Radny Łukasz Ruszczyk każe przerwać nadawanie i transmisja dla mieszkańców znika

O ile sesje rady miasta muszą obowiązkowo być transmitowane (art. 20 ust. 1b ustawy o samorządzie gminnym: „obrady rady gminy są transmitowane i utrwalane za pomocą urządzeń rejestrujących obraz i dźwięk”), o tyle przy obradach komisji takiego obowiązku już nie ma, choć to wtedy odbywają się najciekawsze dyskusje i zapadają kluczowe decyzje.
Pruszków na tle innych miast w Polsce od kilku lat błyszczał jasnym obywatelskim światłem, bo w poprzedniej kadencji mieszkańcy nakłonili radnych (wręcz wymusili na nich), że także komisje będzie można śledzić dzięki transmisjom na żywo. Urząd miasta kupił sprzęt rejestrujący i odtąd wszystkie dyskusje radnych odbywające się stacjonarnie były na YouTube. Z oczywistych względów oglądać nie można jedynie posiedzeń tzw. wyjazdowych, organizowanych np. w placówkach szkół czy w spółkach gminnych – ale to sytuacje wyjątkowe i dosyć rzadkie.
Dlaczego zachowanie transmisji było z prawnego punktu widzenia ponadstandardowym działaniem? Wszystkie sesje rady i posiedzenia komisji ze swej natury są jawne, a zasada ta zapisana jest w samej Konstytucji RP. Art. 61 gwarantuje każdemu obywatelowi prawo do uzyskiwania informacji o funkcjonowaniu organów publicznych. Art. 11b ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym precyzuje: „jawność działania organów gminy obejmuje w szczególności prawo obywateli do (…) wstępu na sesje rady gminy i posiedzenia jej komisji”. W tym samym artykule czytamy, że „ograniczenia jawności mogą wynikać wyłącznie z ustaw”. Tak więc radni nie mogą (z zasady) zabraniać mieszkańcom przychodzenia na obrady komisji. Nie mogą ich wypraszać. Nie mogą nawet zabronić im nagrywania przebiegu obrad dyktafonem czy kamerą.
A skoro tak, to czemu radni nie mieliby ułatwić obserwowania ich pracy i zorganizować transmisji? Właśnie taki argument legł u podstaw walki mieszkańców w poprzedniej kadencji. Radni poszli im na rękę, a przyczyn było kilka. W dyskusji o jawności życia publicznego w Pruszkowie padały argumenty o budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, o transparentności podejmowania decyzji dotyczących kluczowych dla mieszkańców spraw – a z nimi trudno polemizować. No i dodatkowo (a może przede wszystkim) to była druga połowa kadencji, wybory samorządowe zbliżały się szybkimi krokami i radnym nie na rękę było ustawiać się w pozycji konfrontacyjnej. Z zarzutami o antyobywatelskość w czasie kampanii walczy się ciężko.
W tamtej kadencji portal zpruszkowa.pl staraniom mieszkańców poświęcił dużo uwagi. Przygotował nawet własną petycję o jawność życia publicznego (pisaliśmy o niej TUTAJ).
Pruszków Obywatelski i jego obywatelskość
W 2024 roku wybory w Pruszkowie wygrała Koalicja Obywatelska. Już sama nazwa partii sugeruje, że obywatelskość w mieście będzie nie tylko umacniana, ale i rozwijana. Co prawda, w klubie KO zaraz doszło do rozłamu, ale „uciekinierzy” schronili się pod szyldem równie „obywatelskim”, nazywając nowy klub: Pruszków Obywatelski. Jego przewodniczącym został Łukasz Ruszczyk. On też został wybrany na przewodniczącego Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Pruszkowa.
To jedna z kluczowych komisji. Jej celem jest m.in. kontrolowanie działalności prezydenta oraz miejskich jednostek organizacyjnych – komisja sprawdza, w jakim stopniu podejmowane działania pozostają w zgodzie z prawem, uchwałami rady i interesem mieszkańców. Może żądać wyjaśnień, dokumentów lub informacji od osób i instytucji podlegających jej kontroli. Komisja analizuje też wykonanie budżetu gminy, weryfikuje poprawność i zgodność wydatków z planem finansowym oraz przepisami. Wreszcie co roku przygotowuje wniosek do rady gminy dotyczący udzielenia (bądź nieudzielenia) absolutorium prezydentowi z wykonania budżetu.
Pierwszy sygnał, że dostęp do obrad mieszkańcy mogą mieć utrudniany, pojawił się pod koniec 2024 roku. Podczas październikowego posiedzenia Komisji Rewizyjnej przewodniczący Łukasz Ruszczyk najpierw przypomniał, że posiedzenie jest transmitowane, aby zaraz potem powiedzieć: „W dniu dzisiejszym kontynuujemy kontrolę w Wydziale Finansów i Budżetu, w związku z czym ta część posiedzenia komisji nie będzie transmitowana. Przechodzimy do tego punktu, proszę o zakończenie transmisji”.
Nie wytłumaczył przed kamerą swojej decyzji, nie przywołał żadnej podstawy prawnej. Po prostu, transmisja była i po 40 sekundach od rozpoczęcia się skończyła.
Manewr z wyłączeniem transmisji wszedł przewodniczącemu w krew i był systematycznie powtarzany – na posiedzeniach w lutym i marcu, a także podczas ostatniego – 7 kwietnia 2025 r. Radni w tym czasie mieli zajmować się (piszemy „mieli”, bo z powodu braku nagrania na kanale YouTube nie wiemy, jak de facto wyglądała ich praca) kontrolą w Wydziale Geodezji, Mienia i Estetyki Miasta urzędu miasta.
Zarówno do przewodniczącego Łukasza Ruszczyka, jak i do wszystkich radnych – członków Komisji Rewizyjnej – wysłaliśmy podstawowe pytanie: jaki jest powód ograniczania mieszkańcom prawa do informacji? Oto co nam odpowiedzieli.
Łukasz Ruszczyk: Prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu
Przewodniczący w odpowiedzi nadesłanej do naszej redakcji pomija aspekty związane z budowaniem postaw obywatelskich czy transparentnością działań organów gminy i skupia się na podpunkcie artykułu 11b ustawy o samorządzie gminnym, który w wyjątkowych sytuacjach zezwala na utajnienie obrad. Mocno podkreśla też fakt, że obowiązku transmisji obrad komisji w Polsce zwyczajnie nie ma.
„Na podstawie funkcjonujących przepisów prawa nie istnieje obowiązek transmisji posiedzeń komisji, w związku z czym, ich brak lub ograniczenie nie jest ograniczeniem prawa do informacji publicznej” – pisze Łukasz Ruszczyk. „Pomijając powyższe pragnę również zwrócić uwagę, że prawo do informacji publicznej jednakowoż podlega ograniczeniom, co wynika chociażby z przytoczonego przez Pana artykułu 61 ust. 3 Konstytucji. Dodatkowo przenosząc normy konstytucyjne na grunt przepisów niższego rzędu, ustawodawca w ustawie z dnia 8.03.1990 o samorządzie gminnym w art. 11b sprecyzował, że ograniczenia jawności działalności gminy wynikać mogą z ustaw. Katalog ograniczeń zawarty został m.in. w art. 5 ustawy o dostępie do informacji publicznej – prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu w zakresie i na zasadach określonych w przepisach o ochronie informacji niejawnych oraz o ochronie innych tajemnic ustawowo chronionych, a w ust. 2 tego artykułu mamy zaś wpisane m.in. że prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy”.
Ruszczyk idzie dalej i stwierdza, że przewodniczący komisji ma w niektórych sytuacjach wręcz obowiązek wyłączyć jawność posiedzenia. „Wynika z powyższego, że przewodniczący kierujący obradami komisji (każdej, nie tylko komisji rewizyjnej) jest uprawniony, a wręcz zobowiązany w sytuacji w której może dojść do naruszenia przepisów poprzez ujawnienie informacji chronionych prawem do podjęcia decyzji o wyłączeniu jawności posiedzenia komisji, jeśli istnieje ku temu podstawa ustawowa. W mojej ocenie taką podstawą była konieczność ochrony danych osobowych i tajemnic przedsiębiorstw zawartych w omawianych, jak również opracowywanych na posiedzeniu dokumentach” – kwituje.
