Sukcesy i porażki AD 2019
Zacznijmy od sukcesów:
10. W budynku przy ul. Sprawiedliwości, po dawnej Almie, otworzyła się Biedronka. Wydarzenie zmieniło trasy codziennych spacerów paru tysięcy pruszkowiaków. Początkowo planowałem ten fakt odnotować w kategorii porażek (liczyłem na dobre delikatesy), ale niestety sam coraz częściej do Biedry zachodzę. Ostatnim razem kupiłem portugalskie wino stołowe za 9,99 zł.
9. Paweł Makuch zreorganizował urząd miasta. Według oficjalnych doniesień ofiar nie było, nikt pracy nie stracił, ale przy okazji zmieniło się kilku naczelników, a niektóre osoby awansowały, między innymi dawny burmistrz Brwinowa Andrzej Guzik (PiS) – został naczelnikiem Wydziału Geodezji, Mienia i Estetyki Miasta. Reorganizacja była nieunikniona, urząd wymagał solidnego przewietrzenia, bo w kontaktach z mieszkańcami coraz bardziej przypominał oblężoną twierdzę. Teraz ma być bardziej przyjazny i szybciej załatwiać sprawy zgłaszane przez mieszkańców. Mimo wielu krytycznych głosów ja dostrzegam sporo symptomów, że jest lepiej, niż było.
8. Ulice Gomulińskiego oraz Powstańców zyskały nową nawierzchnię. Na skrzyżowaniu Bolesława Prusa i Pogodnej, na którym niemal codziennie dochodziło do stłuczek, zaczęła działać sygnalizacja. Na alei Armii Krajowej powstał lewoskręt w kierunku ulicy Andrzeja. To nieduże, ale bardzo potrzebne inwestycje w poprawę bezpieczeństwa. Wszystkie były dziełem starostwa pruszkowskiego, bo te drogi podlegają powiatowi.
7. Pojawiły się torebki na psie odchody. Na wielu ulicach i przystankach autobusowych stanęły ławki, kosze na śmieci. Takie drobiazgi składają się na wizerunek przyjaznego i nowoczesnego miasta.
6. Letnia miejska plaża w parku Mazowsze jest coraz lepsza. W tym sezonie były hamaki, leżaki, miejsca do grillowania i piknikowania, stanęła przebieralnia. Efekt? Tłumy pruszkowiaków w lipcowe i sierpniowe weekendy. Miasto zmodernizowało też popularny plac zabaw w parku Anielin. Pojawiły się nowe instalacje z lin, karuzele, zjeżdżalnie, domki, w sumie prawie 30 urządzeń. Plac zbiera bardzo dobre recenzje, dzieciaki są zachwycone. W parku Sokoła zainstalowano zaś… trampoliny. Wreszcie możemy przestać zazdrościć Grodziskowi plaży i placów zabaw.
5. Od września wszyscy posiadaczy Karty Metropolitalnej mogą kupować bilety miesięczne ZTM na dwie strefy ZTM po 120 zł (wcześniej – 150 zł). To efekt decyzji Pawła Makucha, że miasto będzie w większym stopniu dotowało mieszkańcom bilety w ramach promocji transportu zbiorowego. W samym Pruszkowie poprawia się jakość komunikacji miejskiej. Urząd miasta zwiększył częstotliwość kursowania autobusów w dni robocze i zmienił trasę linii nr 5. Narzekań pasażerów, że na przystankach trzeba długo czekać, jest trochę mniej. To dopiero wstęp do dużej reformy zapowiedzianej przez prezydenta na połowę 2020 roku, kiedy na ulice mają wyjechać nowe, klimatyzowane pojazdy. Ma też zostać uruchomiona wyczekiwana linia do Warszawy. Od listopada z osiedla Staszica w Pruszkowie na Okęcie w dni robocze kursują już autobusy R1 (to przedsięwzięcie Urzędu Gminy Raszyn). Ale żeby nie było zbyt różowo – w R1 nie są honorowane bilety ZTM, a od 1 stycznia 2020 r. znika linia L-23 z Pruszkowa, przez Janki, do Raszyna. Szkoda, że władze Pruszkowa nie zapobiegły jej likwidacji.
4. W Brwinowie, Michałowicach i Warszawie otwarto lodowiska. To bardzo ważna wiadomość dla wszystkich miłośników łyżew, bo w tym sezonie zimowym po raz pierwszy od lat – i mam nadzieję, ostatni – lodowiska w Pruszkowie nie ma.
3. Działania Arkadiusza Gębicza. Mieszkaniec ulicy Krętej bezlitośnie tropi błędy w inwestycjach drogowych. Uratował przed wycinką drzewa, bo projektant ścieżek rowerowych, między innymi na osiedlu Bolesława Prusa, przeznaczył pod topór solidne i zdrowe okazy. Ujawnił, że firma odpowiedzialna za odmulanie rowu doprowadzającego wodę do stawów w parku Potulickim inkasuje duże pieniądze za… nicnierobienie. Zorganizował pikietę przeciwko budowie bloku przy parku Potulickich, potem wskazywał urzędnikom, jak można zablokować inwestycję, której mieszkańcy sobie nie życzą. Pilnuje przygotowań do budowy wiaduktu nad torami PKP (obecny zaczyna się sypać i wymaga rozbiórki) i lobbuje we wszelkich możliwych instytucjach, żeby ten nowy był maksymalnie nowoczesny. To tylko cząstka jego działań. Ten człowiek robi więcej niż połowa radnych razem wziętych i nie bierze za to ani grosza! Niektórzy mieszkańcy są zresztą przekonani, że Gębicz jest radnym. Nie jest. W sumie szkoda, miałby jeszcze lepsze dojście do dokumentów… Trzeba dopilnować, żeby koniecznie wystartował w najbliższych wyborach.
2. Wyremontowana została Stalowa, jedna z najbardziej zaniedbanych ulic Pruszkowa. Pojawiła się szara kostka, stanęły eleganckie latarnie. Jednak moim zdaniem Stalową można było zrobić lepiej – poszerzając chodniki, wprowadzając jeden kierunek jazdy. Przyzwoicie prezentuje się za to wyremontowana ulica Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej na odcinku od Bolesława Prusa do alei Wojska Polskiego. Nowa, szersza nawierzchnia, asfaltowa ścieżka rowerowa, pasy do lewoskrętu. Tę inwestycję krytykuje z kolei społecznik Arkadiusz Gębicz, jego zdaniem może ona utrudnić budowę nowego wiaduktu nad torami. Na remont Stalowej i Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej urząd miasta zdobył aż 10,5 mln zł dofinansowania z rządowego Funduszu Dróg Samorządowych. Brawo! W październiku otwarty został tunel w ulicy Działkowej pod torami kolejowymi, który odciążył wiecznie zakorkowany wiadukt. Znacząco przybyło też miejsc do parkowania. W styczniu 2019 roku po kilku tygodniach oczekiwania otwarto piętrowy parking na blisko 400 aut przy ulicy Sienkiewicza. Jego budowa pochłonęła aż 16 mln zł. W połowie roku zaczął działać też drugi, mniejszy, od strony ulicy Waryńskiego – dla 110 samochodów, za 2,8 mln zł. Oba parkingi w 80 proc. były dofinansowane przez Unię Europejską. Co ważne, Pruszków już podpisał kolejne porozumienie w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, dzięki któremu do 2022 roku mają powstać parkingi przy ul. Pawiej (rejon stacji WKD) na 110 miejsc oraz przy Sadowej w Tworkach z 27 stanowiskami. Generalnie po Pruszkowie jeździ się trochę lepiej, jednak kierowcy narzekają tak samo, jak kiedyś i zostawiają auta gdzie popadnie, jak kiedyś.
1. Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 10 na Gąsinie po wakacjach rozpoczęli lekcje w nowym budynku. W kompleksie przy ulicy Pływackiej jest 29 pracowni podstawowych i dwie komputerowe, sala gimnastyczna z widownią, trzy małe sale sportowe i siłownia, biblioteka z czytelnią, dwie stołówki z zapleczem kuchennym oraz trzy świetlice. Uczęszcza tam około 500 uczniów, ale placówka może przyjąć nawet 750 dzieci w klasach 0–8. Do takiej szkoły aż chce się chodzić! W tej chwili przy Pływackiej trwa budowa przedszkola. Cała inwestycja (podobnie jak parkingi przy Sienkiewicza i Waryńskiego) zaplanowana została i ruszyła jeszcze za rządów Jana Starzyńskiego – podkreślam to, bo jest grupa mieszkańców bardzo wyczulonych na to, który prezydent jaką inwestycję rozpoczął. Pruszków może dziś pochwalić się szkołami na naprawdę dobrym – pod względem lokalowym i wyposażenia – poziomie. A ponieważ otwarcie każdej placówki to duże i ważne dla tysięcy mieszkańców wydarzenie, dlatego inaugurację „dziesiątki” umieszczam na pierwszym miejscu rankingu. Niestety, sytuacja całej oświaty aż taka dobra nie jest – w Pruszkowie wciąż brakuje przedszkoli, niedobór miejsc w żłobkach jest wręcz dramatyczny, a obecne władze miasta nie są w stanie poradzić sobie z przygotowaniem nowego regulaminu wynagradzania nauczycieli i zaspokojeniem ich oczekiwań finansowych, które bynajmniej nie są wygórowane.
A teraz porażki:
10. Pod presją radnego Edgara Czopa (Koalicja Obywatelska) prezydent Paweł Makuch najpierw opublikował w internecie ankietę na temat fajerwerków w sylwestra, a potem zdecydował: pokazu sztucznych ogni nie będzie. Efekt może być taki, że jeszcze więcej ludzi zaopatrzy się w petardy i będzie je odpalać całą noc. Inne miasta już zauważyły to zagrożenie – Zielona Góra przywraca miejski pokaz właśnie dlatego, żeby nakłonić mieszkańców do wspólnego, kulturalnego świętowania. Zdania na temat głośnego witania Nowego Roku są skrajnie podzielone, a liczba zwolenników jest zbliżona do liczby przeciwników. Ja uwielbiam widowiskowe fajerwerki, uważam że psom i kotom można w tę jedną jedyną noc w roku dać tabletki na sen, żeby nie histeryzowały, dlatego będę namawiał władze Pruszkowa, żeby za rok znów było jak dawniej!
9. W Pruszkowie nie ma miejskiego lodowiska. Jest plastikowa ślizgawka. Dominują opinie, że po czymś takim nie da się jeździć. O bezsensowym przedsięwzięciu napisano już tak wiele, że nie ma sensu ciągnąć tematu.
8. Wiceprezydent Konrad Sipiera tłumacząc, że nie miał innego wyjścia, bo naraziłby miasto na wypłatę odszkodowań, podpisał tzw. warunki zabudowy dla apartamentowca przy ulicy Pawiej, na skraju parku Potulickich. Przeciwko budowie protestuje duża grupa mieszkańców, wspieranych przez społecznika Arkadiusza Gębicza. Przygotowania do inwestycji na szczęście wyhamowały, bo starosta Krzysztof Rymuza odmówił wydania pozwolenia na budowę i nakazał inwestorowi uzupełnić dokumenty – lista wymaganych poprawek jest urzekająco długa. Mieszkańcy poczuli się jednak oszukani przez władze miasta, bo zarówno Paweł Makuch, jak i Konrad Sipiera, obiecywali w kampanii wyborczej powstrzymanie presji deweloperskiej.
7. Wojewoda dostał donos na wiceprzewodniczącą rady miasta Elizę Kurzelę. Komuś zależy, żeby wojewoda wygasił jej mandat. Przepisy antykorupcyjne zabraniają radnym prowadzenia działalności gospodarczej na majątku gminy, tymczasem Kurzela była członkiem zarządu stowarzyszenia Wspólnie Pruszków Rozwijamy, a ono (bez jej wiedzy) podnajęło dzierżawioną przez siebie nieruchomość miejską. Sprawa jest grubymi nićmi szyta i była szeroko opisywana w lokalnych mediach. Gdyby Eliza Kurzela odeszła z rady miasta, w jej miejsce weszłaby kolejna osoba z listy komitetu wyborczego Wspólnie Pruszków Rozwijamy. Osoba, można przypuszczać, pozytywnie nastawiona do prezydenta Pawła Makucha (on też startował z tego komitetu). Kurzela do działań prezydenta podchodzi zaś bardzo krytycznie i na sesjach nie szczędzi mu trudnych pytań. Cała afera, nazwana już Elizagate, budzi niesmak i prowokuje pytania, co dzieje się na zapleczu pruszkowskiej polityki. Trwają też próby ustalenia nazwiska donosiciela, bo wojewoda autora pisma nie ujawnił.
6. Urząd miasta dwukrotnie podpisał umowy z panią mecenas, z którą Paweł Makuch współpracował zanim objął urząd prezydenta Pruszkowa. Jej kancelaria obsługiwała Wydział Edukacji. Makuch utrzymuje, że błędu nie popełnił i że żaden przepis prawa ani etyki nie został złamany. „Nie wiem czy mieszkańcy wiedzą, że niektóre usługi prawne dla urzędu wykonywały też moje koleżanki ze studiów, z aplikacji radcowskiej, zanim jeszcze zostałem prezydentem Pruszkowa. Czy mam rezygnować ze sprawdzonych osób wyłącznie dlatego, że razem chodziliśmy gdzieś na zajęcia?” – mówił w wywiadzie dla portalu zpruszkowa.pl. Wielu mieszkańców fakt kontraktowania przez urząd usług u dawnej znajomej prezydenta uznało jednak za skandal i działanie moralnie niedopuszczalne. Przez portale społecznościowe przetoczyła się fala krytyki.
5. Już blisko dwa i pół roku ślimaczy się remont linii kolejowej oraz peronu w Pruszkowie, tunelu, schodów… W zasadzie brak słów, żeby to opisać. Nawet fakt, że windy w końcu zaczęły działać i zniknęli znudzeni panowie w kolorowych kamizelkach, którzy pełnili rolę tragarzy, jakoś mało cieszy.
