Ogromne opóźnienia na linii 817. Urząd miasta zapowiada poprawienie rozkładu jazdy
Z panią Agnieszką rozmawiam rankiem w autobusie 817 w drodze do Warszawy. Pruszkowianka opowiada, że uruchomienie połączenia ZTM potraktowała jako bardzo duże ułatwienie, gdyż mieszka na osiedlu Staszica, a pracuje w okolicach ulicy Popularnej w Warszawie. – Mój poranek wygląda tak. Wychodzę z domu 10 minut przed odjazdem autobusu, 5 minut czekam na przystanku, autobus niemal zawsze przyjeżdża punktualnie. Potem 25 do 35 minut w autobusie, parę minut pieszo i jestem w pracy. Wygoda. Ale po południu coraz częściej wybieram pociąg – mówi. Dlaczego? – Bo powroty 817 po południu to ruletka. Czasem autobus jedzie pięć minut po czasie, czasem dwadzieścia. Kiedyś przyjechał trzy minuty przed czasem, okazało się, że to ten, który miał jechać prawie pół godziny wcześniej. Nie znoszę przychodzić na przystanek i czekać w poczuciu niepewności. Przyjedzie, nie przyjedzie, może będzie zaraz, a może za pół godziny. Wolę podjechać pierwszym lepszym autobusem do Włoch, tam wsiadam do pociągu albo eskaemki, niecałe piętnaście minut i jestem w Pruszkowie, a spod stacji na osiedle co chwilę coś jedzie – mówi pani Agnieszka.
– No dobrze, a jak kolej wprowadza ograniczenia w ruchu pociągów? – pytam. – Jak ostatnio pociągów było mniej to 817 jeździł co 20 minut, a nie co 30. To zasadnicza różnica. Nawet jak jeden był opóźniony, to niedługo jechał kolejny. Co nie zmienia faktu, że popołudniowy rozkład 817 to fikcja – mówi pruszkowianka.
Obserwacje pani Agnieszki są zbieżne z tym, co niedawno na swoim fejsbukowym profilu opisała aktywistka Małgorzata Kochańska. „Czy tylko mnie się wydaje, że rozkłady jazdy komunikacji zbiorowej są po to, żeby ludzkość wiedziała, kiedy dyliżans odjeżdża? Każdy kto korzysta z autobusu 817 (często o tej samej porze) chyba wie, czy dyliżans jest wtedy, kiedy ma być czy jakieś 20 minut później. W lecie to jeszcze uszło, teraz pół godziny na przystanku to trochę słabe jest. Wam to nie przeszkadza? Przecież to z waszych podatków, tak?” – komentowała z właściwym sobie poczuciem humoru. „Trudno nawet mieć pretensje do kierowcy, jedzie jak mu ruch na drodze pozwala. Mamy w Urzędzie Miasta, w strategicznym wydziale, referat ds. transportu publicznego, do którego należy m.in. współpraca z Zarządem Transportu Miejskiego w Warszawie i innymi podmiotami. Ktoś zgłaszał problem? Ktoś prosił o raportowanie spóźnień? Te dane pewnie są gdzieś przechowywane, mam rację? Czy tylko mnie się wydaje, że rozkład trzeba dopasować do aktualnych warunków?”.
Im później, tym gorzej
Linia 817 zarówno w porannym, jak i popołudniowym szczycie, obsługiwana jest trzema pojazdami. Po południu pierwsze trzy kursy spod Dworca Zachodniego startują z dokładnością niemal co do minuty (o 14.41, 15.13, 15.43), bo autobusy przyjeżdżają na pętlę z zajezdni. Ale już kolejne realizowane są po zrobieniu przez każdy pojazd „kółka” przez Pruszków. I kumulują opóźnienia, bo autobusy nie wyrabiają się w założonym rozkładzie. W efekcie ostatnie kursy w okolicach godziny 18 opóźnione są już na starcie z Dworca Zachodniego o 15–25 minut. Pasażerowie opowiadają, że przed 1 listopada, kiedy cała Warszawa i Aleje Jerozolimskie stały w korkach, autobusy ruszały z Zachodniego – choć wydaje się to nieprawdopodobne – nawet 40–45 minut po rozkładowym czasie!
Pani Agnieszka powiedziała, że po południu woli do Pruszkowa wracać pociągiem. Zapewne nie jest jedyna, która tak robi. We wrześniu na posiedzeniu Komisji Rozwoju, Funduszy i Integracji Europejskiej Rady Miasta Pruszkowa omawiano funkcjonowanie transportu organizowanego, albo współfinansowanego przez Pruszków (linię 817 uruchamia warszawski ZTM, ale nasze miasto się do niej dokłada). Z danych, które ZTM przesłał do pruszkowskiego urzędu miasta, wynika, że w porannym szczycie autobusem z Pruszkowa do Warszawy jedzie średnio 32 pasażerów (maksymalne obłożenie to około 50 osób). Ale już po południu wraca średnio 23 pasażerów (maksymalne obłożenie – około 30 osób). Wniosek: część z nich wybiera na powrót do domu inny środek komunikacji (SKM, KM, WKD), bo zapewne opóźnienia 817 ich do tego skłaniają.
Warto dodać, że powyższe liczby uwzględniają okres letni, kiedy liczba pasażerów jest mniejsza. Po wakacjach na linii 817 frekwencja znacząco wzrosła. Nie ma co prawda takiego tłoku jak w pociągach KM, ale podróż często odbywa się na stojąco, choć linia obsługiwana jest przegubowymi, pojemnymi pojazdami.
Na korki sposobu nie ma, ale punktualność autobusów można poprawić, urealniając rozkład jazdy i wydłużając czas postoju na pętlach – to tzw. postoje wyrównawcze, których zadaniem jest spowodowanie, że autobus w kolejny kurs wyruszy o czasie. Czy Urząd Miasta Pruszkowa zna problemy z punktualnością 817? Czy zwróci się do ZTM o korektę rozkładu? Pytania wysyłamy do Wydziału Strategii i Rozwoju, który nadzoruje transport publiczny. Odpowiedź dostajemy podpisaną przez prezydenta Pawła Makucha.
ZTM przyśle nowy raport na temat punktualności
„W odpowiedzi na nasze pismo otrzymaliśmy od Zarządu Transportu Miejskiego analizę dotyczącą punktualności kursowania autobusów linii 817. Z powyższych danych wynikał fakt, iż część popołudniowych kursów z krańca Dw. Zachodni do Pruszkowa realizowanych jest z opóźnieniem – dotyczyło to w szczególności kursów realizowanych po godzinie 16:00. Najbardziej opóźnione były kursy realizowane o godzinie 17:46 (przed korektą rozkładu jazdy), które w skrajnych przypadkach opóźnione były o 21 minut – średnio o 10 minut. Średnio najbardziej opóźnionymi kursami były te realizowane o godzinie 16:16, 16:46, 17:16, 17:46 oraz 18:16, w przypadku których opóźnienie wynosiło między 4 a 10 minut, choć w skrajnych przypadkach między 11 a 21 minut” – czytamy w piśmie Pawła Makucha. Jak widać, te informacje pokrywają się z tym, co mówią pasażerowie. „Aktualnie Zarząd Transportu Miejskiego analizuje dane o punktualności kursów i czekamy na ustosunkowanie się do propozycji urealnienia godzin odjazdów popołudniowych kursów. Po analizie informacji zwrotnej ze strony ZTM będziemy rozważać dalsze działania zmierzające do możliwie największej punktualności linii 817, jednakże, jak powszechnie wiadomo, nie jesteśmy organizatorem danej linii, dlatego też finalnie to ZTM podejmuje wszelkie decyzje dotyczące realizacji świadczonych przez siebie usług transportowych” – pisze prezydent.
Dalej czytamy, że przepustowość Alej Jerozolimskich jest uzależniona od wielu czynników, których nasilenia nie da się przewidzieć z góry, na etapie tworzenia rozkładu. Przykładem może być zmienne natężenie ruchu uzależnione od przerw w zajęciach dydaktycznych uczniów i studentów, kolizje, zmiany w organizacji ruchu czy różnego rodzaju awarie. „Aleje Jerozolimskie w Warszawie są zwłaszcza w godzinach popołudniowego szczytu jedną z najbardziej zakorkowanych arterii w Warszawie, co sprawia, że idealne dopasowanie godzin odjazdu jest niezwykle trudne”.
Paweł Makuch przyznaje na koniec, że korekta rozkładów jest możliwa. „Ponownie zwróciliśmy się do ZTM o dane na temat punktualności i napełnienia kursów linii 817 za wrzesień i październik, które poddane zostaną analizie i na podstawie wniosków z nich płynących zostaną podjęte decyzje o ewentualnych próbach korekt” – pisze prezydent.
Grudzień będzie pełen „niespodzianek”
Poprawienie rozkładów jazdy 817 staje się coraz pilniejsze. Na grudzień PKP zapowiada kolejną falę drastycznych ograniczeń w ruchu pociągów KM i SKM spowodowanych przebudową Dworca Zachodniego. Pociągi KM z Pruszkowa do Warszawy Wschodniej będą kursować tylko 2 razy na godzinę, część pojedzie do Dworca Gdańskiego, a kursowanie SKM na linii S1 zostanie w większości zawieszone. Już wiadomo, że tłok w pociągach będzie niewyobrażalny, a alternatywą będzie linia 817. Dobrze by było, żeby do tego czasu urząd miasta dopiął ustalenia z ZTM.