Lekcje online z komputera? Wkrótce także w Pruszkowie
W Michałowicach nauczyciele nagrywają lekcje i udostępniają je na stronie gminy. W Pruszkowie uczniowie na razie muszą radzić sobie sami, ale… nasi nauczyciele lada dzień też staną przed kamerami!
Na początku marca opisałem wyniki rankingu gmin przyjaznych edukacji. Pruszków uplasował się na 603. miejscu w Polsce, tymczasem sąsiednie Michałowice – na 4. W dyskusji, jaka się wywiązała, kilka osób z uporem godnym lepszej wprawy twierdziło, że nie jest to wynik wieloletnich zaniedbań urzędu miasta ani braku polityki edukacyjnej, tylko wina dyrektorów szkół. Ale najnowsze wydarzenia pokazują, że nie mają racji.
Z powodu pandemii szkoły są zamknięte. Nauczyciele próbują przechodzić na zdalne nauczanie. W Michałowicach wójt Małgorzata Pachecka nie czekając na instrukcje od rządu po prostu wyszła z inicjatywą uruchomienia e-lekcji.
– Otrzymaliśmy takie zadanie i wywiązujemy się z niego – mówi Małgorzata Widera, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Michałowicach, jednocześnie pruszkowska radna. – Gmina udostępniła swoją stronę internetową i zaoferowała wsparcie techniczne, a my organizujemy nauczycieli. To nie jest proste, opór jest spory, bo nauczyciele nie mają doświadczenia, ale podjęli wyzwanie. W Internecie publikowane jest coraz więcej filmów instruktażowych i lekcji.
Nakręcono już wiele e-lekcji i z każdym dniem ich przybywa! Kto nie wierzy, niech zajrzy na stronę www.michalowice.pl/lekcje. Niektóre to proste filmiki pokazujące statycznie strony z podręcznika – głos z tzw. offu tłumaczy, o co w temacie chodzi. Ale są też profesjonalne lekcje z nauczycielem przy tablicy. Matematykę dla klas ósmych prowadzi na przykład dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Komorowie Małgorzata Głodowska.
– Stanięcie przed kamerą wymaga odwagi. Nagranie jest dostępne dla wszystkich, ludzie je komentują, oceniają. Ja też mam tremę. Jestem anglistką, może ktoś potem zwróci mi uwagę, że nieprawidłowo wymówiłam jakiś wyraz – nie kryje dyrektor Widera.
A w Pruszkowie? Na jaką inicjatywę ze strony urzędu miasta mogą liczyć uczniowie? – Każdy dyrektor placówki oświatowej organizuje wspólnie z nauczycielami edukację zdalną biorąc pod uwagę uwarunkowania sprzętowe, personalne i środowiskowe. Z informacji, którymi dysponujemy wynika, że w pruszkowskich placówkach najbardziej przystępnym narzędziem do komunikacji z uczniami jest Librus. Dyrektorzy nie narzucają nauczycielom rozwiązań, mogą oni wykorzystywać inne dostępne w sieci narzędzia – mówi Beata Czyżewska, zastępca prezydenta Pruszkowa ds. oświaty.
Pani wiceprezydent podkreśla, że kształcenie na odległość jest dziś ogromnym wyzwaniem dla całego środowiska zaangażowanego w proces edukacji w takiej formie. Dotyczy to nauczycieli, rodziców i uczniów. Jak mówi, proces ten to nie tylko przekazywanie materiałów służących realizacji podstawy programowej. Na nauczycielach spoczęła też odpowiedzialność związana z zabezpieczeniem społecznych potrzeb uczniów: kontaktów interpersonalnych, integracji, utrzymania zespołu klasowego. – Uczniowie zostali z dania na dzień oderwani od środowiska szkolnego, przebywają w izolacji od nauczycieli i grupy rówieśniczej, dlatego praca z nimi w tych specyficznych warunkach przyjmuje dziś zupełnie inny wymiar – dodaje Czyżewska.
W pierwszych dniach po zamknięciu szkół uczniowie dostawali jedynie polecenia przeczytania kolejnych rozdziałów i napisania odpowiedzi na pytania. Trudno to nazwać e-lekcjami. Na szczęście z upływem czasu nauczyciele wykazują coraz większą kreatywność, zaczynają przesyłać linki do materiałów edukacyjnych dostępnych w sieci, polecają oglądanie filmów, zachęcają do przesyłania im pytań. Nauczycielka muzyki w Szkole Podstawowej nr 6 w Pruszkowie przygotowała dla siódmych klas krótką notkę o Stanisławie Moniuszce, ale kazała też wysłuchać kilkuminutowych fragmentów oper (i podała do nich linki), a nawet udostępniła nagranie „Prząśniczki” w wykonaniu Ireny Santor i filmik, jak wygląda teatr muzyczny od kulis. Matematyczka z kolei sama, własnym sumptem, nagrywa paruminutowe lekcje, na których tłumaczy zawiłości królowej nauk, a w środę przeprowadziła… klasówkę! Wysłała uczniom zestaw zadań, dała godzinę i po upływie tego czasu zdjęcia rozwiązań wykonane telefonem należało jej odesłać mejlem.
