać poruszony już w poniedziałek 22 maja, ale nie mam żadnej gwarancji ani choćby potwierdzenia, że tak się stanie – mówi społecznik.
Arkadiusz Gębicz od lat utrzymuje, że prezydent Pruszkowa ma uprawnienia do tego, aby naprawić jaz na koszt miasta, a następnie domagać się zwrotu poniesionych nakładów od Wód Polskich – nawet jeśli właściciel urządzenia nie jest ustalony (choć trudno w to uwierzyć, do własności jazu nie poczuwało się do tej pory ani miasto, ani Wody Polskie). Dziś ten postulat nabiera dodatkowej mocy, gdyż po pierwsze, WINB jednoznacznie wskazał właśnie Wody Polskie jako podmiot zobowiązany, a po drugie, Wody Polskie podpisały przed rokiem porozumienie z prezydentem Pruszkowa dotyczące współfinansowania naprawy urządzenia.
Warto przypomnieć, że sprawą zepsutego jazu zajmowała się w Pruszkowie również nadzwyczajna komisja rady miasta, ale radni ugrzęźli w walkach politycznych, sporach kompetencyjnych, a część z nich, z Olgierdem Lewanem (SPP) na czele, zaczęła wręcz bojkotować posiedzenia komisji, do której sami się wcześniej zgłosili.
Komentarz autora:
Do wyborów samorządowych już niecały rok. Czy ich nieuchronność skłoni pruszkowskich samorządowców – zarówno prezydenta Pawła Makucha, i jak dużą grupę radnych – do podjęcia ważnych społecznie i oczekiwanych przez mieszkańców decyzji? Pozostaje mieć nadzieję, że tak właśnie będzie.