Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Piotr Bąk: Umów należy dotrzymywać

Sławomir BUKOWSKI
Czy miasto powinno wypłacić Pruszkowskiemu Stowarzyszeniu na rzecz Zwierząt aż 260 tys. zł dotacji? Dlaczego Pruszków potrzebuje strefy płatnego parkowania? Czy miastem rządzi PiS? Pytamy Piotra Bąka (Koalicja Obywatelska), wiceprzewodniczącego Rady Miasta Pruszkowa, byłego kandydata na prezydenta.

Lubi pan domowe zwierzęta?

Oczywiście że tak, zwłaszcza duże psy, na przykład owczarki niemieckie. Ale one muszą mieć przestrzeń, a ja mieszkam w bloku. Uważam że trzymanie dużych psów w takich warunkach nie jest zbyt humanitarne. Jamniki, ratlerki, owszem, ale nie wilczury.

Ma pan w domu psa?

Nie mam. W dzieciństwie miałem chomika, dziś jest świnka morska. To była nagroda dla córek rok temu za dobre świadectwa.

W tym roku też mają obiecaną nagrodę za średnią?

My nie stawiamy takiego warunku. Inicjatywa jest zazwyczaj po drugiej stronie, dzieci same wychodzą z propozycją. Padł niedawno pomysł drugiej świnki, ale na razie udało nam się go delikatnie wyperswadować.

Zamiast zwierzaka można wymyślić coś innego, pojechać na ciekawą wycieczkę.

Wycieczka to bardzo dobry pomysł. Często organizujemy różne wypady, chcemy żeby dzieci poznawały świat i się rozwijały. W wakacyjnych planach mamy Góry Stołowe. Ja jestem takim globtroterem, rodzice zaszczepili we mnie, u mojego brata bliźniaka i siostry pasję podróżowania i zwiedzania. Potrafiliśmy wsiąść rankiem do pociągu do Krakowa i wrócić tego samego dnia wieczorem, albo do Gdańska czy Malborka. Tata był kolejarzem, dużo czasu spędzaliśmy w pociągu. Dziś jest era samochodów, z rodziną częściej podróżujemy autem.

Zapytałem o zwierzaki, bo Pruszkowskie Stowarzyszenie na Rzecz Zwierząt podniosło alarm, że z powodu zbyt małej dotacji od miasta będzie musiało zamknąć Kocią Przystań. W tym roku stowarzyszenie ma dostać 230 tys. zł, ale oczekuje aż 260 tysięcy. To ogromne pieniądze. Co pan o tym sądzi?

Jeśli pieniądze są racjonalne wydawane, trudno polemizować z wysokością dotacji. Z roku na roku w Polsce wzrastają koszty usług. Trzeba też zadać sobie pytanie, a co gdyby kociego azylu nie było, ile wtedy miasto musiałoby wydać na łowcę zwierząt, który odwoziłby zwierzęta do schroniska i na utrzymanie tam psów i kotów? Obawiam się, że koszty byłyby jeszcze wyższe. Te kwoty na pierwszy rzut oka mogą wydawać się ogromne, ale rachunek ekonomiczny może być prawidłowy i w finalnym rozrachunku, przy takim rozwiązaniu, miasto niewątpliwie wychodzi na plus.

Czy stowarzyszenie powinno dostać od miasta pełną kwotę, o jaką walczy?

Jeżeli obietnica tegorocznej dotacji została gdzieś zapisana, to powinno dostać. Jeśli zapewnienie padło ustnie – również, umów należy dotrzymywać. Ale ostateczną decyzję podejmą radni.

Jest pana rodowitym pruszkowiakiem?

Moja mam pochodziła z Pruszkowa, mieszkała na Żbikowie. Ja co prawda urodziłem się w Warszawie, ale całe życie mieszkam w Pruszkowie. Znam to miasto jak własną kieszeń.

Przewodniczy pan specjalnej komisji w radzie miasta do spraw rozwiązywania kluczowych problemów komunikacyjnych. Jakie problemy będziecie rozwiązywać?

Związane z siecią dróg, ścieżkami rowerowymi, bezpieczeństwem na przejściach dla pieszych, wiaduktem. Zajmiemy się komunikacją autobusową wewnętrzną i zewnętrzną, wspólnym biletem. W naszych zainteresowaniach jest kwestia hałasu lotniczego czy budowa Paszkowianki w sąsiedniej gminie.

Dwudziestu lat wam nie starczy na to wszystko.

To nie tak, że od razu zamierzamy rozwiązać wszystkie problemy, zdajemy sobie sprawę, że kompetencyjnie nie w każdej sprawie jesteśmy umocowani. Ale możemy przedstawić kierunek dojścia do rozwiązania problemu, pomysły, albo przeciwnie, uznamy, że w jakiejś kwestii zderzyliśmy się ze ścianą. Komisja postanowiła oprzeć się w swoich pracach na wolontariacie mieszkańców.

Wolontariacie?

Zapraszamy na posiedzenia wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia w sprawach, które wymieniłem, i nie tylko. Jesteśmy ciekawi pomysłów, ale też wysłuchamy mieszkańców, którzy chcą zgłosić konkretny problem. Już na pierwsze posiedzenie przyszło około 12 osób z zewnątrz. W maju zaprosiliśmy i posadziliśmy przy wspólnym stole przedstawicieli miasta i powiatu. Był pan starosta i podległy mu naczelnik wydziału inwestycji, był prezydent Paweł Makuch i jego zastępca do spraw inwestycji Konrad Sipiera.

Na połowę 2020 roku prezydent Makuch obiecał dużą reformę komunikacji autobusowej w Pruszkowie. Czy kierowana przez pana komisja włączy się w prace analityczne nad nową siatką połączeń?

Na jednym z najbliższych posiedzeń zajmiemy się tym problemem. Wiemy, że mieszkańcy mają wiele sugestii, spróbujemy je zebrać i przedstawić prezydentowi. Będziemy wnioskować do prezydenta, żeby zlecił niezależnej, zewnętrznej firmie eksperckiej przygotowanie profesjonalnej analizy potrzeb komunikacyjnych miasta. Pruszków ma plan transportowy, ale ja uważam, że musi zostać przemodelowany. Powinniśmy pomyśleć o stworzeniu węzłów przesiadkowych – nie mówię o dworcach autobusowych, ale miejscach, gdzie będą zjeżdżać się linie autobusowe z różnych dzielnic. Takimi naturalnymi węzłami są dworzec kolejowy oraz stacja WKD. Trzeba stworzyć taki system komunikacji, żeby zwłaszcza w godzinach szczytu autobusy dowoziły tam pasażerów w możliwie najkrótszym czasie.

Przy dworcu PKP jest możliwość budowy węzła wraz z zawrotkami dla autobusów. Zatoczka, która się tam znajduje, wykorzystywana jest w niewielkim stopniu. Zresztą do lat 90. funkcjonowały tam stanowiska odjazdowe autobusów PKS.

I stała charakterystyczna budka, w której siedzieli sobie kierowcy. Tak, miejsce jest, zresztą autobusy nie musiałyby tam stać po 15 czy 20 minut, tylko kilka minut i jechałyby dalej. Można też w znacznie większym stopniu niż dziś dopasować rozkłady jazdy autobusów do rozkładów pociągów. Mieszkańcy wciąż się skarżą, że autobus przyjeżdża na dworzec tuż po odjeździe eskaemki do Warszawy. Ale węzły przesiadkowe to nie wszystko. Zaniedbana jest komunikacja na Żbikowie i Bąkach. Ta druga dzielnica kiedyś była peryferyjną, ale ze względu na bliskość Piastowa i dużą ilość terenów inwestycyjnych rozrasta się w szybkim tempie. Mamy dużo sygnałów od mieszkańców, że jedynym sposobem na wydostanie się z domu jest samochód. Problemów naprawdę jest sporo. Trzeba poszukać odpowiedzi na pytanie, w jakim kierunku powinien pójść rozwój komunikacji autobusowej w Pruszkowie. Czy trzeba zwiększyć częstotliwość kursów, czy dołożyć nowych linii, a może jedno i drugie? Dziś miejskich linii jest osiem, ale może potrzeba dziesięć albo jeszcze więcej?

W kampanii wyborczej pan również obiecywał uruchomienie autobusu do Warszawy.

Obiecywałem. Mówiłem, że będę chciał zachować autobus na trasie analogicznej do kursującej wówczas linii ZP.

Gdyby wygrał pan wybory i został prezydentem Pruszkowa, czy dziś taka linia już by funkcjonowała?

Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Na pewno zintensyfikowałbym rozmowy z warszawskim ZTM. Wiem, że jeśli coś trzeba załatwić i jest się zdeterminowanym, to można odnieść sukces. Może prezydent powinien częściej pukać do drzwi ZTM, a nie tylko wymieniać się pismami i grzecznościami.

A co należy zmienić w systemie drogowym Pruszkowa, aby usprawnić poruszanie się po mieście? Pomińmy przebudowę wiaduktu nad torami PKP, bo to oczywista rzecz.

Na pewno trzeba zwiększyć liczbę miejsc do parkowania. Miasto nie jest z gumy, nie da się zapewnić miejsca każdemu. Moim zdaniem powinniśmy powrócić do rozmów na temat systemu płatnego parkowania. I nie chodzi o to, aby od mieszkańców wyciągać pieniądze, ale żeby w naturalny sposób wymusić rotację miejsc w ścisłym centrum.

Prezydenta Makucha może być trudno przekonać, już w zeszłorocznej kampanii wyborczej zadeklarował się jako przeciwnik płatnego parkowania. Zamiast tego zaproponował parkowanie rotacyjne, aby ograniczyć czas, na jaki można zostawić samochód.

Znam takie rozwiązania, skończyłem Wydział Transportu na Politechnice Warszawskiej, ale jako inżynier ruchu nie wierzę w ich skuteczność. Kto miałby egzekwować limity postojowe, sprawdzać, czy ktoś zostawił auto o godzinie jedenastej, czy może jedenastej dwadzieścia? Zamiast tego lepiej stworzyć system analogiczny jak na parkingach przy centrach handlowych. Żeby można było zostawić samochód za darmo na przykład na godzinę. Po jej upływie naliczane byłyby opłaty, ale niewielkie, bo podkreślam: nie chodzi o złupienie mieszkańców. Aby system zadziałał, potrzebne są parkometry, a więc ostatecznie i tak powstałby system płatnego parkowania niestrzeżonego. Musimy dać mieszkańcom odległych dzielnic, na przykład Bąków, możliwość przyjazdu do centrum, zaparkowania, załatwienia sprawy, zrobienia zakupów. Dziś na ulicy Kościuszki czy Bolesława Prusa czasem dłużej krąży się w poszukiwaniu wolnego miejsca, niż trwa załatwienie samej sprawy. To ważne zwłaszcza dla starszych osób, które nie mają sił na długie spacery po mieście.

Jak pan ocenia współpracę rady miasta z prezydentem Pawłem Makuchem i dwójką jego zastępców?

Są pewne tarcia, ale to naturalne i zdarza się w każdym układzie sił politycznych. Ważne żeby te tarcia były merytoryczne i prowadziły do załatwienia spraw mieszkańców.

Te sprawy udaje się załatwić?

Pół roku to trochę za wcześnie, aby odpowiedzieć jednoznacznie. Ale podam przykład. Mieszkańcy apelowali o bonifikatę w opłacie za przekształcenie użytkowania wieczystego we własność, i bonifikata jest, wynosi 99 procent.

Sukces za jej wprowadzenie został przypisany prezydentowi. Radni byli zaskoczeni, że o przygotowaniu projektu uchwały dowiedzieli się z lokalnych mediów.

Dyskusja, jaka odbyła się na sesji, nie dotyczyła wysokości bonifikaty, bo trudno negować coś, co się mieszkańcom należy, ale sposobu procedowania uchwały. Radni powinni móc poznać różne aspekty problemu, mieć możliwość wypowiedzenia się. Poczuliśmy się trochę postawieni pod ścianą.

Spotykam się z opiniami, że Pruszkowem rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Pan się z tym zgadza?

Mam odpowiedzieć jako wiceprzewodniczący rady czy jako mieszkaniec?

Wiceprzewodniczący.

Rada miasta to władza uchwałodawcza, prezydent jest władzą wykonawczą. Ma zastępcę z PiS. Czy ten wiceprezydent sprawuje realną władzę w mieście? Nie do końca bym się z tym zgodził.

A jako mieszkaniec?

Jeżeli w merytorycznych kwestiach dotyczących bieżących problemów miasta częściej wypowiada się wiceprezydent Sipiera, a Paweł Makuch jest osobą spinającą całość, to można odnieść takie wrażenie.

Pan też takie wrażenie odnosi?

(…)

Zapytam inaczej. Czy widać wpływ przynależności politycznej wiceprezydenta na decyzje podejmowane w mieście?

W samych decyzjach nie widzę. Ale w zachowaniu – jak najbardziej.

Chodzi o pokazywanie się Konrada Sipiery w otoczeniu wysoko postawionych polityków PiS?

Tak, i wykorzystywanie swojego stanowiska do promowania niektórych przedstawicieli tej partii.

A może to przedstawiciele partii promują jego?

I promują się wzajemnie? Na pewno mamy do czynienia z wciąganiem ugrupowania politycznego do miasta na potrzeby budowy własnego wizerunku.

Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej również do Pruszkowa przyjeżdżała, w zeszłym roku wspierała pana w kampanii prezydenckiej.

Tyle że ja nie pełniłem wtedy funkcji publicznej. Oczywiście, dziś też spotykam się z rozmaitymi politykami krajowymi, ale nie czynię z tego wydarzenia, nie afiszuję się. Staram się nie wprowadzać na grunt miejski wielkiej polityki.

Czy na szczeblu rady miasta Koalicja Obywatelska jest w koalicji z Samorządowym Porozumieniem Pruszkowa byłego prezydenta Jana Starzyńskiego?

Mamy porozumienie o chęci współpracy.

Jest tam zapis o dyscyplinie w głosowaniu nad uchwałami?

Nie ma dyscypliny. KO tworzy własny klub, SPP własny. Gdybyśmy się w czymś nie zgadzali, mamy prawo zagłosować odmiennie. Łączy nas przede wszystkim dobro Pruszkowa.

W tej kadencji odmienne głosowanie jeszcze się nie zdarzyło. A w poprzedniej?

Chyba raz czy dwa mieliśmy różne zdania.

Koalicja Obywatelska bardzo mocno wspierała strajk nauczycieli. Ale strajk się skończył, a nauczyciele nie dostali wynagrodzenia za ten czas. Jak pan to skomentuje?

Wiem że jest inicjatywa, aby zrekompensować nauczycielom obniżkę pensji, sprawę monitoruje przewodnicząca komisji oświaty Małgorzata Widera. Ja ten pomysł popieram, bo to nie miasto ponosi winę za chaos w oświacie, nie samorządy są za to odpowiedzialne. Zawiniła administracja rządowa, a skutki tego ponosimy wszyscy, niezależnie czy jesteśmy z prawej, czy z lewej strony. Trzeba teraz znaleźć zgodną z prawem formułę dla rekompensaty, żeby nie narazić na odpowiedzialność prawną ani dyrekcji szkół, ani władz miasta.

Wystartuje pan na prezydenta Pruszkowa w kolejnych wyborach, w 2023 roku?

Jeszcze nie wiem. Na razie skupiam się na pracy radnego.

Ale nie wyklucza pan takiej możliwości.

Nie wykluczam.

Zeszłoroczna porażka nie zdeprymowała pana?

Bardzo dokładnie przeanalizowałem całą kampanię, dziś już wiem, co zrobiłbym lepiej, gdzie popełniłem błędy. Nie mam do nikogo żalu o przegraną, wybory prezydenta to decyzja mieszkańców i cieszę się, że mogą wybierać spośród wielu kandydatów. Ja o starcie nie myślę nigdy w kategoriach próby, pokazania się, zdobycia popularności, nie jestem zającem. Jeśli znów wystartuję, to po to, aby wygrać.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: