Stypendium dla uzdolnionych uczniów w Pruszkowie z prezydentem w nazwie
Sprawa nazwy stypendium dla wybitnych uczniów, czy ma brzmieć tak, jak dotychczas, czyli „Prezydenta Miasta Pruszkowa”, czy może na nowo: „Miasta Pruszkowa”, doczekała się już tylu relacji i komentarzy, że nie ma sensu ich przypominać. Warto tylko podkreślić, że autorką kontrowersyjnej propozycji zmiany nazwy była skonfliktowana z Pawłem Makuchem radna Eliza Kurzela, jej propozycja spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem antyprezydenckich radnych z klubów Samorządowego Porozumienia Pruszkowa oraz Koalicji Obywatelskiej, i dopiero protest dyrektorów wszystkich publicznych szkół podstawowych w Pruszkowie – z kwietnia 2021 r. – ostudził ich zapędy.
W czwartek 6 maja na wniosek Pawła Makucha zwołana została nadzwyczajna sesja rady miasta, na której radni ostatecznie ujednolicili nazewnictwo stypendium występujące w oficjalnych dokumentach. Tradycyjnie doszło do wymiany uszczypliwości. Józef Osiński (SPP) podawał przykłady miast, w których prezydent nie występuje w nazwie stypendium, Józef Moczuło powiedział Pawłowi Makuchowi, że ten „ma przerośnięte ego”, z kolei Paweł Makuch tłumaczył, że źródłem wielomiesięcznej przepychanki były ambicje i prywatne animozje Elizy Kurzeli. Pewnym zaskoczeniem była wypowiedź Małgorzaty Widery, która oświadczyła, że także dzięki niej sprawa zostanie doprowadzona do szczęśliwego zakończenia – poprawkę Kurzeli poparła w głosowaniu na pierwszym poświęconym tej sprawie posiedzeniu kierowanej przez siebie Komisji Oświaty.
Dlaczego w ogóle zwołano nadzwyczajną sesję? Prezydent oraz Marzanna Geisler, p.o. naczelnika Wydziału Edukacji Urzędu Miasta tłumaczyli, że bałagan prawny w obowiązujących uchwałach uniemożliwiłby wypłacenie uczniom stypendiów – rady pedagogiczne w szkołach mają czas na zaopiniowanie wniosków do początku czerwca. Oboje kilkakrotnie podkreślali, że to wyłączna „zasługa” radnych SPP i KO oraz Elizy Kurzeli, że musiało do zwołania sesji w ekstraordynaryjnym trybie dojść.
Jak zagłosowali radni przywracając „prezydenta” w nazwie stypendium? Za byli radni PiS, SWPR, Jacek Rybczyński (formalnie w klubie SPP), Józef Osiński (SPP) oraz Małgorzata Widera (KO), wstrzymała się reszta radnych SPP oraz KO. Nikt nie był przeciw.
Największą nieobecną czwartkowej sesji była Eliza Kurzela, inicjatorka zmiany nazwy stypendium tak, żeby prezydenta z niej wyrzucić. Było to wyjątkowo widoczne, ponieważ Kurzela rzadko opuszcza sesje rady oraz posiedzenia komisji, w których zasiada. Jak wynika ze statystyk w portalu eSesja, od początku kadencji wzięła udział w aż 95 proc. posiedzeń oraz w 97 proc. głosowań.
Kolejną nieobecność odnotowała także radna Katarzyna Wall (SPP), nauczycielka w szkole w Michałowicach, której dyrektorką jest Małgorzata Widera. Wall jest aktualną rekordzistką pod względem absencji, według portalu eSesja wzięła udział w 74 proc. posiedzeń i 67 proc. głosowań. Do niedawna palmę pierwszeństwa pod względem ilości nieobecności dzierżył Andrzej Kurzela (niezrzeszony), ale teraz spadł na drugie miejsce: uczestniczył w 77 proc. posiedzeń i w 79 proc. głosowań. Nieobecność Wall jest symptomatyczna w trakcie głosowań uchwał dotyczących oświaty, której interes radna powinna reprezentować.
Jeśli interesuje Państwa, który radny nazwał którego małostkowym, który się na to oburzył, jakie pytania chciano zadać Elizie Kurzeli, ale ich nie zadano, bo nie przyszła, ale mimochodem jednak zadano, ale nie miał kto odpowiedzieć, zachęcam do obejrzenia relacji na YouTube. Jest krótka, trwa raptem godzinę. Co nie zmienia faktu, że radni poświęcili w sumie wiele godzin – licząc od listopada zeszłego roku – sprawie, której ranga jest znikoma, a której praźródłem była wyłącznie chęć dokopania politycznym przeciwnikom.