Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Przemysław Sieciński: Zrealizuję odważną wizję uruchomienia pierwszego w Pruszkowie tramwaju

Sławomir BUKOWSKI
Kandydat na prezydenta Pruszkowa opowiada o swoim doświadczeniu biznesowym i tłumaczy, dlaczego startuje bez logo Prawa i Sprawiedliwości.
Przemysław Sieciński
Ilustracja: Przemysław Sieciński

Z wykształcenia radca prawny, w latach 2014–2018 radny miasta Pruszkowa z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, w obecnej kadencji radny powiatu pruszkowskiego – tutaj również dostał się z listy PiS, jednak wystąpił z klubu wraz ogłoszeniem planów kandydowania na urząd prezydenta Pruszkowa. W rozmowie zaznacza, że jest bezpartyjny. – Żadna partia nie namówiła mnie na członkostwo – podkreśla.

W radzie powiatu angażował się w prace Komisji Oświaty, Komisji Inwestycji, Ochrony Środowiska i Rolnictwa oraz Komisji Budżetu, Administracji, Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego. – Pod tym względem jestem niestandardowym radnym, bo niewielu pracuje w tak wielu komisjach, z reguły wybierają dwie – mówi.

Zarejestrował Komitet Wyborczy Wyborców Przemysława Siecińskiego. O głosy mieszkańców powalczy hasłem: „Pruszków napędzany entuzjazmem”

 

Sławomir Bukowski: Dlaczego startuje pan bez logo Prawa i Sprawiedliwości?

Przemysław Sieciński: To prawda, wystartowałem bez logo, jednakże miałem przekonanie, że PiS zdecyduje się na poparcie mojej kandydatury. Dostawałem takie nieoficjalne sygnały.

Ostatecznie udało się panu zdobyć to poparcie?

Przemysław Sieciński: Wydaje mi się, że na wielu poziomach je zdobyłem. Trudno mi natomiast odpowiadać za najwyższe szczeble w hierarchii partyjnej, nie wiem jakie decyzje tam zapadają i jakie są ich powody. Ale nie wykluczam, że tam mogłem zostać uznany za zbyt niezależną osobę, argumentem przemawiającym za tym mogło być moje wystąpienie z klubu PiS w radzie powiatu.

Wedle nieoficjalnych informacji Prawo i Sprawiedliwość jednak ma wystawić w Pruszkowie własny komitet w wyborach do rady miasta, z logo partii.

Przemysław Sieciński: To prawda, z tego co się orientuję, a mam znajomych w wielu środowiskach, także w PiS, partia będzie chciała wystawić własne listy.

Czyli to poparcie dla pana pewne nie jest?

Przemysław Sieciński: Pewne nie jest, ale z tego co wiem, kwestia udzielenia mi poparcia jeszcze może zostać podjęta. Jest spora szansa, że partii nie uda się zarejestrować swoich list, to wynika z kalendarza wyborczego. Żeby do rejestracji list doszło, w najbliższych dniach należałoby podjąć odpowiednią uchwałę w partyjnych gremiach, nie sądzę, żeby to się wydarzyło, bo pewne rzeczy nie dzieją się szybko. Jest takie powiedzenie, że watykańskie młyny mielą powoli.

W mediach społecznościowych formułowane są opinie, że jest pan… Nie chcę używać określenia „pisiorem”, bo jest bardzo nieładne. Że jest pan kryptopisowcem, ukrytym członkiem tej partii. Co by pan odpowiedział ich autorom?

Przemysław Sieciński: Dla mnie oba określenia – członek i pisior – są równie sympatyczne i nie obrażam się za nie. Ale mówiąc poważnie, przez 10 lat mojej działalności w Pruszkowie byłem związanym ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości, angażowałem się w działania tej partii. Nigdy nie ukrywałem, że dla mnie, jak dla wielu Polaków, 10 kwietnia to szczególna data. Zdaję sobie sprawę, że każdy mieszkaniec Pruszkowa ma swoje poglądy, czasem bliżej nam do siebie, czasem dalej, natomiast najważniejsze jest to, że wszyscy chcemy dobrej przyszłości dla Pruszkowa. W mieście jest wiele rzeczy, które można uczynić lepszymi. A ja jestem osobą łączącą dwa światy – samorządowy i biznesowy. Od blisko 20 lat wspieram jeden z najbardziej wymagających koncernów informatycznych na świecie, przez 18 lat pełniłem wiele ról, w tym kierownicze, mając zespół zajmujący się obsługą prawną. Wcześniej pracowałem w renomowanych kancelariach prawnych, także międzynarodowych. To przygotowanie zawodowe i obycie biznesowe w połączeniu z doświadczeniem samorządowym tworzą unikalną ofertę i chciałbym tę ofertę przedstawić mieszkańcom.

Jest pan politykiem prawicy, podobnie jak pana kontrkandydat Maksym Gołoś. Obaj wywodzicie się z PiS i obaj walczycie o fotel prezydenta Pruszkowa pod własnymi szyldami. Co jest powodem tego eksodusu z partii? Doszło do rozłamu?

Przemysław Sieciński: Trudno mi odnosić się do decyzji innych osób. W przypadku Maksyma Gołosia może to być chęć powrotu do samorządu, pokazania się i zakomunikowania: oto jestem. Taki swoisty come back. Choć nie ukrywam, że w jego przypadku to ambitne zadanie, po sześciu latach wrócić na ten teren…

Ale zapytałem o rozłam w partii.

Przemysław Sieciński: Nie wiem czy ta rozmowa da nam wystarczającą przestrzeń, żeby zarysować problem. Mam następujące spostrzeżenie: formuła duopolu na polskiej scenie politycznej wszystkim wyborcom się przejadła, niezależnie od ich poglądów. Spodziewają się i oczekują, że te wybory będą nowym impulsem, pokażą nowe twarze, ujawnią nowe prądy. Ja właśnie tak postrzegam swoje kandydowanie. Chcę powiedzieć mieszkańcom: oddaję się do waszej dyspozycji, to wy zdecydujcie, czy chcecie skorzystać z mojego potencjału, czy chcecie dać mi szansę pokazać, na co mnie stać w lokalnej polityce, traktując mnie jako samodzielnego kandydata, który tworzy ponadpartyjną grupę osób. Nie bezpartyjną, ale ponadpartyjną, ponieważ kandydaci, których zaproponujemy, wywodzą się z różnych środowisk, także politycznych.

Skoro jest pan kontrkandydatem Pawła Makucha, to znaczy, że ocenia pan jego prezydenturę krytycznie.

Przemysław Sieciński: Szanuję Pawła Makucha jako kolegę, radcę prawnego, nie ukrywam, że poznaliśmy się wcześniej, chociaż nie jesteśmy bliskimi znajomymi. Z całym szacunkiem dla niego jako prezydenta, każda formuła, każda władza w pewnym momencie się wyczerpuje i wyczerpuje tego, kto ją sprawuje. Ale patrzmy w przyszłość. Najbliższe wybory to będą wybory naszego pokolenia, poprzednie były wyborami pokolenia naszych rodziców. To nasz czas. Myślę że w Radzie Miasta Pruszkowa dojdzie do dużego przetasowania i nie chodzi tylko o wpuszczenie świeżego powietrza, ale o skupienie się na trzech ważnych elementach, które dla mnie są priorytetowe. Są nimi: rozwój, wsparcie i szacunek. Jeśli będą szły razem, to wprowadzimy miasto na lepsze tory, gdzie nie będą słyszane tylko głosy silnych, ale także mniejszości, które zasługują na wysłuchanie.

Czym pańska prezydentura miałaby różnić się od prezydentury Pawła Makucha?

Przemysław Sieciński: Zacytuję opinie innych ludzi. Środowisko, w którym jestem, mówi: Przemek, na ciebie warto postawić, ponieważ jeśli za coś się weźmiesz, to zrobisz to, jesteś kimś kto dotrzymuje słowa. Ja z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że na mnie można liczyć.

Paweł Makuch z pewnością też mógłby się tak określić.

Przemysław Sieciński: Być może tak, ale to co mieszkańcy Pruszkowa mówią dziś, nie jest takim obrazem, jaki osoba pełniąca urząd prezydenta chciałaby usłyszeć. Warto w pewnym momencie zderzyć własną optykę z optyką wyborców. Ja chcę dać wyborcom szansę wyboru kandydata, który ma podobne wykształcenie co Paweł Makuch, ma trochę inną ścieżkę kariery, ale jest gotów zostawić dotychczasowe życie i zająć się sprawami miasta. Mogę zadeklarować, że jeśli zostanę prezydentem Pruszkowa, kupię skuter albo inny jednoślad i będę codziennie objeżdżać miasto, aby sprawdzić, gdzie jest coś do poprawienia. Chcę w ten sposób inspirować nie tylko siebie, ale cały mój team, który znacznie podniesie poprzeczkę jakości wszystkich usług publicznych, poczynając od naprawy dziur w jezdniach, przez czystość, także powietrza, po stan zieleni miejskiej. My, w odróżnieniu od innych kandydatów, nie rozpoczęliśmy kampanii zapytaniem mieszkańców, czego od nas oczekują. My proponujemy im konkretną wizję, którą ja nazywam „Snem o Pruszkowie”. Są w niej zarówno małe rzeczy, które mają znaczenie każdego dnia, ale i duże, jak na przykład odważna wizja pierwszego w Pruszkowie tramwaju. Ale o tym opowiem więcej, gdy przyjdzie czas. 

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: