Ulica Stalowa – jak zmieni się po remoncie?
W poniedziałek, 13 maja, rozpoczęła się jedna z najbardziej oczekiwanych przez mieszkańców Pruszkowa inwestycji – remont ulicy Stalowej. Nowa nawierzchnia, nowe chodniki, nowe oświetlenie, wymiana studzienek itp. Czy przy okazji powstanie także deptak?
Pruszków nigdy nie stałby się miastem, gdyby nie Kolej Warszawsko-Wiedeńska oraz fakt, że miała ona w naszym mieście swój przystanek – temu nikt nie zaprzeczy. Po jej uruchomieniu fabryki, warsztaty kolejowe i inne zakłady przemysłowe zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu i nim ktokolwiek się obejrzał, Pruszków stał się jednym z największych ośrodków miejskich w okolicach Warszawy. Ulica Stalowa nie tylko była domem dla robotników, ale także swoistym centrum Pruszkowa. Nadmienię, że to jedna z tych ulic (obok Ołówkowej), która jest najbardziej „pruszkowska”. To kolebka naszego miasta – do dzisiaj zachowała swą pierwotną nazwę.
Owe centrum, zepchnięte po II wojnie światowej na margines, zapracowało na renomę, której nie muszę nikomu przypominać. Jeszcze nie tak dawno mało kto chciałby udać się tam na spokojny, wieczorny spacer. Dzisiaj, kiedy po otwarciu Nowej Stacji okolica ponownie stała się jednym z najbardziej ruchliwych miejsc w Pruszkowie, dziwi fakt, że tuż obok galerii handlowej, piętrowego parkingu oraz nowych osiedli nadal znajduje się rząd rozpadających się kamienic.
Czy można coś na to zaradzić? Jest jakieś wyjście? Pewnie! Warto jednak podkreślić, że sama wymiana nawierzchni i chodnika oraz plany na rewitalizację kilku pojedynczych kamienic to nie wszystko.
Popatrzmy na inne miasto, które także nigdy by się nie narodziło, gdyby nie przemysł – oczywiście chodzi o Łódź. Kto choć raz nie przespacerował się ulicą Piotrkowską, ten ma naprawdę wiele do nadrobienia – to wizytówka tego miasta. Ulica, będąca w określonych godzinach deptakiem, zamknięta jest po obu stronach rzędem majestatycznych i bogatych kamienic, na parterach których znajdują się restauracje, bary, księgarnie itp. Dlaczego akurat Łódź? Jest przecież wiele innych miast o przemysłowym rodowodzie. Już tłumaczę. Właścicielem kamienic na Piotrkowskiej jest miasto, to ono o nie dba, to ono je rewitalizowało i to dzięki niemu dzisiaj cała ulica wygląda tak, a nie inaczej. Oczywiście Stalowa nie jest tak ogromna jak Piotrkowska, jednak wyobraźcie sobie taki scenariusz:
Miasto wykupuje na własność wszystkie budynki na Stalowej od placu Mechaników po skrzyżowanie z Sienkiewicza, a ich mieszkańcom zapewnia nowe mieszkania. Rozpoczyna się ogromny remont. Jedne kamienice przechodzą mały lifting, inne mają dobudowaną jedną czy nawet dwie dodatkowe kondygnacje, a jeszcze inne (te w najgorszym stanie) są burzone i na ich miejscu stawiane są nowe. Każda z kamienic posiada oczywiście bogatą elewację, podobnie jak te w Warszawie, Krakowie czy Łodzi. Po zakończeniu najcięższych prac czas na wykończenia. Powstaje piękny, brukowany deptak, a tę część ulicy Stalowej już na zawsze wyłącza się z ruchu.
Rezultaty:
1. Pruszków posiada wreszcie reprezentacyjną ulicę z prawdziwego zdarzenia (Kraszewskiego jest brzydka, nie oszukujmy się);
2. Pruszków ma w końcu deptak, tego chciało wielu mieszkańców;
3. Stalowa raz na zawsze pozbywa się złej marki i staje się czystą białą kartką, na której historia dopiero się zapisze;
4. Pruszków może pochwalić się starówką, a mieszkańcy są już świadomi, że miasto posiada swoją historię i jest z niej dumne;
5. Na parterach kamienic otwiera się kilka barów, restauracji i kawiarni; otwiera się także duża księgarnia oraz antykwariat, w piwnicy jednej z kamienic powstaje mały teatro-kabaret (tak, odwołuje się do Piwnicy pod Baranami), a w jeszcze innej tworzy się Muzeum Pruszkowa;
6. Urząd miasta przenosi się do jednej z kamienic, dzięki czemu Pruszków wreszcie posiada budynek, który można nazwać ratuszem;
7. Pruszków w końcu wyzbywa się opinii „sypialni Warszawy” i staje się samodzielnym miejskim bytem, już nikt nie porównuje go do Grodziska, bo jest o wiele lepszy;
8. Miasto, na wzór Łodzi, organizuje akcję z nazwiskami mieszkańców na cegiełkach wyłożonych na deptaku, dzięki czemu za drobną opłatą obywatele Pruszkowa faktycznie stają się współwłaścicielami miasta;
9. Miasto zarabia na sprzedaży hiperluksusowych kamienicznych mieszkań w najlepszej możliwej lokalizacji.
Na co to wszystko? Odpowiedź jest prosta: chodzi o to, żeby częściej można było od mieszkańców (tak nowych, jak i starych) usłyszeć, że naprawdę lubią to miasto.
Wszystko, co napisałem wyżej, to wyłącznie fikcja literacka, moja osobista wizja, wytwór wyobraźni. Niemniej jednak mam nadzieję, że się zgodzicie – ta wizja jest możliwa do urzeczywistnienia. Chcieć znaczy móc, droga władzo! Jeszcze nie tak dawno znalazło się 100 mln złotych na budowę świecącego pustkami CKiS, czemu więc miałoby się nie znaleźć kolejne 100 albo 200 milionów na stworzenie miejsca, które będzie pękać w szwach od spacerowiczów i które przyciągnie nowych mieszkańców, a starych zatrzyma?