Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Petycja złożona, radni ustępują. Walka o jawność życia publicznego w Pruszkowie nabiera rozpędu

Pod naciskiem mieszkańców przywrócone zostają zdalne obrady niektórych komisji wraz z transmisjami na YouTube. A w internecie furorę robi film z Komisji Gospodarki Komunalnej, której członkowie są oburzeni nagrywaniem obrad.
REDAKCJA POLECA
Bak I Biskupski
Ilustracja: Bak I Biskupski
Zpruszkowa Png 13

Sławomir BUKOWSKI

„Ci ludzie nie mają świadomości o demokratycznych wartościach. Wdają się w dyskusję choć nie mają do tego prawa. Nie rozróżniają co jest sferą życia publicznego, a co sferą życia prywatnego. Wybory powinny to zweryfikować”.

„W innych miastach są nagrywane obrady i nikt nie ma z tym problemu a tu proszę. Chyba, że mają coś do ukrycia, że tak się buntują.

„I tak wygląda stan naszej władzy lokalnej”.

„Każde spotkanie radnych jest oficjalne i powinno być ogólnodostępne”.

To tylko kilka z dziesiątek komentarzy, jakie pojawiły się na fejsbukowym profilu Jestem z Pruszkowa pod filmem pokazującym fragment obrad Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska (można go obejrzeć TUTAJ). Radni byli oburzeni faktem, że mieszkańcy chcą nagrywać ich wypowiedzi i nie uprzedzili o swoich zamiarach. Nie reagowali na przypomnienia, że art. 61 Konstytucji RP zezwala wszystkim obywatelom na wstęp na takie posiedzenia oraz na rejestrowanie obrazu i dźwięku. W Pruszkowie mieszkańcy dowiedzieli się, że włączając kamery w telefonach są źle wychowani.

Mieszkańcy postanowili zarejestrować fragment obrad, ponieważ przewodniczący Rady Miasta Pruszkowa Krzysztof Biskupski (SPP) zdecydował o przywróceniu stacjonarnych obrad komisji, a także (choć nie miał takiego obowiązku) o likwidacji internetowych transmisji. Kto nadal chce śledzić decyzje podejmowane sprawach istotnych dla mieszkańców (wysokość podatków, inwestycje w szkołach, remonty dróg) musi osobiście fatygować się do ciasnej salki przy Kraszewskiego. Tymczasem żyjemy w XXI wieku, technika pozwalająca na transmitowanie obrad stacjonarnych komisji jest powszechnie dostępna, również prawo na to zezwala, dlatego wiele samorządów w Polsce, którym zależy na kształtowaniu postaw obywatelskich, z takiej możliwości korzysta. Wiele, ale nie Pruszków.

W odpowiedzi na decyzję przewodniczącego Biskupskiego i w reakcji na głosy oburzenia mieszkańców redakcja zpruszkowa.pl przygotowała petycję w sprawie jawności życia publicznego. Domagamy się w niej przywrócenia transmisji. Petycję w ciągu kilku dni podpisały 192 osoby. Wraz z podpisami przesłaliśmy ją do Biura Rady Miasta Pruszkowa, a na sesji w czwartek 24 radni przegłosowali przekazanie jej do rozpatrzenia przez Komisję Skarg, Wniosków i Petycji. Decyzja zapadła niemal jednogłośnie – niemal, bo przeciw był jeden radny: Eugeniusz Kulpa (SPP).

Jaki będzie dalszy los petycji? Komisja rozpatrzy jej zasadność, przygotuje uzasadnienie i zaproponuje przegłosowanie rozstrzygnięcia na sesji rady miasta. Choć będzie miało to wymiar symboliczny (ogół radnych uzna po prostu, że petycja jest zasadna, bądź że nie jest), szansa na systemowe rozwiązanie problemu powszechnego dostępu mieszkańców Pruszkowa do bieżących prac Rady Miasta Pruszkowa jest coraz większa. Nawet ci radni, którzy jeszcze niedawno do walki mieszkańców o jawność życia publicznego podchodzili z rezerwą bądź wręcz arogancją (wiceprzewodniczący rady Piotr Bąk z Koalicji Obywatelskiej inicjatorów petycji w oficjalnej korespondencji nazwał „pewnym środowiskiem” i pisał o nich jako o „kilku Panach” stosujących siłę i którym brakuje logicznych argumentów), teraz zaczynają deklarować, że popierają postulat zwiększenia jawności swoich prac.

– Tak, zauważyłem problem nagłośniony w mediach społecznościowych – powiedział na zeszłotygodniowej sesji rady miasta Piotr Bąk. – Na Komisji Prawa przedstawiłem pytania, na które musimy znaleźć odpowiedzi. Nie jesteśmy przeciwni (transmisjom – przyp. aut.), ale nie jesteśmy w stanie zdecydować, za czy przeciw. Bo nie dysponujemy opiniami prawnymi jak to rozwiązać. Nigdy w żadnej wypowiedzi nie mówiłem jednak, że jestem przeciw, podkreślam tylko, że mam różne wewnętrzne dylematy – tłumaczył chaotycznie. Ale poinformował też, że wykazał się inicjatywą: – Zwróciłem się o zwołanie zebrania roboczego z udziałem przewodniczących komisji, naczelników wydziałów, na którym będziemy zastanawiać się, jak znaleźć najlepsze rozwiązanie, żeby te transmisje mogły być zachowane i publikowane na stronie internetowej i które nie będą łamać przepisów prawa – oznajmił Bąk.

– Pojawiły się głosy w mediach społecznościowych i komisja, mimo że nie miała tego w planie obrad, zajęła się tematem, bo był to temat istotny, pilny – dodał przewodniczący Komisji Prawa, Administracji i Bezpieczeństwa Olgierd Lewan. – To, że petycją zajmie się Komisja Skarg, Wniosków i Petycji, i to, że pan radny Bąk zawnioskował o powołanie specjalnego zespołu świadczy o tym, że sprawa jest dla nas ważna. Nikt nie chce tematu zamiatać pod dywan.

Przychylność dla obywatelskich postulatów mieszkańców wyraził wiceprezydent Pruszkowa Konrad Sipiera. – Problem jest bardzo prosty do rozwiązania. Apeluję do pana przewodniczącego (Krzysztofa Biskupskiego – przyp. aut.), aby rozpoczął rozmowy z panią sekretarz urzędu miasta, wspólnie wypracujecie rozwiązania, w efekcie których w urzędzie zamontowane zostaną kamery pozwalające transmitować obrady. Państwo tak sprawnie poruszacie się po budżecie, zdejmujecie środki z zadań inwestycyjnych, w takim razie czy nie możecie złożyć bardzo prostego wniosku do budżetu o zabezpieczenie pieniędzy na zakup kamer, sprzętu do głosowania, mikrofonów? – pytał Sipiera. – Panie przewodniczący, zachęcam do działania. My jako urząd pomożemy.

Wiceprezydent przypomniał, że było wiele czasu na rozwiązanie problemu dostępności obrad. Gdy radni spotykali się zdalnie pojawiły się oszczędności w budżecie, które można było przeznaczyć na zakup sprzętu. – Państwo często mówicie o potrzebie planowania, a w tym zakresie planowania nie było żadnego – skwitował Konrad Sipiera.

Zmarnowanie czasu przez pruszkowskich radnych jest faktem. Pierwsze postulaty utrzymania transmisji pojawiły się latem 2021 roku. Aktywistka Małgorzata Kochańska oraz dziennikarz prawny Jakub Dorosz-Kruczyński zwrócili się w tej sprawie właśnie do rady miasta. Wiceprzewodniczący Piotr Bąk odpisał im wtedy, że kontynuowanie transmisji będzie technicznie trudne chociażby z powodu braku kamery. Od tamtej pory minęło blisko półtora roku, kamery nadal nie ma, a żaden radny z Piotrem Bąkiem włącznie nie złożył wniosku do budżetu o taki zakup.

Na sesji rady miasta mocno wybrzmiał głos mieszkańców. Jakub Dorosz-Kruczyński wygłosił oświadczenie – z perspektywy prawnika, obywatela, mieszkańca, omówił korzyści płynące z maksymalnej jawności życia publicznego. Powoływał się na prawodawstwo Unii Europejskiej oraz krajowe w tym zakresie. Przypominał, że samorząd terytorialny jest po to, aby mieszkańcy decydowali o swoich sprawach. Decyzji ich dotyczących nie można jednak efektywnie podejmować bez informowaniu o działalności władz miasta. Im więcej tych informacji, tym obywatele mogą skuteczniej samostanowić o losach swojej wspólnoty.

Dorosz-Kruczyński nie mógł przedstawić swojego wystąpienia w całości – przewodniczący Krzysztof Biskupski przerwał mu informując, że czas na wystąpienie mieszkańca został przekroczony.

Z kolei Konstanty Chodkowski, redaktor naczelny portalu zpruszkowa.pl, tłumaczył, że Rada Miasta Pruszkowa oraz urząd miasta łamią prawo. – Stan, jaki mamy na dziś, czyli niepublikowanie nagrań z komisji ani protokołów, jest rażącym naruszenie art. 19 ustawy o dostępie do informacji publicznej - mówił Chodkowski. Odniósł się też do wielokrotnie zgłaszanego i wciąż niezałatwionego problemu, jakim przez ostatnie 2 lata było usuwanie transmisji z publicznie dostępnych stron internetowych pod pozorem respektowania przepisów ustawy o dostępności cyfrowej. Ustawa nakazuje bowiem, by nagrania opatrywać napisami dla osób niesłyszących (transkrypcja) – i takie uzasadnienie podaje Biuro Rady Miasta. Ale ta sama ustawa przewiduje też wiele wyjątków. – Nagrania nie muszą zawierać transkrypcji, wystarczy zawrzeć odpowiednie uzasadnienie w dokumencie zwanym polityką dostępności. Jeśli rada miasta i urząd miasta uważają, że koszty przygotowania transkrypcji są zbyt wysokie, to prawo unijne i krajowe pozwalają skorzystać z zasady proporcjonalności. Osobom niesłyszącym należy po prostu udostępniać, na ich żądanie, protokoły z obrad. Powiem więcej: dziś zrobienie transkrypcji na YouTube zajmuje dosłownie chwilę, portal udostępnia takie narzędzie. Korzystają z niego na przykład stacje telewizyjne CNN i BBC. Dlaczego miasto Pruszków miałoby z tego nie skorzystać? – pytał Konstanty Chodkowski.

Na razie radni postanowili zrobić kroczek w kierunku rozwiązania problemu zbyt małej jawności życia publicznego. Komisje Rady Miasta Pruszkowa (a przynajmniej niektóre) tymczasowo wracają do obrad zdalnych wraz z transmisją internetową. Uchwały w tej sprawie podjęły trzy z nich: Skarbu, Budżetu i Finansów, Polityki Społecznej i Ochrony Zdrowia oraz Oświaty, Kultury i Sportu. Analogicznej uchwały nie przyjęła dotąd kierowana przez Karola Chlebińskiego (SPP) Komisja Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska (to właśnie nagranie z niej, pełne głosów oburzenia radnych z tego powodu, że są nagrywani, zostało opublikowane w internecie) – na dzień przez kolejnymi obradami, gdy przygotowywaliśmy ten artykuł, w programie pracy komisji takiego punktu nadal nie było.

Komentarz autora:

Czy pruszkowscy radni na ostatniej sesji  pokazali demokratyczne oblicze? Bynajmniej. Rozczarowany może być każdy mieszkaniec, który spodziewał się, że nasi wybrańcy podejmą dyskusję używając takich terminów, jak prawa obywatelskie, uprawnienia konstytucyjne, prawo do informacji, jawność, transparentność, uczciwość, budowa społeczeństwa obywatelskiego. Od radnych najczęściej można było usłyszeć, że skoro już pojawił się problem, to trzeba go jakoś rozwiązać. Mieszkańców Pruszkowa przewodniczący Krzysztof Biskupski nie nazywał zresztą obywatelami, tylko „czynnikiem społecznym". Skoro czynnik społeczny czegoś chce, to radni będą musieli przeanalizować, zastanowić się, rozważyć.

Jestem pewien jednego: już za kilkanaście miesięcy w wyborach samorządowych „czynnik społeczny" pokaże niektórym radnym, na czym polega prawdziwa demokracja.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: