To już przesądzone – całotygodniowej linii autobusowej z Pruszkowa do Warszawy nie będzie

Od 1 września, po zaskakującej dla pasażerów i nieskonsultowanej z nimi decyzji o zawieszeniu linii na wakacje, 817 wznowiła kursowanie. Jednak teraz na rozkładach na przystankach ZTM umieścił adnotację: „Nie kursuje w trakcie wakacji szkolnych”. To zapowiedź, że coroczne kłopoty staną się dla mieszkańców Pruszkowa regułą, i dowód na to, że kierownictwo ZTM oraz władze Pruszkowa traktują linię po macoszemu.
Mimo wielotygodniowej zbiórki podpisów pod petycją, aby linię przekształcić w całotygodniową (podpisały ją 1024 osoby), władze Pruszkowa z Piotrem Bąkiem na czele konsekwentnie mówią temu pomysłowi „nie”, argumentując, że do Warszawy można dojeżdżać pociągami KM, SKM i WKD.
Przez całej wakacje temat autobusu do Warszawy rozgrzewał pruszkowskie fora internetowe. Wśród komentarzy mieszkańców znalazł się i taki postulat, aby miasto Pruszków zerwało umowę z ZTM i dogadało się z GPA – związek komunikacyjny mógłby w porozumieniu z prezydentem Pruszkowa uruchomić całotygodniową linię na analogicznej trasie, jaką dziś kursuje 817. Albo nawet na lepszej – z przejazdem ulicą Bolesława Prusa i przez Tworki, gdzie autobus zabierałby pasażerów z gęsto rozmieszczonych tam przystanków.
Poszliśmy tym tropem i postanowiliśmy zapytać zarówno prezydenta Piotr Bąka, jak i starostę pruszkowskiego Adriana Ejssymonta (który jednocześnie jest wiceprezesem GPA), co sądzą o takim pomyśle, a także czy zasiądą wspólnie do rozmów, aby ustalić szczegóły linii autobusowej wraz z zasadami jej finansowania.
Odpowiedź, jaką otrzymaliśmy od Piotra Bąka, pełna jest wątpliwości i znaków zapytania. „Abym móc ocenić pomysł mieszkańca dotyczący utworzenia przez GPA nowej linii autobusowej z Pruszkowa do Warszawy, należałoby posiadać więcej dodatkowych informacji na temat takiego połączenia komunikacyjnego, w podstawowym zakresie: 1. trasa planowanej linii autobusowej, 2. częstotliwość kursowania, 3. wysokość kosztów funkcjonowania linii” – odpisał prezydent. Choć wydaje się, że to raczej obowiązkiem prezydenta, a nie mieszkańców, jest poszukanie odpowiedzi na powyższe pytania.
Dalej Bąk stosuje znany w Pruszkowie od lat unik – odsyła do innej instytucji. W tym przypadku, do GPA: „Warto zaznaczyć, że pomysły dotyczące nowych linii autobusowych, których organizatorem miałby być Związek GPA należy zgłaszać do Związku lub Starosty Powiatu Pruszkowskiego, który jednocześnie zajmuje stanowisko Wiceprezesa Zarządu GPA”. Dodaje, że postulat uruchomienia nowej linii można zgłosić do GPA w ramach trwających konsultacji nowego planu transportowego.
A na koniec prezydent zamieszcza kolejną listę pytań, czy raczej kwestii do wyjaśnienia, choć znów – ich rozstrzygnięcie leży w gestii władz samorządowych, a nie mieszkańców: „Chciałbym jednocześnie zaznaczyć, że organizator przed podjęciem decyzji o utworzeniu linii powinien dokonać analizy i rozważyć poniższe kwestie: 1. Czy ZTM wyrazi zgodę na korzystanie z przystanków w Warszawie oraz postój na krańcu trasy? 2. Czy m. st. Warszawa pokryje koszty funkcjonowania linii w granicach administracyjnych stolicy? 3. Czy wszystkie gminy, przez które autobus miałby kursować byłyby zainteresowane utworzeniem takiego połączenia i tym samym partycypowałyby w kosztach? 4. Czy zakładane potoki pasażerskie uzasadniają jej uruchomienie?”.