Ewa Nowacka i Agnieszka Kostera są tego samego zdania
W sukurs Łukaszowi Ruszczykowi (PO) idą dwie radne z klubu Pruszkowska Wspólnota Samorządowa (PWS). Kluby PO i PWS deklarują pozostawanie w koalicji wspierającej prezydenta Pruszkowa.
Co ciekawe, obie radne przysłały niemal jednobrzmiące odpowiedzi powielające argumentację zastosowaną przez przewodniczącego. Zarówno Ewa Nowacka, jak i Agnieszka Kostera piszą, że „jak wszystkim wiadomo, prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniom, co wynika z samego artykułu 61 ust. 3 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej”. Obie podkreślają, że przewodniczący ma w niektórych sytuacjach wyłączyć jawność posiedzenia. Obie piszą, że nie ma prawnego obowiązku transmitowania komisji. „Jawność działania organów gminy obejmuje prawo do uzyskiwania informacji. Mieszkańcy mogą się zwrócić do biura rady o udostępnienie nagrania w trybie dostępu do informacji publicznej, natomiast protokoły z posiedzeń komisji są po ich przyjęciu zamieszczane na stronach BIP, zatem nie może być mowy o ograniczaniu praw mieszkańców do informacji”.
Aspekt jawności życia publicznego, transparentności działań władz, zachęcania mieszkańców do aktywnego uczestnictwa i monitorowania pracy radnych, będących wszak przedstawicielami lokalnej społeczności – w odpowiedzi obu radnych się nie pojawia.
Paweł Zagrajek: Brak transmisji miewa swoje uzasadnienie
Przewodniczący klubu Prawo i Sprawiedliwość, również zasiadający w Komisji Rewizyjnej, generalnie przychyla się do poglądu o możliwości ograniczania dostępności obrad.
„Nie powiedziałbym, że transmisje obrad Komisji Rewizyjnej ograniczają prawo mieszkańców do informacji publicznej. W przeciwieństwie do innych komisji nie ma ona charakteru prawotwórczego, ponieważ nie są na niej analizowane oraz opiniowane propozycje nowych aktów prawa miejscowego. Komisja ta ma charakter wyłącznie kontrolny. Z tego powodu zarzuty o ukrywanie czegokolwiek są w mojej ocenie przesadzone” – pisze Paweł Zagrajek.
„Każdy mieszkaniec ma prawo do informacji publicznej i może z niego korzystać. W pewnych przypadkach brak transmisji ma swoje uzasadnienie np. komisje terenowe, kontrole zakładów budżetowych poza siedzibą urzędu, czy wizytacja spółek zależnych. Uzasadnioną przyczyną jest również sytuacja, kiedy omawiamy umowy z zawartymi na nich danymi osobowymi. Dziwne dla mnie jest jedynie uruchomienie transmisji tylko po to, by za chwilę ją wyłączyć. Zastanawiałem się, czy w innych gminach jest stosowana taka praktyka jednak nie natrafiłem na podobny przypadek” – kwituje radny Zagrajek.
Katarzyna Włodarczyk: Zaufanie mieszkańców buduje się poprzez transparentność
Całkowicie odmienne stanowisko zajmuje radna Koalicji Obywatelskiej. W krótkim komentarzu nadesłanym do redakcji zpruszkowa.pl Katarzyna Włodarczyk pisze stanowczo:
„Zrozumienie i zaufanie mieszkańców buduje się poprzez transparentność. Dlatego uważam, że dostęp do informacji o pracach Komisji Rewizyjnej powinien być zapewniony w jak najszerszym zakresie. Wyłączenie transmisji może budzić niepotrzebne wątpliwości, zwłaszcza że każdy mieszkaniec i tak ma prawo wystąpić o udostępnienie nagrania z posiedzenia”.
„Argument o danych wrażliwych do mnie nie trafia”
Po wyłączeniu transmisji kwietniowego posiedzenia Komisji Rewizyjnej post temu poświęcony opublikowała na Facebooku publicystka Małgorzata Kochańska. Całą sytuację nazwała żartem z mieszkańców.
