Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Pojechałem nową linią R1. To była podróż pełna niespodzianek

Sławomir BUKOWSKI
Gdzie oni zrobili ten przystanek?! Gdzie jest jakiś rozkład? Przyjedzie, nie przyjedzie? Poszukanie odpowiedzi na te pytania, wierzcie mi, dostarczyło mi dużo niekoniecznie pozytywnych emocji.

Gdzie oni zrobili ten przystanek?! Gdzie jest jakiś rozkład? Przyjedzie, nie przyjedzie? Poszukanie odpowiedzi na te pytania, wierzcie mi, dostarczyło mi dużo niekoniecznie pozytywnych emocji.

Poniedziałek 4 listopada, pierwszy dzień kursowania nowego autobusu R1 z Pruszkowa, przez Raszyn, do pętli P&R Aleja Krakowska w Warszawie, popularnie nazywanej Okęcie (choć z terminalem na lotnisku nie ma nic wspólnego). Poza wzmianką na lokalnym portalu informacji o autobusie próżno było szukać. Na stronie Urzędu Miasta Pruszkowa – ani słowa. Raszyn rozkład jazdy opublikował, ale dopiero w poniedziałek, jednak skrzętnie ukrył przed ciekawskimi. Żeby go znaleźć, trzeba kliknąć w zakładkę „Informator”, a następnie w „Transport publiczny”. Dotrze tam tylko ktoś zdeterminowany.

Postanawiam przetestować nowe połączenie. Jestem w Warszawie, na Mordorze. Celuję w autobus odjeżdżający z Okęcia do Pruszkowa o 16.14. To nie jest łatwe. Muszę sobie wyliczyć, ile będę jechał, uwzględniając nieśmiertelne korki na Marynarskiej. Jak przyjadę za wcześnie, będę stał i marzł. Jeśli się spóźnię, kolejny kurs dopiero za dwie godziny – żeby nie czekać musiałbym kombinować z przesiadkami przez Janki czy Opacz. Ale udaje się, na pętlę na Okęciu docieram o 15.55.

Pada deszcz, szybkim krokiem wchodzę na zadaszony węzeł przesiadkowy. I tu pierwsza zagadka: skąd odjeżdża R1? Wyciągam komórkę, odnajduję w internecie rozkład, pierwszy przystanek nazywa się: P&R Aleja Krakowska 06. No to szukam. Stanowiska odjazdowe mają oznaczenia: Peron 1, 2, 3… Szóstki nie ma. Stanowisk jest sześć, może siedem. Chodzę od jednego do drugiego, wypatruję rozkładu do Pruszkowa. Nie ma. Co ciekawe, na stanowiskach (choć nie wszystkich) odnajduję też numery przystanków, a te różnią się od numerów peronów, jednak są powyżej 10. Robię ze dwa kółka i staję się coraz bardziej nerwowy.

Wkładam głowę do jakiegoś autobusu ZTM i pytam o przystanek numer sześć. – Nie mam pojęcia. A gdzie pan jedzie? – pyta kierowca. – R1 do Pruszkowa – odpowiadam. Oczy kierowcy robią się okrągłe. – Tutaj takiego autobusu nigdy nie było. Musi pan jechać tramwajem do Ochoty i dalej pociągiem – radzi. Widzę że się nie dogadamy, więc szukam dalej.

Obok zadaszonej części centrum przesiadkowego jest samotny przystanek. Pędzę. Ma numer 13, czy coś takiego… Przez głowę zaczynają mi przelatywać słowa z soczystą literą „r” pośrodku. Rozglądam się. Deszcz kapie mi na głowę. W oddali, w ciemnościach, przy alei Krakowskiej, ale już nie na pętli, majaczy jeszcze jeden przystanek, a na nim ludzie. Ostatnia szansa. Biegnę tam, bo już 16.10. JEST! P&R Aleja Krakowska 06.

Podchodzę do gabloty z rozkładami. Dużo kierunków. Grójec, Końskie, Odrzywół. Jest nawet Lądek Zdrój. Pruszkowa nie ma. Obchodzę gablotę ze wszystkich stron. Oglądam naklejki na szybach we wiacie. Im bardziej szukam, tym bardziej nie ma. Patrzę na zegarek, jest 16.12. Podejmuję decyzję: stoję i czekam do 16.30. Jak nie przyjedzie, to jadę do domu przez Janki, a wieczorem siadam do komputera i obsmarowuję autorów całego tego przedsięwzięcia. Nawet układam sobie w głowie, co napiszę.

I nagle… WIDZĘ GO… Z bocznej uliczki wyjeżdża biały bus. Mercedes. Z przodu tablica: Pruszków. Jest 16.16. Macham jak głupi ręką, żeby kierowca zobaczył, że ktokolwiek chce z nim jechać. Wsiadam. A za mną…. jeszcze trzy osoby: dwóch mężczyzn i kobieta. Proszą kolejno o bilet do Pruszkowa i płacą po 4 złote. No to jest nas czwórka, jak na pierwszy dzień można by powiedzieć: tłok. Ruszamy, jest 16.18.

Docieramy do pierwszego przystanku, raptem sto metrów dalej. Nazywa się Szyszkowa. Kierowca otwiera drzwi, wsiada kobieta. „Pewnie chce do Grójca” – myślę. Ale ta kupuje bilet do… Pruszkowa. Jedziemy, przeciskając się przez korki. Mijamy kilka przystanków. W Raszynie ktoś macha ręką. Wsiada mężczyzna. I prosi o bilet… znowu nie do Grójca.

Skręcamy w prawo i lawirujemy bocznymi uliczkami. Po którymś zakręcie słyszę, jak kierowca mówi: „udało mi się wreszcie wcelować w tę ulicę”. Myślę sobie: „To do tej pory pudłowaliśmy?”. Przejazd przez Michałowice przypomina rejs statkiem podczas sztormu. Ulice pełne są ograniczników prędkości i co kilkadziesiąt metrów autobus robi hopkę. Po dziesiątej hopce już wiem, że jak ktoś ma chorobę lokomocyjną, powinien podróżować z torebką foliową. Tak na wszelki wypadek. W pewnym momencie zatrzymujemy się. Wsiadają… kolejne dwie osoby. – Są bilety dla emerytów? – pytają. Kupują dwa ulgowe, a jakże, do Pruszkowa. No to jest nas ośmioro.

Wysiadam przy McDonaldzie w Pruszkowie. Godzina 16.55, dziesięć minut po rozkładowym czasie przyjazdu. Moja podróż trwała 37 minut. Akceptowalnie, zważywszy na korki w Alei Krakowskiej.

Wnioski? Po pierwsze, należy się nagana dla organizatorów linii, zarówno z Raszyna, jak i Pruszkowa. Na żadnym przystanku na trasie nie ma rozkładu, w internecie brakuje też informacji, gdzie na Okęciu szukać autobusu. Nie wyobrażam sobie emerytów biegających w deszczu po alei Krakowskiej od stanowiska do stanowiska. Po drugie, szkoda że autobus nie wjeżdża do centrum przesiadkowego, co zmusza do pokonywania sporych odległości. Po trzecie, mam nadzieję, że prezydentowi Pruszkowa uda się jednak doprowadzić do honorowania na tej linii biletów metropolitalnych. No i po czwarte, częstotliwość kursów (raz na dwie godziny) nie jest rewelacyjna.

A teraz plusy. Autobus jest nowiutki, czysty, wygodny. Mimo że to bus, odległości między fotelami są spore, nawet ja, choć mam blisko 190 cm wzrostu, siedziałem swobodnie. Kierowca bardzo grzeczny. Czas przejazdu przyzwoity – spodziewałem się, że w porze maksymalnego szczytu będę jechał co najmniej godzinę. No i aż ósemka pasażerów, mimo niemal zerowej informacji o tym, że połączenie już działa. A ja serio myślałem, że będę podróżował sam…

O czym to świadczy? Dla pruszkowiaków pracujących na Okęciu linia R1 to dogodny dojazd do pracy, konkurencyjny czasowo i cenowo wobec podróży kolejką WKD. Nie wykluczam nawet, że z czasem zamiast kilkunastoosobowego busa linię będzie musiał obsługiwać duży, pojemny autobus.

Jednak funkcjonowanie R1 na stałe nie jest jeszcze przesądzone. W środę 6 listopada na nadzwyczajnej sesji rady miasta pruszkowscy radni będą głosować nad upoważnieniem dla prezydenta Pawła Makucha do podpisania z władzami Raszyna porozumienia dotyczącego współfinansowania tej linii. Jeśli się nie zgodzą, autobus będzie jeździł zapewne tylko do końca roku. Jeśli jednak dadzą zielone światło, linia na Okęcie pozostanie na dłużej.

Informujemy, że Gmina Raszyn uruchomiła linię autobusową R1 na trasie : Pruszków: Osiedle Staszica, Jasna, Ołówkowa,…

Opublikowany przez Komunikacja Miejska w Pruszkowie Wtorek, 5 listopada 2019

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: