MKS Pruszków rozczarował, ekstraklasa uciekła. Być może na dłużej

Wróćmy na chwilę do sezonu zasadniczego: 16 meczów - 16 wygranych. Pewne prowadzenie w tabeli I ligi, awans z pozycji najlepszej drużyny zaplecza ekstraklasy do finałowego turnieju o Puchar Polski w Sosnowcu. To również uniknięcie pierwszej fazy play-off i szybki skok do najlepszej ósemki ligowych zmagań. Do niedawna MKS Pruszków przedstawiał się jako mocny kandydat do zwycięstwa w sezonie, lub - w planie minimum - do zakończenia sezonu na pozycji medalowej. Brzmi nieźle.
Tymczasem po ćwierćfinale nadszedł prawdziwy sprawdzian - półfinałowe starcie z zespołem Contimax MOSiR Bochnia. Tutaj ukazały się mocne deficyty MKS-u w strefie podkoszowej. Nieobecna z powodu urazu Martyna Kurkowiak oraz szybkie trzy przewinienia Katarzyny Świeżak spowodowały mocne zawężenie rotacji pod koszem.
Prawie 40 min rozegrała Karolina Giżyńska, ponad 20 minut Oliwia Trzymkowska. Oprócz tego kilka razy mieliśmy do czynienia z typowym "small-ball" w wykonaniu gospodyń. Goście z Bochni, bazując na doświadczeniu swoich zawodniczek, wygrały tablice aż 68 do 40! Taka przewaga w zbiórkach znalazła swoje potwierdzenie w wyniku meczu. Pierwszy mecz - i to w Pruszkowie - wygrywa Bochnia.
Seria trwała do dwóch zwycięstw. Rewanż w Bochni to wygrana gospodyń. Zadecydowała trzecia kwarta. Do przerwy wynik oscylował w okolicach remisu, jednak na drugą połowę mocniej, pewniej i co najważniejsze skuteczniej wyszły koszykarki Contimaxu.
Przegrana w dwóch meczach półfinałowych musiała zaboleć. Cel stawiany przed rozgrywkami był jasny, klarowny i komunikowany przed startem. W tej sytuacji, dwumecz o brązowe medale, gdzie kolejnym przeciwnikiem była Wisła Kraków, jawił się jako niezbędne minimum.
Krakowska ekipa, mocno podrażniona poprzednimi sezonami (poprzednie dwa lata to przegrane wielkie finały kolejno z Sokołowem Podlaskim oraz Gdynią), wyszła do gry zdeterminowana i już w pierwszej kwarcie osiągnęła kilkunastopunktowe prowadzenie. Dobra gra ligowej weteranki, Martyny Stasiuk, w połączeniu z rewelacyjnie dysponowaną byłą zawodniczką MKS-u, Pauliną Kuczyńską, pozwoliły osiągnąć solidną zaliczkę przed rewanżem w Pruszkowie.
Formuła dwumeczu o trzecie miejsce to suma punktów z obu spotkań. MKS, przegrywając pierwszy mecz różnicą 12 punktów (66:78), musiał wygrać drugie spotkanie różnicą 13 punktów. Wygrać się udało, jednak minimalnie, bo 65:63, i tym samym niewystarczająco do sięgnięcia po krążek. Tym samym brązowe medale powędrowały do Krakowa.
Ligę wygrała Jelenia, Góra pokonując w finale Bochnię. MKS-u Pruszków uplasował się na czwartym miejscu.
Swoją zawodniczą karierę, wraz z ostatnim meczem sezonu, zakończyła Lucyna Kęsy. Występując wcześniej pod nazwiskiem Kotonowicz, była jedną z bardziej doświadczonych zawodniczek biegających po polskich parkietach. Życzymy wszystkiego co najlepsze dla ligowej weteranki!
Cały finał rozgrywek może mieć daleko idące konsekwencje dla przyszłości żeńskiej sekcji w MKSie Pruszków. Wszystko przez kolejne zmiany w najwyższej klasie rozgrywkowej, które nastąpią przed kolejnym sezonem. Na czym będą one polegały? Spieszymy z odpowiedzią.
Orlen Basket Liga Kobiet w sezonie 24/25 liczyła 10 zespołów. W połowie rozgrywek bardzo duże perturbacje finansowe przeżywała drużyna MKS Polkowice. Sezon dokończyła grając głównie juniorkami i przegrywając wszystkie mecze. Pod koniec rozgrywek liga ogłosiła brak spadków z tej już i tak mocno okrojonej stawki. Planem jest powiększenie rozgrywek do przyzwoitej liczby 12 drużyn. Ostatnie informacje mówią jednak o powiększeniu ligi aż do 14 drużyn i tymczasowym "zamknięciu" rozgrywek na 2 lub 3 sezony. "Zamknięcie", to nic innego jak zamrożenie systemu awansów i spadków tak, aby wszystkim beniaminkom dać czas na przystosowanie się do wyższej ligowej rzeczywistości - zarówno pod kątem personalnym jak i wizerunkowym. Zasada jest więc prosta - kto nie załapie się teraz, ten nie załapie się na długo.
W minionych latach zespoły I ligi albo nie zgłaszają się do Ekstraklasy, albo robią to z bardzo ciężkimi skutkami dla wizerunku organizacji (tutaj przykładem jest MKS Pruszków, który przez 2 pełne sezony wygrał zaledwie 3 mecze). W nadchodzącym sezonie, ostateczne grono awansujących zespołów rozstrzygnie się po ustabilizowaniu sytuacji w zasłużonym klubie z Polkowic.
Warianty są dwa. Pierwszy zakłada wycofanie się polkowiczanek. W takim wypadku stawkę uzupełnią medaliści obecnych zmagań na zapleczu - Jelenia Góra, Bochnia oraz Wisła Kraków. W przypadku utrzymania się w Ekstraklasie Polkowic, stawka, włączając w to wyżej wymienione drużyny, wynosić będzie 13 zespołów. Tutaj, według naszych informacji, Polski Związek Koszykówki zaprosi do rozgrywek jeszcze jeden zespół, aby liczba drużyn była parzysta i nie było potrzeby pauzowania w każdej kolejce. Sportowym kluczem tego zaproszenia powinien być MKS Pruszków. Związek planuje jednak zaprosić tam klub z "klucza zasłużonych" dla Polskiej koszykówki. Stąd tropy prowadzą do Łodzi, gdzie funkcjonują dwie silne marki - ŁKS oraz Widzew. Obie, w opinii Związku, dysponują większym potencjałem marketingowym, bazą kibiców i zainteresowaniem, co jest kluczowe dla podniesienia atrakcyjności najwyższej klasy rozgrywkowej żeńskiej koszykówki.
Z pewnością będziemy śledzić dalsze losy pruszkowskich koszykarek. Jeśli Związek zdecyduje się na "klucz zasłużonych", to przegrana pruszkowianek w końcówce obecnych rozgrywek może okazać się brzemienna w skutkach. Nasz zespół może czekać wtedy dwu- albo i trzyletnie wegetowanie w niższej lidze.