Odpowiedź, jaką przesłał nam starosta pruszkowski Adrian Ejssymont, nie pozostawia złudzeń: „Jako wiceprezes GPA z przykrością negatywnie oceniam pomysł organizacji linii autobusowej z Pruszkowa do Warszawy” – pisze. „Należy mieć na uwadze, że rozbudowana siatka połączeń GPA w powiecie pruszkowskim funkcjonuje przede wszystkim dzięki dopłacie z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych oraz partycypacji finansowej gmin naszego powiatu. Do dopłaty z funduszu kwalifikują się wyłącznie linie w granicach administracyjnych organizatora przewozów, wobec powyższego linia GPA mogłaby funkcjonować wyłącznie do granicy powiatu pruszkowskiego, a na obszarze Warszawy już jako linia komercyjna (przy czym takie rozwiązanie funkcjonuje już w przypadku linii 62, co ze względu na niewielką odległość przystanku P+R Al. Krakowska nie generuje znaczących kosztów i nie stanowi obciążenia dla spójności całej siatki połączeń)”.
Dalej starosta zauważa, że linia 817 kursuje w znacznym przebiegu w granicach Warszawy, wobec czego konieczne byłoby zapewnienie finansowania przede wszystkim przez prezydenta Warszawy oraz prezydenta Pruszkowa. I używa argumentu analogicznego jak Piotr Bąk: „Ponadto miasto Pruszków jest dobrze skomunikowane z Warszawą istniejącymi połączeniami kolejowymi i przy ograniczonym budżecie powiatu pruszkowskiego organizacja linii stanowiących substytut linii kolejowych jest ekonomicznie nieuzasadniona. Pieniądze publiczne powinny zostać przeznaczone likwidację wykluczenia komunikacyjnego zapewniając sprawną komunikację wewnątrz powiatu”.
W przeciwieństwie do Piotra Bąka starosta deklaruje jednak możliwość rozpoczęcia rozmów, ale zwraca uwagę na niekorzystny dla powiatu obecny system rozliczeń finansowych z miastem: „Oczywiście, nie wykluczam podjęcia rozmów z prezydentem Pruszkowa, niemniej jednak powiat pruszkowski ponosi już znaczne koszty organizacji przewozów autobusowych na terenie Pruszkowa ze względu na nieudzielenie powiatowi pomocy finansowej na ten cel. Jestem otwarty na organizację nowych linii autobusowych GPA dla naszych mieszkańców, jednak w tym celu konieczne jest wsparcie finansowe z gmin z terenu naszego powiatu” – kwituje.
Komentarz autora:
Po kilkumiesięcznej dyskusji i przedstawieniu dziesiątek argumentów, że Pruszków potrzebuje choć jednej (JEDNEJ!) całodziennej i całotygodniowej linii autobusowej do Warszawy – co w innych podwarszawskich miejscowościach jest standardem (np. w pobliskim Piastowie, on zresztą ma aż dwie takie linie), odmowę prezydenta można dziś odczytywać jako (niepotrzebne skreślić):
a) dowód na świadome ignorowanie mieszkańców;
b) alienację wobec potrzeb społecznych;
c) policzek wymierzony własnym wyborcom, którzy zagłosowali na Piotra Bąka w 2024 roku.
Nie ulega wątpliwości: zamiast rozwiązać konkretny, realny problem, który na tle innych spraw nie wydaje się specjalnie trudny, prezydent chowa się za biurokratycznymi wymówkami.
Wiemy już, że w kwestii usprawnienia komunikacji autobusowej ze stolicą na władze Pruszkowa nie ma co liczyć. Mieszkańcy, dla których rozwój sieci połączeń komunikacyjnych ze stolicą mimo wszystko jest istotny, nie mają chyba innego wyjścia jak poczekać do 2029 roku i w kolejnych wyborach zagłosować na kandydata na prezydenta, który złoży twardą i jednoznaczną deklarację rozwiązania tego kompromitującego kolejne ekipy rządzące miastem problemu.



