Ruch wkurzonych na Pawła Makucha uruchomił zbiórkę podpisów w internecie
W ubiegłym tygodniu prezydent Paweł Makuch wraz ze swoim zastępcą Konradem Sipierą zorganizował w centrum handlowym spotkanie z mieszkańcami z cyklu „Porozmawiajmy o Pruszkowie”. Do ciasnej, 12-osobowej salki wtłoczyło się około 30 mieszkańców. Usłyszeli od prezydentów między innymi, że przeciwko kontrowersyjnemu projektowi tzw. rewitalizacji Utraty, polegającemu w praktyce na niszczeniu bioróżnorodności, usuwaniu łąk, krzewów i zarośli i zastępowaniu ich dywanami suchej kory i monokulturami wierzby i bluszczu, protestowało kilka osób, może pięć albo sześć.
To stwierdzenie szybko obiegło miasto wywołując zdziwienie i oburzenie, bo prezydenci wydają się nie pamiętać protestów w terenie z udziałem dziesiątek osób, protestu na sesji rady miasta z transparentami i tablicami, o tym, że w ramach solidarności z mieszkańcami klub PiS opuściła jedna z najpopularniejszych pruszkowskich radnych Ewa Białaszewska-Szmalec.
List otwarty w tej sprawie do prezydenta Pawła Makucha postanowiła napisać Anna Gawryś, aktywistka ekologiczna, związana ze stowarzyszeniem Za Pruszków!, zaangażowana m.in. w akcję utworzenia także na terenie Pruszkowa Parku Krajobrazowego „W dolinie Utraty i Raszynki”.
Gawryś tak tłumaczy swój pomysł: „Od ponad pół roku boli mnie wszystko w środku, gdy patrzę, co zarządzający moim miastem wyprawiają z zabytkowym parkiem i do niedawna pięknym, dzikim ekosystemem nad rzeką Utratą. Od samego początku biorę udział w spotkaniach i protestach, które zgromadziły dziesiątki ludzi. Zderzyliśmy się ze ścianą! Prezydent Makuch i Wiceprezydent Sipiera idą w zaparte kompletnie mieszkańców nie słuchając i jawnie okazując swoje lekceważenie dla nas i naszych postulatów. Koparki rozjechały najcenniejsze tereny zabytkowego parku zamieniając go w plantację niemającą nic wspólnego ze sztuką projektowania krajobrazu, ani tym bardziej z ochroną przyrody. Jednak niedawne stwierdzenie prezydenta, że przeciwko inwestycji protestowało 4-5 osób spowodowało, że się we mnie zagotowało. Mam dosyć ignorancji i pychy!” – napisała w mediach społecznościowych.
I zainicjowała społeczną akcję zbiórki podpisów pod listem otwartym do Pawła Makucha.
„Publiczne negowanie faktów jest nie tylko bagatelizowaniem głosu społeczności, ale także stanowi dowód na nieodpowiedzialne podejście do kwestii istotnych dla naszej lokalnej społeczności” – pisze w nim aktywistka. „ (…) najcenniejszy ekosystem w Pruszkowie, mający cechy zbliżone do naturalnego łęgu i będący ostoją dzikiej zwierzyny, zostanie, a właściwie już został, kompletnie zdegradowany (…) Zwracamy uwagę po raz kolejny, iż projekt ten nigdy nie został prawidłowo skonsultowany z mieszkańcami pomimo tego, iż taki wymóg został zapisany w porozumieniu pomiędzy Miastem i Marszałkiem Województwa Mazowieckiego, na podstawie którego teren Parku Tworkowskiego został przejęty przez Miasto. Strona społeczna już w 2020 roku zainicjowała rozmowy odnośnie omawianego projektu, nazywanego tzw. rewitalizacją Utraty. Świadczy to o zaangażowaniu społeczności w tym temacie oraz o jego wadze. Z oburzeniem przyjęto fakt, iż w trakcie dwóch lat pracy nad projektem wykonawczym, jego finalny kształt nie został skonsultowany ani ze stroną społeczną, ani z Radnymi”.
Swój list kończy słowami: „Wierzymy, że zarządzanie miastem wymaga nie tylko zdolności politycznych, ale także wiedzy z zakresu ochrony środowiska, czego niestety wydaje się brakować w Pana podejściu. Poważne zaniepokojenie budzi także fakt, że wszystko to odbywa się za wiedzą i zgodą Wydziału Ochrony Środowiska, budząc poważne wątpliwości co do kompetencji oraz autonomii urzędników w podejmowaniu decyzji (…) Apelujemy o bardziej otwarte i odpowiedzialne podejście do zarządzania miastem, które uwzględni głos społeczności oraz troskę o nasze wspólne środowisko”.
Z pełną treścią listu otwartego można zapoznać się i podpisać się pod nim TUTAJ.
Komentarz autora:
Czy wystosowanie listu otwartego cokolwiek zmieni w polityce Pawła Makucha i Konrada Sipiery? Oczywiście, nie. Tak jak nie zmieniły wieloletnie apele do nich o organizowanie konsultacji społecznych poprzedzających realizację kontrowersyjnych i inwazyjnych projektów oraz poprzedzających podejmowanie niekorzystnych dla mieszkańców decyzji, tak jak nic nie dały apele o zakończenie wyniszczającej wojny z radnymi, z działaczami społecznymi, ze wszystkimi, którzy ośmielają się mieć inne zdanie niż prezydent z zastępcą. Obaj, zamiast zaprosić mieszkańców do współdecydowania o przyszłości własnego miasta, uczynili z nich swoich wrogów i idą na nieustanną konfrontację, czyniąc z konfliktu, niczym Jarosław Kaczyński, sposób sprawowania władzy.
W Pruszkowie ruch wkurzonych na Pawła Makucha, który robi dokładnie to, czego w kampanii obiecywał nie robić, wydaje się być coraz większy. A podpisanie listu otwartego to po prostu wyraz sprzeciwu, że nie tak prezydentura w dużym mieście w XXI wieku powinna wyglądać.