Michał Landowski powalczy o prezydenturę w Pruszkowie
To już trzecia osoba, która zadeklarowała start w walce o stanowisko prezydenta Pruszkowa – w 2023 r. o swych planach poinformował Piotr Bąk, wiceprzewodniczący rady miasta, członek Koalicji Obywatelskiej, aspiracji prezydenckich nie kryje też (choć wciąż nie zakomunikował jednoznacznie, że wystartuje) społecznik Arkadiusz Gębicz, założyciel i prezes stowarzyszenia Za Pruszków! Warto zauważyć, że kandydowania na drugą kadencję nie zadeklarował wciąż Paweł Makuch, choć wydaje się to przesądzone.
Michał Landowski jako pierwszy podszedł do sprawy tak profesjonalnie – nie tylko uruchomił na Facebooku swój profil jako kandydata na urząd prezydenta, ale też odpalił stronę internetową m-landowski.pl.
Mieszkańcy Pruszkowa Landowskiego kojarzą przede wszystkim z czasów Jana Starzyńskiego – w rządzącej wtedy miastem ekipie SPP był wiceprezydentem.
Wiedzy o samorządzie z pewnością nie można mu odmówić. „Pracując w Biurze Rady Miasta oraz pełniąc rolę Zastępcy Prezydenta Miasta Pruszkowa, nadzorowałem i koordynowałem różnorodne działy, w tym Edukacji, Pomocy Społecznej, Ochrony Środowiska, Biura Promocji i Kultury oraz działy zajmujące się sportem i zdrowiem. Nadzorowałem ponad 30 pruszkowskich placówek oświatowych i opiekuńczych, instytucje kultury” – pisze na swojej stronie. „Byłem inicjatorem rozbudowy i przebudowy miejskich placówek oświatowych, aktywnie uczestniczyłem w procesie budowlanym m.in. Szkoły Podstawowej nr 5 i Szkoły Podstawowej nr 10, przedszkoli i żłobków miejskich”.
Na stronie internetowej na razie znajdujemy głównie hasła i idee odnośnie do rozwoju miasta. Konkretów niewiele – utworzenie Muzeum Historii Pruszkowa oraz systematyczne organizowanie konsultacji społecznych.
Z wykształcenia prawnik, ma sporo dyplomów – kto jest zainteresowany, znajdzie informacje na jego stronie. W 2018 roku liczył na kontynuację pracy w Urzędzie Miasta Pruszkowa u boku Jana Starzyńskiego, ale przegrana Starzyńskiego pokrzyżowała te plany. Landowski musiał szukać zatrudnienia i znalazł je w Starostwie Powiatu Pruszkowskiego jako sekretarz, pracuje tam do dziś. Sekretarz to wysoki rangą urzędnik, odpowiedzialny za organizację pracy całego urzędu (odpowiednikiem sekretarza w ministerstwie i urzędach centralnych jest dyrektor generalny).
Zaraz po złożeniu deklaracji startu Michał Landowski wyjechał na urlop, zgodził się jednak na krótką rozmowę telefoniczną z portalem zpruszkowa.pl.
Sławomir Bukowski: To prawda, że decyzję o kandydowaniu na prezydenta Pruszkowa podjął pan już w 2018 roku, po zwycięstwie Pawła Makucha?
Michał Landowski: Nie, tę decyzję podjąłem teraz, w tym roku, po analizach i rozmowach. To naprawdę świeża decyzja. Długo się wahałem, zastanawiałem, w którą stronę pójść, jaką ścieżkę samorządową wybrać. Ale stwierdziłem, że skoro skończyłem w zeszłym roku 40 lat, to może jest ten czas, kiedy warto.
Ale przyzna pan, że wiele osób namawiało pana do startu.
Michał Landowski: To prawda, jednak dużo rozmów dotyczyło przeszłości, dostawałem pytania, dlaczego nie wystartowałem w 2018 roku. Dlaczego nie byłem to ja, tylko pan prezydent Starzyński. Ale ja szanuję moich pracodawców, wtedy startować nie mogłem.
Jak pan pogodzi kampanię wyborczą z pracą w starostwie powiatowym?
Michał Landowski: Na pewno będzie to trudne i wymagające. W godzinach pracy nie zakładam prowadzenia działań związanych z kampanią, będę to robił po pracy. W urzędzie muszę realizować bieżące zadania, które stoją przede mną. Myślę, że dopiero pod koniec rywalizacji, kiedy wszystko będzie się decydować, wezmę urlop i wtedy nadejdzie czas mojego pełnego zaangażowania. To wypadnie w okresie przedświątecznym.
W mediach społecznościowych pojawiły się zarzuty, że złożył pan deklarację przedwcześnie, zanim opublikowane zostało rozporządzenie premiera w sprawie terminu wyborów, że złamał pan art. 104 kodeksu wyborczego, który stwierdza: „Kampania wyborcza rozpoczyna się z dniem ogłoszenia aktu właściwego organu o zarządzeniu wyborów”.
Michał Landowski: Jedynie złożyłem oświadczenie, nie prowadzę agitacji wyborczej, a sformułowanie widniejące na mojej stronie, że proszę o głos, to tylko hasło. Poinformowałem o planach, ponieważ w ostatnim czasie otrzymywałem bardzo dużo telefonów, dostawałem wiele pytań w trakcie rozmów, czy wystartuję. Ich ilość mnie zaskoczyła, nie sądziłem, że ta kwestia budzi tak duże zainteresowanie. Do agitacji wyborczej jeszcze daleka droga, przede mną wiele pracy i działań organizacyjnych, muszę przecież zarejestrować listę kandydatów na radnych. Zarzuty, że łamię kodeks wyborczy, wywołują uśmiech na mojej twarzy.
W takim razie tylko jedno pytanie na koniec rozmowy. Jeśli pan wygra, czy zaproponuje pan stanowisko zastępcy prezydenta Pawłowi Makuchowi?
Michał Landowski: Nie lubię dzielić skóry na niedźwiedziu. Najpierw wygrana, a dopiero potem będziemy rozmawiać o sprawach personalnych.
Czyli nie wyklucza pan takiej opcji?
Michał Landowski: Nie jest mi z tym panem po drodze. Takiej propozycji mu nie złożę, tyle dziś mogę powiedzieć.