Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Trzy radne w jednej szkole

Sławomir BUKOWSKI
Małgorzata Widera (KO), dyrektor szkoły podstawowej w Michałowicach, zatrudniła swoją klubową koleżankę Dorotę Kossakowską oraz Katarzynę Wall z klubu SPP, pozostającego w nieformalnej koalicji z KO.
Trzyradne.jpg
Ilustracja: Trzyradne.jpg

Małgorzata Widera jest nauczycielką języka angielskiego, radną Pruszkowa, członkinią klubu Koalicji Obywatelskiej, przewodniczy też Komisji Oświaty, Kultury i Sportu. W 2019 roku wygrała konkurs na dyrektora Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Michałowicach. Niedługo po objęciu stanowiska zaoferowała pracę Dorocie Kossakowskiej – radnej własnego klubu, przewodniczącej Komisji Rewizyjnej. Kossakowska nie jest nauczycielką, została kierownikiem gospodarczym szkoły.

W 2020 roku do ekipy pruszkowskich radnych w michałowickiej szkole dołączyła Katarzyna Wall z Samorządowego Porozumienia Pruszkowa, członkini kierowanej przez Widerę Komisji Oświaty. Kluby SPP i KO pozostają w Radzie Miasta Pruszkowa w nieformalnej koalicji, zdarza się, że wspólnie ustalają taktykę przed szczególnie ważnymi głosowaniami, na przykład w sprawie udzielenia prezydentowi Pruszkowa absolutorium. Wall jest nauczycielką, na początku kadencji pracowała w miejskim przedszkolu w Pruszkowie. Podczas obrad komisji i na sesjach rzadko zabiera głos, zaktywizowała się rok temu w trakcie sporu radnych z Pawłem Makuchem o podwyżki dodatków za wychowawstwo dla nauczycieli. Według nieoficjalnych informacji spotkały ją wtedy nieprzyjemności ze strony urzędu miasta. Wall była w trudnym położeniu – jako nauczycielka podlegała dyrektorowi przedszkola zatrudnianemu przez miasto, ale jako radna miała uprawnienia kontrolne wobec prezydenta. Nic dziwnego, że postanowiła zmienić pracę. Wybrała szkołę w Michałowicach kierowaną przez koleżankę z rady miasta. Pracuje tam jako nauczycielka nauczania początkowego, dostała wychowawstwo w pierwszej klasie.

W oświacie raczej brakuje chętnych do pracy. Powód jest oczywisty – zarobki nie należą do szczególnie atrakcyjnych w porównaniu do tych w korporacjach. Dyrektorzy szkół co roku mają problem ze skompletowaniem kadry pedagogicznej i administracyjnej. Dorota Kossakowska i Katarzyna Wall bez większego trudu znalazłyby pracę w oświacie w placówkach, w których dyrektorem jest osoba niepowiązana z nimi politycznie, nie narażając się na zarzuty o kolesiostwo.

Pytam Małgorzatę Widerę, czym kierowała się zatrudniając obie radne. Czy uważa, że postąpiła etycznie? „Jako dyrektor placówki oświatowej w kwestiach zatrudnienia pracowników zarówno pedagogicznych, jak i niepedagogicznych, kieruję się przede wszystkim potrzebami kadrowymi oraz biorę pod uwagę kompetencje i kwalifikacje kandydata. Tak było również w przypadku zatrudnienia obu pań” – odpisuje radna dyrektor. „Informuję, że żadną z Pań nie łączą mnie relacje inne niż zawodowe” – dodaje jakby zapominając, że jak najbardziej łączy je zasiadanie w jednej radzie miasta, w jednym klubie bądź jednej komisji. A może zatrudnienie było jakąś formą spłaty politycznych zobowiązań? „Nie mam żadnych politycznych ani innych długów wobec nikogo. Jestem osobą niezależną i wszystkie decyzje podejmuję samodzielnie. Nie jestem członkiem żadnej partii politycznej” – kwituje Widera. I znów – klub Koalicji Obywatelskiej, którego szefem jest Piotr Bąk, jest klubem stricte politycznym.

