Rusza przebudowa przejścia pod torami PKP przy Utracie. To kolejny projekt z czasów Pawła Makucha, który doczeka się realizacji

„Przejście pod torami PKP przy Czarnej Drodze to jedno z najbardziej wstydliwych i zaniedbanych miejsc w naszym mieście. Projekt przebudowy jest już gotowy” – pisaliśmy w portalu zpruszkowa.pl… w grudniu 2022 roku. Nie trafił do realizacji z kilku powodów – braku pieniędzy w budżecie miasta, ale także nieskrywanej niechęci ówczesnych radnych opozycyjnych wobec prezydenta Pawła Makucha i jego zastępcy Konrada Sipiery. Opozycję uosabiali Karol Chlebiński (SPP) i Piotr Bąk (KO). Pierwszy jest dziś przewodniczącym Rady Miasta Pruszkowa, drugi – prezydentem. Projekty, chętnie wówczas krytykowane, a a czasem blokowane, teraz otrzepywane są z kurzu i przekazywane do realizacji. Przebudowa przejścia pod torami kolejowymi przy Utracie jest jednym z nich.
Prace będą polegały na wybudowaniu pod torami PKP betonowej wanny zapobiegającej przedostawaniu się wód gruntowych. Pojawią się nowe schody, oświetlenie, a do tego rampy (podjazdy) dla osób z wózkami czy na rowerach oraz niepełnosprawnych ruchowo. – Analizowaliśmy zainstalowanie windy, ale warunki techniczne są niekorzystne, do tego różnica wysokości jest zbyt mała. Można by zamontować podnośniki takie jak na stacjach kolejowych, ale ich awaryjność jest duża, a koszty utrzymania wysokie. Dlatego ostatecznie zdecydowaliśmy się na rampy – mówiła portalowi zpruszkowa.pl Elżbieta Korach, naczelnik Wydziału Realizacji Inwestycji, jeszcze w 2022 roku.
Prace tylko na pozór będą proste. Przy przejściu biegną kable średniego i niskiego napięcia. Trzeba je przełożyć. Poza tym pod torami nie może pracować ciężki sprzęt, bo miejsca jest za mało. Roboty trzeba wykonywać ręcznie albo z wykorzystaniem miniurządzeń.
Do przetargu stanęło osiem firm. Najniższą cenę (niecałe 3,7 mln zł) przedstawiła spółka Strabag. Na realizację inwestycji ma sześć miesięcy od podpisania umowy, a więc do końca października przejście powinno być gotowe.
Podpisywaniu umowy między miastem z wykonawcą tym razem nie asystował przewodniczący rady Karol Chlebiński. Przypomnijmy, że w styczniu nieoczekiwanie zjawił się na podpisaniu umowy z wykonawcą przebudowy zespołu ulic Szczęsna, Grafitowa, Przemysłowa, Olszowa i Moniuszki. Projekt tamtej inwestycji także powstał w poprzedniej kadencji, ale jego realizacja nie doszła wówczas do skutku, bo nie kto inny jak Karol Chlebiński zgłosił wniosek o wykreślenie zadania, uzasadniając to… troską o budżet.
Na projekty przygotowane przed kilkoma laty dziś patrzy się łaskawym okiem. Na liście zrealizowanych po wyborach inwestycji jest też ulica Przytorowa. Zbudowano ją z całym dobrodziejstwem inwentarza, bez choćby próby usunięcia z projektu nielogicznych rozwiązań. W efecie na pustkowiu, przy torach, powstała pętla autobusowa, z której nie korzysta i niewykluczone, że nie będzie korzystał żaden przewoźnik, bo jest niefunkcjonalna i oddalona od punktów przesiadkowych (pisaliśmy o tym w artykule „Miasto zbudowało pętlę autobusową widmo przy ulicy Przytorowej”).
