Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona Logo spotify - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Śmieciowy problem Pruszkowa i jak go (nie) rozwiązać?

Ekofestyny i straszenie mieszkańców karami wciąż pozostają kluczowymi narzędziami magistratu w rozwiązywaniu problemów z gospodarowaniem odpadami. Innego pomysłu lokalni politycy po prostu nie mają. 
REDAKCJA POLECA
Weekendowy bałagan z wywózką śmieci został "zażegnany". Czy mamy do czynienia z jednorazową wpadką, czy może z symptomem szerszego problemu?
Ilustracja: Weekendowy bałagan z wywózką śmieci został "zażegnany". Czy mamy do czynienia z jednorazową wpadką, czy może z symptomem szerszego problemu?
Konstanty Chodkowski

Konstanty CHODKOWSKI

Segregacja odpadów to cyt. “praca dla wszystkich mieszkańców, nie dla urzędu, ale dla wszystkich mieszkańców, a zwłaszcza, jeśli chodzi o mieszkańców budynków wielorodzinnych”. Dokładnie tymi słowami posłużyła się Wiceprezydentka Miasta Pruszkowa, Dorota Kossakowska, we wczorajszym materiale opublikowanym na kanale YouTube telewizji Tel-Kab. 

O tym, jak bardzo się pomyliła, świadczy weekendowa wpadka Miejskiego Zakładu Oczyszczania w Pruszkowie. 

W piątek, 18 lipca, czytelnicy portalu zpruszkowa.pl zaczęli informować o stertach śmieci zalegających przy pojemnikach do segregacji odpadów w całym mieście. Zgodnie z przekazywanymi nam relacjami, odpady nie były odbierane spod bloków od kilku dni. Skutki zdarzenia widać było jak na dłoni. Pergole śmietnikowe na osiedlach “obrosły” workami, kartonami, pustymi pojemnikami po produktach spożywczych i wszelkiej maści nieczystościami. 

Sytuację w swojej najbliższej okolicy zbadał i opisał na Facebooku redaktor Sławomir Bukowski

- (...) pojemniki na odpady posortowane w centrum Pruszkowa wyglądają tak, jak na zdjęciu [patrz: poniżej - przyp. red.]. Ich opróżnianiem zajmuje się, a jakże, miejska spółka MZO. Może zamiast straszenia i ostrzegania mieszkańców miasto zaczęłoby od polepszenia nadzoru nad własną spółką? Bo nawet jeśli mieszkańcy chcieliby sortować odpady, zwyczajnie nie mają jak. - napisał.

"Nie osiągnęliśmy poziomu ograniczenia masy odpadów", "Jeśli zapłacimy kary to będziemy je płacić wszyscy!" - ostrzegała...

Opublikowany przez Jestem z Pruszkowa Piątek, 18 lipca 2025

Po jego publikacji internauci zaczęli masowo wskazywać adresy kolejnych miejsc z zalegającymi, nieodebranymi odpadami. Wkrótce podobne relacje zaczęły zalewać również lokalne fora internetowe. 

MZO przeprasza i bierze się za sprzątanie

Sprawa nabrzmiała przez weekend. Do niedzieli, 20 lipca, osiedlowe pergole obrosły górami śmieci. W sąsiedztwie śmietników zaczęły pojawiać się coraz to nowe usypy z odpadów – miejscami przewyższające pojemniki. 

Szczęśliwie, w poniedziałek 21 lipca, około południa, MZO przypomniało mieszkańcom o swoim istnieniu. Pruszkowskie śmieciarki zaczęły konsekwentnie oczyszczać osiedla z nagromadzonych odpadów. Pergole śmietnikowe, jedna za drugą, pustoszały. Na forach ustały też “internetowe zgłoszenia” o niewywiezionych odpadach. 

Jednocześnie na stronie spółki na Facebooku ukazało się wyjaśnienie: 

“W imieniu Miejskiego Zakładu Oczyszczania w Pruszkowie sp. z o.o. pragniemy przeprosić za zaistniałą sytuację związaną z nieodebraniem odpadów segregowanych z pojemników typu dzwon w wyznaczonym terminie” – czytamy w treści posta – ”opóźnienie w odbiorze odpadów zgromadzonych w pojemnikach do selektywnej zbiórki typu dzwon, było spowodowane absencją pracowników operacyjnych” (zachowana pisownia oryginalna). 

Pełną treść oświadczenia można przeczytać poniżej.

Miasto Pruszków Jestem z Pruszkowa Obserwujący

Opublikowany przez MZO w Pruszkowie Sp. z o.o. Wtorek, 22 lipca 2025

Lipcowy kryzys został więc “zażegnany”. Pytanie tylko: czy mieliśmy do czynienia z jednorazową wpadką, czy z symptomem szerszego problemu? 

Ekopiknikiem w dzieci, karami w osiedla

Wspomniana we wstępie wypowiedź Doroty Kossakowskiej dotyczyła norm wskaźników recyklingu odpadów, z których powinny wywiązywać się polskie gminy. Norm – dodajmy – stopniowo, acz konsekwentnie podnoszonych od kilku lat. 

Pruszków, jak do tej pory, spełniał ustawowe minima. W 2022 roku wskaźnik przygotowania  odpadów komunalnych do ponownego użycia i recyklingu wyniósł 27,04%, podczas gdy minimum określone było na 25%; w 2023 r. było to 35,7% (minimum: 35%), a w 2024 r. – 48,41% (minimum: 45%). Próg ustalony na rok 2025 wynosi aż 55%.

