Przeprowadzka urzędu miasta na Armii Krajowej: za i przeciw
Dyskusja o sensowności przeprowadzki systematycznie, od kilku miesięcy, wybucha w pruszkowskich mediach społecznościowych. Wydaje się, że przeciwników jest więcej, ale może akurat oni są wyjątkowo głośni. Radni wciąż się wahają. Postanowiliśmy zebrać argumenty za i przeciw.
Zacznijmy od tych negatywnych.
1. Budynek przy al. Armii Krajowej został zaprojektowany jako biurowiec z mieszkaniami oraz lokalami usługowymi na parterze. Nie był stawiany z myślą o administracji publicznej. Przeprojektowanie go oraz zmiana aranżacji pomieszczeń, co zresztą już trwa, nigdy nie sprawią, że gmach stanie się przyjaznym miejscem pracy dla urzędników. Lepiej byłoby zaprojektować miejski ratusz od zera i wybudować w innym miejscu.
2. Będzie brakować miejsc parkingowych. Na podziemnym parkingu zaplanowano nieco ponad 50 miejsc postojowych plus trochę (choć nie wiadomo dokładnie, ile) na zewnątrz, obok pawilonu handlowego zwanego blaszakiem. To za mało na potrzeby urzędu w dużym, 60-tysięcznym mieście.
3. Armii Krajowej to ruchliwa ulica. Wjazd na parking będzie możliwy tylko dla samochodów jadących od strony wiaduktu, a wyjazd z niego – w kierunku Bolesława Prusa. Nie da się tam zbudować bezpiecznego skrzyżowania. To utrudni dojazd.
4. Sala, w której organizowane mogą być sesje rady miasta, ma mieć niecałe 140 metrów kwadratowych. Niewiele. Może się okazać, że z powodu ciasnoty i braku wystarczającej ilości miejsca dla gości i mieszkańców sesje nadal będą organizowane w PRL-owskich wnętrzach Spółdzielczego Domu Kultury przy ul. Hubala.
5. Władze Pruszkowa do dziś nie przedstawiły dokładnych szacunków kosztów przeprowadzki. Nie wiadomo, ile my, podatnicy, zapłacimy za przystosowanie budynku dla potrzeb administracji, a nawet ile będą kosztować meble (chyba nikt nie wyobraża sobie przewożenia starych szaf z pokojów na Kraszewskiego).
A teraz pozytywy.
1. Jak najszybsza wyprowadzka z ulicy Kraszewskiego to konieczność. Obecny budynek urzędu, ulokowany w starych kamienicach, jest za ciasny. Nie da się tam zorganizować sali obsługi mieszkańca. Urzędnicy gnieżdżą się w maleńkich pokoikach, panuje wszechobecna ciasnota. Obiekt wymaga ogromnych nakładów na modernizację: trzeba by wymienić windę, położyć nowe kable telekomunikacyjne i elektryczne, bo obecne są przeciążone, wzmocnić stropy. Nie ma sensu ładować milionów złotych w coś, co nadaje się raczej tylko do rozbiórki.
2. Przy Armii Krajowej na parterze urządzona zostanie nowoczesna sala obsługi mieszkańca, z poczekalnią, miejscem zabaw dla dzieci. Nie trzeba będzie biegać po piętrach w poszukiwaniu odpowiednich wydziałów, wszystkie sprawy załatwi się na dole. To ogromne ułatwienie dla osób niepełnosprawnych oraz matek z wózkami.
3. Gmach będzie klimatyzowany. To ważne i dla interesantów, i dla urzędników, którzy dziś w budynku przy Kraszewskiego zmagają się z duchotą.
4. Ratusz znajdowałby się w samym centrum Pruszkowa, około 300 metrów od starostwa powiatowego. Bliskość obu urzędów miewa spore znaczenie podczas załatwiania spraw.
5. Od e-administracji nie ma odwrotu, coraz więcej spraw załatwia się dziś przez internet, bez potrzeby osobistego stawiennictwa. Obawy o małą liczbę miejsc parkingowych wydają się więc przesadzone. Zresztą, po co dziś chodzimy do urzędu miasta? Przede wszystkim po odbiór dowodu osobistego (ale wniosek o jego wydanie można złożyć przez internet), a przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi po zaświadczenie o prawie do głosowania, jeśli planujemy głosować w innej miejscowości. Kolejki przed wyborami tworzą się jednak we wszystkich urzędach w Polsce, nasz w Pruszkowie nie jest i nie będzie tu wyjątkiem.
6. Niemal przy drzwiach wejściowych do nowego ratusza znajduje się przystanek autobusowy. Można tu wygodnie dojechać autobusem miejskim ze wszystkich dzielnic: z osiedla Staszica (linie nr 2 i 8), z Gąsina (linia nr 4), ze Żbikowa (nr 7), z Malich i Tworek (linia nr 5 – w tym przypadku trzeba wysiąść przy parku Potulickich i zrobić sobie kilkuminutowy spacer).
