Plaga dewastacji materiałów wyborczych, zniszczone banery można liczyć w setkach
O przypadkach dewastacji informują przedstawiciele wszystkich komitetów w Pruszkowie.
„Dziś w nocy dokonano wandalizmu w postaci zamalowania moich banerów wyborczych. Zastanawiam się, na ile jest to chuligański wybryk, a na ile przemyślana i zaplanowana akcja?” – napisał w mediach społecznościowych Piotr Bąk (KO), kandydat na prezydenta Pruszkowa. „Wielokrotnie apelowałem o powstrzymanie hejtu wyrażanego w jakikolwiek sposób. Niestety, jak można zauważyć na zdjęciach, używane są argumenty siły, a nie siła argumentów”.
– Najwięcej materiałów zniszczono nam na Żbikowie i Bąkach. Ale mieliśmy też przypadki w centrum Pruszkowa, łącznie z ulicą Lipową, czy na osiedlu Staszica – mówi nam Piotr Bąk. – Dotyczy to w ogóle materiałów Koalicji Obywatelskiej, nie tylko moich plakatów. Nie zgłosiliśmy tego jeszcze na policję, ale mamy taki zamiar.
Doniesienie na policji złożył za to kontrkandydat Bąka – Michał Landowski (Mazowiecka Wspólnota Samorządowa). – Z niedzieli na poniedziałek moich banerów zniszczono łącznie 57 w całym mieście, najczęściej polegało to na zamazaniu oczu czarnym sprayem i dopisaniu różnych epitetów. Najwięcej takich przypadków było w centrum Pruszkowa i na osiedlu Staszica – mówi nam Michał Landowski. – Poszedłem na policję, bo skala dewastacji jest ogromna, nie spodziewałem się jej. Musiałem w krótkim czasie przygotować dużo nowych banerów.
Film zamieszczony przez Landowskiego skomentował wiceprezydent Pruszkowa Konrad Sipiera, walczący o mandat radnego powiatu pruszkowskiego. „Nie ma naszej zgody na niszczenie materiałów wyborczych. Komitet Prawo i Sprawiedliwość jest przeciw takim aktom! Apelujemy o wzajemny szacunek i przestrzeganie podstawowych zasad kampanii wyborczej” – napisał Sipiera.
Z kolei ubiegający się o drugą kadencję prezydent Paweł Makuch zamieścił wpis pod postem Piotra Bąka. „To samo u nas. Kilka pomazanych, kilka ukradzionych, inne pozrywane i pocięte. Proszę, szanujmy się, swój czas i pracę” – zaapelował.
Film na Facebooku opublikował Maksym Gołoś, startujący na prezydenta Pruszkowa z własnego komitetu Inicjatywa Mieszkańców. – Nie takiego finału kampanii wyborczej się spodziewaliśmy. Coś niedobrego dzieje się w naszym mieście. Ktoś jeździ i niszczy billboardy, banery – mówi, stojąc pod uszkodzonym billboardem. Ktoś musiał zadać sobie dużo trudu, żeby się tam dostać, użył albo podnośnika, albo wysokiej drabiny.
Pod filmem Gołoś zapowiada: „Wszelkie tego typu incydenty będą zgłaszane na policję, a winni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Chciałbym jednocześnie podkreślić, że wszelkie próby sugerowania, że mój komitet wyborczy lub osoby związane ze mną miały cokolwiek wspólnego z aktami wandalizmu, są kłamstwem i manipulacją. Osoby rozpowszechniające takie fałszywe informacje będą pociągnięte do odpowiedzialności w trybie wyborczym” – ostrzega i dodaje: „Kampania powinna być oparta na uczciwości, szacunku i prawdzie, próby dyskredytowania przeciwników poprzez rozpowszechnianie kłamstw są niedopuszczalne i szkodliwe”.
Stos zerwanych banerów leżących na ziemi na ulicy Komorowskiej pokazał na zdjęciu Arkadiusz Gębicz, walczący o prezydenturę z komitetu Pruszków – Dobro Wspólne. – Ktoś usunął wszystkie zawieszone tu materiały, nie tylko moje – mówi nam Gębicz. Dodaje, że banery Dobra Wspólnego ofiarami wandali padały dotąd w niewielkim stopniu. – Wniosek jest prosty: jako komitet społeczny nie budzimy negatywnych skojarzeń ani agresji, zresztą nawet nasze hasło „Głosuj na społeczników, nie na polityków” nikogo nie prowokuje – dodaje.
Na policję zgłaszać przypadków dewastacji nie planuje na razie Przemysław Sieciński, startujący na prezydenta miasta z list PiS. – Moje plakaty nie tyle są niszczone, co po prostu znikają z ulic – mówi. – Nie robię z tego afery, bo kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami, poza tym od początku podkreślam, że nie powinniśmy walczyć na banery, tylko na programy wyborcze – dodaje.
Niszczenia materiałów wyborczych zabrania art. 67 kodeksu wykroczeń. W paragrafie 1 czytamy: „Kto umyślnie uszkadza lub usuwa ogłoszenie wystawione publicznie przez instytucję państwową, samorządową albo organizację społeczną lub też w inny sposób umyślnie uniemożliwia zaznajomienie się z takim ogłoszeniem, podlega karze aresztu albo grzywny”. Sąd sprawcę wykroczenia może ukarać grzywną do 5 tys. zł. Jeśli jednak uszkodzone banery były warte więcej niż 800 zł, czyn kwalifikowany jest jako przestępstwo, zaś sprawca musi wtedy liczyć się z zarzutem zniszczenia mienia, za co grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności.