Urząd miasta zawiesił linię nr 8. I na razie ani jej nie odwiesi, ani nie uruchomi na nowej trasie
Autobusy linii 8 obsługującej trasę osiedle Staszica – WKD po raz ostatni wyjechały na ulice Pruszkowa w piątek 3 marca. Od poniedziałku 6 marca (linia funkcjonowała tylko w dni robocze) zastąpiła ją linia 10 obsługiwana elektrycznymi solarisami, której trasę skorygowano. Nie obyło się bez głosów krytyki ze strony pasażerów – chociaż 10 kursuje częściej, w godzinach szczytu nawet co kwadrans, jednak ma trasę w postaci jednokierunkowej pętli przez miasto. Pozwala szybko dostać się z osiedla Staszica do WKD, ale już powrót oznacza konieczność przejechania od WKD ulicą Bolesława Prusa, przy dworcu PKP i Stalową. Niby podróż na osiedle Staszica trwa tylko kilka minut dłużej niż wcześniej ósemką, ale zawsze.
Urząd miasta w oficjalnym komunikacie nie napisał, że linię 8 likwiduje, ale że zawiesza. Jaka więc jest jej przyszłość? Pozostał przecież niewykorzystany tabor, który mógłby posłużyć do uruchomienia ósemki na nowej trasie (choćby ze Żbikowa do centrum, żeby poprawić skomunikowanie dwóch przeciętych torami kolejowymi połówek miasta), albo wzmocnić którąś z pozostałych linii, by zwiększyć częstotliwość kursów. Co więcej, umowa między miastem a przewoźnikiem obsługującym pruszkowskie linie (PKS Grodzisk Mazowiecki) przewiduje określoną liczbę tzw. wozokilometrów, które przewoźnik ma do wykonania. Likwidacja linii powoduje, że liczba wozokilometrów, a więc i wynagrodzenie dla przewoźnika, zmniejszają się.
Wysłaliśmy w tej sprawie pytania do urzędu miasta. Otrzymaliśmy odpowiedź podpisaną przez prezydenta Pawła Makucha. „Informuję, że dotychczas nie została podjęta decyzja o likwidacji linii 8, której kursowanie zostało zawieszone” – pisze prezydent. Dalej tłumaczy, że umowa z przewoźnikiem przewiduje możliwość zwiększenia lub zmniejszenia liczby wozokilometrów o maksymalnie 10 proc. w skali roku. O uruchomieniu linii 8 na nowej trasie albo wznowieniu na dotychczasowej – w odpowiedzi prezydenta nie ma jednak ani słowa.
Może więc tabor „ósemki” zasiliłby inną linię? I tu prezydent udziela zaskakującej odpowiedzi: „Decyzje dotyczące ilości autobusów świadczących usługi transportowe w ramach pruszkowskiej komunikacji miejskiej podejmowane są przez Wykonawcę, a nie Zamawiającego”.
To nie jest prawda – to miasto (zamawiający), a nie przewoźnik (wykonawca) rozpisując przetarg na obsługę linii określa w specyfikacji ich przebieg, długość, przystanki oraz rozkłady jazdy, z których wynika ilość taboru potrzebnego do realizacji usługi, dodatkowo miasto (zamawiający) zastrzega sobie prawo do korekty tras poszczególnych linii i zmian rozkładów jazdy w trakcie trwania umowy. Inicjatywa wykorzystania taboru, który wcześniej kursował na linii 8, do zasilenia innych linii leży więc po stronie urzędu miasta. Ale takiej inicjatywy, jak widać, nie ma.
Od wielu miesięcy w środowisku aktywistów miejskich toczy się dyskusja na temat pogarszającej się sytuacji finansowej miasta, o gwałtownie rosnącym zadłużeniu. Aktywistka i publicystka Małgorzata Kochańska kilka dni temu napisała, że zadłużenie Pruszkowa wzrosło z 88 mln zł w 2018 roku do aż 165 mln zł w 2022 r.! Władze Pruszkowa tego tematu unikają jak ognia. Ale niechęć do rozwijania komunikacji, a nawet do utrzymania jej w dotychczasowej skali, mogą świadczyć o tym, że presja na oszczędzanie staje się w urzędzie coraz silniejsza. Jeśli dołożyć do tego ubiegłoroczną próbę Pawła Makucha zamachu na system roweru miejskiego (miasto zaoszczędziłoby na jego likwidacji co najmniej 400 tys. zł rocznie, pomysł na szczęście zablokowali radni) otrzymujemy obraz raczej ponurej rzeczywistości oznaczającej zaciskanie pasa. Czy w związku z tym grozi nam wręcz wycinanie z rozkładów jazdy kursów autobusów, żeby ograniczyć wydatki na transport? Sądząc po próbie zlikwidowania rowerów miejskich, wszystko jest możliwe.