„Szanowny Pan Radny Łukasz Ruszczyk, jak na logistyka przystało, potrafi dostarczyć rozrywki. Żartuje z pełną powagą. Tylko trzeba zauważyć żart (…) Tylko martwię się czy on (Łukasz Ruszczyk – przyp. red.) aby rozumie, co mówi?” – napisała.
Kochańska odniosła się do słów radnego, że „transmisja jest zamieszczona na stronie BIP”. „Nie Panie Radny, tam jej nie ma, jest na YouTube. W BIP-ie są tylko sesje. Można się pośmiać” – stwierdziła. Przytoczyła też jego wypowiedź, że „zgodnie z dyrektywą pana przewodniczącego [rady miasta] protokoły nie będą zamieszczane na eSesji”. I odpowiedziała: „Nie, Panie Radny, będą. Nie będzie tam wstępnych wersji, tylko te podpisane. Śmieszne, prawda? Co tam w tych protokołach jest, to już inna sprawa, sami zobaczcie w BIP-ie (…) Ale przyznacie: taka kumulacja powagi i dowcipu rzadko się trafia, warto docenić”.
Szanowny Pan Radny Łukasz Ruszczyk, jak na logistyka przystało, potrafi dostarczyć rozrywki. Żartuje z pełną powagą....
Opublikowany przez Małgorzata Kochańska w Pruszkowie Poniedziałek, 7 kwietnia 2025
Pod postem pojawiły się komentarze, w sporej mierze pruszkowskiemu radnemu nieprzychylne. „Cóż można w tej sytuacji dopisać? Że ręce opadają? Że tak nie można?”, „Przykład idzie z góry, wszyscy są bezkarni więc co im zrobimy!” – to niektóre z nich.
Kiedy emocje opadły, poprosiliśmy Małgorzatę Kochańską o kilka słów komentarza. Jak ocenia całą sytuację? Publicystka odpowiedziała ostro, zastanawiając się, czy radny Ruszczyk ma kompetencje do kierowania komisją:
„Bez względu na wymiar prawny, ostatnie dwuminutowe wystąpienie pana Ruszczyka, choć krótkie, ma dla mnie silny przekaz (przypomnę: zapowiedź transmisji, której nie zobaczyliśmy, rzekome nieudostępnianie protokołów czy fałszywa informacja, że transmisje z komisji są dostępne w BIP-ie). Argument o danych wrażliwych w ogóle do mnie nie trafia, bo nie wszystkie dane osobowe są danymi wrażliwymi. A co to są dane wrażliwe, to wiadomo i nie o seksualność czy religię chodzi w wydziale, który był kontrolowany. Albo Pan Radny jest niekompetentny albo zwyczajnie nie jest nastawiony na szczegóły. Jedno i drugie dyskwalifikuje go jako Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. Jakie miał intencje, nie zgadnę, ale odbieram brak dostępu do transmisji (wbrew przyjętej praktyce) jako próbę ukrycia kompromitacji, tym bardziej, że naczelnik kontrolowanego wydziału zniknął nam z pola widzenia” – napisała Kochańska.
To ostatnie zdanie odnosi się zapewne do postaci Andrzeja Guzika, w poprzedniej kadencji naczelnika Wydziału Geodezji, Mienia i Estetyki Miasta, który po z mianie władzy w Pruszkowie odszedł z pracy w urzędzie miasta.
Komentarz autora:
Zastanawiam się, jakie wydarzenia rozegrałyby się, gdyby jakiś mieszkaniec Pruszkowa postanowił skorzystać z przysługujących mu praw obywatelskich i osobiście pofatygować się na posiedzenie Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Pruszkowa. Konstytucja RP i ustawa o samorządzie gminnym dają mu prawo wstępu. Czy jednocześnie z wyłączeniem transmisji zostałby poproszony o opuszczenie sali? A jeśli by odmówił, czy posiedzenie komisji zostałoby przerwane? A może przewodniczący komisji, zarazem szef klubu Pruszków Obywatelski, wezwałby straż miejską bądź policję, aby obywatela usunąć z sali? Może warto, byśmy to sprawdzili?