“Nie zabierajcie naszych ogrodów!”
Domy jednorodzinne i park zamiast ogródków działkowych? Pruszkowscy działkowcy walczą o swoje.
Gdy miasto przygotowało projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP – przyp. KCh.) dla okolic ulicy Lipowej, na pruszkowskich działkowców padł blady strach. Jak się okazało, dla spójnego dotychczas ekosystemu ogrodów działkowych magistrat przewidział trzy różne zastosowania. Jakie?
Część ogrodów postanowiono przeznaczyć pod zabudowę jednorodzinną. Inna część zmieniłaby zastosowanie z “zieleni działkowej” na “zieleń parkową”, co ma otworzyć drogę do rozparcelowania funkcjonującego ogrodu i przekształcenia go na park miejski. Jedynie pozostała, trzecia część ogrodów, zachowałaby swój obecny charakter.
Oznacza to nie mniej i nie więcej jak tyle, że powierzchnia pruszkowskich ogrodów działkowych zostałaby “oskubana” na rzecz innych celów i ograniczona jedynie do ogrodu “Lipowa” (jak sama nazwa wskazuje, funkcjonującego wzdłuż ulicy Lipowej). Nad pozostałymi działkami – ogrodu “Srebrna” oraz “Bystra” zawiśnie zaś groźba rychłej likwidacji.
Magistrat głuchy na argumenty?
Za przygotowanie projektu planu zagospodarowania przestrzennego na przestrzeni między ulicami: Ceramiczną, Cegialnianą, Lipową, południową granicą miasta oraz ulicą Komorowską, odpowiedzialna jest zewnętrzna firma zatrudniona przez miasto. Gdy o efektach jej pracy dowiedzieli się działkowcy, nie zwlekali ani chwili. Skierowali swoje wnioski i sugestie do magistratu, a tam… ich postulaty jakby zaginęły.
W lutym br. Urząd Miasta zorganizował spotkanie konsultacyjne w sprawie mającego powstać planu. Problem polega na tym, że działkowcy nie zostali na to spotkanie zaproszeni lub – jak stwierdzają w rozmowie z portalem zpruszkowa.pl – nie zostali o takowym skutecznie poinformowani. Pierwsza okazja do konfrontacji z magistratem otworzyła się dopiero 9 marca… gdy projekt przyszłego planu został już sporządzony, a władze miasta ogłosiły jego wyłożenie.
Wyłożenie nie zamknęło wprawdzie możliwości wnioskowania o zaprowadzenie zmian w projekcie. Działkowców zaniepokoiło jednak, że przed tym zdarzeniem, po stronie Urzędu Miasta nie znalazł się nikt skłonny do rozmowy z nimi. Nastrojów nie uspokoił również fakt, że przedstawiony podczas wyłożenia projekt planu w żadnym stopniu nie czynił zadość postulatom działkowców (o których, zgodnie z pieczątką na piśmie, magistrat wiedział przynajmniej od 2 marca 2020 r.).
Działkowcy biją na alarm
Zaistniała sytuacja zmusiła działkowców do podjęcia szybkich i możliwie najskuteczniejszych kroków w obronie ogrodów. Poza pismem skierowanym przez prezesa Rodzinnych Ogrodów Działkowych “Pruszków” do Prezydenta Pawła Makucha, działkowcy zorganizowali też zbiórkę podpisów pod stosowną petycją. Nie szczędzą również sił w zainteresowaniu swoją sprawą lokalnych mediów.
Na wyłożeniu projektu planu (9 marca br. – przyp. KCh.) stawili się licznie, wypełniając urzędową salę po brzegi. Przedstawicieli magistratu oraz firmy wykonującej projekt zasypali pytaniami. Próbowali też racjonalnej argumentacji. Jak wskazywał prezes ROD “Pruszków” Jan Strzeszewski, proponowane zmiany przedstawione w projekcie będą bardzo dokuczliwe dla użytkowników ogrodów działkowych. Pomijając fakt, że część z nich może stracić swoje miejsce na Ziemi, cała reszta zostanie potencjalnie odcięta od dojazdu od strony ulicy Polnej. Co za tym idzie – odcięty zostanie również dojazd dla służb ratowniczych – straży pożarnej i pogotowia.
“Nikt nie przyszedł do nas w trakcie powstawania planu. Nikt z nami nie rozmawiał. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na ukształtowanie terenu” – protestowali zebrani. Faktycznie – ogrody działkowe przy ul. Polnej skupiają się wokół małej “dolinki” na dnie której znajduje się oczko wodne. Do działek położonych niżej prowadzi stroma droga, której pokonanie może okazać się niemożliwe dla wozu strażackiego. Jedyny “płaski” dostęp do działek prowadzi od strony ul. Polnej. Czyli od miejsca, gdzie według planu ma się znaleźć zabudowa jednorodzinna. “To jest projekt sporządzony zza biurka!” – podnosili zebrani.
Oaza dla seniorów i zielone płuca miasta
Jak argumentował Jan Strzeszewski, dezintegracji może ulec również wspólna, zintegrowana gospodarka, w tym np. wspólna kanalizacja, o którą działkowcy zabiegali latami. Prezes ROD “Pruszków” zwracał również uwagę na wkład, jaki działkowcy wnoszą do zaprowadzenia równowagi ekologicznej na terenie miasta. Ogrody działkowe stanową zielone zaplecze całego miasta, a prowadzona na ich terenie zielona gospodarka może znacząco wpływać na redukcję negatywnych skutków zanieczyszczenia miasta. Dość wspomnieć, że to zabudowania wokół ulicy Komorowskiej uchodzą za największe “kopciuchy” w mieście. Obecność ogrodów działkowych w ich towarzystwie jest więc jak najbardziej wskazana.
Działkowicze podnosili również argument o zbawiennym wpływie funkcjonowania ogrodów na lokalnych seniorów. Nie od wczoraj wiadomo, że odskocznia w postaci ogródków to jedno z lepszych rozwiązań na poprawę kondycji, zdrowia i samopoczucia wśród osób starszych.
Zebrani w Urzędzie Miasta zaznaczali również, że nie odcinają się od reszty miasta i z chęcią podejmują współpracę z lokalnymi instytucjami. Przykładów nie trzeba szukać daleko – całkiem niedawno pruszkowskie ROD odwiedzili uczniowie pruszkowskich szkół, odbywając tak ważne w dzisiejszych czasach lekcje na temat ekologii.
“Nikt nie chce zabierać państwa działek!”
O ile 9 marca Prezydent Paweł Makuch zdążył jedynie przywitać się z zebranymi i wyjść z sali, tak do samego końca rozmowy z działkowcami prowadził Zastępca Prezydenta, Konrad Sipiera. Ten wielokrotnie zapewniał zgromadzonych, że intencją magistratu nie jest odebranie im ogrodów działkowych. Jednocześnie unikał jednak złożenia stanowczej, jednoznacznej deklaracji co do dalszych losów dyskutowanego projektu MPZP.
“Mogę zapewnić Państwa, że będę rekomendował Prezydentowi (Pawłowi Makuchowi – przyp. K.Ch.) przychylenie się do Państwa wniosków” – to prawdopodobnie najdalej idąca propozycja, jaka padła z ust wiceprezydenta. Działkowcy wydali się nieprzekonani. Tym bardziej, że w trakcie składania deklaracji, za plecami Konrada Sipiery nadal wyświetlany był protestowany projekt sporządzony na zlecenie magistratu.
Warto zauważyć jednak, że ostateczną instytucją zdolną do zablokowania MPZP w kształcie wyłożonym 9 marca, będzie Rada Miasta. To od głosów radnych zależeć będzie, czy działkowcy będą mogli przestać obawiać się o swój dobytek. Otwartym pozostaje pytanie – czy rajcowie staną na wysokości zadania?