Pat w Radzie Miasta Pruszkowa. Magdalena Sawicka skarży do sądu uchwałę i apeluje: „Trzeba przywrócić praworządność”
Przypomnijmy: na grudniowej sesji radni nagle, bez uzasadnienia oraz dyskusji, na wniosek klubu Pruszków Obywatelski, odwołali dwoje wiceprzewodniczących rady: Magdalenę Sawicką i Rafała Rogulskiego (oboje z klubu Koalicji Obywatelskiej). Przy tej okazji doszło do co najmniej dwukrotnego złamania przepisów Statutu Miasta Pruszkowa, gdyż przewodniczący rady Karol Chlebiński (Pruszkowska Wspólnota Samorządowa) nie zarządził obowiązkowej dyskusji przed głosowaniem, a na miejsce odwołanych wprowadzono tylko jednego wiceprzewodniczącego (Małgorzatę Widerę z Pruszkowa Obywatelskiego), choć statut rozstrzyga, że wiceprzewodniczących musi być dwóch.
Pisaliśmy o tym szeroko przed tygodniem w artykule „Rada miasta dwukrotnie złamała prawo – ważność głosowań stoi pod znakiem zapytania”. Na początku stycznia wydarzenia na sesji zrelacjonowaliśmy w artykule „Pruszkowska obywatelskość na wojnie z samą sobą – klub PO postanowił wyciąć radnych klubu KO”, a potem odnotowaliśmy oświadczenie wydane w tej sprawie przez klub KO: „Katarzyna Włodarczyk: Pozostajemy wierni własnym przekonaniom, a nie stołkom i zakulisowym układom”.
Choć do złamania Statutu Miasta doszło, zdaniem Karola Chlebińskiego, jak i Małgorzaty Widery, wyniki głosowań są ważne. Czy mają rację, rozstrzygnie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.
Magdalena Sawicka o łamaniu Statutu Miasta i ustawy o samorządzie gminnym
Radna na sesji w czwartek 20 lutego odczytała oświadczenie. „Prawa należy przestrzegać. Musi go przestrzegać nawet większościowe ugrupowanie w radzie miasta. Bez względu na to, jak bardzo chciałoby zademonstrować swoją siłę” – powiedziała Sawicka, zwracając się do klubu Pruszków Obywatelski. „Do odwołania mnie doszło z naruszeniem prawa. I nie jednego, ale całej gamy przepisów. Dziś chciałabym oświadczyć, że uchwałę o odwołaniu mnie postanowiłam zaskarżyć do sądu administracyjnego. Nie po to, aby przywrócono mnie na stanowisko, lecz po to, aby przywrócić tej radzie praworządność” – mówiła.
Poinformowała, że do jej odwołania doszło na podstawie wniosku, który wbrew Statutowi Miasta nigdy nie został odczytany radnym. „Czemu tak się stało? Nie wiadomo. Być może dlatego, że sam wniosek został sporządzony na tyle niechlujnie, że wnioskujący radni zapomnieli wspomnieć w nim, że wnioskują o odwołanie mnie ze stanowiska. A to oczywiste i rażące naruszenie ustawy o samorządzie gminnym” – mówiła. „Do głosowania doszło bez dyskusji. Przewodniczący Karol Chlebiński nie zdecydował się na otwarcie dyskusji nawet wtedy, gdy uwagę na to uchybienie zwrócił mu radny Paweł Makuch. Muszą państwo wiedzieć, że Statut Miasta nie przewiduje możliwości głosowania nad czymkolwiek bez dyskusji”.
Sawicka twierdzi, że przepisy ustawy o samorządzie gminnym złamała także Komisja Skrutacyjna, która do głosowania w sprawie odwołania wiceprzewodniczących Rady Miasta wezwała… odwoływanych wiceprzewodniczących, w efekcie zagłosowali oni we własnej sprawie, czego polskie prawo kategorycznie zabrania.
„Nie możemy zgodzić się na sytuację, w której Statut Miasta i ustawy są lekceważone. Naszym obowiązkiem, jako radnych reprezentujących mieszkańców, jest dbanie o to, aby decyzje podejmowane w tej izbie były zgodne z prawem i demokratycznymi procedurami. Bo jeśli nie potrafimy dotrzymać najprostszych i najbardziej oczywistych procedur, to jakim prawem chcemy zabierać się do decydowania o innych, znacznie bardziej skomplikowanych aspektach zarządzania miastem?” – pytała Sawicka. I dodała, że liczy na to, że w przyszłości wszelkie decyzje podejmowane przez Radę Miasta Pruszkowa będą już zgodne z prawem, „a debata publiczna będzie odbywać się w atmosferze wzajemnego szacunku i transparentności”.
Skarga do sądu
Skarga przygotowana przez Magdalenę Sawicką jest obszerna. Radna przedstawia w niej dowody, że mogło dojść do złamania przepisów rangi ustawowej.
Wniosek o odwołanie obojga wiceprzewodniczących – jej zdaniem – w ogóle nie istnieje i nie został złożony, bo radni klubu Pruszków Obywatelski zamiast zawnioskować o odwołanie członków prezydium, zawnioskowali jedynie o… zmianę porządku obrad sesji. Przytacza fragment uzasadnienia wyroku sądu w Krakowie, że „o rzeczywistej treści żądania zawartego w piśmie złożonym do organu administracji publicznej nie decyduje jego tytuł nadany przez stronę, ale rzeczywista treść pisma”. Grudniowe głosowanie w sprawie dokonania zmian w prezydium mogło więc dotyczyć jedynie zmiany porządku obrad.
Drugi zarzut jest dużego kalibru. Otóż nawet jeśli uznać, że głosowanie odbyło się w sprawie odwołania Magdaleny Sawickiej i Rafała Rogulskiego z prezydium rady, to oboje nie mieli prawa brać w nim udziału, bo dotyczyło ich interesu prawnego. Tymczasem komisja skrutacyjna wezwała do oddania głosu i Sawicką, i Rogulskiego. Tym samym doszło do złamania art. 25a ustawy o samorządzie gminnym, który stwierdza: „Radny nie może brać udziału w głosowaniu w radzie ani w komisji, jeżeli dotyczy ono jego interesu prawnego”. Radna w skardze do sądu szeroko przytacza orzecznictwo sądowe, z którego wynika, że taka uchwała powinna zostać uznana za podjętą z rażącym naruszeniem prawa.
W długiej analizie prawnej Sawicka dowodzi też, znów powołując się na orzecznictwo, że przewodniczący Karol Chlebiński dopuścił do złamania szeregu przepisów Statutu Miasta Pruszkowa, a ilość naruszeń jest tak duża, że grudniowa uchwała nie powinna istnieć w obiegu prawnym.
Możliwe skutki wyroku
Scenariuszy jest wiele. Oczywiście, sąd może całkowicie odrzucić argumentację radnej Sawickiej, ale niezwykle ciekawe będzie wtedy uzasadnienie wyroku, które pozwoli udzielić odpowiedzi na wiele pytań dotyczących na przykład swobody stosowania przepisów znajdujących się w Statucie Miasta. Sąd może też uznać, że do naruszenia doszło, ale nie było ono znaczące, więc grudniowa uchwała pozostaje w mocy. I znów, arcyciekawe będzie towarzyszące temu uzasadnienie.
Sąd może wreszcie uznać słuszność jednego, kilku, albo nawet wszystkich argumentów podniesionych w skardze i uchwałę unieważnić. Wtedy skutki dla Rady Miasta Pruszkowa będą dotkliwe, a na horyzoncie pojawić się może nawet dymisja przewodniczącego Chlebińskiego. Ale póki co to wróżenie z fusów – na wyrok WSA musimy cierpliwie poczekać, i to nawet kilka miesięcy.
Komentarz autora:
W poprzedniej kadencji karierę w Pruszkowie zrobiło określenie „lewanowanie prawa”, wywodzące się od nazwiska radnego i odnoszące do tworzenia przepisów takich, by były wygodne dla jednego, albo grupy radnych, pozwalając im zajmować więcej stanowisk, niż dotąd mogli. W obecnej kadencji lewanowanie nadal ma się wyśmienicie i wciąż związane jest z obsadzaniem funkcji. Mogliśmy przekonać się o tym na czwartkowej sesji w trakcie dyskusji na temat ważności podjętych w grudniu uchwał.
Przewodniczący Karol Chlebiński tłumaczył na przykład, że choć Statut Miasta nakazuje powołać dwóch wiceprzewodniczących, to nie każe tego robić w tym samym momencie, zresztą w ogóle nie mówi o terminach. A skoro tak, to wszystko w porządku. Poza tym ustawa mówi, że wiceprzewodniczących może być od jednego do trzech, więc najważniejsze, że wynik głosowania odpowiada ustawie.
Na pytanie, dlaczego nie otworzył dyskusji przed głosowaniem, Chlebiński odparł, że nie było chętnych. Argument, że dyskusji domagał się radny Makuch, skontrował, że Makuch nie zgłosił się do zabrania głosu używając portalu eSesja, a tylko werbalnie. Gdyby przewodniczący przeczytał Statut Miasta Pruszkowa, nie znalazłby tam przepisu nakazującego radnym używanie komercyjnego programu eSesja, stworzonego przez prywatną firmę – mogą więc zgłaszać się do dyskusji w każdy sposób.
Chlebiński twierdzi, że wyniki grudniowych głosowań są ważne. Dlaczego? Bo tak. Przewodniczący rady może zamawiać opinie prawne, które potwierdzałyby legalność (lub jej brak) podjętych działań. I tak powinno być teraz wobec poważnych oskarżeń o łamanie przepisów. Radni ani mieszkańcy z żadnymi opiniami prawnymi zamówionymi przez Chlebińskiego zapoznać się nie mogą. Czy dlatego że ich nie ma? A o ważności głosowań przesądza sam Chlebiński mówiąc, że są ważne i już?
Dziś lewanowanie oznacza już nie tylko walkę o stanowiska i pisanie prawa pod siebie, lecz także lekceważący i nader swobodny stosunek do obowiązujących reguł. Sawicka nawołuje do przywrócenia w Radzie Miasta Pruszkowa praworządności i standardów – i ja się pod tym apelem podpisuję.