Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Szok przy urnach – mieszkańcy Pruszkowa solidnie namieszali w lokalnym samorządzie

Sławomir BUKOWSKI
Dwa polityczne projekty – zatopione. Czerwona kartka dla „etatowych” radnych. Rewolucja w pruszkowskiej polityce lokalnej staje się faktem.
Radni2024
Ilustracja: Radni2024

Projekt Wspólnie (…) Rozwijamy roztrzaskał się o skały i zatonął. Zbudowana na wybory w 2018 inicjatywa Wspólnie Pruszków Rozwijamy wywindowała na urząd prezydenta Pruszkowa Pawła Makucha i pozwoliła zdobyć mandaty radnych czterem osobom ze stowarzyszenia. Szybko jednak zaczęła się kruszyć – Eliza Kurzela, radna WPR, przeszła do prezydenckiej opozycji. Gdy zaś Kurzela złożyła mandat, jej miejsce zajęła Anna Wasielewska – której w głosowaniach bliżej było do radnych KO i SPP. Nie bacząc na skromne sukcesy powiązani z projektem politycy postanowili na wybory w 2024 roku rozkręcić bliźniaczy projekt – Wspólnie Powiat Rozwijamy. Jego twarzą został miejski radny WPR Jakub Kotelecki. Cel? Wprowadzić osoby powiązane lub sympatyzujące z pruszkowskimi władzami do powiatu. Efekt? Klęska. Totalna. Z listy WPR mandatu w powiecie nie zdobył nikt – ani żona prezydenta Makucha Małgorzata, ani Jakub Kotelecki, ani urzędniczka – podwładna prezydenta w Urzędzie Miasta Pruszkowa Joanna Wojtecka, ani kibicująca Pawłowi Makuchowi na spotkaniach z mieszkańcami prawniczka Iwona Paradowska-Syga. Projekt WPR odszedł w polityczny niebyt, być może na zawsze.

Z ludzi Pawła Makucha ostał się tylko Paweł Makuch. Tak spektakularnego zderzenia ze ścianą chyba nikt w Pruszkowie się nie spodziewał. Prezydent, zerwawszy oficjalnie kontakty ze stowarzyszeniem WPR, o drugą kadencję postanowił powalczyć z komitetu z własnym nazwiskiem widniejącym dumnie w nazwie. W kampanię zaangażowano wielkie siły, była konwencja wyborcza, spotkania z mieszkańcami, kandydaci wypisywali czołobitne komentarze o swym liderze. Mieszkańcy mieli jednak inne zdanie. Do Rady Miasta Pruszkowa dostał się jedynie… Paweł Makuch (kandydat na prezydenta może jednocześnie startować do rady). Z wielkiego statku załoga więc wypadła, ostał się kapitan, a gdyby 21 kwietnia mieszkańcy zdecydowali się powierzyć władzę Piotrowi Bąkowi, także on zmuszony będzie rozejrzeć się za nowym zajęciem.

Za Pruszków! za burtą. Zatonął też drugi społeczny projekt, budowany z mozołem od kilku lat przez społecznika Arkadiusza Gębicza. Założone i kierowane przez niego stowarzyszenie Za Pruszków! poszło do wyborów pod szyldem Pruszków – Dobro Wspólne. Sam Gębicz walczył o urząd prezydenta. Zajął ostatnie miejsce z wynikiem 6,83%. Mandat w radzie z list komitetu zdobył tylko jeden kandydat – aktywista z Malich Bartosz „Brzoza” Brzeziński. Na listach wiele było wartościowych nazwisk, mimo to komitet apelujący do mieszkańców „Głosuj na społeczników, nie na polityków” nie trafił na falę wznoszącą. Mandatu nie mają ani prawnik Jakub Dorosz-Kruczyński, ani ekolożka Anna Gawryś, ani zbuntowana radna poprzedniej kadencji Anna-Maria Szczepaniak, usunięta z klubu PiS za głosowania niezgodnie z linią partii.

Mieszkańcy chcą samorządu wolnego od polityki? Ale to już było. Hasła, że władzę w Pruszkowie zdobyć może wyłącznie niepartyjny komitet, powtarzano jak mantrę od lat. Okazuje się, że nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. W kadencji 2024–2029 władzę bierze Koalicja Obywatelska. Partia wprowadza do rady miasta aż 11 swoich przedstawicieli. Zaś lider lokalnych struktur Piotr Bąk powalczy w drugiej turze o urząd prezydenta z Pawłem Makuchem. Dodajmy, że cztery mandaty w mieście wzięło Prawo i Sprawiedliwość, a więc tylko 8 z 23 mandatów obsadzonych jest przez ludzi spoza wielkiej dwójki KO-PiS. Jeszcze ciekawiej jest w powiecie pruszkowskim: 14 mandatów przypadło KO, 8 – PiS, 1 – Trzeciej Drodze i tylko 4 podzieliły między siebie niepartyjne Mazowiecka Wspólnota Samorządowa (3) oraz Dobro Wspólne (1).

Wygrana o włos, a nawet o ćwierć włosa. Przejście do drugiej tury wyborów prezydenckich świętuje Piotr Bąk. Szansę na fotel włodarza stracił Michał Landowski (Mazowiecka Wspólnota Samorządowa). Przegrał 62 głosami w skali całego miasta. To musi boleć. Ale ból, nawet jeśli dotkliwy, niedługo pewnie ustąpi – gdyby Bąk 21 kwietnia wygrał z Pawłem Makuchem, możliwe że stanowisko zastępcy prezydenta zaproponuje właśnie Landowskiemu. Argument? MWS w radzie miasta z 5 mandatami będzie drugą siłą. Koalicja KO–MWS, dysponując łącznie 16 mandatami, zapewniłaby sobie stabilność zapewne do końca kadencji.

Ryzyko nie wszystkim się opłaca. Przekonała się o tym Paulina Chełmicka, aktywistka, feministka, współorganizatorka marszów Strajku Kobiet. Inicjatywy rozkręcała wspólnie z Dorotą Smak. Ich drogi jednak się rozeszły. Chełmicka wybrała projekt Arkadiusza Gębicza, Smak poszła pod skrzydła Koalicji Obywatelskiej. Pierwsza do samorządu nie weszła. Druga – zdobyła mandat w radzie miasta. Ryzyko opłaciło się za to Katarzynie Włodarczyk, byłej dyrektor spółki TBS „Zieleń Miejska” oraz Magdalenie Sawickiej, zaangażowanej w życie pruszkowskich szkół – obie związały się z KO i dziś cieszą się z mandatów w mieście. Co ciekawe, Sawicka, nieznana szerzej w Pruszkowie, „wykręciła” rekordowy wynik uzyskując aż 1200 głosów. Konkurentki i konkurenci zastanawiają się teraz, jak ona to zrobiła.

„Etatowi” radni na emeryturę. W nowej radzie miasta nie zobaczymy już seniorów, którzy wydawali się nieusuwalni. Mandatu nie zdobyli Józef Moczuło, Mieczysław Maliszewski i Józef Osiński (cała trójka z SPP, teraz próbowali sił z listy MWS), a także Kazimierz Mazur (PiS).

Nazwisko to nie wszystko. Gdyby Olgierd Lewan, społecznik z Malich, kolejny raz powalczył o mandat w mieście, jego plan miałby duże szanse powodzenia. Ale zamarzył o powiecie. Wyborcy jego starań nie docenili i Lewan wylądował poza samorządem. Z przegraną w walce o powiat zmuszeni są też pogodzić się: były prezydent Pruszkowa Jan Starzyński i wieloletni dyrektor Książnicy Pruszkowskiej Grzegorz Zegadło. Dla pocieszenia, mandatu w powiecie nie zdobyła również była minister cyfryzacji Anna Streżyńska, startująca z listy Dobra Wspólnego. Lista wielkich przegranych jest długa.

Na koniec kilka ciekawostek pokazujących, że mieszkańcy Pruszkowa potrafią nieźle zaskoczyć i namieszać.

Krzysztof Biskupski, ceniony lekarz, szanowany przewodniczący Rady Miasta Pruszkowa, zebrał za mało głosów, by zachować mandat w kolejnej kadencji.

Konrad Sipiera, wiceprezydent Pruszkowa, postanowił startować do rady powiatu pruszkowskiego z listy Prawa i Sprawiedliwości i dosłownie znokautował konkurencję, zdobywając 3604 głosy. Dla porównania, Adrian Ejssymont (KO) objął mandat w powiecie z 2364 głosami, a Artur Świercz (Trzecia Droga) – z 2247.

O mandat w powiecie ubiegała się Katarzyna Jutkiewicz, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Pruszkowie. W komisji ulokowanej w szkole, w której pracuje, uciułała… 6 głosów. W całym mieście głos na nią oddały 64 osoby. Marzenia o karierze w samorządzie prysły jak bańka.

Rozpoznawalność Mazowieckiej Wspólnocie Samorządowej mieli zagwarantować popularni sportowcy: kolarka Urszula Łoś i piłkarz Radosław Majewski. Udało się połowicznie. Urszula Łoś nie zdobyła mandatu w powiecie, ale Radosława Majewskiego zobaczymy w radzie miasta.

Komitet Inicjatywa Mieszkańców, założony przez byłego starostę powiatu pruszkowskiego Maksyma Gołosia (dawniej PiS), nie podbił lokalnej sceny politycznej. Lokomotywami wyborczymi mieli być „radna ludzkich serc” Ewa Białaszewska-Szmalec i jeden z najpopularniejszych radnych kadencji 2014–2018 Maciej Roszkowski, były prezes spółki TBS „Zieleń Miejska”. Oboje są bez mandatu.

Przed wyborami głośno było o wolcie Przemysława Siecińskiego, który choć założył własny komitet w mieście, w ostatniej chwili postanowił ubiegać się o prezydenturę Pruszkowa z konkurencyjnej listy Prawa i Sprawiedliwości. Osierocony komitet Siecińskiego nie przejawiał w wyborach aktywności i ostatecznie nie wywalczył ani jednego mandatu. Jego były lider poległ zaś i w walce o prezydenturę (9,83% głosów, przedostatnie miejsce), i w staraniach o mandat radnego miasta.

Arkadiusz Gębicz, mieszkaniec Tworek, ubiegając się o prezydenturę nie przekonał nawet mieszkańców własnego osiedla. W „swojej” obwodowej komisji nr 20 zajął ostatnie miejsce z wynikiem 7,97%. W Tworkach wygrał Paweł Makuch (24,33%) wyprzedzając Piotra Bąka (22,17%). Gębicz lepszy wynik osiągnął jedynie w Malichach (komisja nr 21) zajmując 4. miejsce (12,75%). W Malichach zwyciężył Michał Landowski (30,59%), wyprzedzając Piotra Bąka (23,75%) i Pawła Makucha (17,27%).

Aż 8 kobiet znajdzie się w 11-osobowym klubie KO w nowej radzie miasta. Nie brakuje głosów, że gdyby drugą turę wyborów prezydenckich wygrał Piotr Bąk, jednym z wiceprezydentów (przepraszam: wiceprezydentek) powinien uczynić kobietę. Wszystkich kobiet w nowej radzie będzie 10 – kolejne dwie reprezentują Mazowiecką Wspólnotę Samorządową (Marzena Wieteska i Agnieszka Kostera). Przypomnijmy, cała rada miasta liczy 23 mandaty.

Rodzinnie do władzy? Mieszkańcy nie mają nic przeciwko. Do Rady Miasta Pruszkowa z listy KO dostały się Dorota Kossakowska i jej córka Julia. Mandat zdobyła też Magdalena Bąk, żona Piotra. Spośród znanych „politycznych” nazwisk warto jeszcze wymienić Michała Pihowicza, męża posłanki KO Kamili Gasiuk-Pihowicz, który wywalczył mandat radnego powiatu pruszkowskiego (oczywiście, z listy KO).

Wróćmy na koniec do „zatopionego” projektu Wspólnie Powiat Rozwijamy. W powiecie pruszkowskim wszyscy kandydaci z tej listy zdobyli łącznie 3776 głosów, z tego w Pruszkowie – 1235. Dla porównania, na samego Konrada Sipierę zagłosowały w Pruszkowie 3604 osoby, zaś na Artura Świercza „Barierołamacza” – 2247. Magdalena Sawicka, walcząc o mandat w mieście, zdobyła imponujące 1200 głosów, a Małgorzata Widera – 1117.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: