Radni za podwyżką podatku od nieruchomości
Podatek od nieruchomości jest ustalany indywidualnie przez każdą gminę w granicach stawek określanych corocznie przez Ministra Finansów.
Dnia 26 września Rada Miasta Pruszkowa przegłosowała podwyżki podatku od nieruchomości. Nowe stawki wynoszą:
- dla budynków mieszkalnych: 89 gr (wzrost o 5 gr, stawka maksymalna 1,19 zł)
- dla budynków działalności gospodarczych: 29,73 zł (wzrost o 3,88 zł, stawka maksymalna 34 zł)
- dla budynków działalności gospodarczych w zakresie obrotu materiałem siewnym: 13,28 zł (wzrost o 1,21 zł, stawka maksymalna 15,92 zł)
- dla budynków zakładów leczniczych: 1,69 zł (wzrost o 15 gr, stawka maksymalna 6,95 zł)
- dla budynków działalności pożytku publicznego: 9,55 zł (wzrost o 87 gr, stawka maksymalna 11,48 zł)
- dla gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej: 1,09 zł (wzrost o 10 gr, stawka maksymalna 1,38 zł)
- dla gruntów pod wodami stojącymi i płynącymi: 5,61 zł (wzrost o 51 gr, stawka maksymalna 6,84 zł)
- dla gruntów działalności pożytku publicznego: 56 gr (wzrost o 5 gr, stawka maksymalna 73 gr)
- dla gruntów niezabudowanych w obszarze objętym rewitalizacją: 3,62 zł (wzrost o 33 gr, stawka maksymalna 4,51 zł)
Nowe stawki będą obowiązywać od 1 stycznia 2025 roku.
Władza nierychliwa, ale sprawiedliwa?
Podnoszenie podatków nigdy nie jest tematem łatwym. Podobnie było i tym razem. I choć na sesji rady miasta 26 września nie obyło się bez wymiany uszczypliwości między byłym a obecnym prezydentem Pruszkowa, najgorętsza dyskusja miała miejsce dwa dni wcześniej, podczas obrad Komisji Gospodarki Komunalnej i Finansów Miasta.
Propozycją Piotra Bąka było podniesienie wszystkich stawek podatku od nieruchomości o 15%. Argumentował to wzrostem kosztów ponoszonych przez miasto. Jako przykład podał wzrost pensji nauczycieli, który był co prawda sfinansowany przez rząd, jednak wszelkie dodatkowe opłaty (m.in. ZUS) samorząd musiał pokryć z własnego budżetu. Prezydent wspomniał również o wyroku Trybunału Konstytucyjnego mówiącym, że stawka podatku za garaż w budynku mieszkalnym powinna być równa stawce za mieszkanie. Wyrok ten oznacza zmniejszenie wpływów do przyszłorocznego budżetu o około 1,5 mln złotych.
W kontrze do Prezydenta stanął radny Łukasz Ruszczyk (b. KO, obecnie Pruszków Obywatelski). Według niego łatanie budżetu miasta podatkiem od nieruchomości jest pozbawione sensu, dlatego radni powinni ograniczyć się do wzrostu pokrywającego straty wynikające ze wspomnianego wyroku TK. Zgodziła się z nim radna Marzena Wieteska (PWS).
W odmiennym tonie wypowiedział się przewodniczący Rady Miasta Karol Chlebiński (PWS). Zwrócił on uwagę na to, że mieszkańcy Pruszkowa oczekują rozwoju i nowych inwestycji, a bez wzrostu podatków nie może być o tym mowy. Inwestycji chcą również sami radni, których wszystkie projekty zgłoszone do przyszłorocznego budżetu opiewają na niebagatelną kwotę 80 mln złotych. Skąd miasto miałoby wziąć na to pieniądze? Próżno szukać odpowiedzi na komisji albo sesji rady miasta.
Na koniec dyskusji Łukasz Ruszczyk wyszedł z propozycją zmniejszenia proponowanych przez Prezydenta stawek. Jego wnioski o podwyższenie stawki od mieszkań o 6%, stawki od działalności gospodarczych o 15% i reszty stawek o 10% został pozytywnie zaopiniowany na komisji, a następnie jednomyślnie przegłosowany w czasie czwartkowej sesji rady miasta. Nowe stawki będą obowiązywać od 1 stycznia 2025 roku.
W rozmowach kuluarowych nie brak opinii, że przepychanka słowna w łonie koalicji rządzącej miała być jedynie elementem inscenizacji. Jej celem miało być utwierdzenie widzów w przekonaniu, że radni potrafią postawić się Piotrowi Bąkowi. W tej grze finalnie przegłosowane stawki miały być de facto stawkami docelowymi od samego początku debaty.