Podobne pytania wysyłam do Doroty Kossakowskiej i Katarzyny Wall. Pytam, czym kierowały się przyjmując angaż. Czy uważają za etyczną sytuację, w której koleżanka z rady miasta oferuje pracę w jednostce samorządowej, na stanowisku opłacanym z publicznych pieniędzy? „Jestem osobą o bardzo dużym doświadczeniu zawodowym, wysokich kwalifikacjach, które jeśli ma Pan ochotę mogę udokumentować” – odpisuje mi Kossakowska. „Nie mam w tej kwestii nic sobie do zarzucenia. Pracę przyjęłam, gdyż to właśnie Pani Dyrektor Widera prosiła o pomoc w administrowaniu szkoły, a ja podjęłam to wyzwanie, ponieważ dla mnie są to zadania, które w życiu zawodowym wykonywałam w wielu instytucjach o różnych formach prawnych. Czym się kierowałam? Przede wszystkim bliskością miejsca pracy w stosunku do miejsca zamieszkania oraz nowym wyzwaniem. Z pewnością nie wynagrodzeniem, bo oświata nie stoi bogactwem. Nepotyzmu w tym przypadku nie widać ani krzty, gdyż Panią Widerę poznałam na pierwszym spotkaniu Radnych. Do tego momentu nigdy jej na swej drodze życiowej nie miałam okazji spotkać, czego bardzo żałuję, bo jest osobą bardzo zaangażowaną i pełną pomysłów, co bardzo sobie cenię. To, że jesteśmy wspólnie Radnymi w niczym zupełnie, ani nam nie wadzi, ani też nie pomaga”. A co z etyką? „Co do kwestii etycznej w odniesieniu do stanowiska opłacanego z publicznych pieniędzy – czym różni się opłacanie z publicznych czy prywatnych pieniędzy, pracownika, który sprzedaje swoją pracę? Każdy musi niestety wykonać postawione mu zadania i je realizować, niezależnie od źródła finansowania” – odpowiada Kossakowska.

Katarzyna Wall odpisuje w podobnym duchu. „Na stanowisko nauczyciela w SP w Michałowicach aplikowałam w normalnym trybie, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Dodatkowo wspomnę, że zostałam zatrudniona na okres próbny na czas 1 roku. Stanowisko nauczyciela w SP w Michałowicach przyjęłam głównie ze względu na stawienie czoła nowym wyzwaniom, chęć zmiany otoczenia, samodoskonalenie oraz bliskość miejsca zamieszkania. Nie widziałam i w dalszym ciągu nie widzę nic niestosownego w tym, że jestem nauczycielem w szkole, którą kieruje Pani Radna Małgorzata Widera. Pozostaję zatrudniona na tych samych warunkach, co inni nauczyciele w szkole – na podstawie Karty Nauczyciela. Chciałam podkreślić, że niezależnie w której szkole byłam, jestem czy będę zatrudniona, dla mnie najważniejsze jest dobro moich uczniów oraz rzetelne wypełnianie obowiązków zawodowych”. Podobnie jak radna Kossakowska, dwuznaczności tej sytuacji nie dostrzega. „W przedmiocie podniesionej przez Pana etyczności pragnę zaznaczyć, iż nie odnajduję niestosowności mojego działania. Nie odnajduję żadnych wykluczeń/przeciwwskazań podjęcia stosunku pracy w jednostce oświaty w odpowiedzi na wolne stanowisko mając na względzie przepisy o samorządzie” – odpisuje Wall.

Z ich pracą w szkole wiąże się jednak ważny element. Otóż radnego zatrudnionego na podstawie umowy o pracę nie można zwolnić bez zgody rady gminy/miasta, w której zasiada. Mówi o tym artykuł 25 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym. Skąd to ograniczenie? Radny musi mieć czas na wykonywanie obowiązków wynikających z mandatu – uczestniczyć w obradach komisji, w sesjach, które niejednokrotnie odbywają się w godzinach jego pracy. Pracodawca nie tylko musi mu to umożliwić, ale także nie wolno mu go zwolnić. Chodzi o to, aby mandat sprawować w sposób nieskrępowany. Małgorzata Widera przyjmując do pracy dwie koleżanki radne rozpięła więc nad nimi swoisty parasol ochronny. Czy nie postawiła w ten sposób w niekomfortowej sytuacji wójta Michałowic, który jest jej pracodawcą? „Pracodawcą wszystkich pracowników w szkole jest szkoła reprezentowana przez dyrektora. Wójt gminy nie podejmuje decyzji kadrowych innych niż wobec dyrektora szkoły” – odpisuje krótko Widera.

Również Katarzyna Wall żadnej niestosowności tutaj nie dostrzega. „W grudniu 2020 roku w gminie Michałowice złożyłam pozytywnie egzamin na nauczyciela mianowanego. Śmiem twierdzić, że zarówno Szkoła jak i Gmina zyskali kolejnego nauczyciela spełniającego się zawodowo oraz stale podnoszącego swoje kwalifikacje zawodowe. Przyjęłam z rąk Pani Wójt akt nadania stopnia awansu zawodowego oraz szczere gratulacje i życzenia sukcesów na gruncie zawodowym. Z pytania tego wynika, że pełniąc funkcję Radnej nie powinnam podejmować pracy zawodowej, gdyż mogę narazić przyszłego pracodawcę na konsekwencje wynikające z art. 25 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym. Idąc tym tokiem rozumowania, nie powinnam również pracować w przedszkolu miejskim w Pruszkowie, gdyż w trakcie trwania stosunku pracy objęłam funkcje radnej i mogłam tym narazić finansowo narazić pracodawcę – co pozostaje nonsensem” – odpisuje Wall.

W Polsce budzących wątpliwości etyczne angaży w samorządach można znaleźć sporo. Niemal zawsze lokalne media lub część radnych mówią wtedy o nepotyzmie. W Sieradzu kilka lat temu dyrektorka miejscowej szkoły dała ćwierć etatu pewnej młodej nauczycielce. Może nie byłoby sprawy, gdyby nie fakt, że obie panie były członkiniami zarządu powiatowego PiS, do tego dyrektorka szkoły była radną powiatową, a nauczycielka – radną miasta. Radni z klubu Solidarni dla Sieradza na łamach lokalnej prasy orzekli: „To nepotyzm w czystej postaci. Początkujący pedagog nie ma co marzyć o etacie. A tu proszę, dyrektorka szkoły zatrudnia partyjną koleżankę”. W zeszłym roku dziennik „Echo Dnia” opisywał praktyki kadrowe w podkieleckich Nowinach. W tamtejszym Centrum Usług Wspólnych zatrudnienie znalazła szwagierka wójta, a pracownicą sekretariatu wójta została siostra radnej – całkowicie przypadkiem z tego samego obozu politycznego, co wójt. W ostatnich tygodniach słowo „nepotyzm” odmieniane jest przez wszystkie przypadki w gminie Lubawa. Z inicjatywy klubu radnych zwołana została nawet nadzwyczajna sesja poświęcona transferom kadrowym w Miejskim Ośrodku Kultury oraz Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji – zarówno dyrektor MOK, jak i prezes tamtejszego PiWK są powiatowymi radnymi PiS.

Komentarz autora:

Polityka kadrowa osób sprawujących kierownicze funkcje w samorządzie zawsze będzie na cenzurowanym, stąd decyzje przez nie podejmowane powinny cechować się roztropnością. Zatrudnianie jednego radnego przez drugiego jest niezmiernie ryzykowne – z miejsca prowokuje pytania o koneksje i choć zawsze w takiej sytuacji słyszymy, że o przyjęciu do pracy zdecydowały kompetencje, nie znajomości, podejrzenia pozostają. W Pruszkowie właśnie mamy do czynienia z taką sytuacją.

Rodzi się wiele pytań. Jak mieszkańcy powinni traktować posiedzenia Komisji Rewizyjnej, posiadającej uprawnienia do kontrolowania m.in. spółek miejskich – także w zakresie polityki kadrowej – skoro jej przewodnicząca dostała pracę w jednostce publicznej kierowanej przez klubową koleżankę? Czy decyzje podejmowane przez przewodniczącą Komisji Oświaty, mające przełożenie na pracę dyrektorów szkół w Pruszkowie, będą obiektywne, skoro sama pozatrudniała w szkole koleżanki radne? Przewodnicząca Komisji Oświaty jest zarazem członkinią Komisji Skarg, Wniosków i Petycji, do której mogą – i trafiają – skargi związane z oświatą. Z jaką dozą staranności i obiektywizmu będzie rozpatrywane? Przyznam, ja na te pytania nie znam odpowiedzi, ale moje zaufanie do radnych zdecydowanie spadło.

Warto wyraźnie podkreślić, że działania Małgorzaty Widery, Doroty Kossakowskiej i Katarzyny Wall są zgodne z prawem. Ale systemy prawny i etyczny są odrębne. Czy polityka kadrowa w szkole w Michałowicach jest zgodna z etyką? Ostateczną odpowiedź na to pytanie pozostawię mieszkańcom Pruszkowa.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: