Radni w pułapce – wotum zaufania i absolutorium dla Piotra Bąka za rządy Pawła Makucha
Radni Pruszkowa, podobnie jak radni w całej Polsce, wpadli w pułapkę zastawioną przez Prawo i Sprawiedliwość. W poprzedniej kadencji parlament, wbrew głosom licznych autorytetów prawnych, że rozwiązanie jest sprzeczne z konstytucją, przedłużył kadencję samorządową o pół roku. Przeforsowane rozwiązanie obfituje w mankamenty. Jednym z nich jest to, że zaledwie po kilku tygodniach rządów wójtów, burmistrzów i prezydentów radni muszą udzielić im – lub nie – absolutorium za wykonanie budżetu w 2023 roku oraz wotum zaufania.
W miastach takich jak Pruszków, gdzie doszło do zmiany władz, sytuacja od strony prawnej jest kuriozalna. Bo choć oceny odnoszą się do 2023 roku, wynik głosowania dotyczy aktualnych władz. Radni podsumowując Pawła Makucha, wynikami głosowań obciążają Piotra Bąka. Z tej pułapki nie ma ucieczki – tak kulawe jest prawo wprowadzone w czasach premiera Mateusza Morawieckiego.
Jak radni Pruszkowa podczas sesji we wtorek 18 czerwca poradzili sobie z tym dylematem? Po prostu, nieustannie podkreślali, że ich oceny odnoszą się wyłącznie do działań podjętych przez Pawła Makucha.
Głosowanie nad wotum zaufania poprzedziła dyskusja nad raportem o stanie miasta za 2023 rok, zaprezentowanym przez prezydenta Piotra Bąka.
Radny Łukasz Ruszczyk, przedstawiając stanowisko klubu Koalicji Obywatelskiej, mówił o populistycznych inwestycjach realizowanych przez ekipę Pawła Makucha bez konsultacji z mieszkańcami. O projektach, o których radni dowiadywali się w ostatniej chwili. Jego zdaniem doszło wręcz do dewastacji urzędu miasta, czego efektem są braki kadrowe. – Mieszkańcy w wyborach nie wyrazili wotum zaufania dla Pawła Makucha, a okazali zaufanie Piotrowi Bąkowi. Dlatego apeluję o wstrzymanie się od głosowania nad wotum zaufania – poprosił radnych.
Bartosz Brzeziński, niezrzeszony, zwrócił się do radnych i obecnego prezydenta o położenie nacisku na redukcję zadłużenia miasta. Mówił o rozwijaniu infrastruktury miejskiej, ale wspólnie z mieszkańcami, bo w poprzedniej kadencji takiej współpracy zabrakło, a konsultacje odbywały się w nikłym zakresie i niewiele wnosiły. – Ja zaufania do 2023 roku nie mam – podsumował Brzeziński.
Ewa Nowacka, w imieniu klubu Pruszkowskiej Wspólnoty Samorządowej, w krótkim wystąpieniu poparła opinię klubu KO i poinformowała, że radni PWS wstrzymają się od głosu.
W roli adwokatów prezydenta Pawła Makucha wystąpili radni PiS: Kamil Augustyniak, Dariusz Krupa i Paweł Zagrajek. Kamil Augustyniak wyliczył, jakie nagrody zdobyło miasto w ubiegłym roku, wymieniając wśród nich tę za mobilność miejską, choć nie kto inny jak prezydent Makuch próbował zlikwidować rowery miejskie, a system jednośladów uratowała wyłącznie szybka interwencja radnych KO i SPP (a to właśnie rowery miejskie były brane pod uwagę przy typowaniu miast do nagrody za mobilność).
Dariusz Krupa na celownik wziął radnego Ruszczyka z KO, zarzucając mu, że odnosząc się do raportu o stanie miasta „przedstawił manifest swojej partii”, a ocena dokonań prezydenta Makucha „nie była krytyczna, ale krytykancka”. Krupa utrzymywał, że inwestycje infrastrukturalne i oświatowe były poprzedzane konsultacjami – przykładów na to jednak nie podał.
Z kolei Paweł Zagrajek ocenił 2023 rok, że „to był dobry rok kontynuacji”.
W debacie wzięło udział dwóch mieszkańców: Jakub Dorosz-Kruczyński oraz Józef Pietrala. Obaj, by skorzystać z ustawowego uprawnienia, musieli zebrać podpisy poparcia od co najmniej 50 mieszkańców.
Dorosz-Kruczyński, prawnik, w poprzedniej kadencji związany ze społecznikiem Arkadiuszem Gębiczem i startujący – bez powodzenia – z jego komitetu do rady miasta, nazwał debatę nad raportem o stanie gminy „dziwaczną”. – Prawodawca uraczył nas sytuacją prawną, w której nie bardzo wiadomo, za czym głosujemy – mówił.
Następnie przytoczył liczby odnoszące się do mieszkań budowanych w Pruszkowie, w ub. roku oddano ich do użytku 1405. – Idziemy w kierunku dogęszczania ludności, w bardzo niebezpiecznym kierunku. To powinno wpływać na sposób postrzegania rozwoju miasta – mówił. Zaapelował o kontynuowanie inicjatywy utworzenia parku krajobrazowego „Nad Utratą i Raszynką”. Odniósł się do ogromnej wycinki drzew przy al. Wojska Polskiego i przypomniał, że doszło do niej dlatego, że prezydent Makuch pojechał na obrady sejmiku woj. mazowieckiego lobbować o przyznanie środków na realizację przebudowy skrzyżowania z al. Niepodległości według kontrowersyjnego, oprotestowanego przez mieszkańców projektu. Zaapelował, aby w tej kadencji głos mieszkańców rezonował w debacie publicznej.
– Nie mogę też pozbyć się wrażenia, że miejskie instytucje kultury były wykorzystywane do budowania kultu jednostki poprzedniego prezydenta. Przykładem mogą być segregatory z jego imieniem i nazwiskiem, zaś w Książnicy Pruszkowskiej wisiał kalendarz z odpowiednim nazwiskiem. To przekraczało granice dobrego smaku – dodał Dorosz-Kruczyński.
Z kolei Józef Pietrala wspominał, jak bezskutecznie w poprzedniej kadencji czekał na odpowiedzi na wnioski o udostępnienie informacji publicznej, kierowane do prezydenta Makucha. Jego działania nazwał politycznymi, które „dyskredytowały zaufanie do prezydenta”. Pietrala apelował o rozwój infrastruktury rowerowej, która dziś w Pruszkowie jest chaotyczna i źle zaprojektowana. Postulował stworzenie w części miasta strefy Tempo 30, w której prędkość samochodów zostaje ograniczona na rzecz poprawy bezpieczeństwa. Wspomniał tzw. rewitalizację Utraty, którą nazwał „osławioną”, bo okupiona została ogromną ingerencją w bioróżnorodność.
– Powinniśmy starać się, aby Pruszków zachował podmiejski charakter, aby był ostoją zieleni. Miasto przez ostatnie 5 lat nie było odpowiednio zarządzane, choć ma ogromny potencjał. Musimy bronić się przed zostaniem kolejną dzielnicą Warszawy – mówił Pietrala. – Poprzedni rok nie zasługuje na aprobatę – skwitował.
Uchwałę o udzieleniu wójtowi/burmistrzowi/prezydentowi wotum zaufania rada podejmuje bezwzględną większością głosów ustawowego składu rady gminy. W Pruszkowie w głosowaniu wzięło udział 22 radnych, bezwzględna większość wynosiła więc 12. Głosy „za” były jednak tylko 4 i pochodziły od radnych PiS: Kamila Augustyniaka, Roberta Jancika, Dariusza Krupy i Pawła Zagrajka. Jeden radny był „przeciw” – niezrzeszony Bartosz Brzeziński. Pozostałych 17 wstrzymało się od głosu.
Efekt głosowania? Ponieważ niepodjęcie uchwały o udzieleniu wotum zaufania oznacza automatycznie nieudzielenie tego wotum, prezydent wotum nie dostał. I to właśnie jest ta pułapka, w którą wpadli radni z powodu ustawy wymyślonej przez rząd PiS. Wotum zaufania nie otrzymał Piotr Bąk za działania podjęte w zeszłym roku przez Pawła Makucha.