4. Po otwarciu przejazdu pod torami PKP kierowcy jadący z Gąsina wjeżdżają… na pełną dziur ulicę Działkową. To zaskakujące, że poprzednie władze Pruszkowa nie zsynchronizowały budowy tunelu z kapitalnym remontem drogi. Modernizacja Działkowej zaplanowana została więc dopiero na 2020 rok i oznacza kilka miesięcy dużych utrudnień dla kierowców. Kłania się brak perspektywicznego myślenia?
3. Prezydent Paweł Makuch nie dostał w czerwcu wotum zaufania za 2018 rok. „Za” głosowało tylko 8 radnych, jeden był przeciw, pięciu się wstrzymało, a sześciu nie głosowało w ogóle. Przepis sformułowany jest tak, że aby prezydent otrzymał wotum, „za” musi być bezwzględna większość radnych ustawowego składu, a więc w przypadku Pruszkowa – 12 osób. Kto się wstrzymuje albo nie głosuje, ten de facto jest przeciw. Wynik głosowania był prestiżową porażką Pawła Makucha, ale nie pociąga za sobą żadnych skutków. Dopiero gdyby wotum nie dostał drugi rok z rzędu, radni mogliby (ale nie muszą) podjąć uchwałę o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania prezydenta. To oczywiście byłoby ryzykowne zagranie – zdecydowana większość referendów odwoławczych w Polsce okazuje się nieważna z powodu zbyt małej frekwencji. Ale jak by na całą sytuację nie patrzeć – brak współpracy prezydenta z radą miasta jest niezaprzeczalnym faktem, nie służy stanowieniu prawa lokalnego ani nie buduje dobrej atmosfery współdziałania na rzecz Pruszkowa. Wina leży nie tylko po stronie prezydenta, część radnych również nie wychodzi mu naprzeciw sprawiając wrażenie, że tylko czekają na jego potknięcia, kilku wręcz lubuje się w politycznych docinkach na sesjach i komisjach ku uciesze klubowych kolegów.
2. Trwa chaos związany z funkcjonowaniem spółki Centrum Kultury i Spółki, która zarządza gmachem Centrum Dziedzictwa Kulturowego. Ten rok to była seria zaskakujących wydarzeń. Rezygnacja pani prezes zatrudnionej jeszcze przez ekipę Jana Starzyńskiego. Ujawnienie błędów w wysokości kapitału spółki. Przedłużające się prace biegłego rewidenta. Nierozstrzygnięty wciąż konkurs na nowego prezesa. Sensację wywoływały informacje publikowane na Facebooku przez wiceprezydenta Konrada Sipierę na temat tego, co kryją wnętrzności potwora: o saunie, która nigdy nie została uruchomiona (nie wiadomo nawet, komu miałaby służyć), czy o pokojach hotelowych (po co one, skoro tuż obok działa hotel). Okazało się też, że ponad 50 proc. powierzchni obiektu to przestrzenie wspólne, których… nie da się wynająć ani w sensowny sposób wykorzystać, za to trzeba je utrzymywać: ogrzewać, oświetlać, sprzątać. Moim zdaniem podjęta kilka lat temu decyzja o budowie przeskalowanego gmachu była ogromnym błędem, z którego nie wiadomo, jak się wykaraskać. Budynek chyba zawsze będzie generował ogromne straty. Z utęsknieniem czekam na wyłonienie nowego prezesa CKiS, wciąż liczę, że może okaże się cudotwórcą i uda mu się zmniejszyć wysokość publicznych dopłat dla spółki i skalę naszej – czyli całego miasta – porażki.
1. Sposób przygotowania budżetu Pruszkowa na 2020 rok. Nie doszło do zapowiadanych przez prezydenta Pawła Makucha konsultacji projektu z szefami klubów w radzie miasta. Towarzyszący budżetowi projekt wieloletniej prognozy finansowej z powodu poważnych błędów został odrzucony przez Regionalną Izbę Obrachunkową (pani skarbnik Lidia Sadowska-Mucha przeprosiła za to na sesji budżetowej). Dodatkowo radni skarżyli się, że nową wersję prognozy dostali w ostatniej chwili przed sesją i nie mieli czasu się z nią zapoznać. Nie tak powinno wyglądać przygotowywanie najważniejszych dokumentów stanowiących podstawę polityki finansowej miasta. Jeśli dodamy, że w budżecie zaplanowany został aż 90-milionowy deficyt, a na jego pokrycie miasto zaciągnie kredyt, pozostaje zapytać: Quo vadis, Pruszków? Najgorsze, że nikt nie zna odpowiedzi…