A jak wygląda wizja rozwoju Pruszkowa pod rządami Piotra Bąka? Analiza planu zamówień publicznych na 2025 rok nie przynosi klarownej odpowiedzi na to pytanie. Nie znajdujemy w nim dużych, autorskich projektów na miarę przebudowy ulicy Grunwaldzkiej, budowy Przytorowej czy gruntownej modernizacji jakiejś szkoły podstawowej. Dominują punktowe realizacje poprawiające układ drogowy albo których celem jest utrzymanie jakości infrastruktury.
Jak wynika z planu przetargów, przebudowy doczekają się wkrótce m.in. ulice Dolna, Długosza i Królowej Jadwigi. Rozpisany zostanie przetarg – ale prace ruszą zapewne dopiero w przyszłym roku – na modernizację ciągu ulic Zdziarska, Korczaka i Marii Dąbrowskiej na Żbikowie.
Miasto dopiero planuje zlecić przygotowanie projektów dotyczących m.in. przebudowy ulic Ewy, Ciechanowskiej, Czarnieckiego, targowiska miejskiego przy Komorowskiej. Poprawiony ma też zostać projekt modernizacji ulicy Kościuszki, który powstał w poprzedniej kadencji, był pilotowany przez Konrada Sipierę i spotkał się z ogromną krytyką (ulica miała stać się jednokierunkowa, ale zapomniano, że konsekwencje byłyby opłakane dla pasażerów komunikacji miejskiej, bo czas dojazdu do dworca kolejowego znacznie by się wydłużył).
W planach jest też zlecenie projektów nowej placówki oświatowej przy ulicy Lipowej oraz kulturoteki przy ul. Dobrej na osiedlu Staszica. Termin realizacji tych inwestycji nie jest jeszcze znany, ale można założyć, że chodzi najwcześniej o lata 2027–2028.
Tak naprawdę urząd miasta rozpisał jeden duży przetarg będący efektem solidnych prac koncepcyjnych przeprowadzonych już w tej kadencji – na obsługę komunikacji miejskiej, którego celem ma być podniesienie standardu transportu zbiorowego w Pruszkowie. Jego efekty poznamy jednak dopiero w lipcu 2026 roku, gdy reforma komunikacji wejdzie w życie.
Ucichły za to pomysły, obecne w czasie kampanii wyborczej, budowy nowego urzędu miasta czy nowoczesnego centrum przesiadkowego przy dworcu PKP. Obie inwestycje są kosztowne, jednak w dłuższej perspektywie wydają się nieuniknione. Warto przypomnieć, że w poprzedniej kadencji ówcześni radni opozycyjni zablokowali pomysł przeprowadzki urzędu do nowego budynku postawionego przez spółkę TBS przy al. Armii Krajowej. Teraz tamta decyzja odbija się czkawką, bo problem pozostał nierozwiązany – nie tylko warunki obsługi mieszkańców w wyeksploatowanym budynku przy Kraszewskiego, ale i pracy urzędników są dalekie od standardów stawianych współczesnym obiektom użyteczności publicznej.
Pierwszy rok pracy ekipy Piotra Bąka upływa na czyszczeniu szuflad z projektów przygotowanych przez poprzedników, ale szuflady zaczynają już pustoszeć. Plan inwestycji na rok 2026 będzie pierwszym, który będzie można oceniać z perspektywy realizacji wyborczych obietnic. Szykuje się ciekawe doświadczenie, bo niedawni recenzenci duetu Makuch – Sipiera dziś sami muszą sprostować wysokim oczekiwaniom społecznym, dotyczącym nie tylko rozwoju miasta, ale i pilnowania wskaźników budżetowych. Na niedawnym posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej wiceprezydent Pruszkowa Dorota Kossakowska próbowała na przykład przerzucić na mieszkańców wyłączną odpowiedzialność za problemy z wypracowaniem przez miasto wskaźników recyklingu odpadów. Uzyskanie akceptacji pruszkowian dla takiej strategii politycznej będzie trudne, jeśli nie niemożliwe.