Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona Logo spotify - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Prezydent Pruszkowa pierwszy raz od 2017 roku dostanie od radnych wotum zaufania i absolutorium budżetowe

Sławomir BUKOWSKI
W Pruszkowie wyniki obu głosowań nie zależą od dokonań prezydenta, ale od wielkości obozu politycznego, który go wspiera. Dziś kluby: Pruszków Obywatelski oraz Pruszkowska Wspólnota Samorządowa mają 13 radnych. Do tego doliczmy troje z KO. Głosowania będą więc czystą formalnością.
Prezydent Piotr Bąk
Ilustracja: Prezydent Piotr Bąk

Czy można rządzić miastem bez wotum zaufania od radnych i absolutorium udzielanego za wykonanie budżetu w poprzednim roku? Oczywiście, że tak, czego najlepszym przykładem był duet Paweł MakuchKonrad Sipiera w kadencji 2018–2024. Ówczesna ekipa przegrała niemal wszystkie coroczne głosowania będące oceną jej rządów. Dysponujący większością radni Koalicji Obywatelskiej oraz Samorządowego Porozumienia Pruszkowa (SPP) do władz miasta nastawieni byli wrogo i tę wrogość przy każdej okazji uzewnętrzniali. Do tego stopnia, że absolutorium dali tylko raz (za 2018 rok, kiedy to Makuch rządził miastem ledwie kilka tygodni – niemal do końca listopada włodarzem był zaś wywodzący się z SPP Jan Starzyński). Potem do końca kadencji Makuch na absolutorium nie miał już co liczyć. Wotum zaufania nie dostał zaś ani razu i nie pomagały jego twierdzenia, że wotum tak naprawdę udzielane jest całej kadrze urzędniczej, a nie tylko jemu jako szefowi.

Niechęć do Makucha była tak wielka, że rok temu radni KO i Pruszkowskiej Wspólnoty Samorządowej (PWS) nie dali prezydentowi ani absolutorium za wykonanie budżetu za 2023 rok, ani wotum zaufania, mimo że rządy w mieście w międzyczasie zdążył już przejąć – w wyniku wygranych wyborów – Piotr Bąk. Uznali, że choć oba głosowania dotyczą nowego włodarza, de facto są oceną działań poprzednika. Zastosowali przy tym sztuczkę. Ponieważ obie uchwały rada podejmuje bezwzględną większością głosów ustawowego składy (w Pruszkowie bezwzględna większość wynosi 12), gros radnych wstrzymało się od głosu: w przypadku wotum z tej opcji skorzystało 17, a absolutorium – 16. Głosów na „tak” było ledwie kilka, za mało, by wyniki obu głosowań były dla prezydenta pozytywne.

Potwierdzeniem wrogiego nastawienia do duetu Makuch – Sipiera była również zeszłoroczna kompromitująca wpadka Komisji Rewizyjnej, kierowanej wtedy przez Dorotę Kossakowską (dziś jest zastępcą prezydenta). Otóż komisja zarekomendowała nieudzielanie absolutorium budżetowego. Zgodnie z ustawą, projekt takiej uchwały, wraz z uzasadnieniem, przesłany został do zaopiniowania Regionalnej Izbie Obrachunkowej. I tu zdarzyło się coś, co teoretycznie nie miało prawa się zdarzyć: RIO dokument autoryzowany przez radną Kossakowską dosłownie zmiażdżyła. Zarzuciła Komisji Rewizyjnej, że ta… nie przeanalizowała dostatecznie dokumentów finansowych miasta! „Skład Orzekający Regionalnej Izby Obrachunkowej Warszawie stwierdza, że nie zachodzą przesłanki do uznania, że Komisja Rewizyjna Rady Miasta Pruszkowa dokonała skonkretyzowanej i dostatecznie udokumentowanej oceny całokształtu stopnia wykonania budżetu” – napisała. Nawet tak jednoznaczne stanowisko RIO nie przekonało jednak w 2024 roku pruszkowskich radnych do udzielenia absolutorium prezydentowi.

Dziś sytuacja jest diametralnie inna. Piotr Bąk rządził przez większą część 2024 roku, za który zostanie poddany ocenie. W Radzie Miasta Pruszkowa co prawda doszło do rozłamu (8 radnych KO doszło do wniosku, że z partią, dzięki której zdobyli mandaty, nie jest im po drodze – wyszli z klubu KO i założyli konkurencyjny Pruszków Obywatelski), jednak wraz 5 radnymi Pruszkowskiej Wspólnoty Samorządowej dysponują bezwzględną większością w 23-osobowej radzie. I okazują demonstracyjne poparcie obecnym władzom miasta. Za absolutorium i wotum zaufania z pewnością zagłosują też radni z 3-osobowego klubu Koalicji Obywatelskiej, z prostego powodu – nie wypada im nie poprzeć prezydenta, będącego członkiem tej samej partii.

Zaplanowana na czwartek 26 czerwca sesja absolutoryjna nie zapowiada więc większych emocji. Będzie bardziej politycznym manifestem niż okazją do rozliczeń i podsumowań.

Zresztą, na jakiekolwiek rozliczenia w tej kadencji chyba nie ma co liczyć. Obecna Rada Miasta Pruszkowa jest – jako całość – wyjątkowo słaba i wydaje się niezdolna nie tylko do głębszych analiz polityki finansowej, ale w ogóle do recenzowania działań władzy wykonawczej. Pogrążona w konfliktach personalnych zmaga się z zarzutami o łamanie Statutu Miasta podczas dokonywania roszad kadrowych w prezydium. Wygenerowała problemy z jawnością – Komisja Rewizyjna, kierowana obecnie przez radnego Łukasza Ruszczyka, co i rusz utajnia swoje posiedzenia, prowokując podejrzenia o ukrywanie przed mieszkańcami swojej pracy i decyzji.

Do tego dochodzi konflikt interesów. Mandatu radnej postanowiła nie składać – mimo wcześniejszych deklaracji – Julia Kossakowska (Pruszków Obywatelski), prywatnie córka wiceprezydent Doroty Kossakowskiej. Mamy więc sytuację, w której córka opiniuje i głosuje uchwały, w których przygotowaniu uczestniczy jej matka. Co więcej, na najbliższej sesji córka może współdecydować o wotum zaufania i absolutorium dla szefa swojej matki! Dlaczego Julia nie złożyła mandatu? Bo jak poinformowała, zmieniła zdanie. A przymusić jej do wycofania się z konfliktu interesów nie ma jak – w tej kwestii prawo nie daje mieszkańcom żadnych narzędzi.

Niejasnych sytuacji w radzie jest więcej. Na posiedzeniach komisji i sesjach przestał się zjawiać przewodniczący trzyosobowego klubu Koalicji Obywatelskiej Rafał Rogulski, który wcześniej zasiadał w prezydium rady, ale został stamtąd – z naruszeniem przepisów Statutu Miasta – odwołany. Rogulski nie odpowiada na pytania, dlaczego nie wykonuje już obowiązków wynikających z ustawy o samorządzie gminnym, która obliguje go do uczestnictwa w posiedzeniach. Nie odpowiada też na pytania, dlaczego nie złoży mandatu, by nie blokować miejsca. Jego znajomi mówią, że po prostu... „się obraził”.

W obecnej kadencji rada bywa miejscem wydarzeń, które chluby jej nie przynoszą. Jednym z najgłośniejszych było posiedzenie połączonych komisji: Ochrony Środowiska i Innowacyjności, którą kieruje Maria Biernacka (Pruszków Obywatelski) oraz Prawa, Administracji, Bezpieczeństwa i Polityki Społecznej pod przewodnictwem Michała Maja (także PO). Radni postanowili rozprawić się z problemem hulajnóg porzucanych przez użytkowników tak, że stwarzają zagrożenie dla pieszych. Okazało się, że radni przyszli nieprzygotowani, nie dysponują podstawowymi danymi, nie mają wiedzy, a na dodatek w trakcie obrad się pokłócili. Na trwającym półtorej godziny posiedzeniu niczego nie ustalili – udowodnili jedynie, że potrafią bić pianę jak mało kto. Jak więc wymagać od Rady Miasta Pruszkowa jakichś spektakularnych inicjatyw, skoro przewodniczący dwóch ważnych komisji nie są w stanie wyszukać w internecie ogólnie dostępnych informacji o hulajnogach?

Słabość władzy uchwałodawczej jest bardzo na rękę prezydentowi Piotrowi Bąkowi i jego ekipie. O ile kiedyś Paweł Makuch musiał negocjować swoje pomysły, mozolnie szukać dla nich większości i wiele batalii przegrywał, o tyle Bąk rządzi bez konieczności układania się z radnymi – w żadnej sprawie. W Pruszkowie nastał swoisty prezydencki model władzy, w którym decyzje zapadają na Kraszewskiego, a radni tylko je przyklepują – nawet wtedy, gdy się między sobą o jakieś drobiazgi pokłócą. Przyklepanie także wotum zaufania i absolutorium dla prezydenta jest w tym roku w Pruszkowie oczywistą oczywistością.

(Fot. oficjalny profil FB Piotra Bąka, Prezydenta Miasta Pruszkowa) 

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: