Radni przeciwni żłobkowi na Gąsinie
Epopeja związana z budową bloku komunalnego przy ulicy Elektrycznej nie ma końca. O sprzeciwie radnych z klubów SPP i PO pisaliśmy już parokrotnie przy różnych okazjach. Ich zdaniem budynek planowany przez miasto oraz należącą do niego spółkę TBS „Zieleń Miejska” będzie za wysoki – miał mieć 6 kondygnacji. Tłumaczyli, że założenia planu zagospodarowania przygotowywanego dla tego terenu przewidują jedynie 3 kondygnacje. Nie przekonywały ich argumenty o długiej kolejce mieszkańców czekających na lokale od miasta, o fatalnym standardzie wielu mieszkań komunalnych, o kamienicach nadarzających się do wyburzenia – ludzi z nich trzeba gdzieś wykwaterować. Nie trafiało do nich, że inwestycja przy Elektrycznej nie będzie deweloperska ani nastawiona na zysk. Dla radnych SPP i KO najważniejsze były mityczne założenia planu zagospodarowania – którego jeszcze nie ma.
Kilka dni temu prezydent Paweł Makuch zaprosił radnych na spotkanie na ulicy Elektrycznej. Przyszli na nie również okoliczni mieszkańcy. Ustalono kompromis, choć bardziej w tym przypadku należy mówić o dużym ustępstwie. Miasto zgodziło się zmniejszyć wysokość budynku do 3 kondygnacji i obiecało, że na parterze nie będzie usług – wyłącznie mieszkania.
Wydawało się, że sprawa jest dogadana i na poniedziałkowym posiedzeniu Komisja Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska wreszcie pozytywnie zaopiniuje projekt uchwały o wniesieniu działki przy Elektrycznej aportem do TBS-u, aby spółka zaczęła projektowanie i realizację inwestycji. Wiceprezydenci Konrad Sipiera oraz Beata Czyżewska przypomnieli jednak radnym, że w budynku planowany był oddział żłobkowy na parterze. I poprosili o taką zgodę.
Awanturę, jaka się rozpętała, trudno opisać. Radni powoływali się na słowne uzgodnienia poczynione podczas spotkania, że jakiekolwiek usługi w budynku na Elektrycznej są wykluczone. Wiceprezydenci odpowiadali, że wielu mieszkańców Gąsina prosi o żłobek. Beata Czyżewska mówiła, że podnosi ten problem właśnie na ich prośbę. Konrad Sipiera zapewniał, że nie chodzi o żłobek wyposażony w pełną infrastrukturę, ale o niewielką, dwu-, może trzyoddziałową filię placówki ze Żbikowa. Zrozumienia nie znaleźli.
Niezależnie od żłobka radnych SPP i KO dosłownie rozjuszyła też propozycja, aby na parterze zostawić lokal na mały sklepik, w którym mieszkańcy mogliby robić podstawowe zakupy.
– Ustalenia były inne, tam ma być tylko zabudowa mieszkaniowa, nie usługowa – mówił Karol Chlebiński (SPP). – Na pewno w blokach przy ulicy Waryńskiego będą sklepy, przy Poznańskiej jest duży sklep sieciowy, który może obsłużyć mieszkańców. Jeżeli pojawi się w tym sklepiku alkohol, a na pewno się pojawi, to zaczną się problemy z dostawami. Skoro tak troszczymy się o rozluźnienie kolejki na mieszkania, to zabieranie miejsca pod usługi niczemu tu nie służy.
– Mam pismo, które niebawem złożę w urzędzie miasta, z podpisami wszystkich mieszkańców, którzy mieszkają w okolicy. Dostawy, duży ruch, oni naprawdę sobie tego nie liczą – dodała Dorota Kossakowska (KO).
Z każdą chwilą emocji przybywało, na pokrzykiwania Karola Chlebińskiego zareagowała wiceprezydent Czyżewska: – Bardzo proszę nie podnosić na mnie głosu. Dlaczego pan na mnie krzyczy? – zapytała. – To niech pani sobie przyciszy mikrofon – odparł Chlebiński, mając zapewne na myśli głośniki.
– Absolutnie nie chciałam mobilizować państwa do dyskusji. Odezwała się do mnie liczna grupa mieszkańców z pytaniami, pozwoliłam sobie na forum komisji ich głos przedstawić, za co państwa najmocniej przepraszam – mówiła Czyżewska. – Dziękuję za tę quasi-ironiczną wypowiedź, ale to manipulacja – usłyszała od Chlebińskiego.
– Jestem zdziwiony tą dyskusją i wypowiedzią pani prezydent. Chciałem zwrócić uwagę, że nie powinna przepraszać nas, tylko mieszkańców biorących udział w spotkaniu. Dwukrotnie było zadawane pytanie, czy mają być tam usługi. Gdy pojawił się kompromis, osobiście zapytałem, czy z usługami, padła odpowiedź, że bez nich. Jeżeli takie ustalenia były na spotkaniu, którego inicjatorem był pan prezydent, to znaczy, że wciąż jesteśmy w punkcie wyjścia – mówił Piotr Bąk (KO).
– Zmieniacie ustalenia! – oskarżał Chlebiński. – My tylko przekazujemy sygnały od mieszkańców – tłumaczył wiceprezydent Sipiera. – Pan kłamie, pan mi pokaże tych mieszkańców! – krzyczał Andrzej Kurzela, nowo upieczony członek stowarzyszenia Za Pruszków! Arka Gębicza.
Dyskusję zakończyły oceny radnego Chlebińskiego, że „to jest robienie żartów”. – Nie mam ochoty na zabawy w ciuciubabkę – skwitował. Ostatecznie radni przegłosowali zrzucenie z porządku obrad zaopiniowanie uchwały w sprawie działki przy Elektrycznej. Pat trwa.
Komentarz autora:
Z pozycji mieszkańca obserwuję dyskusję klubów SPP i KO z władzami Pruszkowa w sprawie ulicy Elektrycznej. Próbuję zrozumieć argumentację zwłaszcza radnych dysponujących większością głosów. Ci sami radni, którzy byli obojętni, gdy w Pruszkowie zapadały szkodliwe decyzje w sprawie budowy megabloku przy parku Potulickich, teraz troszczą się o wysokość budynku planowanego w sąsiedztwie terenów przemysłowych. Nie boli ich zmniejszanie liczby mieszkań miejskich, jakie mogą tam powstać. Te same postaci pruszkowskiej polityki nie zgadzają się na żłobek na parterze w imię wyższej (podobno) potrzeby braku jakichkolwiek usług. Gdzie taki żłobek powinien powstać, skoro nie przy Elektrycznej? Tego już nie usłyszeliśmy.
Po każdym artykule opisującym obstrukcję prezentowaną przez grupę członków klubów SPP i KO oskarżany jestem o sprzyjanie PiS-owi. Nie jestem wyborcą tej partii, szanuję też układ sił w radzie miasta i to, że SPP jest największym klubem. Jednak uprawianie przez radnych polityki na dzieciach, teraz tych najmłodszych, zdumiewa mnie i mierzi w nie mniejszym stopniu, niż zeszłoroczny sprzeciw prezydenta Pawła Makucha w sprawie podwyżek dodatków za wychowawstwo dla nauczycieli w przedszkolach. Branie kolejnych grup społecznych za zakładników stało się w Pruszkowie w tej kadencji normą. Państwo radni, powiedzcie szczerze: na co liczycie blokując uruchomienie żłobka? Bo chyba nie na głosy oglądających Wasze poczynania młodych małżeństw mieszkających na Gąsinie, nazywanym pustynią kulturalną i społeczną naszego miasta.