Kompromitująca wpadka Komisji Rewizyjnej
Radni na wtorkowej sesji musieli też udzielić prezydentowi absolutorium za wykonanie budżetu w 2023 roku. Podobnie jak w przypadku wotum zaufania oceniali działania Pawła Makucha, ale w tekście uchwały o udzieleniu – bądź nie – absolutorium nie może paść nazwisko osoby, której głosowanie de facto dotyczy. Zgodnie z ustawą absolutorium udziela się prezydentowi. A tym dziś jest Piotr Bąk.
Projekt uchwały w sprawie absolutorium przygotowuje Komisja Rewizyjna. Tym razem uznała, że nie powinno ono zostać udzielone. Zgodnie z ustawą projekt wraz z uzasadnieniem przesłany został do zaopiniowania przez Regionalną Izbę Obrachunkową. I tu zdarzyło się coś, co teoretycznie nie miało prawa się zdarzyć: RIO dokument dosłownie zmiażdżyła. Zarzuciła pruszkowskim radnym, że… nie przeanalizowali wykonania budżetu w dostatecznym stopniu!
„Skład Orzekający Regionalnej Izby Obrachunkowej Warszawie stwierdza, że nie zachodzą przesłanki do uznania, że Komisja Rewizyjna Rady Miasta Pruszkowa dokonała skonkretyzowanej i dostatecznie udokumentowanej oceny całokształtu stopnia wykonania budżetu” – czytamy w opinii RIO.
Dalej Izba kolejno i systematycznie polemizuje z liczbami i wnioskami wysnutymi przez naszych radnych. Nie tylko dosłownie rozjeżdża dokument, jaki dostała z Pruszkowa, ale wręcz poucza, jak powinien przebiegać prawidłowy proces analizowania wykonania budżetu (z pełną opinią RIO można zapoznać się TUTAJ, w punkcie 8).
Zdarzenie jest o tyle zdumiewające, że pracami Komisji Rewizyjnej kieruje – podobnie jak w poprzedniej kadencji – Dorota Kossakowska, radna, która typowana była na stanowisko drugiego wiceprezydenta Pruszkowa (Piotr Bąk po objęciu urzędu powołał tylko jednego zastępcę – Michała Landowskiego, powołanie drugiego zapowiedział nie wcześniej niż po wakacjach). Jeśli Bąk rozważał Kossakowską, ocena jakości jej prac sformułowana przez RIO może skłonić go do przeanalizowania innych kandydatur.
Ostatecznie radni pod głosowanie poddali uchwałę o udzieleniu absolutorium prezydentowi (a nie w brzmieniu przeciwnym, jak planowała Kossakowska). Także tu do jej przyjęcia wymagana była bezwzględna większość głosów „za”. Ich rozkład był jednak inny, niż przy wotum zaufania. „Za” była czwórka radnych PiS, ale też niezrzeszeni Bartosz Brzeziński i Adam Wróblewski. Nikt nie wstrzymał się, a „przeciw” zagłosowało 16 radnych. Oznacza to, że absolutorium prezydentowi Pruszkowa nie zostało udzielone.
Nieobecny – Paweł Makuch
Dosłownie kilka godzin przed rozpoczęciem sesji Rady Miasta Pruszkowa pisaliśmy o tym, że radny Paweł Makuch jednak postanowił zapisać się do dwóch komisji: Prawa, Administracji, Bezpieczeństwa i Polityki Społecznej, której przewodniczy Michał Maj, oraz Oświaty, Kultury i Sportu, którą kieruje Małgorzata Widera. Swój akces zgłosił z ogromnym opóźnieniem, jako ostatni z pruszkowskich radnych, bo składy komisji ustalono już na poprzedniej sesji, 22 maja.
We wtorek 18 czerwca w obradach rady miasta brało udział 22 radnych. Nieobecny był tylko jeden – jak można się domyśleć był nim Paweł Makuch.