7. Budynek przy Armii Krajowej już stoi. Wybudowała go i sfinansowała spółka komunalna (TBS Zieleń Miejska), która zgadza się na zapłatę w większości w naturze, czyli w postaci działek miejskich. Żaden prywatny podmiot nie zgodziłby się na transakcję na tak korzystnych dla miasta warunkach.
8. Gdyby radni nie zgodzili się na przeprowadzkę i jednak postanowili, że miasto wzniesie ratusz w innym miejscu, powinni wskazać źródło sfinansowania tej inwestycji. Skąd wziąć co najmniej 20 mln zł? Budżet ledwie zipie, budowa gmachu Centrum Dziedzictwa Kulturowego za ok. 80 mln zł nadwyrężyła go tak bardzo, że w najbliższej przyszłości Pruszkowa raczej nie będzie stać na tak duże inwestycje kubaturowe – co roku ogromne środki przeznaczane są przecież na budowę i modernizację przedszkoli i szkół, które są znacznie ważniejsze dla mieszkańców, niż nowy urząd.
Kilka dni temu budynek przy Armii Krajowej zwiedzali radni. Mogli wyrobić sobie zdanie. – Budynek spełni wszystkie wymagania stawiane nowoczesnym obiektom administracji – mówi radny Jakub Kotelecki (niezrzeszony). – Będzie tam duża sala obsługi mieszkańca, przystosowana dla potrzeb osób niepełnosprawnych. Na piętrze jest wiele pokojów dla pracowników, niektóre są duże, można je podzielić, ale może wskazane jest, żeby niektóre wydziały pracowały w open space.
A co z salą na potrzeby sesji rady miasta? – Na samej górze znajduje się 138-metrowe pomieszczenie, które spełni oczekiwania. Będzie miejsce dla publiczności – uspokaja Kotelecki. Czy przy ratuszu wystarczy miejsc do parkowania? – W pobliżu starego urzędu miasta pozostanie publiczny parking, można tam zostawić auto, odległość do pokonania między budynkami nie jest przecież duża – odpowiada. – Ja jestem zwolennikiem przeprowadzki, gdybym miał głosować dziś, byłbym zdecydowanie za i zachęcałbym innych radnych do podjęcia takiej samej decyzji – mówi Jakub Kotelecki.
Zupełnie inaczej podchodzi do sprawy wiceprzewodniczący rady miasta Piotr Bąk (Koalicja Obywatelska). – Brałem udział w pokazie, ale nadal wiemy niewiele. Nie są znane szczegóły sfinansowania inwestycji, nie wiadomo, ile ma kosztować wyposażenie budynku. Okazuje się, że miejsc na podziemnym parkingu będzie mniej niż 54, może 50, bo trzeba wygospodarować stanowiska dla niepełnosprawnych. A ile z tego, co pozostanie, będzie dla pracowników, a ile dla mieszkańców? – mówi Bąk. –Na spotkaniu był jakiś pan, opowiadał ciekawostki, że wszystko w nowym urzędzie będzie zelektronizowane, papieru niemal nie będzie się używać. Okey, ale ile to ma kosztować? Na te wszystkie pytania nie znamy odpowiedzi.
Czy budynek generalnie spełniłby oczekiwania mieszkańców? – Mieszkańców może tak, z akcentem na „może” – odpowiada wiceprzewodniczący rady. – Ale nie wiem, czy spełniłby oczekiwania pracowników. Według mojej wiedzy przeprowadzka nie była z nimi konsultowana, nie wiedzą, jak ich miejsce pracy ma wyglądać. Jest na przykład pokój o powierzchni 49 metrów kwadratowych, stanie tam 12 biurek. Na rysunku nie zaplanowano mebli towarzyszących. Każdy, kto był w obecnym urzędzie, wie, że pokoje są zastawione szafami. Gdzie one miałyby się znaleźć? Można co prawda założyć, że stawiamy na cyfryzację, ale nie da się scyfryzować urzędu w kilka miesięcy.
A co sądzi o sali na sesje rady miasta? Piotr Bąk: – Mogę ją porównać do sali w budynku starostwa. Ta na pewno jest mniejsza, w dodatku na środku stoją cztery 4 słupy – pada odpowiedź. Gdyby miał głosować za albo przeciw przeprowadzce, jaką decyzję by podjął? – Dziś nie skłaniałbym się ku żadnej decyzji, mam za mało informacji. Nie wiem nic, poza tym, jak budynek wygląda wewnątrz. Liczę, że odbędzie się spotkanie z panem prezydentem, na którym poznamy wszystkie szczegóły – kwituje Piotr Bąk.
Radni mają więc twardy orzech do zgryzienia. Decyzję będą podejmować zapewne zaraz po akacjach. A co Wy sądzicie o przeprowadzce urzędu? Czy Waszym zdaniem ratusz w budynku przy Armii Krajowej to dobry pomysł?