Bez względu jednak na faktyczną motywację radnych, ostateczny werdykt uplasował się poniżej poziomu pierwotnie zaproponowanego przez Prezydenta.
Chcemy inwestycji, nie chcemy podatków
Wraz ze słowem podatek, słowa “grzech” i “kara” zostały w czasie trwania komisji odmienione przez wszystkie przypadki. Radni Pruszkowa Obywatelskiego (wtedy jeszcze Koalicji Obywatelskiej), Prawa i Sprawiedliwości oraz Pruszkowskiej Wspólnoty Samorządowej nie szczędzili słów oburzenia na fakt, że miasto może sięgnąć do kieszeni mieszkańców po pieniądze. Prezydent w tym czasie posypywał głowę popiołem mówiąc, że nie chce podnosić stawek, ale gdzieś dodatkowych środków musi szukać.
Nie wszystkie stawki podatku wydawały się być dla pruszkowskich radnych tak samo ciekawe. Całą dyskusję zdominowała tylko jedna jedna z nich - od powierzchni użytkowej mieszkań. Choć stawka ta wynosi obecnie 84 grosze za metr kwadratowy, a proponowana przez Piotra Bąka podwyżka miała wynieść 13 groszy, radni nie mogli się z nią pogodzić.
W efekcie negocjacji wysokość podwyżki wyniosła jedynie 5 groszy z metra. Podwyższenie stawki od mieszkań do maksymalnego poziomu - 1,19 zł za metr kwadratowy - oznaczałoby realny wzrost rachunków mieszkańców o około 10 zł od osoby rocznie. Czy to faktycznie tak dużo? Zaledwie miesiąc wcześniej radni bez większej dyskusji zagłosowali za o wiele bardziej drastyczną podwyżką cen wywozu odpadów, która mieszkańców Pruszkowa kosztować będzie dodatkowe 72 złote rocznie (pisaliśmy o tym TUTAJ).
Warto pamiętać, że stawka od mieszkań stanowi tylko 4% wszystkich wpływów z podatku od nieruchomości. Wielokrotnie więcej do budżetu dokładają się podmioty prowadzące działalność gospodarczą - ich stawka stanowi dzisiaj 47% wpływów z tytułu podatku od nieruchomości, a w przyszłym roku przekroczy 50%. Sam wzrost dochodu ze stawki dla działalności gospodarczych (z 25,85 zł do 29,73 zł) zapewni przyszłorocznemu budżetowi 3,55 mln złotych. W tym samym momencie stawka od mieszkań (89 groszy) odpowiadać będzie za niecałe 2 mln złotych wpływu do budżetu miasta.
Chaos przez brak dyscypliny
Dyskusja o podniesieniu podatku trwała 1,5 godziny, choć mogłaby nie trwać nawet minuty. Wszystko dzięki pewnej niepisanej zasadzie, o której przypomniał radnym Karol Chlebiński. Zgodnie z nią, w poprzednich kadencjach Rada Miasta co roku miała ustalać stawki podatku od nieruchomości na poziomie maksymalnych stawek z roku poprzedniego. Przekładając to na dzisiejszą sytuację, radni powinni ustalić stawki na 2025 rok na poziomie stawek maksymalnych na rok 2024.
Jako ostatni moment takiej dyscypliny radny wskazał rok 2017. Przyjrzeliśmy się temu. Faktycznie dawniej Rada Miasta działała w ten sposób, ale miało to miejsce jedynie w latach 2011-2013. W kadencji 2014-2018 radni ani razu nie podwyższyli podatku od nieruchomości. Wyjątek stanowi jedynie wprowadzenie w 2015 roku dodatkowej stawki, od gruntów niezabudowanych na obszarach objętych rewitalizacją. Jej ustalenie wiązało się ze zmianami w wprowadzonymi w ustawach.
Do tematu powrócono dopiero w 2021 roku, czyli 8 lat od ostatniej podwyżki. Wtedy radni bez zastrzeżeń przyjęli projekt prezydenta Pawła Makucha. Zastrzeżenia mieli za to w 2023 roku, kiedy nie zgodzili się na kolejną podwyżkę i ostatecznie zmniejszyli jej zakres do stawek, które mamy obecnie.
Według radnego Chlebińskiego miasto powinno obrać kurs na to, by pod koniec tej kadencji stawki pruszkowskie dogoniły stawki maksymalne. Te są jak na razie daleko w tyle. O ile w 2018 roku do stawki maksymalnej brakowało tylko 5 gr z metra, tak obecnie różnica ta wynosi 31 gr i nie zmieni się w przyszłym roku. Mówimy oczywiście o stawce od powierzchni użytkowej mieszkań, jednak dysproporcje w przypadku reszty stawek są podobne.
Kto jest temu winny? Wszyscy i nikt
Podczas czwartkowej sesji Rady Miasta, oburzenia na podniesienie stawek podatku nie krył Paweł Makuch (niezrzeszony). Były prezydent Pruszkowa, a obecnie radny, wskazał, że podnoszenie podatku w pierwszym roku urzędowania nowej ekipy jest złym zagraniem. Tak samo niewłaściwym jest według niego przerzucanie obciążeń finansowych miasta Pruszkowa na mieszkańców. Odniósł się w ten sposób do projektu Piotra Bąka, który w podwyżce podatku od nieruchomości upatrywał sposobu na załatanie miejskiego budżetu.
Dyskusja szybko przeszła z jednego podatku na cały miejski budżet. Przez ponad 30 minut radny Makuch jako reprezentant "starej władzy" i Piotr Bąk wraz z radnymi Koalicji Obywatelskiej i Karolem Chebińskim, jako reprezentanci "nowej władzy", przerzucali się odpowiedzialnością za obecny kształt budżetu i wielkość deficytu.
Nikt nie chciał przyznać się do gorącego ziemniaka, jakim jest źle zorganizowany i mocno zadłużony budżet miasta Pruszkowa. Według Pawła Makucha to wina złego zarządzania przez obecną ekipę, natomiast według obecnego prezydenta i radnych rządzącej koalicji to poprzedni prezydent doprowadził finanse miasta do katastrofalnego stanu.
Dzień dobry Pruszków❤️ Za nami VI Sesja Rady Miasta. Tak jak w zeszłym miesiącu, tak i teraz spieszę do Państwa z moim...
Opublikowany przez Paweł Makuch Prezydent Miasta Pruszkowa 2018 - 2024 Piątek, 27 września 2024
Należy jednak pamiętać, że to Rada Miasta zatwierdza budżet miasta oraz wszelkie wprowadzane do niego zmiany. Sam prezydent nie jest w stanie z finansami miasta wiele zrobić, podobnie jak radni bez Prezydenta nie są w stanie zrealizować żadnej zawartej w budżecie inwestycji. Proces uchwalania i wprowadzania zmian do budżetu angażuje w zbliżonym stopniu władzę stanowiącą i wykonawczą w samorządzie. Oznacza to, że za obecny stan finansów Pruszkowa odpowiedzialni są tak samo prezydent Makuch, jak i radni, którzy jego pomysły w poprzedniej kadencji zatwierdzali. Przypomnijmy, że w latach 2018-2024 większość w Radzie Miasta posiadały ugrupowania opozycyjne do prezydenta.
Problem tylko w Pruszkowie?
Spoglądając na sąsiednie gminy, podatek od nieruchomości w Pruszkowie można uznać za naprawdę niski. Stawki w Ożarowie Mazowieckim czy Grodzisku Mazowieckim są znacznie bliżej stawek maksymalnych. Nie tylko dla mieszkańców, ale również dla podmiotów gospodarczych. Czy w związku z tym można zaobserwować w tych gminach odpływ mieszkańców i przedsiębiorstw?
Bazując na tempie budowy nowych domów czy hal magazynowych śmiało można powiedzieć, że nie. W tym drugim przypadku wspomniane gminy zdecydowały się na maksymalny poziom ustanowiony przez Ministra Finansów. Podobnie gmina Michałowice, która działalności gospodarcze powyżej 1000 metrów kwadratowych opodatkowała maksymalną stawką.
Łączna podwyżka zaproponowana przez radnych będzie oznaczać wzrost dochodów Pruszkowa o około 3 mln złotych. Gdyby zdecydowali się skorzystać z maksymalnych stawek, miasto mogłoby liczyć na dodatkowe około 10 mln złotych. Czy to wystarczająco, by załatać budżet? Zdecydowanie nie, ale mogłoby pomóc miastu wyjść ze spirali zadłużenia i odsunęłoby w czasie wizję wstrzymania miejskich inwestycji.
Ostatecznie za wprowadzeniem "wynegocjowanych" podwyżek opowiedziało się 16 radnych przy czterech głosach przeciw i dwóch radnych nieobecnych.