Pruszkowa problemy z jawnością
Konstanty CHODKOWSKI
Trwa zbiórka podpisów pod internetową petycją zorganizowaną przez redakcję portalu zpruszkowa.pl w sprawie utrzymania transmisji online z posiedzeń komisji Rady Miasta Pruszkowa.
16 listopada tego roku przestały obowiązywać przepisy wprowadzone na okoliczność pandemii COVID-19, na mocy których wszystkie posiedzenia rady miasta (w tym posiedzenia komisji) odbywały się zdalnie. Powołując się na nie, przewodniczący rady Krzysztof Biskupski (SPP) poinformował, że stacjonarne posiedzenia rady zostają przywrócone.
Co ciekawe, zadecydował przy tym, że internetowe transmisje z obrad będą prowadzone tylko z comiesięcznych sesji rady, zaś transmisje z posiedzeń komisji zostaną wstrzymane. “To był krótki, kategoryczny komunikat” – relacjonuje Sławomir Bukowski na łamach portalu zpruszkowa.pl. Decyzja przewodniczącego nie spotkała się ze sprzeciwem, ani nawet wątpliwościami ze strony pozostałych miejskich radnych.
Stan prawny
Zgodnie z obowiązującym prawem, bezwzględna jawność i dostępność posiedzeń rad gmin dotyczy przede wszystkim sesji rad gmin. Decyzję o tym, czy takimi samymi zasadami należy objąć również obrady komisji rad gmin, ustawa o dostępie do informacji publicznej (dalej: UDIP) pozostawia samym komisjom oraz przepisom innych ustaw. Stanowi o tym art. 18 ust. 2 UDIP.
Tym samym komisje rady gminy mają prawne umocowanie do samodzielnego decydowania o stopniu dostępności obrad dla szerszej publiki, z tym zastrzeżeniem, że wszelkie ograniczenia (w tym techniczne i lokalowe) nie mogą prowadzić do zapewnienia dostępu do obrad tylko osobom wybranym (art. 18 ust. 4 UDIP).
Z takim ograniczeniem wielokrotnie mieliśmy do czynienia w Pruszkowie w czasach przedpandemicznych, gdy komisje obradowały stacjonarnie, w ciasnych pomieszczeniach urzędu miasta, niezdolnych do pomieszczenia większej liczby osób. Posiedzenia, które wzbudzały co większe zainteresowanie, ściągały wielu mieszkańców, z których część nierzadko zwyczajnie nie mieściła się na sali i zmuszona była siadać na podłodze lub czekać na korytarzu przed wejściem.
A skoro takowe ograniczenia występują, to – w myśl art. 18 ust. 3 UDIP – należy im zaradzić. “Należy”, bo wynikający z tego przepisu obowiązek zapewnienia lokalowych lub technicznych środków umożliwiających wykonywanie prawa dostępu do informacji publicznej w całej Polsce traktowany jest po macoszemu i – co istotne – za jego niewykonanie nie przewidziana jest żadna sankcja. A skoro nie ma sankcji, to nie ma i obowiązku. Tym samym dbanie o realną dostępność mieszkańców do obrad przestaje być czymś, czym rady gmin zaprzątają sobie głowę.
Być może właśnie tym tokiem myślenia poszedł przewodniczący Rady Miasta Pruszkowa Krzysztof Biskupski, decydując się na kontynuowanie transmisji tylko tam, gdzie ustawowy obowiązek jest wyraźniejszy, tj. wyłącznie podczas sesji rady miasta. W pozostałych przypadkach, zdaje się, “nie trzeba” zostało odczytane równoznacznie z “nie należy” albo nawet “nie wolno”.
Jeden krok w przód i salto do tyłu
Czasy pandemii pokazały, że transmitowanie posiedzeń wszystkich komisji rady miasta przez internet jest nie tylko możliwe, ale i dobrze widziane w społeczności lokalnej. Do wiosny tego roku nagrania z transmisji zamieszczane były na miejskim kanale na platformie YouTube. Można było oglądać je na żywo lub odtworzyć w dogodnym dla siebie momencie.
Transmisje te cieszyły się niemałą popularnością – pod każdą z nich licznik wskazywał zwykle od 200 do nawet 2000 odtworzeń, co – biorąc pod uwagę generalnie niskie zainteresowanie sprawami lokalnymi wśród Polaków – było niemałym sukcesem. Zwłaszcza, jeśli porównać te statystyki z liczbą “stałych bywalców” na stacjonarnych, przedpanedmicznych posiedzeniach komisji. Wtedy liczba gości nie przekraczała zwykle kilkunastu osób (nie licząc kilku szczególnych posiedzeń, które sprowadzały do urzędu miasta po 50–70 osób).
Paradoksalnie okazało się, że pandemia, poza fatalnymi, przyniosła również pozytywne skutki, w tym między innymi (pośpieszną i wymuszoną z góry, ale zawsze) modernizację sposobu zarządzania samorządami w całej Polsce. Dla Pruszkowa była to namiastka współczesności, przed którą przez dekady wzbraniali się lokalni politycy.
Wzbraniali się i – wszystko na to wskazuje – wzbraniają nadal. Po zrobieniu małego kroku w przód nastał czas na gigantyczne salto do tyłu, bowiem gdy tylko przepisy pozwoliły na ponowne obniżenie standardów jawności i dostępności obrad, Rada Miasta Pruszkowa z ochotą z nich skorzystała.
Indywidualne strategie przetrwania
Skoro lokalni politycy nie chcą z własnej woli wszcząć prac nad usprawnieniem mechanizmów demokratycznych w Pruszkowie, rozwiązanie problemu postanowili wziąć na siebie mieszkańcy. Każdy na swój sposób. Spychologia i praktyka zamiatania problemów pod dywan, od dziesięcioleci dominująca w pruszkowskim magistracie, zmusza do obierania “indywidualnych strategii przetrwania”.
Jako redakcja zpruszkowa.pl zdecydowaliśmy się podjąć próbę załatwienia sprawy w sposób zgodny z naszymi przekonaniami i otwarcie demokratyczny. Zorganizowaliśmy publiczną zbiórkę podpisów pod petycją elektroniczną “w sprawie przywrócenia internetowych transmisji obrad wszystkich komisji Rady Miasta Pruszkowa”. Link do niej znajduje się tutaj. Wyrażenie wsparcia za przywrócenia transmisji online z posiedzeń komisji rady miasta zajmuje kilka minut i wymaga zaledwie kilku kliknięć.
Na inną strategię zdecydował się społecznik Arek Gębicz, prezes stowarzyszenia Za Pruszków!. Postanowił utworzyć publiczną zbiórkę pieniędzy na zakup specjalnej kamery używanej zwykle przez prywatne firmy do rejestrowania przebiegu zebrań. “System jest sprytny, kompaktowy i technicznie możliwe by było archiwizowanie komisji” - zapewnia Gębicz w opisie zrzutki. “Ze swojej strony deklaruję, że najważniejsze komisje, gdzie rozmawia się o strategicznych dla Pruszkowa sprawach, będą dostępne publicznie na kanale YouYube” – pisze. Jego plan, jak nietrudno się domyślić, polega na rejestrowaniu posiedzeń na własną rękę.
Cel zrzutki to 2500 złotych. W momencie pisania niniejszego artykułu na liczniku zebranych środków widnieje kwota 920 złotych.
Krytyka
Oczywiste korzyści płynące ze zwiększania transparentności życia publicznego w Pruszkowie nie są już tak oczywiste, gdy przyglądają się jej pruszkowscy politycy. Gwoli komentarza należy wspomnieć, że zwykli alergicznie reagować na próby śledzenia (a co dopiero oceniania i rozliczania) ich prac.
Radny Józef Moczuło (SPP) sugeruje, że postulat jawności wiąże się z lenistwem osób, którym zwyczajnie nie chce się wyjść z domu i udać na posiedzenia komisji osobiście.
Opinię tę podzielił Michał Brzeziński ze Stowarzyszenia Wspólnie Pruszków Rozwijamy – tego samego, z list którego w wyborach 2018 roku startował obecny prezydent Pruszkowa Paweł Makuch. W odniesieniu do zorganizowanej przez nas petycji Brzeziński napisał: “Widzę tą ankietę bardziej na zasadzie: «nie chce mi się wyjść z domu i wolę oglądać to z nogami na biurku przy okazji jedząc pączki» niż rzeczoną «jawnością życia publicznego»".
Przytoczył przy okazji fałszywy argument o rzekomej niskiej oglądalności transmisji obrad online. “Transmisje obrad na YT śledziło raptem kilkadziesiąt osób. I mowa raczej o liczbie bliżej 20 niż 80” – stwierdził. Z tezą tą nie zgadza się lokalna aktywistka Małgorzata Kochańska, która zauważa, że posiedzenia komisji regularnie osiągały na YouTube oglądalność rzędu od 200 do 800 odtworzeń, zaś co głośniejsze z nich dochodziły do 2000.
Z kolei Wiceprzewodniczący Rady Miasta Piotr Bąk (KO) w wypowiedzi udzielonej portalowi zpruszkowa.pl dopatruje się problemów, których (w razie przywrócenia transmisji) nastręczać mają między innymi kwestie takie jak: ochrona wizerunku urzędników i mieszkańców obecnych podczas obrad komisji, realizacja prawa do zabierania głosu przez mieszkańców, lub bliżej niedookreślony przez Bąka cyt. “charakter transmisji”.
Warto zauważyć, że te same problemy w magiczny sposób znikają i nie są podnoszone przez radnych, gdy transmitowane są sesje (a nie posiedzenia komisji) Rady Miasta. Czym obie te transmisje miałyby się od siebie różnić? Tego nie wie nikt.
Los petycji przesądzony?
Z sygnałów, które redakcja zpruszkowa.pl otrzymuje z kulis prac Rady Miasta wynika, że oficjalne poparcie polityków pruszkowskich dla (jakże fundamentalnego) postulatu jawności życia publicznego może okazać się palcem po wodzie pisane. Radnym nie wypada wszak oficjalnie opowiadać się przeciwko respektowaniu podstawowych praw obywatelskich. Z drugiej strony jednak preferowaliby, aby nie ułatwiać zadania tym, którzy o ich pracy chcieliby wiedzieć zbyt wiele.
Na stronie pruszkowskiego Biuletynu Informacji Publicznej nie publikuje się protokołów z posiedzeń miejskich komisji. Archiwalne nagrania z obrad, zamieszczane wcześniej na miejskim kanale YouTube, zostały usunięte pod fałszywym pretekstem wejścia w życie ustawy o dostępności cyfrowej.
Wszystko to odbywa się w warunkach rażącego naruszenia art. 19 ustawy o dostępie do informacji publicznej, który stanowi wprost o konieczności publikacji protokołów lub nagrań z posiedzeń rad gmin (zarówno w odniesieniu do sesji rad, jak i do obrad komisji). W przypadku Pruszkowa żaden z tych obowiązków nie jest wykonywany.
Realizacja zasady jawności i dostępności posiedzeń Rady Miasta Pruszkowa jest konsekwentnie, krok po kroku, “zwijana” i nic nie wskazuje na to, aby fakt ten zajmował radnych i miejskich urzędników chociaż w połowie tak bardzo, jak zajmuje ich cyt. “prawo mieszkańców i pracowników urzędu do ochrony wizerunku”.
Postulat przywrócenia transmisji internetowych z obrad komisji miejskich cieszy się poparciem kilku pruszkowskich radnych. Przynajmniej wtedy, gdy pytamy ich o to publicznie i gdy oni publicznie odpowiadają. Tam zaś, gdzie nasze oko nie sięga (albo teoretycznie nie powinno sięgać), Wiceprzewodniczący Rady Miasta Piotr Bąk naradza się z anonimowymi trollkontami co zrobić, aby “uwalić” petycję zaproponowaną przez naszą redakcję...