Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona Logo spotify - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Pruszków raczej uniknie kary za słabą segregację śmieci, ale mieszkańców i tak czeka podwyżka opłaty – nawet do 38 zł od osoby miesięcznie

Sławomir BUKOWSKI
Komisja Europejska zgodziła się, aby Polska obniżyła w tym roku wymagany poziom recyklingu – z 55 do 50 proc. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że władze Pruszkowa zamierzają podnieść mieszkańcom miesięczną stawkę za odbiór odpadów: z 34 do 38 zł.
Fot. Miejski Zakład Oczyszczania
Ilustracja: Fot. Miejski Zakład Oczyszczania

Urząd miasta rozstrzygnął przetarg na odbiór i zagospodarowanie odpadów od 1 stycznia 2026 roku. Kolejny raz wygrała spółka MZO. Koszt usługi w jej wykonaniu – wzrośnie.

O ryzyku podwyżki już kilka dni temu napisał Konrad Sipiera, były wiceprezydent Pruszkowa, dziś radny powiatu pruszkowskiego. „Czy mieszkańcy Pruszkowa zapłacą więcej za śmieci? 25 sierpnia 2025 r. MZO złożyło ofertę na odbiór i zagospodarowanie odpadów na kwotę 52 948 123,84 zł. To aż o ponad 9 mln zł więcej niż w poprzednim przetargu – wzrost o 21,16%! To realne ryzyko podwyżki opłat dla mieszkańców” – stwierdził. Komentarz zakończył apelem: „Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, jakie stanowisko (prezydent Pruszkowa – przyp. red.) zajmie w tej sprawie. I czy planuje chronić ich przed wzrostem opłat”.

Proponowaną od nowego roku stawkę miasto właśnie ujawniło. W portalu eSesja opublikowano projekt uchwały, w której mowa jest o 38 zł od osoby miesięcznie – o 4 zł więcej niż teraz (wzrost wyniósłby więc 12,5 proc.). Dla czteroosobowej rodziny oznacza to dodatkowy wydatek 192 zł rocznie. 

Historia zmian opłaty śmieciowej w Pruszkowie jest burzliwa. Do 2020 r. pruszkowianie płacili po 17 zł od osoby, ale wtedy władze miasta wspólnie z radnymi zafundowali 100-procentową podwyżkę – z 17 do 35 zł od osoby. W 2021 r. prezydent Paweł Makuch zaproponował niższą stawkę – 28 zł i taka obowiązywała do końca 2024 roku. Od 1 stycznia 2025 r. jest to już 34 zł. Warto pamiętać, że stawki opłat prezydent nie ustala samodzielnie – wszelkie jej zmiany wymagają zgody Rady Miasta Pruszkowa wyrażonej w uchwale. Nadchodząca podwyżka będzie już drugą w czasie trwającej raptem półtora roku kadencji Piotra Bąka.

Kary dla Pruszkowa raczej nie będzie

Informację o planowanej podwyżce dla mieszkańców warto zestawić z najnowszymi informacjami płynącymi z rządu, dotyczącymi zmniejszenia ryzyka kar dla gmin i miast nieradzących sobie z gospodarką odpadami i nieosiągających wymaganych ustawą poziomów recyklingu.

O widmie takich kar dla Pruszkowa mówiło się w tym roku dużo, a konkretnie ostrzegała przed nimi wiceprezydent Dorota Kossakowska, której podlegają sprawy związane z gospodarką odpadami. W maju, na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej i Finansów Miasta, zapowiadała: „Jeśli będziemy płacili kary, to te kary zapłacimy wszyscy”, choć prawda jest taka, że bezpośrednio obciążyłyby one budżet miasta, a nie mieszkańców.

W lipcu, kiedy wskutek niewywiązywania się przez Miejski Zakład Oczyszczania (spółkę, której większościowym udziałowcem jest miasto) z obowiązku opróżniania pojemników śmieci zaczęły wręcz zasypywać miasto, a ich segregacja na wielu osiedlach stała się niemożliwa, wiceprezydent Kossakowska w telewizji Tel-Kab pouczała, że segregacja to „praca dla wszystkich mieszkańców, nie dla urzędu, ale dla wszystkich mieszkańców, a zwłaszcza, jeśli chodzi o mieszkańców budynków wielorodzinnych”.

Choć wiele miast w Polsce wprowadza innowacyjne rozwiązania w dziedzinie gospodarowania odpadami, aby poprawić wskaźniki (pisaliśmy o tym TUTAJ), władze Pruszkowa poprzestały na załamywaniu rąk i formułowaniu ostrzeżeń, z których miało wynikać, że kary zabolą wszystkich.

Nieoczekiwanie z pomocą Polsce (i przy okazji Pruszkowowi) przychodzi Komisja Europejska. Zgodziła się, aby cel recyklingu odpadów na 2025 r. wyniósł 50 proc., a nie – jak planowano – 55 proc. Poinformował o tym Marek Goleń, dyrektor Departamentu Gospodarki Odpadami w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. – W lipcu otrzymaliśmy informację z Komisji Europejskiej, że po dwóch latach naszych starań pozwolono nam osiągnąć w tym roku cel recyklingu sprzed pięciu lat. Zgodnie z tą decyzją mamy do osiągnięcia wskaźnik 50 proc. – poinformował Goleń, cytowany przez PAP. Wskaźnik ma zostać skorygowany przy okazji nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.

Jeśli tak się stanie, Pruszków ma szansę uniknąć kary. W 2024 r. wskaźnik recyklingu wyniósł w naszym mieście 48,41 proc. (w zeszłym roku minimalny dozwolony poziom to było 45 proc.). Do progu brakuje więc bardzo niewiele.

Jak dużo gmin otrzymało dotąd kary za niewystarczającą segregację? Z danych resortu klimatu i środowiska, opublikowanych w marcu tego roku, wynika, że od 2020 roku wojewódzcy inspektorzy ochrony środowiska ukarali 1664 gminy na łączną kwotę prawie 82 mln zł. Dla przykładu: Ruda Śląska musiała zapłacić 1,3 mln zł, Bytom – około 1,2 mln zł, ale rekordzistą był Wrocław, dla którego kara wyniosła aż 6 mln zł.

Rządowy projekt nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, z już niższym wskaźnikiem recyklingu, ma zostać opublikowany pod koniec września.

Co zrobią pruszkowscy radni?

Ostateczna decyzja o podwyżce (lub jej braku) opłaty śmieciowej od nowego roku jest teraz w rękach radnych. Jaką decyzję podejmą? Z jednej strony władze Pruszkowa niewiele zrobiły, aby segregację odpadów poprawić – straszenie karami przez wiceprezydent Kossakowską trudno uznać za przejaw innowacyjnego podejścia do gospodarki komunalnej, a organizowanie akcji typu wymianki odzieży na ostateczne wskaźniki ma wpływ znikomy, jeśli nie żaden. Ogólny wzrost kosztów ma spaść na barki pruszkowian, bo miasto mu nie zapobiegło. Z drugiej strony, opłaty uiszczane przez mieszkańców powinny bilansować koszty systemu odpadowego, aby dopłaty z budżetu miasta były jak najmniejsze.

Niepokoić może to, że władze Pruszkowa oraz radni postanowili przeprocedować projekt uchwały w sprawie podwyżki w iście ekspresowym tempie. Na Komisji Gospodarki Komunalnej i Finansów Miasta będzie on omawiany i opiniowany w najbliższy wtorek 23 września. Dzień później zajmie się nim Komisja Ochrony Środowiska i Innowacyjności. Ostateczne głosowanie – już w czwartek na sesji rady miasta. W ciągu 3 dni radni mają więc zdecydować o zwiększeniu kosztów życia kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców. Warto jednak przypomnieć, że rok temu ci sami radni podwyżkę z 28 do 34 zł, zaproponowaną przez Piotra Bąka, przegłosowali niemal jednogłośnie, a dyskusja na sesji zajęła im... jakiś kwadrans.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: