Logo facebook - Ikona Logo instagram - Ikona Logo youtube - Ikona
zpruszkowa.pl logo

Paweł Wiśniewski pozwał Edgara Czopa i wygrał – sąd nakazał radnemu opublikować sprostowanie i przeprosiny

Sławomir BUKOWSKI
Sprawa odbyła się w błyskawicznym trybie – wyborczym – gdyż sąd uznał, że film Edgara Czopa zamieszczony na Facebooku może mieć wpływ na przebieg kampanii. To orzeczenie może zapoczątkować w Pruszkowie falę procesów.
Wiśniewski Plus Czop Proces
Ilustracja: Wiśniewski Plus Czop Proces

O zapowiedzi procesu pisaliśmy TUTAJ. W skrócie: radny Edgar Czop opublikował na fejsbukowym profilu Pruszków 2.0 film, na którym omawia kandydatów do rady miasta. Gdy dochodzi do Pawła Wiśniewskiego (Mazowiecka Wspólnota Samorządowa) identyfikuje go jako Pawła Michała – osoba ukrywająca się pod takim nickiem aktywna jest w mediach społecznościowych od 2018 roku, uznawana jest za hejtera, zamieszcza insynuujące, często obraźliwe komentarze pod adresem różnych osób, atakując szczególnie przeciwników Samorządowego Porozumienia Pruszkowa (SPP schodzi już ze sceny politycznej, ale ludzie z tego ugrupowania idą teraz do wyborów pod szyldem Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej).

Paweł Wiśniewski, były radny SPP (w latach 2014–2018), dziś kandydat do rady miasta z listy MWS, uznał informację w filmie za pomówienie. Mimo że w mijającej kadencji SPP było w nieformalnej koalicji z KO (Edgar Czop właśnie z listy KO wszedł do rady miasta) nie próbował rozmawiać z autorem filmu i negocjować usunięcia kwestionowanego fragmentu, tylko od razu poszedł do sądu z wnioskiem w trybie wyborczym.

Ku zaskoczeniu wielu osób, Sąd Okręgowy w Warszawie wniosek przyjął i rozpatrzył właśnie w takim trybie. Po krótkiej rozprawie uznał zasadność argumentów Wiśniewskiego i nakazał Czopowi, który nie przedstawił jednoznacznych dowodów na to, że Paweł Wiśniewski to Paweł Michał, zamieszczenie sprostowania oraz przeprosin w mediach społecznościowych.

Paweł Wiśniewski: Niech ta sytuacja będzie nauczką

Po rozprawie Paweł Wiśniewski przesłał redakcji zpruszkowa.pl oświadczenie.

„Pomimo pozytywnego dla mnie postanowienia sądu, zaistniała sytuacja wcale mnie nie cieszy” – pisze w nim. „Przykro mi, że musiałem sięgnąć po takie środki, by zatrzymać rozprzestrzenianie fałszywej informacji na mój temat. Edgara zawsze ceniłem i nadal cenię jako człowieka i jako radnego. Nie może być jednak przyzwolenia na bezpodstawne oczernianie drugiej osoby. Dzisiejsze postanowienie sądu pokazuje, że każdy z nas, niezależnie, czy jest aktywnym uczestnikiem kampanii wyborczej, czy też nie, musi odpowiadać za swoje słowa i czyny. Sąd dziś ustalił, że wypowiedź Edgara na mój temat miała charakter negatywnej agitacji wyborczej. Zauważył również, że w obecnych czasach mediów społecznościowych publikowane treści mogą dotrzeć do nieograniczonej liczby wyborców, tym samym wpływając na publiczną ocenę kandydata w wyborach. Opublikowana przez Edgara nieprawdziwa informacja na mój temat w ocenie sądu >może mieć wpływ na wynik głosowania, wprowadzając potencjalnych wyborców w błąd<. Chciałbym, by moja sytuacja była nauczką dla każdego, kto oczernia kandydatów, siejąc dezinformację i hejt. Takie osoby, zwłaszcza w sieci, często czują się bezkarne. Przy tej okazji chciałbym szczególnie zaapelować do wszystkich o czystą kampanię i grę fair play. Szanujmy się i spierajmy wyłącznie na merytoryczne argumenty, a nie wyssane z palca historie”.

Edgar Czop: Cała sytuacja jest bardzo zaskakująca

Poproszony o komentarz do wyroku Edgar Czop napisał: „Dzisiaj Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że wnioskujący Paweł Wiśniewski, startujący z KW MWS, nie powinien być kojarzony z fejkowym profilem Paweł Michał. W związku z decyzją sądu powinienem przeprosić za kojarzenie Pawła Wiśniewskiego z Pawłem Michałem, publikując sprostowanie w mediach społecznościowych” – pisze. „Bardzo zdziwił mnie przebieg całej sytuacji. Po pierwsze, zamiast kontaktu bezpośredniego ze mną w celu wyjaśnienia/sprostowania/przedyskutowania sprawy (każdy kanał komunikacji), a jak wiadomo bardzo cenię sobie dyskusje i kontakty bezpośrednie, otrzymałem wezwanie do sądu w trybie wyborczym. Szybka rozmowa dałaby możliwość uniknięcia całej sprawy. Po drugie, w treści dokumentu zostałem utożsamiony z KW Koalicja Obywatelska, z którym obecnie nie mam nic wspólnego. I tutaj kolejne zaskoczenie, bo nie startując w wyborach samorządowych i nie reprezentując żadnego ugrupowania, organizacji, partii, zostałem potraktowany jako uczestnik procesu wyborczego, czy nawet agitator. Co oznacza, że każdy obywatel, który formułuje swoją opinię względem kandydatów w wyborach, może być pociągnięty do odpowiedzialności w trybie ekspresowym (wyborczym). Oczywiście, respektując wyrok sądu dokonam okrojenia mojego materiału wideo i zamieszczę sprostowanie i przeprosiny w odpowiednich miejscach”.

Dlaczego tę sprawę rozpatrzono w trybie wyborczym?

Artykuł 111 ordynacji wyborczej w § 1 stanowi: „Jeżeli rozpowszechniane, w tym również w prasie w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe (…) materiały wyborcze, w szczególności plakaty, ulotki i hasła, a także wypowiedzi lub inne formy prowadzonej agitacji wyborczej, zawierają informacje nieprawdziwe, kandydat lub pełnomocnik wyborczy zainteresowanego komitetu wyborczego ma prawo wnieść do sądu okręgowego wniosek o wydanie orzeczenia: (…)” – i tu następuje wyliczenie możliwych rozstrzygnięć sądu. W § 2 czytamy, że „Sąd okręgowy rozpoznaje wniosek, o którym mowa w § 1, w ciągu 24 godzin w postępowaniu nieprocesowym”.

Jak wynika z brzmienia przepisu, tryb wyborczy można stosować w walce z nieprawdziwymi treściami rozpowszechnianymi przez kandydatów lub ich sztaby wyborcze. Tymczasem Edgar Czop kandydatem nie jest – kampanii nie prowadzi. Jego film to jedynie publicystyczna recenzja.

Nieoczywistą decyzję warszawskiego sądu, który w tym przypadku postanowił jednak z trybu wyborczego skorzystać, komentuje Jakub Dorosz-Kruczyński, który obserwował proces. Dorosz-Kruczyński jest prawnikiem, startuje do Rady Miasta Pruszkowa z komitetu Pruszków – Dobro Wspólne, którego lider Arkadiusz Gębicz walczy o urząd prezydenta Pruszkowa – jeśli Gębicz wygra, on ma otrzymać funkcję zastępcy prezydenta.

– Przepisy kodeksu wyborczego były pisane w innej rzeczywistości, nieznającej mediów społecznościowych, fejków i trollkont. Przyjmowanie w 2024 roku wykładni, zgodnie z którą tryb wyborczy stosuje się tylko do formalnych uczestników procesu wyborczego, byłoby nazbyt ograniczające. Zwykły obywatel, bardzo aktywny w mediach społecznościowych, może mieć duży wpływ na przebieg kampanii, na jej dynamikę – mówi Dorosz-Kruczyński. – Sąd ocenił, że materiał Edgara Czopa wprost dotyczył wyborów, padło w nim stwierdzenie, które można oceniać w kategoriach prawda/fałsz i z uwagi na to, że odnosiło się do uczestników kampanii wyborczej i nie zawierało trybu przypuszczającego, sąd wydał takie a nie inne orzeczenie. Przekonująco uzasadnił, że stwierdzenie Edgara Czopa może mieć wpływ na przebieg kampanii.

Jak mówi, na sali rozpraw nie było prowadzonych dowodów na okoliczność, czy Paweł Wiśniewski to Paweł Michał, natomiast Paweł Wiśniewski po prostu oświadczył, że nie jest Pawłem Michałem. Były poszlaki wskazujące, że mogą to być powiązane tożsamości, ale to jedynie domniemania i nie stanowią wystarczającego dowodu do stwierdzenia, że to ta sama osoba.

Dorosz-Kruczyński uważa, że wtorkowy wyrok będzie miał wpływ na zaostrzającą się kampanię wyborczą w Pruszkowie. Niewykluczone, że teraz posypią się wnioski do sądu. – Orzeczenie przyjmuję pozytywnie, bo w mediach społecznościowych wobec naszego kandydata Arka Gębicza kolportowane są różne pomówienia przez osoby niebędące kandydatami. Do tego momentu bardzo ostrożnie podchodziliśmy do możliwości ich pozywania w trybie wyborczym z uwagi na uwarunkowania formalne. To orzeczenie daje nam podstawę do tego, aby nieprawdziwe informacje zwalczać w trybie przyspieszonym – zapowiada.

Artykuły, które również mogą Cię zainteresować: