Podsumowujemy 2022 rok. Dziesięć wydarzeń, które zmieniły Pruszków
Sławomir BUKOWSKI
10. Mamy to! Czyli autobus do Warszawy
To był wielki dzień. 10 stycznia 2022 roku po raz pierwszy w historii stała, regularna linia ZTM połączyła Pruszków z Warszawą. Porannym kursem z osiedla Staszica pojechał sam prezydent Paweł Makuch. Nic dziwnego, uruchomienie połączenia autobusowego ze stolicą było jedną z jego kluczowych obietnic wyborczych.
Czy linia zdobyła uznanie pasażerów? Tak sobie. Rozczarowani są ci, którzy liczyli, że autobusy będą jeździć 7 dni w tygodniu od rana do wieczora, tak jak 716 i 717 do Piastowa. Rozczarowani są ci, którzy liczyli na częste kursy. Autobusy odjeżdżają co 30 minut (podczas gdy np. 717 do Piastowa co 20 minut w szczycie). Rozczarowani są ci, którzy liczyli na sensowny rozkład jazdy. Okazuje się, że linia 817 w miarę punktualnie działa tylko rano. Po południu autobusy utykają w korkach łapiąc nawet 45-minutowe opóźnienia. W efekcie duża część mieszkańców osiedli Staszica i Bolesława Prusa, którzy rano jadąc do pracy wybierają 817, po południu wracają SKM albo WKD, bo nie chcą marznąć na przystankach modląc się, żeby autobus w ogóle przyjechał.
Urząd Miasta Pruszkowa (nasze miasto współfinansuje tę linię) już dwa miesiące temu obiecywał, że rozkład jazdy 817 zostanie poprawiony tak, aby dopasować go do rzeczywistych czasów przejazdu. Ale tylko obiecywał.
9. Prawo radnemu nie pozwala? Więc radny zmienia prawo
Pisanie prawa „pod siebie” stało się domeną większości parlamentarnej w obecnej kadencji, a że przykład idzie z góry, więc próbkę takiego podejścia do legislacji mieliśmy w tym roku także w Pruszkowie.
Radni wiosną powołali nadzwyczajną komisję ds. problemów hydrologicznych, która miała monitorować i inspirować działania związane z remontem jazu na Utracie. Jej przewodniczącym wybrano Olgierda Lewana (SPP). Szybko okazało się, że złamano prawo. Zgodnie ze Statutem Miasta Pruszkowa (statut to coś na kształt konstytucji miasta) radny nie może przewodniczyć więcej niż jednej komisji, tymczasem Lewan stoi na czele Komisji Prawa, Administracji i Bezpieczeństwa. W atmosferze przesyconej ironicznymi komentarzami, że szef Komisji Prawa nie zna prawa, Lewan złożył rezygnację z szefowania komisji hydrologicznej.
O problemie pewnie by zapomniano, gdyby nie to, że Komisja Prawa kierowana, przypomnijmy, przez Olgierda Lewana, postanowiła rozpocząć procedurę zmiany statutu miasta tak, aby umożliwić pruszkowskim radnym przewodniczenie więcej niż jednej komisji na raz! Propozycja zmiany konkretnego przepisu przybrała postać tajemniczej wrzutki, pod którą nie był podpisany żaden radny. Tę wrzutkę zreferował podczas obrad komisji… a jakże, sam Olgierd Lewan.
Z prób pisania prawa „pod siebie” ostatecznie nic nie wyszło. Po krytyce poczynań Komisji Prawa pomysł nowelizacji statutu miasta nagle przestał być dla komisji istotny. Temat odłożono.
Dlaczego temat ma wysoką rangę społeczną? Otóż mieszkańcy dostali jasny i czytelny sygnał, że władzy lokalnej nie wolno przestawać patrzeć na ręce nawet przez chwilę. Dla niektórych radnych własny interes może być wielokroć bardziej istotny niż interes miasta.
8. Hulajnogą miejską po Pruszkowie
W marcu Pruszków dołączył do grona europejskich metropolii, po których można poruszać się elektryczną hulajnogą. 150 jednośladów rozstawiła na ulicach spółka Lime. Nie jest to tania zabawka. Minuta jazdy kosztuje aż 69 groszy! Mimo mało zachęcających cen hulajnogi zyskały grono zwolenników. Pozwalają szybko przedostać się z punktu A do B bez czekania na autobus czy żmudnej wędrówki. Strefa, w której można hulajnogi wypożyczać i zwracać, wkrótce została poszerzona, a w Pruszkowie jednoślady, wypożyczane na identycznych zasadach, porozstawiała kolejna spółka – Tier.
