Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Pojawia się i znika. Czy radny Jacek Rybczyński wciąż jest członkiem SPP?

Sławomir BUKOWSKI
Największy klub w Radzie Miasta Pruszkowa usunął radnego ze swojej strony internetowej. Na pytanie, dlaczego to zrobił, zareagował… przywracając go.
Rybczynski.jpg
Ilustracja: Rybczynski.jpg

Jacek Rybczyński to legenda koszykówki. Multimedalista mistrzostw Polski, w barwach klubów z Pruszkowa rozegrał 315 meczów, z tego 139 w ekstraklasie. Dziś jest szkoleniowcem – do niedawna w klubie Lider Pruszków, dziś MKS. Już czwartą kadencję zasiada w radzie miasta, sukces wyborczy za każdym razem osiągał startując z list Samorządowego Porozumienia Pruszkowa. Jednak dziś jego polityczną przynależność trudno zdefiniować – mają z tym problem także jego klubowi koledzy.

– Znajomi powiedzieli mi, że na stronie internetowej SPP została umieszczona galeria radnych tego klubu. Ale beze mnie. Nikt mnie nie poinformował, że zostałem z klubu usunięty – mówi Jacek Rybczyński portalowi zpruszkowa.pl. Opowiada, że z upływem czasu odczuwa coraz większy ostracyzm ze strony radnych SPP, wzmagający się z każdym głosowaniem, w którym wbrew klubowym ustaleniom popiera projekty uchwał zgłaszane przez Pawła Makucha. Apogeum niechęci nastąpiło w sierpniu, kiedy zagłosował za wotum zaufania dla prezydenta i za udzieleniem mu absolutorium. – W zasadzie nie jestem już traktowany jako członek SPP, choć nikt mi tego wyraźnie nie oznajmił. Głosuję zgodnie ze swoim sumieniem, popieram projekty dobre i jestem przeciwko złym. Nie interesują mnie zabawy w politykę, nie będę głosował przeciwko czemuś tylko dlatego, że klub tak zdecydował, nie widzę powodu, żeby hamować rozwój miasta – tłumaczy.

Czy radny formalnie jest już poza SPP? Zadaję to pytanie przewodniczącemu klubu Karolowi Chlebińskiemu, ale ten odmawia komentarza. Wysyłam mu zrzut strony internetowej, gdzie w galerii umieszczonych jest tylko ósemka radnych, bez Rybczyńskiego. Chlebiński dziękuje za zwrócenie uwagi i odpisuje, że wyjaśni to z osobami odpowiedzialnymi za stronę. „Jacek jest członkiem SPP, nic mi nie wiadomo na temat jego usunięcia z klubu” – kwituje. Już po godzinie… na stronie SPP widnieje komplet radnych, którzy dostali się do rady z listy tego ugrupowania, zdjęcie Jacka Rybczyńskiego jest prezentowane jako ostatnie.

Radni Samorządowego Porozumienia Pruszkowa od początku tej kadencji próbują, nie bez trudności, zdefiniować swoją politykę. Po tym, jak zaraz po wyborach Paweł Makuch odmówił desygnowania na swego zastępcę Michała Landowskiego (wiceprezydenta z czasów Jana Starzyńskiego), usadowili się na pozycji krytyków nowej ekipy kierującej miastem. Kilka osób uchodzących w SPP za decyzyjne optowało nawet za utrącaniem pomysłów Makucha przez 5 lat, aby maksymalnie utrudnić mu rządzenie. Dzięki temu w 2023 roku Makuch mógłby być pokazywany jako nieskuteczny włodarz, co ułatwiłoby SPP przeprowadzenie kampanii dla własnego kandydata, na przykład Michała Landowskiego.

Wśród pomysłów był też taki, aby przez całą kadencję konsekwentnie nie udzielać Makuchowi wotum zaufania oraz absolutorium. O ile jednak trudno wyrzucać do kosza wszystkie projekty prezydenta – łatwo wtedy zostać posądzonym o złośliwą obstrukcję – o tyle plan dotyczący wotum i absolutorium chyba zaczyna być realizowany. W sierpniu prezydent absolutorium nie dostał, bo radni SPP oraz KO solidarnie wstrzymali się od głosu (wstrzymanie się działa w tym przypadku podobnie, jak wciśnięcie przycisku „przeciw”) – mimo że pozytywną opinię na temat wykonania budżetu w 2019 roku wystawiła Regionalna Izba Obrachunkowa. Ani radni SPP, ani z KO nie wytłumaczyli mieszkańcom, dlaczego tak zagłosowali, jeden z nich ogólnikowo stwierdził jedynie w mediach społecznościowych, że prezydent „mógł wykonać budżet lepiej”. Co się jednak kryje pod tym „lepiej” – nie wiadomo.

Jacek Rybczyński nietrzymający się ustaleń kierownictwa klubu co do sposobu głosowania kluczowych uchwał stwarza dla SPP problem wizerunkowy. Tak samo, jak problemem było w 2018 roku przyjęcie przez Beatę Czyżewską propozycji złożonej jej przez Makucha dotyczącej objęcia funkcji wiceprezydenta. Klub SPP w oficjalnym oświadczeniu odciął się od tej decyzji: „Przyjęcie tej zaszczytnej funkcji jest osobistą decyzją Pani Czyżewskiej, podjętą bez poparcia SPP” – napisał. Nie padło stwierdzenie, że zostaje ona z SPP wyrzucona – w kilku fejsbukowych komentarzach można jednak było przeczytać o „zdradzie”. Beata Czyżewska, wcześniej bardzo poważana i lubiana, spotyka się dziś z podobnym ostracyzmem ze strony dawnych klubowych kolegów, co Rybczyński.

Nie ulega wątpliwości, że mimo buńczucznych wypowiedzi SPP walczy o przetrwanie na lokalnej scenie politycznej. Każdy udana inwestycja Pawła Makucha to ujemny punkt dla tego ugrupowania. Radny Karol Chlebiński już parokrotnie na sesjach analizował, czy zakończenie ważnych dla mieszkańców inwestycji nie zbiegnie się z kampanią wyborczą w 2023 roku – w potencjalnych sukcesach Makucha upatruje, jak widać, realnego zagrożenia dla siebie i swoich kolegów. Ale zagrożeń dla SPP może być więcej. Jeżeli o fotel prezydenta ubiegać się postanowi ponownie Piotr Bąk z Koalicji Obywatelskiej, szanse kandydata SPP spadną. A do gry może wejść jeszcze społecznik Arek Gębicz, który póki co nie deklaruje się ze startem, ale też żadnych pogłosek z tym związanych nie dementuje.

Klub SPP to dziś formalnie 9 radnych. Jeśli Jacek Rybczyński dyscypliny głosowania nie respektuje, to SPP wraz z czwórką radnych KO plus kontestująca większość pomysłów prezydenta Eliza Kurzela dysponują wciąż większością 13 głosów w 23-osobowej radzie miasta. To oczywiście czyste polityczne kalkulacje, jednak podejście na zasadzie „my – oni” staje się w pruszkowskiej radzie miasta bardzo widoczne, uniemożliwiając coraz częściej rzeczową i pozbawioną emocji dyskusję nad konkretnymi pomysłami dotyczącymi przyszłości miasta.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: