Michał Tomaszewski, nowy trener Znicza Basket Pruszków, o kondycji drużyny przed startem sezonu [WYWIAD]

W zespole koszykarzy Znicza Basket Pruszków posadę pierwszego szkoleniowca objął Michał Tomaszewski. Okres przygotowawczy w pełni. Na parkiecie hali "Znicz" wylewane są hektolitry potu, aby w rozgrywkach sezonu 2025/2026 2 Ligi Mężczyzn PZKosz osiągnąć dobry wynik.
Mamy przed sobą ciekawe połączenie, które może przynieść bardzo dobre efekty i wiele satysfakcji pruszkowskiej publiczności. Właśnie teraz, w trakcie okresu przygotowawczego, pytamy nowego "head coacha" Znicza Basket Pruszków o nastroje, założenia, oczekiwania oraz wymagania względem drużyny.
Łukasz Dmochowski: Na początek oczywiście witamy w Pruszkowie!
Michał Tomaszewski: Dzień dobry. Cieszę się, że będę mógł prowadzić zespół Znicza w tym sezonie.
ŁD: Co zdecydowało o przyjęciu oferty pracy ze Znicza Basket Pruszków?
MT: Chęć pracy na wyższym poziomie sportowym niż 3 liga i pomysł Prezesa Znicza na drużynę w nadchodzącym sezonie, to znaczy konsekwentne ogrywanie młodych zawodników i wprowadzanie ich do seniorskiej koszykówki.
źródło: wozkosz.pl
ŁD: Kibice i sympatycy z pewnością są ciekawi, jakiego stylu gry można spodziewać się po drużynie w sezonie 2025/2026.
MT: W związku z tym, że drużyną jest bardzo młoda, będziemy chcieli grać bardzo szybko i aktywnie po obu stronach parkietu. Tyle teorii. Zobaczymy, jak będzie to wyglądało w praktyce. Jesteśmy dopiero po tygodniu wspólnych treningów. Przed nami sparingi, które na pewno dadzą odpowiedź, czy idziemy w dobrym kierunku.
ŁD: Jakie cele stawia Pan przed zespołem? Mocniejszy nacisk zostanie położony na wyniki czy na indywidualny rozwój młodych graczy?
MT: Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby jedno z drugim połączyć. Trenujemy po to, aby zaprezentować się jak najlepiej w każdym meczu. Jeżeli nasza praca treningowa pozwoli na pokonanie przeciwnika, to będzie i rozwój zawodników, i wynik sportowy. Wspomniałem, że zespół jest młody, ale tylko wiekiem. Mamy kilku zawodników, którzy są bardzo doświadczeni na tym poziomie rozgrywek i to oni muszą wspomóc indywidualny rozwój juniorów oraz zapewnić odpowiedni poziom sportowy. Nie chcemy szukać usprawiedliwienia w młodości. Uważam, że to powinien być nasz atut.
ŁD: Jakie cechy u zawodnika są dla Pana najważniejsze?
MT: Zaangażowanie i pokora. Ja kieruję się tymi zasadami w pracy trenerskiej i tego będę oczekiwał od swoich zawodników. Proszę nie mylić pokory z uległością czy brakiem pewności siebie, chodzi mi bardziej o szacunek do pracy, kolegów z drużyny i przeciwników. Bardzo ważne są też cechy wolicjonalne, takie jak determinacja w podnoszeniu swoich umiejętności i chęci stawania się lepszym, od kolegów na treningu i od przeciwników w meczu.
ŁD: Pruszków to miejsce z wielkimi koszykarskimi tradycjami. Czy uważa Pan, że czasy świetności pruszkowskiego basketu mogą powrócić?
MT: Ciężko odpowiedzieć na to pytanie akurat mnie. Zostałem trenerem na sezon 25/26 w określonych warunkach finansowo-organizacyjnych i z określoną wizją zarządu. Będąc studentem, miałem przyjemność oglądać mecze ekstraklasy koszykarskiej na żywo w hali Znicza. To były piękne czasy boomu na koszykówkę w Polsce, a zespół z Pruszkowa był wtedy w ścisłej czołówce. Wracając do pytania, w obecnej rzeczywistości wysoki poziom sportowy generuje ogromne koszty, więc to pytanie powinno być skierowane bardziej do Zarządu klubu.
ŁD: Jakie odczucia po skompletowaniu składu? Czy mamy w drużynie wyraźnych liderów, czy siłą tej ekipy może być drużynowość i monolit?
MT: Mogę powiedzieć, że skład mamy skompletowany w około 90%. Mamy jeszcze zarezerwowane jedno miejsce dla zawodnika. Ale czy do nas dołączy, czy będziemy szukać kogoś na jego miejsce, a może zostaniemy już w takim składzie, czas pokaże. Trenujemy w tym zestawie, jaki jest i czekamy na pierwsze sparingi, które pokażą nam, czy potrzebujemy jeszcze wzmocnienia. Mogę powiedzieć, że siłą naszej drużyny może być zespołowość, co nie znaczy, że w poszczególnych meczach któryś z zawodników nie może okazać się liderem. Udało nam się zatrzymać czterech podstawowych graczy z poprzedniego sezonu i nie będę ukrywał, że na nich bardzo liczę. Ale dokonaliśmy też kilku obiecujących wzmocnień. Być może wśród nich też objawią się potencjalni liderzy.
ŁD: W tym sezonie, w przypadku Pańskiej kariery trenerskiej, nastąpi przeskok na miejsce head coacha seniorskiej drużyny. Czy znacząco zmieni to podejście do treningów i wymagań względem drużyny w porównaniu do koszykówki młodzieżowej?
MT: To fakt. Do tej pory pracowałem głównie z młodszą lub starszą młodzieżą. Miałem też jednak już doświadczenie w pracy z zespołem seniorsko-juniorskim w 3 lidze, a także cały sezon w roli asystenta Trenera Marka Popiołka w 2 LM, w zespole złożonym - z jednym wyjątkiem - z seniorów, i to bardzo doświadczonych. Ostatnie sezony to głównie praca w 3 LM oraz w U19, więc sam proces treningowy nie ulegnie jakimś większym zmianom. Dodatkowo będę miał w treningu nadal kilku juniorów, a niektórzy seniorzy byli nimi jeszcze rok, dwa i trzy lata temu.
ŁD: Czy miał Pan przyjemność pracować już z zawodnikami z drużyny w przeszłości?
MT: Tak. Tutaj właśnie chciałem wspomnieć o tym jedynym wyjątku w pracy z seniorskim zespołem, a mianowicie o Antku Michalskim. Antek był wtedy zawodnikiem, którego prowadziłem w zespołach młodzieżowych i który w wieku 15 lat dołączył treningowo jako pełnoprawny zawodnik do drużyny drugoligowej. Dodatkowo miałem możliwość prowadzić sporadycznie treningi z Michałem Szymańskim. Z Bartkiem Habierą znam się z konsultacji kadry wojewódzkiej, a z Kubą Gomółką z campu kadry narodowej.
źródło: wozkosz.pl
ŁD: Koszykarski idol? Może być trener lub zawodnik.
MT: Obecnie jakoś nie próbuję się utożsamiać z żadnym koszykarzem. Za młodu to był Isiah Thomas z Detroit. Może dlatego, że mój pierwszy mecz NBA, jaki widziałem, to finał Pistons - Lakers. No i oczywiście Jordan. Bardzo podobała mi się gra Pennego Hardawaya z Orlando Magic.
ŁD: Gdyby nie koszykówka, co byłoby głównym zajęciem naszego nowego trenera?
MT: Szczerze? Nie wiem. Koszykówka zaczęła się pod koniec podstawówki i tak już zostało. Ciężko mi sobie wyobrazić, co mógłbym robić innego. Wiem natomiast, co robiłbym, gdybym nie miał ciągłych weekendowych meczów, zgrupowań i konsultacji. Uwielbiam podróże. Małe i duże. Te bardzo duże ciągle przede mną. Na pewno częściej pływałbym po jeziorach żaglówką i na desce oraz jeździł na nartach.
ŁD: Dziękuję bardzo za rozmowę. Na koniec - co chciałby Pan przekazać kibicom pruszkowskiego basketu przed nadchodzącym sezonem?
MT: Zapraszam wszystkich kibiców na nasze mecze. Stwórzcie wspaniałą atmosferę, wspierajcie nas swoim dopingiem, a my postaramy się grać koszykówkę skuteczną i miłą do oglądania. Do zobaczenia!