Jeśli gmina nie spełni tego wymogu, będzie musiała się liczyć z naliczeniem kar, a te mogą wynieść nawet kilkaset tysięcy złotych. Dość wspomnieć, że w latach 2020–2023 łączne sankcje nałożone na gminy w Polsce z tytułu nieosiągnięcia wskaźników odzysku odpadów wyniosły 82 mln zł. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.

Sprostanie tym normom będzie dla wielu gmin, w tym dla Pruszkowa, nie lada wyzwaniem. Wiceprezydentka Dorota Kossakowska przy każdej okazji upiera się jednak, że jest to wyzwanie spoczywające jedynie na mieszkańcach miasta. Jak wyjaśnia w przytaczanym materiale telewizji Tel-Kab – pomóc w osiągnięciu celu ma groźba kar, które jej zdaniem cyt. przełożą się na wyższe stawki za wywóz śmieci. 

Za ich ewentualne naliczenie mają odpowiadać przede wszystkim mieszkańcy bloków wielorodzinnych. Tam bowiem – za słowami Kossakowskiej – “jesteśmy anonimowi wobec powyższego, jak nie dokonujemy jej w sposób prawidłowy, no to niestety potem będzie to skutkowało tym, że wszyscy mieszkańcy zapłacimy do naszych stawek zostaną doliczone kary i będziemy płacili więcej za odpady”. 

Elementem wspomagającym osiągnięcie ustawowych wskaźników mają być akcje edukacyjne i uświadamiające na temat prawidłowego sortowania odpadów. Te prowadzone są regularnie przez urząd miasta przy współpracy z pruszkowskim MZO. Przyjmują przy tym najróżniejsze formy – od wydawnictw i teatrzyków dla dzieci, po występy, szkolenia i prezentacje. 

Między Łabą a Utratą jak między Ziemią a Marsem

W świetle ustawowych norm, metody zaproponowane przez Wiceprezydentkę Pruszkowa mogą okazać się całkowicie nieskuteczne. Zwłaszcza w dłuższej perspektywie i przy założeniu, że ustawowe wymogi będą dalej śrubowane. Działania miękkie (żeby nie powiedzieć: supermiękkie) nie zastąpią infrastruktury środowiskowej. Tym bardziej nawet najbardziej wzmożony wysiłek mieszkańców Pruszkowa nie zastąpi twardych inwestycji w systemowe rozwiązania problemów. 

Przykładów na skuteczne inwestycje w tym zakresie nie trzeba szukać daleko. Niemcy, nasi zachodni sąsiedzi, są światowym liderem w segregacji odpadów. Wiele tamtejszych rozwiązań daje się zaimplementować na poziomie lokalnym w Polsce, nawet przy obecnym stanie prawnym. 

Inwestycje w unowocześnienie osiedlowych punktów zbiórki odpadów nie powinny być barierą nie do przeskoczenia dla polskich samorządów. Rozwiązania polegające na znakowaniu worków czy oczipowaniu osiedlowych altan śmietnikowych są za zachodnią granicą na porządku dziennym. Popularnym podejściem jest również zakup pojemników na odpady z oddzielnymi kieszeniami do ich przyjmowania. 

Zasady segregacji odpadów nad Łabą są bardziej restrykcyjne dla właścicieli przedsiębiorstw. Spoczywa na nich dodatkowy obowiązek regularnego sprawdzania, czy odpady generowane przez ich klientów są prawidłowo sortowane. To z kolei wymusiło powstawanie powszechnych systemów kaucyjnych, w przypadku zakupu produktów w opakowaniach nadających się do recyklingu. 

Takie rozwiązanie nie ma w Polsce wprawdzie ustawowego umocowania, lecz z powodzeniem można by je zaimplementować na poziomie umów zawieranych między właścicielami przedsiębiorstw a zarządcami nieruchomości (lub bezpośrednio z operatorem odpowiedzialnym za wywóz śmieci). 

Nie pytaj, co urząd może zrobić dla Ciebie. Pytaj, co Ty możesz zrobić dla urzędu!

Tymczasem władze Pruszkowa o nowoczesności ani myślą. Tzw. reforma śmieciowa z 2018 roku postawiła przed naszymi samorządowcami zadanie znalezienia sposobu na weryfikację deklaracji śmieciowych (a przez to również na wykrycie tych, którzy na deklaracjach próbują oszukiwać). Na skuteczne rozwiązanie problemu do dziś nikt w pruszkowskim magistracie nie wpadł. 

Gdy prawodawstwo stawia przed nami kolejne wyzwanie - tym razem dotyczące stopnia segregacji odpadów – odpowiedzią magistratu są ekopikniki uświadamiające dzieciom, że to na nich spoczywają obowiązki, z których na Zachodzie z powodzeniem wywiązują się instytucje publiczne. 

Zdrowy rozsądek nakazywałby stwierdzić, że z apelem do mieszkańców miasto powinno się zwracać dopiero wtedy, gdy samo ze swojej pracy wywiązuje się w stu procentach. Zdrowy rozsądek jednak, zdaje się, jest w naszym samorządzie relatywnie rzadkim bywalcem. 

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: