Niepoinformowany jak pruszkowiak
Gdyby prześledzić miejskie i powiatowe publikatory z ostatnich lat, głównie strony internetowe oraz profile w mediach społecznościowych, okazałoby się, że życie w Pruszkowie sprowadza się do świętowania rocznic, wręczania nagród, zabaw i festynów, koncertów muzycznych, odwiedzin lokalnych notabli w szkołach i przedszkolach oraz jest pasmem sukcesów w postaci zdobywania dotacji do rozmaitych inwestycji. Owszem, te informacje są ważne. Ale dla nas, mieszkańców, jeszcze ważniejsze jest wszystko to, co każdego dnia dotyka każdego z nas: kłopoty z komunikacją miejską, zamykanie ulic, korki, problemy parkowaniem, zalane po deszczu skrzyżowania, przebieg naboru do szkół i przedszkoli, szpitale – czyli wszystko, za co SAMORZĄDY są odpowiedzialne. A o czym informują z rzadka, przypadkiem i od niechcenia.
Pruszków nie jest wyjątkiem, w Polsce nie brakuje miast prowadzących politykę informacyjną przypominającą tę w Korei Północnej, gdzie lokalny włodarz kroczy od sukcesu do sukcesu, przecina wstęgi, wręcza medale, a inne ordery sam nosi z dumą na piersi. Ale z upływem lat przybywa też miast, które zrozumiały, że znacznie większy pożytek przynosi im szerokie informowanie o wszystkim, co jest ważne dla zwykłych ludzi, nie dla władz.
Duże miasta mają prościej, bo mają najwięcej pieniędzy na wydatki administracyjne. Tworzą więc całe departamenty komunikacji społecznej, na których czele zazwyczaj stoi rzecznik prasowy. Zatrudniają nawet 10 osób, z których każda zajmuje się inną sferą życia miasta: oświatą, gospodarką komunalną, sportem i rekreacją, kulturą itd. Te osoby codziennie aktualizują stronę internetową, portale społecznościowe, wrzucają aktualności do aplikacji miejskich, które mieszkańcy pobierają na telefony i z których czerpią wiedzę o tym, co się dzieje. To naprawdę rozbudowane struktury, których zadanie jest jasno określone: informować!
Ale i w miastach wielkości Pruszkowa to jest możliwe. Nie trzeba szukać daleko, wystarczy zajrzeć do Legionowa. W urzędzie stworzono referat komunikacji społecznej i promocji. Jego obowiązki są bardzo rozległe, dlatego wymienię najważniejsze: prowadzenie i bieżąca aktualizacja strony internetowej www.legionowo.pl, bieżąca aktualizacja profilu miasta w mediach społecznościowych, redagowanie newslettera, wysyłanie powiadomień SMS oraz obsługa aplikacji mobilnej, przygotowywanie publikacji i materiałów promocyjnych, współpraca z mediami, monitoring i analiza publikacji oraz informacji na temat miasta i urzędu, przygotowywanie sprostowań, polemik oraz komunikatów dla mediów, redagowanie odpowiedzi na listy oraz zaproszenia nadsyłane do prezydenta, obsługa działu „Pytanie do prezydenta”.
Dużo? Sporo. Ale referat wywiązuje się z tego naprawdę dobrze. Zresztą wystarczy wejść na stronę Urzędu Miasta Legionowa i zobaczyć, ile się tam dzieje. Gdy potem odpalam stronę Pruszkowa, ogarnia mnie wrażenie stagnacji, pustki… Wydaje mi się, jakbym cofnął się technologicznie i estetycznie o piętnaście lat.
Prezydent Pruszkowa Paweł Makuch, kiedy rozmawiałem z nim z okazji 100 dni sprawowania urzędu, deklarował polepszenie komunikacji z mieszkańcami. Mówił, że w urzędzie powinna pojawić się osoba odpowiedzialna za jednolity przekaz informacyjny. Że jeszcze w tym roku uruchomiony zostanie newsletter. Nie spodziewam się cudów już na wstępie, ale liczę na to, że pojęcie „polityka informacyjna” nabierze w końcu konkretnego znaczenia.
O ile jeszcze po ostatnich wyborach samorządowych w samym urzędzie miasta coś drgnęło – nowa ekipa zaczęła zamieszczać w mediach społecznościowych nie tylko zdjęcia uścisków rąk i poważnych min na uroczystościach rocznicowych – o tyle w powiecie zostało jak było. Gratulacje, imprezy, zaproszenia. Wieje nudą. O zamknięciu oddziału wewnętrznego w szpitalu na Wrzesinie ani słowa. Jak to możliwe, że wydarzenie mające niebagatelny wpływ na bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców, nie zostało na portalu powiatu zauważone nawet jednym zdaniem? Zapytałem o to na Facebooku starostę Krzysztofa Rymuzę. Do momentu opublikowania tego artykułu żadnej odpowiedzi nie otrzymałem. Radna Magdalena Beyer (PiS), autorka postu z informacją o kłopotach szpitala, napisała w komentarzu: „Powiem Panu więcej. Nawet nie wszyscy radni powiatu zostali poinformowani o planach zamknięcia oddziału wewnętrznego w naszym szpitalu, a jedynie mailowo, ci którzy są członkami Rady Społecznej SPZ ZOZ”. Jeżeli lokalne władze, które są blisko nas, niemal na wyciągnięcie ręki, separują się od społeczeństwa, to może warto o tym pamiętać, a przy kolejnych wyborach odseparować się od nich?