Mieszkańcy swoje, a miasto swoje. Za nami kolejne spotkanie w sprawie "rewitalizacji Utraty"
Konstanty CHODKOWSKI
W środę, 5 lipca o godzinie 13:30 w Malichach odbyło się kolejne spotkanie mieszkańców Pruszkowa w sprawie trwającej realizacji projektu zakładającego tzw. „rewitalizację” doliny Utraty. Tym razem, w przeciwieństwie do podobnego zebrania, które miało miejsce w miniony poniedziałek (3 lipca), na miejscu pojawili się również przedstawiciele Urzędu Miasta, dyrekcji Szpitala w Tworkach oraz wykonawców projektu.
Przypomnijmy – magistrat przystąpił do realizacji inwestycji, której nominalnym celem miała być cyt. „Poprawa jakości środowiska poprzez kompleksowy rozwój terenów zielonych w Pruszkowie”. Polega ona m.in. na rozbudowie infrastruktury pieszej, rowerowej i rekreacyjnej wzdłuż rzeki Utraty na wysokości Tworek i Malich, aż do granic Pruszkowa. Rozpoczęcie prac sprowokowało protesty okolicznych mieszkańców. Ich zdaniem, projekt „poprawy jakości środowiska”, w rzeczywistości dewastuje naturę zamiast ją chronić. W ostatnich dniach mieszkańcy intensywnie zabiegają o wstrzymanie robót.
Prawda czasu, prawda ekranu i prawda magistratu
Wczorajsze spotkanie z mieszkańcami Wiceprezydent Pruszkowa Konrad Sipiera podsumował w poście na swojej stronie na Facebooku. W lakonicznym wpisie podziękował on wszystkim przybyłym za cyt. „rozmowę na temat rewitalizacji Utraty”. „Wierzę, że udało się wyjaśnić wiele wątpliwości a także znaleźć rozwiązania, które będą dla wszystkich satysfakcjonujące” – napisał.
Dziękuję Państwu za dzisiejsze spotkanie i rozmowy na temat rewitalizacji Utraty. Wierzę, że udało się wyjaśnić wiele...
Opublikowany przez Konrad Sipiera Zastępca Prezydenta Miasta Pruszkowa Środa, 5 lipca 2023
Odmienne zdanie na temat przebiegu zdarzenia mają jednak obecni na nim mieszkańcy. W trakcie trwającej ponad dwie godziny debaty „każdego z każdym”, postulaty zebranych nie przerodziły się w przełomowe deklaracje włodarzy. Nawet w przypadku rzeczy tak prostej, jak pozbycie się nowo nasadzonych szpalerów wierzb, kwestie finansowe (trzeba będzie dopłacić wykonawcy), oraz techniczne (trzeba je gdzieś przesadzić, ale nie teraz, tylko na jesieni) uniemożliwiły podjęcie wiążących decyzji.
Atmosfera spotkania była w rzeczywistości bardzo nerwowa, zwłaszcza na samym początku. Grad pytań spadł na obecną na miejscu projektantkę oraz prezydentów Pawła Makucha i Konrada Sipierę. Na większość zapytań mieszkańcy nie uzyskali żadnej odpowiedzi. Przed większością zarzutów ze strony społeczności lokalnej, projektantka broniła się wymogami stawianymi przez Fundusz Ochrony Środowiska, który dofinansował przedsięwzięcie.
Zebranych interesował m.in. temat płotu, który po zakończeniu inwestycji miałby odgrodzić teren szpitala w Tworkach od brzegu Utraty. Zgodnie z odpowiedzią dyrektora szpitala, powstanie ogrodzenia wiąże się z zamiarem zwiększenia bezpieczeństwa pacjentów. Wspominał przy tym o incydentach związanych z odkryciami szczątków ludzkich na terenie szpitala oraz o ograniczeniu możliwości ucieczki pacjentów. Dla zwierząt zaś, jak wynika z dyskusji podczas spotkania, ma zostać stworzony prześwit pod płotem oraz kilka otwartych całodobowo furtek.
Oddajmy głos mieszkańcom
Poruszanych kwestii pojawiło się w toku spotkania znacznie więcej. Każdy z uczestników przybył nad Utratę z własnymi pytaniami, wątpliwościami lub słowami sprzeciwu. Z racji na fakt, że zebranie przebiegało chaotycznie, a tok dyskusji nie był w żaden sposób usystematyzowany, redakcja zpruszkowa.pl postanowiła zwrócić się do mieszkańców obecnych na miejscu o spisanie ich własnych spostrzeżeń, przemyśleń oraz relacji z wydarzenia. Wszystkie nadesłane do nas odpowiedzi publikujemy poniżej.
Krzysztof Michalak: wydaje się, że radni nie wiedzieli na co się zgadzają
„Policzyłem zgromadzonych na spotkaniu. Tuż po godzinie 13:30 było ponad 60 osób” – pisze do redakcji zpruszkowa.pl Krzysztof Michalak, mieszkaniec Pruszkowa.
„Teren inwestycji bezpośrednio przyległy do działek miejskich należy do szpitala w Tworkach i został on udostępniony miastu, które było zainteresowane wykorzystaniem go na cele rekreacyjne. Z tym, że jednym z warunków było przeprowadzenie konsultacji z mieszkańcami. Konsultacje takie miały miejsce dwukrotnie - ponad dwa lata temu. Według Urzędu Miasta, prośby mieszkańców zostały w całości uwzględnione. Na przykład – odsunięto nową ścieżką od obecnego przedeptu, zrezygnowano z wieży widokowej, zmniejszono ingerencję w park leśny na wysokości toru kolarskiego, zmniejszono ilości małej architektury. Magistrat uważa, że spotkania te wypełniły znamiona konsultacji, aczkolwiek strona społeczna oczekiwała ciągu dalszego. Ten zaś, przed rozpoczęciem prac, nie nastąpił.
Chcieliśmy, aby projekt był dalej konsultowany w miarę jego powstawania, jednak strategia informacyjna Urzędu Miasta w tej sprawie bardzo kulała. Przez dwa lata, a nawet po powstaniu dokumentacji przetargowej, nie konsultowano z nami nic. Co więcej - wydaje się, że radni, którzy uchwalili zwiększenie środków finansowych na etapie przetargu, również nie wiedzieli na co się zgadzają. Z jednej strony – nie doszło do pełnej, rzetelnej prezentacji projektu. Z drugiej zaś - oni sami również nie wykazali inicjatywy, by w tę dokumentację się „wgryźć”. Przecież dokumenty przetargowe były i są dostępne na stronie Biuletynu Informacji Publicznej.”
Marek Gibasiewicz: na wiele pytań nie otrzymaliśmy odpowiedzi
“Spotkanie rozpoczęło się od zarzucenia mieszkańcom, że wcześniej nie interesowali się projektem.” - relacjonuje Marek Gibasiewicz, mieszkaniec Malich.
“Zarzuty te, paradoksalnie były stawiane przez osoby, które nie przyszły na spotkanie z mieszkańcami w poniedziałek dwa dni wcześniej - Zastępcę Prezydenta Pruszkowa, pana Konrada Sipierę, oraz architektkę krajobrazu - panią Martę Matusiak. Ta ostatnia nie pojawiła się również na wtorkowej Sesji Rady Miasta.
Zgromadzeni mieszkańcy złożyli szereg skarg i uwag. Na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim te dotyczące decyzji środowiskowej, decyzji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska pozwalającej na niszczenie siedlisk roślin i płoszenie zwierząt, oraz inwentaryzacji przyrodniczej. Radczyni prawna Urzędu Miasta stwierdziła, że stosowne dokumenty są, ale ich nie pokaże, ponieważ - jak stwierdziła - zapomniała ja przynieść na spotkanie.
Ekolodzy zapytali o to dlaczego nie dostali odpowiedzi na pismo złożone w maju, dotyczące m.in. zabezpieczenia lęgowisk i siedlisk ptaków, w tym gatunków ściśle chronionych, w szczególności w okresie lęgowym; oraz inne kwestie poruszane w piśmie. Prezydent stwierdził, że żadne pismo nie wpłynęło.
Zapytałem panią Martę Matusiak o to, dlaczego zniszczono siedliska gatunków ściśle chronionych, które występowały dotąd nad Utratą (które wykarczowano i zasypano korą oraz sadzonkami wierzby i wikliny): płazów - kumaka nizinnego, owadów - ważki, iglicy małej. Na moje pytanie nie uzyskałem odpowiedzi. Zapytałem również o to, gdzie występuje większa różnorodność: w miejscu rosnących wcześniej naturalnie łąk kwietnych oraz siedlisk roślin wodnych, czy sadzonek wierzby i wikliny obsypanych korą. Na tę kwestię również nie uzyskałem odpowiedzi.
Na pytanie prezydenta o to czego oczekują mieszkańcy, wszyscy, jednogłośnie domagali się usunięcia sadzonek wierzby i wikliny. Zdecydowana większość mieszkańców domagała się odtworzenia rosnącej wcześniej roślinności (naturalnie rosnących łąk kwietnych oraz roślin wodnych i nadbrzeżnych), oraz zwiększenia bioróżnorodności poprzez ewentualne nasadzenia innych, naturalnie występujących na mazowszu roślin. W postulatach pojawiła się również konieczność remontu ulic Kaczanowskiego i Krakusa, zniszczonych przez ciężki sprzęt dojeżdżający na budowę od strony Malich.”
Maciej Boenisch: konsultacje w żaden sposób nie rozwiały moich wątpliwości
„Jestem bardzo zaniepokojony sposobem, w jaki są przeprowadzane prace nad realizacją inwestycji. Konsultacje, które odbyły się w środę, w żaden sposób nie rozwiały wątpliwości.” – pisze do redakcji zpruszkowa.pl Maciej Boenisch, pasjonat lokalnej przyrody i członek pruszkowskiej grupy Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
„Choć kilka spraw - na przykład kwestia mostku na stawikach tworkowskich, zostało zgodnie z deklaracją prezydenta i projektantki wykreślone, wiele innych wciąż budzi zastrzeżenia. Mimo zapewnień prezydentów, że żadne drzewo nie zostanie wycięte czy uszkodzone, widzieliśmy uszkodzone podczas budowy korzenie drzew rosnących na łące. Podczas spotkania okazało się, że definicji drzew nie spełniają młodsze zadrzewienia bzów i klonów jesionolistnych w pasie między rzeką a starszym drzewostanem na wysokości jazu. Te, nazwane przez panią projektantkę podrostami, zostaną wycięte, choć stanowią cenne miejsce gniazdowania ptaków.
Mimo zapewnień projektantki, że przygotowany projekt zakłada minimalną ingerencją w przyrodę, widzieliśmy przecież darń łąki zerwaną z pokaźnego jej obszaru i usypaną w wysokie stosy. Widzieliśmy także masy kory wysypanej niepotrzebnie pod gęste wierzbowe nasadzenia, biodegradowalne umocnienia brzegów z faszyny, którą powiązano na plastikowe trytytki, czy wysokie płotki z faszyny uniemożliwiające wyjście na brzeg rzeki kaczkom.
Największy niepokój wzbudziła niejednoznaczna odpowiedź na pytanie ornitologa Mariusza Grzeniewskiego z pruszkowskiego OTOP-u, o wymagane przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska zezwolenia na niszczenie gniazd, płoszenie ptaków i przeprowadzanie prac w trakcie sezonu lęgowego. Przecież większość najbardziej inwazyjnych prac, w tym zrywanie darni i prace przy użyciu ciężkiego sprzętu na terenie gniazdowania ptaków, już wykonano, co widzieliśmy podczas wizji lokalnej.
W dodatku prace - jak wynikało z odpowiedzi na kolejne pytanie zadane przez Mariusza - nie zostały poprzedzone rzetelną inwentaryzacją przyrodniczą i nie są objęte przyrodniczym nadzorem (usłyszeliśmy, że nadzór dopiero będzie). Gdy przedstawiałem powyższe wątpliwości Panu Prezydentowi, projektantce i innym przedstawicielom Urzędu Miasta, w odpowiedzi usłyszałem argumenty mówiące o koniecznym kompromisie, o tym, że różne osoby korzystające z parku mają różne potrzeby i trzeba zaakceptować kompromis, między kwestiami atrakcyjności i dostępności, a ochroną przyrody. Pomimo, że dotacja została przyznana właśnie na «poprawę jakości środowiska naturalnego», a nie na poprawę rekreacyjnych walorów tego bardzo cennego przyrodniczo miejsca.”
Przyłączam się do protestu - przeciw budowlance w Tworkach, przeciw „rewitalizacji”. Kilkunastoma tysiąca znaków o...
Opublikowany przez Potulik i inne chaszcze Sobota, 1 lipca 2023
Artur Barcik: to spotkanie było farsą
„To spotkanie było farsą.” – pisze Artur Barcik, mieszkaniec Pruszkowa. „Nie było dialogu z mieszkańcami, było za to szukanie wymówek, odbijanie piłeczki, łapanie za słówka, zasłanianie się niewiedzą, odsyłanie do urzędu. Prezydenci po raz kolejny okazali się odporni na argumenty mieszkańców i aktywistów, którzy w przeciwieństwie do nich doskonale przygotowali się do spotkania. To jest z ich strony cyniczna gra na czas żeby doprowadzić do sytuacji, w której nie da się już uratować tego miejsca przed jego całkowitą zagładą. Mam nieustanną nadzieję, że w świetle faktów o całej litanii formalnych i prawnych uchybień znajdzie się wreszcie ktoś w jednej z nadzorujących inwestycję instytucji i zatrzyma to barbarzyństwo zanim będzie za późno.”
Opublikowany przez Arkadiusz Gębicz Środa, 5 lipca 2023