Hulajnogi, jak każda z nowość, z początku miały przeciwników grzmiących na lokalnych forach internetowych, że jednoślady będą tarasować chodniki. Jak to z reguły bywa, z czasem krytyka przycichła, a widok mieszkańców płci obojga śmigających hulajnogami po mieście stał się czymś zwyczajnym.
Niewykluczone, że w 2023 roku hulajnogi staną się w Pruszkowie jedynym miejskim w pełni ekologicznym środkiem transportu. Władze Pruszkowa postanowiły bowiem zlikwidować system Pruszkowskiego Roweru Miejskiego – bez uprzedzenia i jakichkolwiek konsultacji z własnymi mieszkańcami, robiąc duży krok w tył w procesie budowy nowoczesnego, przyjaznego i ekologicznego miasta.
7. Grzegorz Zegadło żegna się ze stanowiskiem dyrektora Książnicy Pruszkowskiej
Grzegorz Zegadło, człowiek-instytucja, wieloletni dyrektor Książnicy Pruszkowskiej, bibliotekarz i animator kultury, odchodzi z pracy!
Ta informacja była szokiem dla wielu mieszkańców. Odejście z pracy nie było inicjatywą Grzegorza Zegadły. To w Urzędzie Miasta Pruszkowa zapadła decyzja, że musi on zakończyć pracę w miejskiej bibliotece. Zegadło rozwijał działalność wydawniczą i kulturalną prowadzonej przez siebie instytucji. Nakładem Książnicy Pruszkowskiej ukazywały się książki o historii miasta, pruszkowskim sporcie oraz publikacje literackie (zbiory poezji, zbiory opowiadań). Książnica była też organizatorem wielu cyklicznych wydarzeń artystycznych – Saloników z Kulturą, konkursów poetyckich oraz spotkań autorskich.
Nowy dyrektor Książnicy Pruszkowskiej nie został jeszcze wybrany, przez miasto przetaczają się jedynie plotki o aspiracjach na to stanowisko osób powiązanych rodzinnie z niektórymi prominentnymi pruszkowskimi politykami.
6. Wojna o Błękitną. Panie prezydencie, z nami trzeba się liczyć!
Z mieszkańcami należy rozmawiać. Władze Pruszkowa, choć deklarują od początku kadencji, o tej zasadzie regularnie zapominają. I właśnie to było powodem sporu, jaki rozgorzał w Malichach.
Urząd miasta postanowił przebudować biegnącą wzdłuż torów WKD od Tworek aż do Malich uliczkę Błękitną. A w zasadzie zbudować ją od podstaw, bo miejscami to gruntowa droga albo wąska ścieżka. Urząd poszedł po całości – zaplanował normalną dwukierunkową jezdnię (a przynajmniej tak zapisał w dokumentach przetargowych). Mieszkańców to rozsierdziło, bo po pierwsze, życzą sobie jedynie utwardzenia istniejących fragmentów, a na pozostałych stworzenia ścieżki rowerowej, a po drugie, nikt ich nie zapytał o zdanie. Poczuli się zlekceważeni i postawieni przez faktem dokonanym.
Postanowili działać. Zaczęli od wystosowania petycji, w której wyrazili swój sprzeciw – zebrali pod nią ponad pół tysiąca podpisów. Jak na Pruszków, to bardzo dużo. Petycja trafiła do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji rady miasta i tam w drodze głosowania uznana została za zasadną.
Przyparte do ściany władze Pruszkowa ustąpiły. Najpierw zaprosiły do urzędu na spotkanie delegatów mieszkańców z Malich, a potem zorganizowały wizję w terenie z udziałem projektantów. – Postulaty mieszkańców zostaną spełnione – zadeklarował wiceprezydent Konrad Sipiera. Czy zostały? Można założyć, że tak, choć proces planistyczny wciąż trwa. Błękitna przebudowy doczeka się jednak nieprędko, zapewne nie wcześniej niż w 2024 roku – o ile w budżecie miasta znajdą się pieniądze. A z tymi jest coraz bardziej krucho,
5. Mieszkańcy ratują park Potulickich
Gdyby przygotować ranking przykładów największej indolencji Urzędu Miasta Pruszkowa, ta sprawa miałaby szansę zwyciężyć.
Park Potulickich to nasza perełka przyrodnicza i historyczna. Każdy mieszkaniec widział też zapewne, jak każdego lata poziom wody w stawach niebezpiecznie się obniża i dochodzi do śnięcia ryb. Ale nie w 2022 roku. Tym razem stawy były pełne wody. Jak to możliwe? Ulewy i powodzie przez cały sezon? Cud? A może wzięło i się samo naprawiło?
Nic z tych rzeczy. To grupa mieszkańców, pod wodzą społecznika Arka Gębicza, zaczęła udrażniać kanał zasilający stawy – wybierać muł, czyścić przepusty, rozszczelniać bobrzą tamę. Wśród aktywistów byli funkcjonariusze Społecznej Straży Rybackiej. Przez wiele miesięcy robili to, co leży w obowiązkach Urzędu Miasta Pruszkowa, a konkretnie Wydziału Ochrony Środowiska. Poświęcali prywatny czas, pracowali ręcznie, bez profesjonalnego sprzętu, nie dostając za to ani złotówki wynagrodzenia i walcząc z internetowym hejtem, przy całkowitej bierności i milczeniu radnych z Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska, którzy słowo „aktywność” rozumieją raczej jako „siedzieć przy stole i gadać”.
Społeczna krytyka braku nadzoru urzędu miasta nad wymagającym pilnych działań ekosystemem parku Potulickich, która trwa od dobrych kilku lat, doprowadziła do tego, że urząd w końcu wziął się do pracy – wyłonił w przetargu firmę, a ta późną jesienią zajęła się pogłębianiem kanałów doprowadzających wodę do stawów. Z jakim skutkiem? Przekonamy się w 2023 roku.
4. Bitwa o łącznik
Ta sprawa podzieliła mieszkańców. Część twierdziła, że budowa łącznika ulic Sienkiewicza i Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej, oznaczająca wycinkę części drzew na skwerku przy dworcu PKP, to barbarzyński i bezsensowny z komunikacyjnego punktu widzenia zamach na przyrodę. Druga część argumentowała, że skwerek to miejsce spotkań żulerii, śmierdzące i zaniedbane, a łącznik usprawni ruch w centrum miasta. Pierwsi skrzyknęli pikietę na skwerku, na którą przyszła śmietanka pruszkowskich aktywistów. Drudzy odpowiedzieli, że setka pikietujących (bo tyle osób zjawiło się w słoneczne letnie weekendowe popołudnie) to żadna pikieta, skoro w Pruszkowie mieszka 60 tysięcy osób.
Łącznik powstał. Opinie o nim pozostały podzielone. Przeciwnicy mówią, że często się korkuje, więc roli nie spełnił. Zwolennicy odpowiadają, że wyprowadził część ruchu z ulicy Kościuszki, a o to właśnie chodziło.
Szansa, że zwolennicy i przeciwnicy osiągną porozumienie, jest niewielka. A łącznik już w Pruszkowie zostanie.
3. Pruszkowskie Stowarzyszenie Mieszkańców zarejestrowane!
To godny naśladowania przykład tzw. inicjatywy oddolnej. Grupa obywateli mieszkających w zasobach Pruszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej powołała stowarzyszenie. Inicjatywa była pokłosiem sierpniowego Walnego Zebrania Członków Spółdzielni, w trakcie którego mieszkańcy podjęli – nieudaną – próbę odwołania zarządu PSM. Wśród członków-założycieli stowarzyszenia znaleźli się Łukasz Ruszczyk i Piotr Stokowiec – aktywiści znani z walki o prawa lokatorów.
Stowarzyszenie nazywa się „Pruszkowskie Stowarzyszenie Mieszkańców – jesteśmy u siebie" i jest to wybór nieprzypadkowy – skrót PSM ma się kojarzyć ze spółdzielnią. Aktywiści chcieli w ten sposób zaznaczyć, że będą walczyć o zwiększenie transparentności i poprawę zarządzania na osiedlach PSM.
„Określiliśmy, że najważniejszymi celami na najbliższy rok jest wzrost transparentności i jawności działań organów Pruszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej oraz wprowadzenie na walnym zgromadzeniu zmian zasad jej funkcjonowania poprzez wprowadzenie nowego statutu i regulaminów, które będą sprzyjały mieszkańcom” – napisali założyciele stowarzyszenia w komunikacie skierowanym do mieszkańców Pruszkowa. „Powyższe cele chcemy osiągnąć poprzez współpracę z organami spółdzielni (ale na partnerskich warunkach!), przygotowanie i wprowadzenie nowo brzmiących podstawowych dokumentów spółdzielni, aktywizację członków i mieszkańców spółdzielni do udziału w walnym zgromadzeniu. Będziemy podejmowali rozmowy, dyskusje, kampanie a w razie potrzeby kroki prawne by osiągnąć założone cele”.
2. Czy pan mnie nagrywa? Pruszkowianie walczą o jawność życia publicznego i przestrzeganie Konstytucji RP
Władza nie lubi, jak ktoś ją obserwuje. A część pruszkowskich radnych ma na tym punkcie tak dużą alergię, że wolą łamać przepisy samej Konstytucji RP niż budować społeczeństwo obywatelskie. Dokładnie widać to na filmie, zarejestrowanym przez społecznika Arka Gębicza, a opublikowanym na fejsbukowym profilu Jestem z Pruszkowa – radni Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska, kierowanej przez Karola Chlebińskiego (SPP), każą mieszkańcom uprzedzać o włączaniu kamer i sugerują im, że są źle wychowani (choć Konstytucja gwarantuje każdego obywatelowi wstęp na takie posiedzenia z możliwością rejestracji obrazu i dźwięku).
Film okazał się hitem, w całej Polsce zobaczyło go ponad 200 tys. internautów. Polacy dosadnie skomentowali antyobywatelskie nastawienie części pruszkowskich radnych. Film udostępniły też na swoich profilach organizacje społeczne walczące o jawność życia publicznego.
W Pruszkowie ta walka jest wielowątkowa. Redakcja zpruszkowa.pl złożyła w Biurze Rady Miasta petycję podpisaną przez blisko 200 mieszkańców o zachowanie transmisji obrad komisji Rady Miasta Pruszkowa w internecie (przewodniczący rady Krzysztof Biskupski z SPP postanowił bowiem transmisje zlikwidować). Wraz z aktywistami walczy też, aby nagrania obrad – jeśli w ogóle są – nie były usuwane z kanału YouTube (dzięki temu każdy mieszkaniec Pruszkowa mógłby je sobie obejrzeć w dogodnym dla siebie momencie) oraz by mieszkańcy byli dopuszczani do głosu na sprawiedliwych zasadach.
Mimo że pierwsze prośby mieszkańców o zwiększenie jawności były formułowane już w połowie 2021 roku, do dziś radni żadnych wiążących decyzji w tej sprawie nie podjęli – sprawiają wrażenie, że grają na czas, a temat traktują jak gorący kartofel.
Nastawienie radnych do mieszkańców Pruszkowa, walczących o nic więcej tylko respektowanie konstytucyjnych praw w duchu wolności obywatelskich, najlepiej ilustruje fragment mejla rozesłanego przez wiceprzewodniczącego Rady Miasta Pruszkowa, radnego Koalicji (nomen omen) Obywatelskiej Piotra Bąka. Radny nazwał w nim zaangażowanych w sprawę mieszkańców grupą „kilku panów" działających z pozycji siły, którym brakuje logicznych argumentów i którzy są nieskłonni do dialogu.
Batalia o demokratyzację pruszkowskiej polityki, mimo prób jej dezawuowania przez niektórych radnych, nabiera jednak rozpędu i będzie w Pruszkowie jednym z najważniejszych tematów dyskusji w przestrzeni publicznej i działań także w 2023 roku.
1. Pruszków otwiera swoje serce dla Ukrainy
W ważnych chwilach Pruszków staje się wielki, mieszkańcy otwierają nie tylko swoje serca, ale i domy, oferując gościnność i hojność, jakiej świat nie widział. Tak właśnie było po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Pomoc zjednoczyła wszystkich, niezależnie od wyznawanych wartości i przekonań politycznych. Pruszkowskie szkoły uruchomiły zbiórki darów. Mieszkańcy zaczęli zgłaszać się do urzędu miasta z ofertami przyjęcia pod swój dach uciekających przez wojną i głodem matek z dziećmi. Władze Pruszkowa zorganizowały noclegownię w budynku dworca kolejowego i przygotowały przedszkola i szkoły na przyjęcie dzieci.
Przez Pruszków przejechało kilka tysięcy Ukraińców. Ilu dokładnie – nie wiadomo, bo nie wszyscy rejestrowali się w naszym urzędzie. Ale dzięki nam, Mieszkańcom Pruszkowa, poczuli, że mogą u nas liczyć na bezinteresowne wsparcie. Sława Ukrainie! A serce Pruszkowa jest wielkie.