Oczywiście takie lekcje nie dają stuprocentowej gwarancji ich efektywności. Nie wszyscy uczniowie mają laptopy, pracują używając telefonów komórkowych. Ci młodsi nie mają nawet komórek, zdani są więc na kreatywność i pomoc rodziców w dotarciu do e-lekcji. – Przeprowadziłam ankiety i okazało się, że jedna czwarta uczniów ma problem z dostępem albo do komputera, albo do internetu. To duży odsetek – mówi Małgorzata Widera ze szkoły w Michałowicach. – Bywa, że w rodzinie jest kilkoro dzieci, a komputer jeden. Dla nich nie da się uruchomić lekcji na żywo, dlatego my zdecydowaliśmy się na nagrywanie filmów edukacyjnych, które można odtwarzać o dowolnej porze.
E-lekcje z Michałowic dostępne są dla wszystkich, nie trzeba się logować. Ale wkrótce i pruszkowscy nauczyciele będą stawać przed kamerą! Telewizja kablowa Tel-Kab wystąpiła do urzędu miasta z propozycją nagrywania zajęć lekcyjnych z udziałem nauczycieli z naszego miasta. – Oferta została przesłana do dyrektorów placówek oświatowych i jednostek kultury z rekomendacją wzięcia udziału w projekcie. Mamy już pierwsze zgłoszenia, jesteśmy na etapie dopracowywania szczegółów – mówi Beata Czyżewska. Filmiki będą umieszczane na profilach społecznościowych Tel-Kabu oraz na stronie miasta, z możliwością odtwarzania w dowolnym czasie.
Jest jeszcze jedna dobra wiadomość. Władze Pruszkowa zdecydowały się skorzystać z programu Ministerstwa Cyfryzacji polegającego na dofinansowaniu zakupu laptopów, tabletów oraz dostępu do internetu dla uczniów i nauczycieli, którzy nie mają sprzętu do zdalnych lekcji. Wydział Edukacji otrzymał już od dyrektorów szkół informację o liczbie uczniów, którzy potrzebują wsparcia, z uwzględnieniem rodzin wielodzietnych. Ministerstwo obiecuje, że aplikowanie o pieniądze będzie proste, a ich wypłata ekspresowa. Każda gmina może liczyć na co najmniej 40 tys. zł. „Nie potrzeba wkładu własnego. Złożenie wniosku to gwarancja wypłaty” – obiecuje resort na swojej stronie internetowej.
Na razie najbardziej profesjonalnie do e-learnigu podeszły w Pruszkowie prywatne szkoły językowe. I trudno się dziwić – dla utrzymujących się wyłącznie z czesnego placówek obecna sytuacja to realna groźba bankructwa. Jeśli nie przeniosą się do świata wirtualnego, będą musiały zawiesić działalność. Szkoła Early Stage błyskawicznie przeszkoliła swoich lektorów z aplikacji ZOOM powalającej prowadzić wideokonferencje i uczniowie mają dziś normalne 90-minutowe lekcje, tyle że w domu – przed komputerem albo komórką. Wszyscy widzą i lektora, i siebie nawzajem, muszą wykazywać aktywność, zabierać głos. Aplikacja pozwala na łączenie uczniów w zespoły do realizacji jakiegoś zadania, a lektor ma podgląd tego, co kto robi i z jakim skutkiem. Aplikacja w podstawowej wersji jest bezpłatna i może ją wykorzystywać każdy nauczyciel. Jedyny warunek to…chęć, aby ją poznać.
PS. Uprzedzając komentarze – ja również uważam, że oglądania lekcji nagranych i emitowanych od kilku dni przez Telewizję Polską powinno się dzieciom zabronić. Zdania, jakie tam padają, typu: „Ołów występuje na stacjach benzynowych, gdzie mamy benzynę bezołowiową” (na lekcji chemii) albo „Czy my z panią Joasią tworzymy parę?” (matematyka, lekcja o liczbach parzystych) ryją w mózgu odbiorców głębokie bruzdy i mogą wywołać trwały uraz. Dlatego proszę o nieumieszczanie w komentarzach na Facebooku linków do materiałów TVP. Z drugiej strony proszę o wsparcie dla tych pruszkowskich nauczycieli, którzy zgodzą się stanąć przed kamerę. Ja już teraz zaczynam trzymać za nich kciuki.